: 01 lip 2023, 23:48
13
Nie miała paranoi, jak zarzucił jej całkiem śmiało jeden z funkcjonariuszy przyjmujący jej zeznanie na temat nękania telefonicznego. Nie miała paranoi, jak zarzucano jej w wiadomościach prywatnych na Instagramie, kiedy dość jednoznacznie zaznaczyła na story, że nosi ze sobą gaz łzawiący i przypomniała, że współczynnik napaści na kobiety jest nadal bardzo wysoki. Nie miała paranoi, jak to sama sobie nieustannie powtarzała każdego dnia, by nie dać się przy okazji zwariować. Mabel uważała wręcz, że ma prawo do obaw, skoro jakiś czas temu do Cairns przeprowadził się niedawno osadzony mężczyzna, którego dość niesłusznie – a może i nie? – osądziła w swym podcaście jako winnego. To mógł być tylko niefortunny i nieoczekiwany zbieg okoliczności, ale przy tym wszystkim – przy całym hejcie i krucjacie wymierzonej jej w internecie – Mabel ciężko było uwierzyć w przypadek.
Obecnie wiedziała lepiej, że powinna posługiwać się zwrotami takimi jak „domniemany…”; „oskarżony”; albo „zasiadający na ławie oskarżenia”. Ale wówczas, gdy jej podcast zaledwie raczkował, a ona zbytnio zaangażowała się w sprawę, która niebezpiecznie zbliżała się do miana „sprawy odbieranej zbyt personalnie”, Mabel tak naprawdę zapomniała o tym, że być może powinna wszystkie informacje podawać bardziej na chłodno. Przeprosiła na socialach i w podcaście za swoją postawę. Wydawało jej się, że wystosowała poprawne sprostowanie.
Z każdym kolejnym dniem było coraz gorzej. Głównie dlatego, że nie spała zbyt dobrze. Początkowo myślała, że ma to związek z tą całą uzgodnioną przerwą z Adamem, ale tak naprawdę wszystko się w niej nasiliło. Adam. Jego jeszcze-nie-była żona. To nękanie telefoniczne i list. Research do nowych spraw. Nagrywanie odcinków po nocach. Nieudana randka z Tindera. Wszystko sprowadzało się do tego, że Mabel czuła się przebodźcowana.
Przede wszystkim jednak z powodu Adama, Mabel nie bawiła się zbyt dobrze na randce z Tindera. Właściwie – początkowo wcale nie zamierzała się na taką wybierać. Odpaliła aplikację, bo chciała z kimś poflirtować bez zobowiązań. I trafił się Wren, który nie tylko był przystojny – kilka razy trochę za długo przyglądała się jego postaci na zdjęciach – ale również zabawny i wydawał się być w porządku gościem. Ba! Mabel podejrzewała, że to wyłącznie z jej winy ta pierwsza randka okazała się takim niewypałem. Przynajmniej w jej odczuciu.
I fakt, że drugie spotkanie nie było takie czysto towarzyskie i ponownie Mabel miała sobie wiele do zarzucenia, ale tym razem przynajmniej postanowiła nie zwiać po dwóch drinkach.
Zwłaszcza, że tym razem umówili się na kawę, którą prawie na siebie wylała, gdy siadała przy stoliku, który zajmował już Wren. — Ekspedientka powiedziała, że to dla ciebie. Na koszt firmy — dorzuciła, stawiając przed nim talerzyk z brownie i dyskretnie wskazując na młodą dziewczynę przy kasie, która wręcz spojrzenia nie mogła oderwać od mężczyzny. Mabel uśmiechnęła się bardzo wymownie, przesuwając talerzyk w jego stronę.
Wren Rhodes
Nie miała paranoi, jak zarzucił jej całkiem śmiało jeden z funkcjonariuszy przyjmujący jej zeznanie na temat nękania telefonicznego. Nie miała paranoi, jak zarzucano jej w wiadomościach prywatnych na Instagramie, kiedy dość jednoznacznie zaznaczyła na story, że nosi ze sobą gaz łzawiący i przypomniała, że współczynnik napaści na kobiety jest nadal bardzo wysoki. Nie miała paranoi, jak to sama sobie nieustannie powtarzała każdego dnia, by nie dać się przy okazji zwariować. Mabel uważała wręcz, że ma prawo do obaw, skoro jakiś czas temu do Cairns przeprowadził się niedawno osadzony mężczyzna, którego dość niesłusznie – a może i nie? – osądziła w swym podcaście jako winnego. To mógł być tylko niefortunny i nieoczekiwany zbieg okoliczności, ale przy tym wszystkim – przy całym hejcie i krucjacie wymierzonej jej w internecie – Mabel ciężko było uwierzyć w przypadek.
Obecnie wiedziała lepiej, że powinna posługiwać się zwrotami takimi jak „domniemany…”; „oskarżony”; albo „zasiadający na ławie oskarżenia”. Ale wówczas, gdy jej podcast zaledwie raczkował, a ona zbytnio zaangażowała się w sprawę, która niebezpiecznie zbliżała się do miana „sprawy odbieranej zbyt personalnie”, Mabel tak naprawdę zapomniała o tym, że być może powinna wszystkie informacje podawać bardziej na chłodno. Przeprosiła na socialach i w podcaście za swoją postawę. Wydawało jej się, że wystosowała poprawne sprostowanie.
Z każdym kolejnym dniem było coraz gorzej. Głównie dlatego, że nie spała zbyt dobrze. Początkowo myślała, że ma to związek z tą całą uzgodnioną przerwą z Adamem, ale tak naprawdę wszystko się w niej nasiliło. Adam. Jego jeszcze-nie-była żona. To nękanie telefoniczne i list. Research do nowych spraw. Nagrywanie odcinków po nocach. Nieudana randka z Tindera. Wszystko sprowadzało się do tego, że Mabel czuła się przebodźcowana.
Przede wszystkim jednak z powodu Adama, Mabel nie bawiła się zbyt dobrze na randce z Tindera. Właściwie – początkowo wcale nie zamierzała się na taką wybierać. Odpaliła aplikację, bo chciała z kimś poflirtować bez zobowiązań. I trafił się Wren, który nie tylko był przystojny – kilka razy trochę za długo przyglądała się jego postaci na zdjęciach – ale również zabawny i wydawał się być w porządku gościem. Ba! Mabel podejrzewała, że to wyłącznie z jej winy ta pierwsza randka okazała się takim niewypałem. Przynajmniej w jej odczuciu.
I fakt, że drugie spotkanie nie było takie czysto towarzyskie i ponownie Mabel miała sobie wiele do zarzucenia, ale tym razem przynajmniej postanowiła nie zwiać po dwóch drinkach.
Zwłaszcza, że tym razem umówili się na kawę, którą prawie na siebie wylała, gdy siadała przy stoliku, który zajmował już Wren. — Ekspedientka powiedziała, że to dla ciebie. Na koszt firmy — dorzuciła, stawiając przed nim talerzyk z brownie i dyskretnie wskazując na młodą dziewczynę przy kasie, która wręcz spojrzenia nie mogła oderwać od mężczyzny. Mabel uśmiechnęła się bardzo wymownie, przesuwając talerzyk w jego stronę.
Wren Rhodes