#3 Matilda
: 02 paź 2021, 23:16
Pomieszczenie, które kiedyś robiło za salon dla rodziny Paxton, teraz wyglądało jak poczekalnia. Nie taka szpitalna a bardziej biurowa z odrobiną domowego wystroju. Wynikało to z konieczności dostosowania domu pod prowadzony przez Eve ośrodek szkoleniowy. Nie miała biura, więc niektóre biznesowe rozmowy przeprowadzała właśnie tam, w starym salonie, w którym kiedyś całą rodziną siadali przed telewizorem i głosowali jaki film dzisiaj obejrzą. Konkretniej to losowali kasetę nagraną przez ojca lubującego się w dawnych klasykach. Prócz tego mieli do wyboru animowaną wersję „12 prac Asterixa” oraz parę odcinków „He-man”. Nie przejmowali się, gdy po raz setny oglądali to samo. Byli szczęśliwi – przynajmniej wtedy.
Po tamtym szczęściu jednak nic nie zostało.
W dawnym salonie, które było pierwszym pomieszczeniem tuż po wejściu do domu znajdowała się kanapa, mały stolik, trzy krzesła przy oknie, jakaś paproć i komoda wypełniona przeróżnymi książkami. To ostatnie w większości skupiało się na literaturze specjalistycznej w temacie behawiorystyki psów, ale były tam także książki podarowane przez babcię. Matka ojca obdarowywała nimi każde ze swoich wnucząt. Dawała im co roku dwie książki. Były różne i często zbyt dojrzałe jak na ich wiek, a jednak cenne, bo stanowiły unikalną pamiątkę, bowiem babcia w każdej książce pisała sentencję dedykowaną każdemu z nich. Pomimo to Eve zdecydowała się ułożyć swoją kolekcję w komodzie tuż obok tej pozostałej po Isabelle pewna, że i tak nikt nie zajrzy do nich „z czystej ciekawości”. Klienci nie mieli na to czasu a reszta.. cóż, Paxton rzadko kogo przyprowadzała do domu. Jedyną osobą, która przebywała tu codziennie była Sue Ann zwana również cioteczką. Nie była z ich rodziny, ale mieszkała w sąsiedztwie, kiedy ojciec popełnił samobójstwo. Zajęła się też Neil’em, kiedy Eve wyjechała do jednostki wojskowej, ale chłopak nie dawał się wychowywać, bo miał swój własny plan na życie. Teraz Sue Ann robiła za prawą rękę w biznesie Paxton. Pomagała z księgowością, była asystentką, doradcą, sprzymierzeńcem, obrońcą i chwilami również gosposią. Nie, nie prała majtek Eve, ale gotowała jej świadoma, że gdyby nie ona to młoda żywiłaby się tylko suchym chlebem.
To właśnie Sue Ann powitała Neil’a w drzwiach. Właśnie zbierała się do domu i choć zwykle robiła to przed zmrokiem, dzisiaj nie mogła tak po prostu zostawić Eve samej. Miała jednak swoje obowiązki w domu, więc wreszcie zdecydowała się zebrać z ulgą przyjmując wizytę Neil’a. Zmartwiona mina cioteczki sugerowała wszystko i wydawałoby się, że nie musiała niczego mówić, a jednak pokusiła się o parę słów tuż po tym, gdy mocno uściskała go na powitanie.
- To znowu się wydarzyło – oznajmiła cicho chcąc, żeby Neil był gotów na spotkanie z siostrą. Żeby wiedział, nad czym Eve teraz siedziała i co robiła za każdym razem, gdy zbrodnie identyczne do tej z udziałem Isabelle znów miały miejsce. – Tym razem w Adelaide. – Sue Ann nie ukrywała zmartwienia. Nie tylko stanem najstarszej Paxton, ale również z powodu dziewczynek, które nie zasłużyły na taki los. Gdyby tylko policja złapała mordercę lata temu, do tych wszystkich przypadków nigdy by nie doszło. – Jest w salonie. – To ostatnie słowa, które kobieta przekazała Neil’owi zostawiając go w przedpokoju. Sama musiała już wracać do domu.
Było późno, wieczór nastał jakieś dwie godziny temu a Eve raczyła się whisky kupionym niedawno w mieście. Właściwie kupiła go jej nowopoznana znajoma, ale to był szczegół, nad którym teraz nie myślała. Zbyt mocno zagłębiała się w akta załatwione w ramach przysługi przez policjanta w Cairns. Sprawa wciąż była w toku, a jednak udało mu się zdobyć aktualne raporty oraz zdjęcia, nad którymi siedziała Eve.
Nad nimi i nad aktami poprzednich morderstw; w tym Isabelle, których jednak nie wyjęła z pudła stojącego tuż przy jej lewym biodrze.
Siedzą na podłodze wsparta o kanapę sączyła whisky i w trakcie jednego z łyków uniosła wzrok widząc w progu brata. Słyszała, że Sue Ann z kimś rozmawiała, ale nie spodziewała się Neil’a. Nie żeby ten musiał się zapowiadać, ale teraz.. przybył, jakby miał przeczucie, że musiał tutaj być.
- Przyda ci się szklanka z lodem – stwierdziła, bo sama nie pokusi się, żeby wstać i pójść do kuchni. Neil sam musiał się obsłużyć uprzednio widząc butelkę whisky stojącą na podłodze tuż obok siostry (a przed nią akta i zdjęcia z miejsc znalezienia zwłok dziewczynek w wieku od dziewięciu do dwunastu lat).
- Matilda Belle. - To pierwsze co powiedziała tuż po powrocie brata, który podstawił szklankę jednoznacznie sugerując, żeby nalała mu do niej whisky. - Miała jedenaście lat - dodała tuż po wypełnieniu szkła. Zakręciła butelkę, postawiła obok i złapała za zdjęcie przedstawiające zwłoki Matildy. Dziewczynka wyglądała tak samo jak Isabelle. Była drobna, brązowowłosa i z raportów wynikało, że miała również ciemne oczy. Gdyby nie pewne różnice w rysach twarzy oboje mogliby powiedzieć, że właśnie patrzyli na zdjęcie z miejsca znalezienia zwłok Isabelle. Ten sam układ ciała, strój (staromodna koszula nocna), niewielki bukiet w prawej drobnej rączce i liczne sińce sugerujące parodniowe przetrzymywanie oraz pedofilskie wykorzystywanie niewinnego dziecka.
Neil Paxton
Po tamtym szczęściu jednak nic nie zostało.
W dawnym salonie, które było pierwszym pomieszczeniem tuż po wejściu do domu znajdowała się kanapa, mały stolik, trzy krzesła przy oknie, jakaś paproć i komoda wypełniona przeróżnymi książkami. To ostatnie w większości skupiało się na literaturze specjalistycznej w temacie behawiorystyki psów, ale były tam także książki podarowane przez babcię. Matka ojca obdarowywała nimi każde ze swoich wnucząt. Dawała im co roku dwie książki. Były różne i często zbyt dojrzałe jak na ich wiek, a jednak cenne, bo stanowiły unikalną pamiątkę, bowiem babcia w każdej książce pisała sentencję dedykowaną każdemu z nich. Pomimo to Eve zdecydowała się ułożyć swoją kolekcję w komodzie tuż obok tej pozostałej po Isabelle pewna, że i tak nikt nie zajrzy do nich „z czystej ciekawości”. Klienci nie mieli na to czasu a reszta.. cóż, Paxton rzadko kogo przyprowadzała do domu. Jedyną osobą, która przebywała tu codziennie była Sue Ann zwana również cioteczką. Nie była z ich rodziny, ale mieszkała w sąsiedztwie, kiedy ojciec popełnił samobójstwo. Zajęła się też Neil’em, kiedy Eve wyjechała do jednostki wojskowej, ale chłopak nie dawał się wychowywać, bo miał swój własny plan na życie. Teraz Sue Ann robiła za prawą rękę w biznesie Paxton. Pomagała z księgowością, była asystentką, doradcą, sprzymierzeńcem, obrońcą i chwilami również gosposią. Nie, nie prała majtek Eve, ale gotowała jej świadoma, że gdyby nie ona to młoda żywiłaby się tylko suchym chlebem.
To właśnie Sue Ann powitała Neil’a w drzwiach. Właśnie zbierała się do domu i choć zwykle robiła to przed zmrokiem, dzisiaj nie mogła tak po prostu zostawić Eve samej. Miała jednak swoje obowiązki w domu, więc wreszcie zdecydowała się zebrać z ulgą przyjmując wizytę Neil’a. Zmartwiona mina cioteczki sugerowała wszystko i wydawałoby się, że nie musiała niczego mówić, a jednak pokusiła się o parę słów tuż po tym, gdy mocno uściskała go na powitanie.
- To znowu się wydarzyło – oznajmiła cicho chcąc, żeby Neil był gotów na spotkanie z siostrą. Żeby wiedział, nad czym Eve teraz siedziała i co robiła za każdym razem, gdy zbrodnie identyczne do tej z udziałem Isabelle znów miały miejsce. – Tym razem w Adelaide. – Sue Ann nie ukrywała zmartwienia. Nie tylko stanem najstarszej Paxton, ale również z powodu dziewczynek, które nie zasłużyły na taki los. Gdyby tylko policja złapała mordercę lata temu, do tych wszystkich przypadków nigdy by nie doszło. – Jest w salonie. – To ostatnie słowa, które kobieta przekazała Neil’owi zostawiając go w przedpokoju. Sama musiała już wracać do domu.
Było późno, wieczór nastał jakieś dwie godziny temu a Eve raczyła się whisky kupionym niedawno w mieście. Właściwie kupiła go jej nowopoznana znajoma, ale to był szczegół, nad którym teraz nie myślała. Zbyt mocno zagłębiała się w akta załatwione w ramach przysługi przez policjanta w Cairns. Sprawa wciąż była w toku, a jednak udało mu się zdobyć aktualne raporty oraz zdjęcia, nad którymi siedziała Eve.
Nad nimi i nad aktami poprzednich morderstw; w tym Isabelle, których jednak nie wyjęła z pudła stojącego tuż przy jej lewym biodrze.
Siedzą na podłodze wsparta o kanapę sączyła whisky i w trakcie jednego z łyków uniosła wzrok widząc w progu brata. Słyszała, że Sue Ann z kimś rozmawiała, ale nie spodziewała się Neil’a. Nie żeby ten musiał się zapowiadać, ale teraz.. przybył, jakby miał przeczucie, że musiał tutaj być.
- Przyda ci się szklanka z lodem – stwierdziła, bo sama nie pokusi się, żeby wstać i pójść do kuchni. Neil sam musiał się obsłużyć uprzednio widząc butelkę whisky stojącą na podłodze tuż obok siostry (a przed nią akta i zdjęcia z miejsc znalezienia zwłok dziewczynek w wieku od dziewięciu do dwunastu lat).
- Matilda Belle. - To pierwsze co powiedziała tuż po powrocie brata, który podstawił szklankę jednoznacznie sugerując, żeby nalała mu do niej whisky. - Miała jedenaście lat - dodała tuż po wypełnieniu szkła. Zakręciła butelkę, postawiła obok i złapała za zdjęcie przedstawiające zwłoki Matildy. Dziewczynka wyglądała tak samo jak Isabelle. Była drobna, brązowowłosa i z raportów wynikało, że miała również ciemne oczy. Gdyby nie pewne różnice w rysach twarzy oboje mogliby powiedzieć, że właśnie patrzyli na zdjęcie z miejsca znalezienia zwłok Isabelle. Ten sam układ ciała, strój (staromodna koszula nocna), niewielki bukiet w prawej drobnej rączce i liczne sińce sugerujące parodniowe przetrzymywanie oraz pedofilskie wykorzystywanie niewinnego dziecka.
Neil Paxton