: 10 sie 2023, 23:08
Callie siedziała w ciszy przez dłuższy moment. Argument Gai był jak najbardziej solidny - co, jeśli tamta dziewczyna w ogóle nie jest otwarta na eksperymenty w obrębie swojej płci? Co prawda były badania udowadniające że każda kobieta jest w jakimś stopniu, na jakimś etapie życia, biseksualna. W sensie naukowym, to było szansą dla Gai - i w kontekście tamtej panny, i Callie. Szansa zawsze istniała. Ale Callie nie chciała karmić przyjaciółki statystykami, które raz przeczytała w telefonie jadąc autobusem, bo to żadne pocieszenie. W końcu wymyśliła, jak może odpowiedzieć, i taka dumna z siebie - widocznie zadowolona ze swojej kreatywności, powiedziała: - Nie wiem, czy ta kobieta będzie, czy nie będzie chętna na coś więcej. Ale wiem, że jeśli jest hetero i miałaby kiedykolwiek w życiu spróbować… To spróbuje z tobą.
Miała nadzieję ze Gaia nie będzie zła za taki komentarz. Callie po prostu wierzyła, że jej sposób bycia, otwartość, życzliwość, ciepło i światło które wręcz unosiło się wokół niej - to wszystko sprawiało, że oparcie się jej urokowi było w zasadzie niemożliwe. Wiec albo ta kobieta nie będzie nigdy z kobietą, bo tak ma okablowany mózg, i wtedy strata Gai jest zrozumiała. Albo, jeśli jest choć trochę ciekawa relacji jednopłciowej, na pewno nie oprze się Gai.
Callie roześmiała się słysząc wywód przyjaciółki o Stanleyu. Doskonale ją rozumiała, a pytania były trafne, w samo sedno. - ja też nie jestem teraz swoją fanką, uwierz mi - pokręciła przy tym głową. Gaia miała rację, Team Stan to jedyny właściwy Team w tym konflikcie. Callie też była Team Stan. Choć ostatnio mniej, bo był trochę niemiły. Ale miał powód, więc mogła przymknąć na to oko.
-Miłość? - westchnęła. Czy to była miłość, czy to było kochanie? Bała się tego słowa bardzo. Bała się go jeszcze bardziej teraz, kiedy nawet nie byli razem. Wykluczała taką ewentualność. - Tak naprawdę, on niewiele o mnie wie. Ja niewiele wiem o nim. Omijaliśmy trudniejsze, poważniejsze tematy. Całkiem możliwe, że gdyby mnie lepiej poznał, sam by ze mną zerwał. To by dopiero była lekcja do wyciagnięcia.
Powiedziawszy te słowa, Callie wstała i zaczęła powolnym krokiem spacerować po piasku. Czując, że przesypuje się pod jej każdym krokiem, próbowała oddalać od siebie pytania o to, co tak naprawdę czuła do mężczyzny. Były dla niej za trudne. Gaia była dla Callie jak taki własny, prywatny psycholog. Wyciągała na wierzch te tematy, którymi trzeba było się zaopiekować. Te problemy, którym trzeba było sie przyjrzeć. Miała taki specjalny klucz do jej mózgu i potrafiła tak z nią rozmawiać, żeby Callie się wysypała calkowicie. Dlatego teraz, gdy tak siedziały razem, rozmawiały od serca i czuła mizianie po pleckach, jej naturalnym instynktem była ucieczka. Zwiększenie dystansu. Nawet o te kilka kroków. Dlatego wstać musiała. I skierować wzrok w stronę przeciwną niż Gaia, żeby przypadkiem nie powiedzieć jej za dużo. I nagle…
-Miał dwanaście miesięcy, Gaia. Rok. Tyle czasu. Ani razu nie powiedział, że mu na mnie zależy. Ani razu nie powiedział, że coś do mnie czuje. Jak tylko poinformowałam, że muszę być teraz sama… - Gai metody okazały się skuteczne. Callie nie wytrzymała i pozwoliła sobie na okazanie zdenerwowania, które wcześniej ukrywała głęboko. -To się zaczęło. Nachodzenie mnie w pracy i tysiąc pytań czemu to już koniec. Czy ja zwariowałam? Czy to zwyczajnie nie ma sensu?
gaia zimmerman
Miała nadzieję ze Gaia nie będzie zła za taki komentarz. Callie po prostu wierzyła, że jej sposób bycia, otwartość, życzliwość, ciepło i światło które wręcz unosiło się wokół niej - to wszystko sprawiało, że oparcie się jej urokowi było w zasadzie niemożliwe. Wiec albo ta kobieta nie będzie nigdy z kobietą, bo tak ma okablowany mózg, i wtedy strata Gai jest zrozumiała. Albo, jeśli jest choć trochę ciekawa relacji jednopłciowej, na pewno nie oprze się Gai.
Callie roześmiała się słysząc wywód przyjaciółki o Stanleyu. Doskonale ją rozumiała, a pytania były trafne, w samo sedno. - ja też nie jestem teraz swoją fanką, uwierz mi - pokręciła przy tym głową. Gaia miała rację, Team Stan to jedyny właściwy Team w tym konflikcie. Callie też była Team Stan. Choć ostatnio mniej, bo był trochę niemiły. Ale miał powód, więc mogła przymknąć na to oko.
-Miłość? - westchnęła. Czy to była miłość, czy to było kochanie? Bała się tego słowa bardzo. Bała się go jeszcze bardziej teraz, kiedy nawet nie byli razem. Wykluczała taką ewentualność. - Tak naprawdę, on niewiele o mnie wie. Ja niewiele wiem o nim. Omijaliśmy trudniejsze, poważniejsze tematy. Całkiem możliwe, że gdyby mnie lepiej poznał, sam by ze mną zerwał. To by dopiero była lekcja do wyciagnięcia.
Powiedziawszy te słowa, Callie wstała i zaczęła powolnym krokiem spacerować po piasku. Czując, że przesypuje się pod jej każdym krokiem, próbowała oddalać od siebie pytania o to, co tak naprawdę czuła do mężczyzny. Były dla niej za trudne. Gaia była dla Callie jak taki własny, prywatny psycholog. Wyciągała na wierzch te tematy, którymi trzeba było się zaopiekować. Te problemy, którym trzeba było sie przyjrzeć. Miała taki specjalny klucz do jej mózgu i potrafiła tak z nią rozmawiać, żeby Callie się wysypała calkowicie. Dlatego teraz, gdy tak siedziały razem, rozmawiały od serca i czuła mizianie po pleckach, jej naturalnym instynktem była ucieczka. Zwiększenie dystansu. Nawet o te kilka kroków. Dlatego wstać musiała. I skierować wzrok w stronę przeciwną niż Gaia, żeby przypadkiem nie powiedzieć jej za dużo. I nagle…
-Miał dwanaście miesięcy, Gaia. Rok. Tyle czasu. Ani razu nie powiedział, że mu na mnie zależy. Ani razu nie powiedział, że coś do mnie czuje. Jak tylko poinformowałam, że muszę być teraz sama… - Gai metody okazały się skuteczne. Callie nie wytrzymała i pozwoliła sobie na okazanie zdenerwowania, które wcześniej ukrywała głęboko. -To się zaczęło. Nachodzenie mnie w pracy i tysiąc pytań czemu to już koniec. Czy ja zwariowałam? Czy to zwyczajnie nie ma sensu?
gaia zimmerman