: 24 mar 2024, 18:53
W kwestiach związanych z u c z u c i a m i Leif nie doświadczył w swoim życiu zbyt wielu nieprzyjemnych sytuacji — być może rzeczywiście będąc, jak to nazwała, typowym przedstawicielem swojego gatunku. Nie potrafił się angażować. Nie potrafił przejść na wyższy etap relacji, niezupełnie wiedząc, z czego to wynika — być może, najzwyczajniej w świecie, nie trafił na nikogo odpowiedniego? Wyjątkiem od tej reguły była Mira, z którą spotykał się kilka tygodni, ale i ona nie zatrzymała go przy sobie na dłużej; nie widział potencjału na nic poważniejszego, nawet jeśli posiadała absolutnie wszystko, czego szukał w kobiecie. Na ogół starał się jednak nikogo nie zwodzić i nie składać obietnic bez pokrycia. Wierzył w to, że zachowuje się fair, nawet jeśli zasady, którymi się posługiwał, bywały niejasne.
— Zdaje się, że dość szybko mnie oceniłaś — stwierdził. Nie teraz, w tym momencie, a już znacznie wcześniej — przy ich pierwszym spotkaniu, w którym brała udział jej przyjaciółka … Paige? Nadal nie potrafił sobie przypomnieć jej imienia. Nie bolało go to, więc ton głosu Leifa sugerował, że jedynie przedstawia prawdę, nie dokładając do tego wyrzutów. Miała stuprocentowe prawo, by wyciągnąć podobne wnioski.
Zmarszczył brwi, gdy wyśmiała jego stwierdzenie. Przejął butelkę, z której upił jeszcze jeden, spory łyk, po czym, odłożywszy ją na ziemię — nie zamierzał zawracać sobie głowy szukaniem śmietnika — ruszył za kobietą. Cholera, cały czas to robiła! Sprawiała, że podążał za nią, nie posługując się przy tym jakimkolwiek ale.
Ingham przystanął w drzwiach i odprowadził ją wzrokiem na parkiet. Była tam absolutnie najpiękniejsza, a po ilości spojrzeń, jakie na nią padły, przekonał się, że wiele osób — różnych płci — podziela jego opinię. Po kilkudziesięciu sekundach postanowił do niej dołączyć; odchrząknąwszy głośno, gdy na ramieniu kobiety pojawiła się dłoń jednego z drużbów, chcącego go wyprzedzić. Wykazał się najpewniej lekką bezczelnością, łapiąc Quinn za rękę i przyciągając do siebie. Ułożywszy drugą na jej talii, zaczął bujać się w rytm muzyki, prezentując swoje — nienaganne! — umiejętności taneczne. — Uwielbiasz prowokować — kolejne spostrzeżenie, któremu towarzyszył lekko arogancki uśmiech. Cały czas ją obserwował i nieco go to bawiło; nawet jeśli wolałby, żeby uwagę skupiała na nim, a nie na panu młodym.
— Zdaje się, że dość szybko mnie oceniłaś — stwierdził. Nie teraz, w tym momencie, a już znacznie wcześniej — przy ich pierwszym spotkaniu, w którym brała udział jej przyjaciółka … Paige? Nadal nie potrafił sobie przypomnieć jej imienia. Nie bolało go to, więc ton głosu Leifa sugerował, że jedynie przedstawia prawdę, nie dokładając do tego wyrzutów. Miała stuprocentowe prawo, by wyciągnąć podobne wnioski.
Zmarszczył brwi, gdy wyśmiała jego stwierdzenie. Przejął butelkę, z której upił jeszcze jeden, spory łyk, po czym, odłożywszy ją na ziemię — nie zamierzał zawracać sobie głowy szukaniem śmietnika — ruszył za kobietą. Cholera, cały czas to robiła! Sprawiała, że podążał za nią, nie posługując się przy tym jakimkolwiek ale.
Ingham przystanął w drzwiach i odprowadził ją wzrokiem na parkiet. Była tam absolutnie najpiękniejsza, a po ilości spojrzeń, jakie na nią padły, przekonał się, że wiele osób — różnych płci — podziela jego opinię. Po kilkudziesięciu sekundach postanowił do niej dołączyć; odchrząknąwszy głośno, gdy na ramieniu kobiety pojawiła się dłoń jednego z drużbów, chcącego go wyprzedzić. Wykazał się najpewniej lekką bezczelnością, łapiąc Quinn za rękę i przyciągając do siebie. Ułożywszy drugą na jej talii, zaczął bujać się w rytm muzyki, prezentując swoje — nienaganne! — umiejętności taneczne. — Uwielbiasz prowokować — kolejne spostrzeżenie, któremu towarzyszył lekko arogancki uśmiech. Cały czas ją obserwował i nieco go to bawiło; nawet jeśli wolałby, żeby uwagę skupiała na nim, a nie na panu młodym.