: 24 paź 2021, 14:00
Uśmiechnęła się ślicznie, gdy ramię Jebbediaha owinęło się wokół jej ciała, wywołując przyjemny dreszcz jaki przebiegł gdzieś wzdłuż jej kręgosłupa. Nie wiedziała, co było takiego w towarzystwie sąsiada, za każdym razem nie potrafiła jednak oprzeć się dziwnemu przyciąganiu jakie odczuwała gdy był obok.
- To ty ostatnio chciałeś oglądać wszystkie części. - Rzuciła z rozbawieniem w głosie na wspomnienie filmu, który przyszło im ostatnio oglądać oraz jego entuzjazmu na wieść, że przed nimi czaiły się jeszcze cztery części tego… dzieła. W jej głosie brakowało jednak jakiejkolwiek złośliwości bądź przytyku, nie dało się również odnaleźć podobnych rzeczy w jej spojrzeniu, które na dłużej utkwiło w buzi jej towarzysza. I już chciała coś dodać, gdy pracownik szkoły gotowania wypowiedział słowa, które zmarszczyły jej brwi w wyrazie zwyczajnego niezadowolenia. Bo jak nieznajomy śmiał wyciągnąć na wierzch fakt, który ona tak pięknie ignorowała? Owszem, zdawała sobie sprawę z różnicy wieku jaka między nimi była, nie przywiązywała jednak do tego choćby odrobiny wagi - zwyczajnie nie widząc powodu, aby skreślać go przez ten jeden, niewielki fakt.
Drgnęła gdy szept rozległ się gdzieś koło jej ucha, a męska dłoń przesunęła po jej lędźwiach sprawiając, że bezwiednie przylgnęła mocniej do jego boku. Psotny uśmiech sam wyrysował się na pełnych wargach, gdy panna Clark utkwiła swoje spojrzenie w oczach pana Ashworth. - Liczyłam, na taką propozycję… - Przyznała, beztrosko układając rączki na jego ramionach, a błysk w jej oku zwiastował, iż oto spontaniczny pomysł nawiedził jej umysł, domagając się wprowadzenia w życie. I o ile w normalnych warunkach bez chwili zastanowienia się przystąpiłaby do realizacji pomysłu, tak teraz nawiedziła ją szybka refleksja, że może jednak powinna się pohamować, chcąc zrobić na nim jak najlepsze wrażenie… W tym wszystkim jednak nie chciała jednak udawać przy nim kogoś, kim nie była, nie widząc w tym sensu. Panna Clark wspięła się więc na palce, by powolutku zmniejszyć dzielącą ich odległość i nieśmiało złączyć ich usta w dość jednoznacznym pocałunku. Znała smak jego ust i zapewne dlatego odważyła się na ten gest, jak i delikatne owinięcie swoich ramion wokół jego szyi, by przyciągnąć go do siebie bliżej, prawie zapominając o pomyśle, jaki wykwitł w jej głowie. Odsunęła się dopiero gdy usłyszała poddenerwowane odchrząknięcie instruktora, który chciał rozpocząć lekcje. Lico panny Clark spaliło się rumieńcem, a dziewczyna potrzebowała chwili, aby skupić rozbiegane myśli.
- Przepraszam, ale wie pan jak to jest… Nikt nie kocha bardziej niż własny ojciec, czyż nie? - Mówiła słodko, a spomiędzy pełnych warg wyrwało się rozmarzone westchnienie, jakie w każdym filmie dało się usłyszeć, gdy zakochana kobieta opowiadała o swoim wybranku. - To nasza pierwsza randka, matka nareszcie zniknęła, w końcu możemy przestać się ukrywać i zacząć cieszyć się sobą… prawda kochanie? - Wyćwierkała trzepocząc rzęsami i obserwując, jak twarz instruktora na zmianę czerwienieje i blednie, pokazując coraz większą gamę emocji gdy rysowała przed nim obraz jednoznaczny, kontrowersyjny i… nieprawdziwy. O tym jednak wiedziała tylko ona oraz Jebbediah i choć przez chwilę przeszło jej przez myśl, że mogła przesadzić, było już za późno, a kawa zdążyła się rozlać. Brązowe oczęta powędrowały w kierunku twarzy pana Ashworth zerkając na niego z odrobiną niepewności - trochę obawiała się, że nie pochwali małej uszczypliwości w kierunku wyjątkowo niewychowanego instruktora… Ten jednak w jej ocenie zasłużył na małego psikusa, a Audrey musiała delikatnie przygryźć policzki, by nie roześmiać się na widok pracownika szkoły gotowania, który przyglądał im się z szokiem oraz otwartymi szeroko ustami. Rozbawienie pojawiło się na jej twarzy dopiero, gdy odwróciła się do instruktora plecami, jak gdyby nigdy nic podchodząc do jednego z wolnych stanowisk.
Bez większego zainteresowania słuchała pierwszych instrukcji dotyczących bezpieczeństwa oraz wprowadzenia do tego, co też będą dziś przygotowywać, a instruktor jakoś omijał ich wzrokiem i czasem tracił wątek swojej wypowiedzi.
- Muszę cię ostrzec… - Zaczęła przyciszonym głosem, stojąc bliziutko swojej randki. - Jestem tym beznadziejnym przypadkiem, który nie ma większego pojęcia o gotowaniu. - Dodała z odrobiną rozbawienia w głosie. W jej domuzawsze gotowała matka, a gdy Audrey wyjechała na studia wraz z dziadkiem stołowali się w restauracjach, jedynie czasem wspólnie piekąc gofry. Po za tym jakoś nigdy nie miała okazji, aby poznać tajniki tej sztuki, a to zapowiadało dość ciekawą lekcję, w której to pan Ashworth zapewne będzie wiódł prym, gdyż nadal była pewna, że ogarnia obsługę piekarnika.
Jebbediah Ashworth
- To ty ostatnio chciałeś oglądać wszystkie części. - Rzuciła z rozbawieniem w głosie na wspomnienie filmu, który przyszło im ostatnio oglądać oraz jego entuzjazmu na wieść, że przed nimi czaiły się jeszcze cztery części tego… dzieła. W jej głosie brakowało jednak jakiejkolwiek złośliwości bądź przytyku, nie dało się również odnaleźć podobnych rzeczy w jej spojrzeniu, które na dłużej utkwiło w buzi jej towarzysza. I już chciała coś dodać, gdy pracownik szkoły gotowania wypowiedział słowa, które zmarszczyły jej brwi w wyrazie zwyczajnego niezadowolenia. Bo jak nieznajomy śmiał wyciągnąć na wierzch fakt, który ona tak pięknie ignorowała? Owszem, zdawała sobie sprawę z różnicy wieku jaka między nimi była, nie przywiązywała jednak do tego choćby odrobiny wagi - zwyczajnie nie widząc powodu, aby skreślać go przez ten jeden, niewielki fakt.
Drgnęła gdy szept rozległ się gdzieś koło jej ucha, a męska dłoń przesunęła po jej lędźwiach sprawiając, że bezwiednie przylgnęła mocniej do jego boku. Psotny uśmiech sam wyrysował się na pełnych wargach, gdy panna Clark utkwiła swoje spojrzenie w oczach pana Ashworth. - Liczyłam, na taką propozycję… - Przyznała, beztrosko układając rączki na jego ramionach, a błysk w jej oku zwiastował, iż oto spontaniczny pomysł nawiedził jej umysł, domagając się wprowadzenia w życie. I o ile w normalnych warunkach bez chwili zastanowienia się przystąpiłaby do realizacji pomysłu, tak teraz nawiedziła ją szybka refleksja, że może jednak powinna się pohamować, chcąc zrobić na nim jak najlepsze wrażenie… W tym wszystkim jednak nie chciała jednak udawać przy nim kogoś, kim nie była, nie widząc w tym sensu. Panna Clark wspięła się więc na palce, by powolutku zmniejszyć dzielącą ich odległość i nieśmiało złączyć ich usta w dość jednoznacznym pocałunku. Znała smak jego ust i zapewne dlatego odważyła się na ten gest, jak i delikatne owinięcie swoich ramion wokół jego szyi, by przyciągnąć go do siebie bliżej, prawie zapominając o pomyśle, jaki wykwitł w jej głowie. Odsunęła się dopiero gdy usłyszała poddenerwowane odchrząknięcie instruktora, który chciał rozpocząć lekcje. Lico panny Clark spaliło się rumieńcem, a dziewczyna potrzebowała chwili, aby skupić rozbiegane myśli.
- Przepraszam, ale wie pan jak to jest… Nikt nie kocha bardziej niż własny ojciec, czyż nie? - Mówiła słodko, a spomiędzy pełnych warg wyrwało się rozmarzone westchnienie, jakie w każdym filmie dało się usłyszeć, gdy zakochana kobieta opowiadała o swoim wybranku. - To nasza pierwsza randka, matka nareszcie zniknęła, w końcu możemy przestać się ukrywać i zacząć cieszyć się sobą… prawda kochanie? - Wyćwierkała trzepocząc rzęsami i obserwując, jak twarz instruktora na zmianę czerwienieje i blednie, pokazując coraz większą gamę emocji gdy rysowała przed nim obraz jednoznaczny, kontrowersyjny i… nieprawdziwy. O tym jednak wiedziała tylko ona oraz Jebbediah i choć przez chwilę przeszło jej przez myśl, że mogła przesadzić, było już za późno, a kawa zdążyła się rozlać. Brązowe oczęta powędrowały w kierunku twarzy pana Ashworth zerkając na niego z odrobiną niepewności - trochę obawiała się, że nie pochwali małej uszczypliwości w kierunku wyjątkowo niewychowanego instruktora… Ten jednak w jej ocenie zasłużył na małego psikusa, a Audrey musiała delikatnie przygryźć policzki, by nie roześmiać się na widok pracownika szkoły gotowania, który przyglądał im się z szokiem oraz otwartymi szeroko ustami. Rozbawienie pojawiło się na jej twarzy dopiero, gdy odwróciła się do instruktora plecami, jak gdyby nigdy nic podchodząc do jednego z wolnych stanowisk.
Bez większego zainteresowania słuchała pierwszych instrukcji dotyczących bezpieczeństwa oraz wprowadzenia do tego, co też będą dziś przygotowywać, a instruktor jakoś omijał ich wzrokiem i czasem tracił wątek swojej wypowiedzi.
- Muszę cię ostrzec… - Zaczęła przyciszonym głosem, stojąc bliziutko swojej randki. - Jestem tym beznadziejnym przypadkiem, który nie ma większego pojęcia o gotowaniu. - Dodała z odrobiną rozbawienia w głosie. W jej domuzawsze gotowała matka, a gdy Audrey wyjechała na studia wraz z dziadkiem stołowali się w restauracjach, jedynie czasem wspólnie piekąc gofry. Po za tym jakoś nigdy nie miała okazji, aby poznać tajniki tej sztuki, a to zapowiadało dość ciekawą lekcję, w której to pan Ashworth zapewne będzie wiódł prym, gdyż nadal była pewna, że ogarnia obsługę piekarnika.
Jebbediah Ashworth