marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
#6

Gdyby tak przyjrzeć się z boku to życie Kellana było niezwykle monotonne i poukładane. Wielomiesięczne pobyty na morzu przeplatały się z pobytem w Lorne Bay i spotkaniami z przyjaciółmi, których długo nie widział. Jones nie mógł narzekać na nudę. Za każdym razem, niemal każdego dnia i o każdej porze, coś się działo. Dlatego też, mężczyzna po raz pierwszy od bardzo długiego czasu czuł się spełniony.
Co prawda, jego była żona kombinowała coś odnośnie alimentów na jego rzekome dziecko, ale na razie za bardzo się tym nie przejmował. A przynajmniej starał się o tym nie myśleć. Nie chciał psuć sobie humoru. Zresztą Kira wycyckała go podczas rozwodu ze wszystkiego – z domu, ze wszystkich oszczędności. Ba! Nawet ubrania mu zabrała. Że też był tak głupi, że nie podpisał z nią intercyzy. Ale cóż. Głupi jest się po szkodzie, a nie przed i to jeszcze będąc gówniarzem, któremu hormony podpowiadały co ma robić.
W każdym razie, w Lorne Bay Kellan zaczynał swoje życie od nowa, starając się nie myśleć o przeszłości. Mało kto, patrząc na niego, stwierdziłby, że tak postawny mężczyzna będzie wielkim miłośnikiem zwierząt wszelakich. Rozczulały go niemiłosiernie, a już szczególnie, przeurocze misie koala, którymi zajmował się podczas swoich godzin wolontariackich. Tam też poznał Hazel, równie wielką fankę futerkowców, które potrzebowały pomocy. Nic więc dziwnego, że oboje złapali ze sobą świetny kontakt. Zresztą Kellan, wśród swoich znajomych miał praktycznie same kobiety, skutecznie obalając mit o tym, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje.
W pewne sobotnie popołudnie, drogi nasz pan marynarz, dzielnie dzierżąc w dłoni swoją skrzynkę z narzędziami, kroczył raźnie przez uliczki Lorne Bay. Dokąd zmierzał? Właśnie do Hazel, która podczas ich ostatniego spotkania przyznała się, że kran w kuchni jej nie działa. A że Kellan człowiekiem o złotym sercu był i nigdy pomocy nie odmawiał, od razu zaoferował, że pomoże damie w opałach.
Znalazłszy się Opal Moonlane, mężczyzna szybko odnalazł odpowiedni blok, piętro oraz drzwi, które prowadziły do mieszkania przyjaciółki. Dwukrotnie nacisnął na dzwonek i pogwizdywał wesoło, czekając na otwarcie drzwi.
– Wzywała pani hydraulika? - Zapytał, kiedy tylko ujrzał twarz brunetki. Z całych sił starał się też udawać profesjonalistę. - Nieprofesjonalna złota rączka do usług panienki. - Rzucił jeszcze, kłaniając się teatralnie.


Hazel Ebenhart
sumienny żółwik
żuczek#2609
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
#2

Prawdę powiedziawszy, to życie które teraz Hazel prowadziła było dla niej czymś… zupełnie nowym. Zanim musiała pójść na przymuszoną emeryturę baletnicy, jej grafik codziennie był zapełniony po sam brzegi różnymi aktywnościami – treningi, szkoła, regularne spotkania z masażystą sportowym, fizjoterapeutą. Oprócz samych ćwiczeń z instruktorem, często spędzała wiele czasu na sali, samej trenując to, co było przerabiane na zajęciach. Oprócz tego chodziła również na jogę, bo ta bardzo pozytywnie wpływała na mobilność jej ciała, a te miało ogromne znaczenie w trakcie tańca. Rzadko kiedy miała czas, żeby usiąść na kanapie i nic nie robić. Tak więc, gdy przeniosła się do Lorne Bay i zaczęła pracę w lokalnej szkole tańca… okazało się, że ma ogromną ilość czasu do rozdysponowania. Nie potrafiła siedzieć bezczynnie, dlatego regularnie chodziła na wolontariat do Sanktuarium Koali. Tam też poznała Kellana. Faceta, którego w życiu zapewne nikt by na pierwszy rzut oka nie posądził o bycie tak wrażliwym na los naszych braci mniejszych. Szybko złapali kontakt, a to nie jest wbrew pozorom takie łatwe i oczywiste w przypadku Haze. Ta była beznadziejna w kwestii jakichkolwiek interakcji międzyludzkich niezwiązanymi z środowiskiem tanecznym. Jednak powoli coraz lepiej sobie z tym wszystkim radziła.
Kran, który Jones miał dzisiaj naprawiać męczył ją od dobrego tygodnia i trzeba przyznać, że mężczyzna spadł jej z nieba, bo myśl o zamawianiu hydraulika trochę ją przerażała – strasznie nie lubiła wpuszczać obcych ludzi do swojego mieszkania to raz. Dwa, nasłuchała się dużo o tym, jak tacy „fachowcy” potrafili naciągać ludzi, którzy zupełnie się na rzeczy nie znali i wymyślali problemy, których wcale nie było, żeby tylko więcej pieniędzy zgarnąć.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, była już gotowa ze wszystkim. Chciała się odwdzięczyć za pomoc, więc upiekła szarlotkę. I to wcale nie fit, jak to miała w zwyczaju za czasów tanecznej kariery. Ta była na kruchym cieście z cukrem, masłem, więc daleko było jej do bycia „dietetyczną”. Jednakże to, czego się nauczyła Hazel w ciągu ostatnich sześciu miesięcy było to, że odżywianie się zdrowo jest super, ale jak czasem zje kawałek pizzy czy ciasta, to świat się nie zawali.
Dama w opałach uratowana – powiedziała, śmiejąc się dźwięcznie, wpuszczając go do środka. Mężczyzna mógł poczuć woń cynamonu i jabłek unoszącą się w powietrzu. – Napijesz się czegoś, czy chcesz od razu to załatwić, a potem sobie posiedzimy przy kawie i ciastku? Upiekłam szarlotkę w ramach podziękowania za pomoc.

Kellan Jones
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Kellan od zawsze robił wszystko sam, albo też pomagał swoim przyjaciołom. Wiedział, jacy prawdziwi „fachowcy” są. Jak bardzo ich pazerność na kasę sprawiała, że naciągali bogu ducha winnych ludzi na dodatkowe naprawy, które tak naprawdę nikomu do niczego nie były potrzebne. Jones znał się na wielu rzeczach, dlatego też, jeśli rozchodziło się o cieknące krany, czy naprawienie innych dziwnych usterek czy to w domu, czy w samochodach, zawsze był do usług. Dlatego też, z taką ochotą podjął się pomocy przyjaciółce i tak jak obiecywał, pojawił się w jej domu przygotowany na wszystko.
Prawdę powiedziawszy, zapachem szarlotki Kellan rozkoszował się już na klatce schodowej. Nie wiedział jednak wtedy, że to właśnie jego przyjaciółka specjalnie dla niego przygotowała takie pyszności.
– Mmmm, pysznie pachnie. - Powiedział z uśmiechem, biorąc głębszy wdech i napawając się cudownym zapachem jabłek i cynamonu. Kellan był łasuchem. Uwielbiał wszystko, co słodkie, więc Hazel z ciastem trafiła w dziesiątkę. - Najpierw praca, potem przyjemności. - Stwierdził w końcu, bo wiedział, że gdyby zasiedli od razu do ciasta, to nie ruszyłby się z miejsca, gdyby nie zjadł wszystkiego do ostatniego okruszka. A potem, jakby już się nażarł jak świnia, nie chciałoby mu się podnosić z kanapy.
Kellan przeszedł więc szybciutko do kuchni.
- To co tam się dokładnie dzieje z tym kranem? - Zapytał Hazel, kładąc swoją skrzynkę z narzędziami na kuchennym blacie. Sam zaś podszedł do zlewu, by obejrzeć kran, którym za chwilę miał się zająć.
- Na pewno będą mi potrzebne jakieś stare ręczniki lub szmaty. - Odezwał się po chwili, otwierając szafkę pod zlewem i przyglądając się wszystkim rurkom, prowadzącym do kranu. – Nie chciałbym ci zachlapać szafki albo podłogi, a na pewno będę musiał tu wszystko rozkręcić. - Wyjaśnił, po czym podwinął rękawy koszuli i zaczął szperać w swojej skrzynce by wyjąć z niej odpowiednie klucze i narzędzia.


Hazel Ebenhart
sumienny żółwik
żuczek#2609
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Nie ma co oszukiwać się, że Hazel była sobie w stanie z takimi rzeczami poradzić – pole na którym się znała było bardzo odległe od reperowania cieknących kranów i zanim poznała Kellana, czy jeszcze będąc w Sydney, zwykle musiała zatrudniać „profesjonalistów” i zapewne nie raz przepłaciła za wykonaną usługę, no jednak czasu już nie cofnie. Tyle dobrze, że teraz miała kogoś, na kogo mogła liczyć i nie miał problemu żeby rzucić na problem okiem i postarać się go rozwiązać.
Wiedziała doskonale, że Jones nie będzie chciał żadnych pieniędzy za tę pomoc, więc chciała mu się jakoś odwdzięczyć, dlatego upiekła tę szarlotkę. Przepis to była tajemnica, która była przekazywana w jej rodzinie z matki na córkę.
Mam nadzieję, że będzie ci smakować – powiedziała całkiem szczerze, uśmiechając się. Robiła tę szarlotkę wiele razy w swoim życiu, ale zawsze się stresowała, że coś popsuje! – Dobrze, panie hydrauliku. – No jakby nie patrzeć, to miał trochę racji. I jednocześnie im szybciej zaczną, tym szybciej skończą, więc… nie było po co zwlekać tak naprawdę!
Kellan zadał dosyć trudne pytanie… raczej powinna powiedzieć, co się z tym kranem nie działo. Hazel westchnęła ciężko.
Nie wiem, wszystko – powiedziała, podchodząc do zlewu. Pociągnęła dźwignię do góry na same maksimum i ta samoistnie opadła. Następnie otwarła szafkę, w której się to kryły kolanka od zlewu Kellan mógł zobaczyć, że pod rurą stało wiaderko. Haze znowu podniosła rączkę do góry – po rurze zaczęła ściekać ścieżka wody. – Będziesz w stanie to ogarnąć? – zapytała. To nie tak, że nie miała wiary w umiejętności Kellana, po prostu… było jej trochę głupio, bo miała wrażenie, że to będzie skomplikowana robota. – Jasne, już przynoszę – powiedziała, znikając na chwilkę. Po paru minutach wróciła ze starym ręcznikiem i kilkoma ścierkami. – Jeszcze czegoś potrzebujesz? – zapytała, nie mając pojęcia jak mogłaby mu jeszcze pomóc.
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Oczywiście, że Kellan nie wziąłby nawet grosza za taką pomoc. Bez przesady. On to robił czysto bezinteresownie, a pomoc przyjaciołom była dla niego priorytetem. Był łasuchem, więc samo ciasto w podzięce i może jeszcze kubek kawy był dla niego wystarczającą zapłatą.
Zastanowił się przez chwilę, kiedy Hazel pokazała mu, co dzieje się z tym piekielnym kranem. Na szczęście, nie była to jakaś poważna usterka, z którą by sobie nie poradził.
- Po prostu gdzieś, w którymś miejscu doszło do przerwania wężyka, który wodę powinien doprowadzać do kranu, a nie na podłogę. - Stwierdził po krótkich oględzinach. - Na szczęście mam w swojej magicznej skrzyneczce kilka zapasowych wężyków, więc robota powinna pójść szybko. - Dodał jeszcze. Nie powiedział Hazel, że w drodze do niej wstąpił do sklepu żeby owe wężyki zakupić, bo gotowa by była jeszcze oddawać mu pieniądze. Kellan domyślał się, że to tego typu usterka, więc zawczasu się przygotował, żeby potem nie musieć latać po sklepach.
Jones wziął od kobiety ręczniki i pieczołowicie rozłożył je w miejscu swojej pracy. Nie chciał bałaganić, a też sprzątanie nie było jego mocną stroną. Dlatego wolał się zawczasu ubezpieczyć.
- Mam już wszystko. - Odpowiedział jej z uśmiechem. - Po prostu usiądź, weź głęboki wdech i patrz na mistrza przy pracy. - Dodał śmiejąc się cicho. Po czym bez większych ceregieli, zaczął zdejmować z siebie koszulę. - Mam nadzieję, że się nie pogniewasz? - Zapytał, kiedy już w sumie było po ptakach, bo koszula wisiała już grzecznie na oparciu krzesła.
Kellan nie chciał się pobrudzić. Po wizycie u Hazel był umówiony z Patti, ale o niej jego przyjaciółka jeszcze nie wiedziała.
Cała operacja, zajęła Jonesowi nie więcej niż czterdzieści pięć minut. Mężczyzna powymieniał wszystkie wężyki, sprawdził czy wszystko na pewno działa, a na koniec po sobie posprzątał, żeby Hazel nie musiała tego robić. Ogarnął też swoje narzędzia, pakując je schludnie do swojej skrzynki. O co, jak o co, ale o swój sprzęt Kellan dbał zawsze.
- To co? - Odezwał się, odwracając się do brunetki. - Kawa, ciacho i ploteczki? - Zaproponował, bo jednak nie mógł się już doczekać tej pachnącej szarlotki, ale też ciekawiło go, co słychać u jego przyjaciółki, bo jednak dawno się nie widzieli.


Hazel Ebenhart
sumienny żółwik
żuczek#2609
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Hazel zupełnie się nie znała na kranach i hydraulice, więc zamierzała zostawić to profesjonaliście jakim był Kellan. To co mówił, próbując jej tłumaczyć, co było powodem jej problemu brzmiało niczym czarna magia, więc po prostu słuchała, przytakując. Co zaś do wężyków – nie ma większego znaczenia, czy kupił je wcześniej czy specjalnie przed przyjściem tutaj, wciąż wydał na nie swoje pieniądze, ale nic nie powiedziała w tej kwestii. No bo wiedziała doskonale, że to nic nie da i Jones nie przyjmie od niej ani grosza, tak więc dobrze, że ona się zabezpieczyła i postanowiła upiec te ciasto. Będzie miała czyste sumienie, że dostał coś w zamian za tę pomoc.
To co mówisz brzmi dla mnie jak czarna magia, ale ufam ci, że wiesz co robisz. – Uśmiechnęła się. I niestety, ale mimo że chciała pomóc, to nie bardzo miała w czym i tak jak jej polecił, usiadła po prostu na stołku. Gdy Kellan zaczął zdejmować koszulę… cóż, lekko się speszyła. Nie przywykła do takich widoków, ale domyślała się, że tak będzie mu wygodniej. – Nie, w porządku – odpowiedziała.
Trzeba przyznać, że Haze była pod wrażeniem, jak sprawnie mu poszło naprawienie tego kranu. Dokonała testu i nic nie ciekło, kran się sam nie zamykał więc oficjalnie można było już zająć się objadaniem szarlotki.
Kawa z mlekiem czy bez? Wolisz z ekspresu, zwykłą zalewaną czy może chemexu? – zapytała. Co jak co, ale dla Hazel dobra kawa była naprawdę bardzo ważna, dlatego miała kilka sposobów jej przygotowywania. Osobiście dla siebie zamierzała zrobić te z tego ostatniego urządzenia, czarną, bez cukru. W międzyczasie gdy robiła tę kawę, pokroiła szarlotkę (Kellan dostał naprawdę solidny kawałek!). – Dobra, to powiedz mi, co tam u Ciebie? – zapytała, gdy już siedzieli sobie w salonie z kawką i ciastkiem.

Kellan Jones
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Dla Kellana pomoc przyjaciołom, szczególnie ta bezinteresowna była priorytetem. Nie potrafił bezczynnie patrzeć na cudze nieszczęścia, więc nic dziwnego, że nic nie powiedział Hazel o kupionych wcześniej wężykach.
Gdyby wiedział też, że dziewczyna poczuje się speszona jego nagim torsem za nic w świecie, by się nie rozebrał. Jednak z drugiej strony, nie chciał się cały upaćkać, bo wtedy za żadne skarby świata nie spotkałby się z Patti, a brunetka była dla niego bardzo ważna.
- Zdecydowanie czarna bez cukru. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem, myjąc ręce w naprawionym niedawno kranie. - I dość mocną poproszę, bo kawa nie działa na mnie, jak na zwykłych śmiertelników. - Zażartował sobie, zakładając ponownie swoją koszulę i siadając za stołem. Ciasto pachniało obłędnie, a Jonesowi aż ślinka pociekła na samą myśl, że za chwilę będzie mógł go spróbować.
- Co u mnie? - Powtórzył pytanie brunetki, kiedy już uporał się z dość sporym kawałkiem szarlotki, który wpakował sobie do ust. - W sumie, to nie wiele się zmieniło, poza tym, że kogoś poznałem. - Wyznał. W sumie aż się palił do tego, by podzielić się z kimś radosną nowiną, ale że o uczuciach mało wiedział i nie potrafił o nich mówić, do niczego wcześniej się nie przyznawał, chociaż znał przecież Nelson już od roku. - Ma na imię Patti i aktualnie u mnie pomieszkuje. - Dodał jeszcze. - A co u ciebie? - Zapytał. - Dawno się nie widzieliśmy. - Dorzucił, bo jednak pół roku to szmat czasu, a Kellan zawsze tęsknił za swoimi bliskimi znajomymi i zastanawiał się, co u nich słychać.

Hazel Ebenhart
sumienny żółwik
żuczek#2609
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Chodzi o to, że Hazel po prostu nie przywykła do takich widoków – a zwłaszcza tak umięśnionych mężczyzn jak Kellan. Bo jednak ci, którzy tańczyli byli trochę innej budowy, bardziej filigranowi. Plus to w sumie było trochę z „zaskoczenia”, nie spodziewała się widzieć nagiej klaty u siebie w mieszkaniu, na dodatek należącej do jej przyjaciela, no ale to już nie było aż tak ważne. Jakoś to przetrwała i przeprocesowała.
W sumie dobrze, że bez cukru, bo cały jaki miałam to zużyłam do szarlotki. Nie stosuje na co dzień. – Hazel cały czas trzymała dietę baletnicy, pozwalając jednak sobie czasem na małe co nieco, bo teraz nie musiała się już martwić, że za tydzień premiera, a tej tutu jest odrobinę ciasne. – Dobra, zrobię Ci podwójne espresso, to chyba najmocniejsza jaką jestem w stanie uzyskać. – Zaśmiała się, a następnie się wzięła za robienie tej kawy.
Po chwili usiedli sobie na spokojnie przy stole… o i panie, Kellan uchylił trochę rąbka tajemnicy co tam u niego było! Gdy usłyszała, że poznał niejaką Patti, zaświeciły się jej oczy z ciekawości.
Pomieszkuje u Ciebie? – odpowiedziała nieco zaskoczona. - Jako współlokatorka czy…? – Nie dokończyła pytania, ale Kellan zapewne wiedział, o co jej chodziło. Chciała wiedzieć, czy pomiędzy tą dwójką coś było. Haze na związkach się zupełnie nie znała, ale coś czuła w kościach, że ta cała Patti mu nie była obojętna. – A co u mnie… uczę dzieci baletu, byłam ostatnio na kawie ze znajomym, jeszcze z czasów mojej kariery. Doszły do niego słuchy co się stało i chyba mu się żal mnie zrobiło. – Co wbrew pozom Hazel się nie podobało. Ona miała mocną psychikę i z faktem, że może się pożegnać z dalszą karierą pogodziła się jeszcze w drodze do szpitala, gdy jej trenerka trzymała ją za rękę i mówiła „wszystko będzie dobrze Haze”, mimo że obydwie wiedziały, że tak nie będzie. Jej noga wyglądała paskudnie i nie było opcji, żeby po takim urazie byłaby w stanie tańczyć zawodowo.

Kellan Jones
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Kellan domyślał się, że przyznanie się do tego, że mieszka z nim kobieta, uruchomi lawinę pytań ze strony Hazel. W sumie, nawet mu to nie przeszkadzało. I tak w końcu wszystko by się wydało, bo jednak w tak małym miasteczku jak Lorne Bay, kiedyś by na siebie wpadli i wyszłoby szydło z worka.
- Tak, to moja współlokatorka. - Odpowiedział brunetce, chociaż jego mina mogła świadczyć o tym, że jednak on sam liczyłby na coś więcej. Tak naprawdę jego relacja z Patti była jeszcze świeża, ale jemu już udało się chyba w niej zadurzyć. Wiedział jednak, że na pewno bardzo mu na niej zależy, a jej wyprowadzka za bardzo by go nie ucieszyła. - Poznałem ją jakiś rok temu. Najpierw pisaliśmy do sobie listy, a potem pomyślałem, że jej pomogę, kiedy wróci do miasta. Wiesz... w znalezieniu pracy i ogólnie ułożeniu sobie życia na nowo. - Wyjaśnił, chociaż zataił przed Hazel fakt, że Nelson, kiedy się poznali przebywała w więzieniu. Nie czuł się jednak upoważniony do tego, by w jakikolwiek sposób opowiadać o historii życia swojej współlokatorki. Nie wiedział, czy Patti chciała to zachować w tajemnicy, czy może na własnych warunkach chciała podzielić się tym faktem z innymi ludźmi.
Kellan znał historię Hazel i domyślał się, że na pewno ciężko jej było pozbierać się po tragedii, która ją spotkała. Współczuł jej i często zastanawiał się, jak on czułby się na jej miejscu, gdyby np. jemu zabroniono wypływać w morze, albo wydarzyłoby się coś, przez co musiałby się przebranżowić. Nie potrafił nawet o tym myśleć. Dla niego byłaby to prawdziwa tragedia.
- Bo to co cię spotkało było bardzo niesprawiedliwie. - Stwierdził po chwili, kiedy uporał się z częścią swojej szarlotki. - Niemniej jednak, naprawdę bardzo się cieszę, że się nie poddałaś, tylko znalazłaś zajęcie, które choć w niewielkim stopniu zbliżone jest do tego co robiłaś wcześniej. - Dodał jeszcze, po czym położył swoje wielkie łapsko na drobnej dłoni brunetki. - Zasługujesz na szczęście, bardziej niż ktokolwiek inny i mam nadzieję, że czujesz się szczęśliwa. - Stwierdził. Mówienie takich rzeczy przychodziło Jonesowi z trudem, jednak czuł, że Ebenhart tego właśnie w tym momencie potrzebuje.

Hazel Ebenhart
sumienny żółwik
żuczek#2609
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Hazel była odrobinę ciekawa. Uważała Kellana za naprawdę fajnego faceta i życzyła mu zawsze jak najlepiej. Choć zdawała sobie sprawę z tego, że dla wielu kobiet jego profesja mogła być… zniechęcająca. Bycie kobietą marynarza zapewne do łatwych nie należało. W sumie Haze się ani wcale nie dziwiła, że osoby z którymi przyszło jej randkować nie wytrzymały dłużej niż parę miesięcy – nigdy nie miała dla nich czasu, a przecież nie do końca o to w związku chodzi. Takie ciągłe czekanie, aż ta druga osoba znajdzie czas może być męczące. Zapewne dlatego w pewnym momencie przestała szukać i po prostu zajęła się swoim życiem. Może teraz, gdy miała więcej czasu, się to zmieni, aczkolwiek była daleka od szukania kogokolwiek na siłę.
Typowy Kellan, pomagający wszystkim jak tylko może. To miłe z Twojej strony – powiedziała całkiem szczerze. Nie dziwiła się ani trochę, że tak postąpił, to było bardzo do niego podobne! Nie musiała znać żadnych dodatkowych szczegółów, bo to nie była jej sprawa tak naprawdę. Szanowała prywatność jego i tej Patti – ile będzie chciał, to się z nią podzieli.
Tylko rodzina i najbliższe grono znajomych wiedziało, co tak dokładnie się stało… no i wewnętrzne środowisko taneczne, bo ciężko taką imbę ukryć, biorąc pod uwagę, że Hazel nie postanowiła tego tak zostawić i wytoczyła tej dziewczynie proces. Który wygrała z palcem w nosie i za odszkodowanie, które dostała, mogłaby pożyć dobre kilka lat bez pracy, no ale Haze by chyba do głowy do końca dostała.
Szczerze? Pogodziłam się z tym już w momencie drogi do szpitala. Wiedziałam, że tego tak nie zostawię, od razu byłam pewna, że to nie był przypadek. Bo w tamtym miejscu nie miało prawa być niczyjej nogi. – Mówiła spokojnie, nie wyglądając na jakoś specjalnie… podłamaną? No bo załamywanie rąk nic jej da. Stało się, musiała z tym żyć i ruszyć dalej. – Aczkolwiek dziękuję, to miłe. – Uśmiechnęła się, biorąc kolejnego gryza szarlotki i popijając ją kawką.

Kellan Jones
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
To prawda, Kellanowi ciężko było znaleźć dla siebie kobietę. Wszystkie w końcu dostawały szału, kiedy musiały zostawać same na pół roku i czekać aż wróci z morza. Pewnie zastanawiały się też wtedy, czy nie korzysta z usług pań do towarzystwa, albo nie ma innej żony w każdym porcie do jakiego przybijali podczas jego podróży. On jednak, nie wyobrażał sobie życia bez tych chwil spędzonych na statku. Nieustannego kołysania przez falę i tego spokoju, które daje człowiekowi obcowanie z żywiołem wody.
Kto wie, może to właśnie Patti miała coś zmienić w jego podróżach. Jednak na zastanawianie się nad tym było jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Wszak byli tylko przyjaciółmi. Nie obiecywali sobie dozgonnej miłości, ani tym bardziej wyłączności. Teraz przynajmniej, kiedy wypływał, mężczyzna nie musiał szukać opiekunki dla swoich egzotycznych zwierzaków, co proste nie było, bo jednak większość ludzi bała się jednak pająków i węży. Szczególnie tych jadowitych.
- Miło, że to mówisz. - Odpowiedział z uśmiechem, popijając swoją kawę. - Zawsze staram się pomagać, jeśli tylko mogę. - Dodał jeszcze. W zasadzie Kellan walczył też z ciążącym nad nim stereotypem, który mówił o tym, iż mężczyzna jego postury, jeżdżący do tego Harleyem na pewno jest niebezpieczny i do szpiku zły. Już sam fakt, że ostatnia sytuacja pod sklepem, w której uczestniczył, pokazała mu jak ludzie go postrzegają, nieco go zasmuciła. A on był przecież bardzo sympatycznym i przyjaznym człowiekiem. Fakt, był silniejszy i większy od większości ludzi, ale przecież nie robiło to z niego od razu złego człowieka.
- Może kiedyś będziecie miały okazję się poznać. - Podjął po chwili ponownie temat Patti. - To naprawdę cudowna dziewczyna. Z problemami, jednak, kto ich nie ma? - Dodał jeszcze, lekko się uśmiechając. Jones nigdy nie sądził, że na jego drodze jeszcze kiedyś stanie ktoś, dla kogo będzie chciał być jeszcze lepszą wersją siebie. Najwidoczniej się pomylił.
- Jesteś moją przyjaciółką, to chyba normalne, że się martwię i przejmuję, prawda? - Zapytał. On zawsze chciał, by jego przyjaciołom i znajomym wiodło się dobrze i żeby byli szczęśliwi. – A ty? Znalazłaś sobie kogoś? Albo chociaż łamiesz komuś serce? - Dopytał jeszcze. Nie było go w końcu całe pół roku i teraz chciał nadrobić wszystkie zaległości.


Hazel Ebenhart
sumienny żółwik
żuczek#2609
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
O marynarzach krążyło wiele plotek – że w każdym porcie mają inną i zachowanie wierności w ich przypadku jest niemożliwe. Hazel jednakże o coś takiego nigdy w życiu by nie podejrzewała, bo znała swojego przyjaciela na tyle dobrze, że wiedziała, że kobiety, która skradła mu serce w życiu umyślnie by nie skrzywdził. Był z niego naprawdę porządny chłop i miała nadzieję, że znajdzie sobie kogoś dobrego. I heh, zapewne wiele osób by się teraz zapytało, że skoro Ebenhart uważała Jonesa za taką dobrą partię, to czemu sama się za niego „nie wzięła”. Cóż… byli doskonałym przykładem na to, że przyjaźń damsko męska istniała i mogła się mieć naprawdę dobrze, bez żadnych dram, podtekstów czy oczekiwań jednej ze stron.
Haze nie zamierzała również zbytnio tematu Patti drążyć, uważając, że skoro Kellan mówił, że to była tylko współlokatorka i przyjaciółka, to tak przecież było. Jeżeli kiedyś coś z tego więcej wyjdzie, to na pewno jej o tym powie w swoim czasie. Hazel bardzo nie lubiła na nikogo naciskać, bardzo lubiła dawać drugiej osobie pewne pole swobody.
Wiem, nie musiałam długo Cię prosić, żebyś się zgodził mi ten kran naprawić – odpowiedziała, uśmiechając się. Następnie spojrzała na talerzyk mężczyzny, widząc że na nim nie ma już szarlotki. – Chcesz dokładkę? – zapytała.
Doskonale wiedziała, że Jonesowi daleko było do kryminalisty – wręcz przeciwnie! Prawdę powiedziawszy to nie wiedziała, czy znała kogoś tak ciepłego i dobrego jak on. Owszem, był duży i przy Kellanie wyglądała jak mróweczka, biorąc pod uwagę, że między nimi było ponad trzydzieści centymetrów różnicy i zapewne nie byłoby przesadą powiedzenie, że ręka mężczyzny była grubsza niż jej udo… no ale to nie robiło z niego kogoś złego. Ba! Hazale uważała przyjaciela za swoistego „miśka” o dobrym serduszku!
Koniecznie, obrażę się, jak mi jej nie przedstawisz! – powiedziała na początku z bardzo poważną miną, a potem oczywiście się roześmiała, bo nie mówiła tego na serio! – Każdy z nas ma jakiś bagaż doświadczeń. – Te nas kształtowały, sprawiały że jesteśmy takimi, a nie innymi ludźmi. Nie można było jednak pozwolić sobie myśleć, że te doświadczenia w stu procentach nas definiują i nie można się zmienić. Wystarczy tak naprawdę tylko chcieć!
Oj no wiem, wiem. Dziękuję. To miłe. – Cóż, większość osób na jej miejscu zapewne by się załamała, nie jest łatwo tak po prostu pogodzić się z tym, że cała kariera, na którą się ciężko pracowało została przekreślona z czystej zawiści drugiej osoby. – Nie i jakoś specjalnie się nie rozglądam. Wychodzę z założenia, że samo przyjdzie i nic na siłę. – Wzruszyła ramionami, biorąc przy tym łyk kawy.

Kellan Jones
ODPOWIEDZ