dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
8.

Od zawsze lubił przesiadywać w kawiarniach. Niekoniecznie najważniejszym czynnikiem jego spędzania czasu wśród otaczającego zapachu świeżo zmielonych ziaren i cichego zgiełku była sama kawa i jej smak, bo sam nie należał do jej miłośników i smakoszy, więc tak naprawdę nie potrafił wyczuć różnicy między taką najtańszą, a tą z najwyższej półki, ale nie zmieniało to faktu, że było coś w kawiarenkowej atmosferze, co go przyciągało, nawet jeśli musiał przepłacać za wątpliwej jakości americano!
Złożył swoje stałe zamówienie przy ladzie i zapewniony, że zostanie mu przyniesione wraz z popielniczką do stolika na zewnątrz, skierował się do wyjścia, wpadając na... - Regan - stwierdził oczywistość, zastygając w pół kroku. Nie widzieli się już kilka miesięcy i chociaż miał mnóstwo czasu, żeby oswoić się z myślą o ich rozstaniu, niespodziewane spotkanie wybiło go jednak z rytmu. Czy to nie zabawne, że osoba, którą kiedyś widywało się codziennie, zaraz po przebudzeniu, nagle stawała się tak obca, jakby nigdy nie była znajoma? Taka właśnie dla niego teraz była - obca, nieznana i niespodziewana, aż nie wiedział jak zareagować na jej widok.
Przez kilka długich sekund, albo może tylko chwilę, stracił na ten moment poczucie czasu, po prostu patrzył się na kobietę bez słowa, a z tego zawieszenia wyrwał go dopiero głos kelnerki, pytającej o stolik, który wybiera. - Tak, ten będzie dobry - skinął bez zastanowienia głową na jej propozycję i odchrząknął, przenosząc znów spojrzenie na Regan. - Cześć - przywitał się w końcu. Pytanie o to, co u niej było chyba zbędne. Nie musieli prowadzić nic nie znaczących rozmów o swoim samopoczuciu, wiedząc, że gdyby tylko chcieli utrzymywać kontakt, zrobiliby to, zamiast nie odzywać się do siebie przez kilka miesięcy. - Wlaściwie to jest chyba coś, o czym powinniśmy porozmawiać.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
Ona natomiast była sezoniarą, która w zależności od pory roku z dziecięcą radością napadała okoliczne kawiarnie w poszukiwaniu tego jednego jedynego smaku, który wypadało pić tylko przy stosownym opadzie atmosferycznym i temperaturze. Jesień zgodnie z tą niepisaną zasadą przebiegała, więc Regan w towarzystwie cynamonu, kardamonu i gwoździa programu, jakim była dynia. W asortymencie kawiarni nie było upragnionej pumpkin spice latte? Skandal największy, niemalże równy z drastycznym wzrostem cen paliw na okolicznych stacjach benzynowych.
-Rusty, cześć.- odparła nieco zachrypłym, spragnionym dyniowej kawy głosem. Gdyby wiedziała, że na siebie wpadną to... W zasadzie nie zrobiłaby nic szczególnego. Oczywiście poza kluczowym i niemalże popisowym w jej wykonaniu nadmiernym analizowaniem wszystkiego, co było, jest i będzie. Przypadłość ta była nieodzowną częścią życia Regan, która to nie potrafiła przejść nad swym najmniejszym choćby potknięciem do porządku dziennego. Jak, więc mogłaby mentalnie przygotować się do spotkania z kimś, którego mieszkanie jeszcze nie tak dawno opuszczała w rozsypce, przyciskając do piersi swoją kolekcję tandeciarskich kubków z garażowych wyprzedaży. -Tak? No, dobrze, jasne. Właściwie sama miałam się do ciebie odezwać.- nie, wcale nie. Nie miała i nie planowała tego zrobić. Wzięcie się w garść i wykazanie jakiejkolwiek nadprogramowej inicjatywy nigdy nie było w jej stylu. Jednak to niewinne kłamstewko momentalnie dodało jej pewności siebie. -Chodzi o wesele?- zagaiła, mając w zanadrzu jeszcze prośbę o zwrot solniczki i pieprzniczki z zakochanego kundla, która ukradkiem podpieprzyła z kuchni, pakując manatki. Kwestia zbliżającego się wesela znajomych, o którym to telefon postanowił ją dość brutalnie poinformować, jawiła jej się jako nieco bardziej sensowny powód do rozmowy. No, chyba że Rusty wrześniową porą zanurzył się w szerokiej ofercie Disney plus, wtedy kleptomańskie zapędy Regan czekały na swój finał. Gdy już rozsiadła się wygodnie przy zajmowanym przez bruneta stoliku, dotarło do niej, że ostatecznie nie zamówiła sobie kawy. Po chwili namysłu doszła do wniosku, że co najmniej komicznym byłby nagły sprint do lady, w której kierunku posłała, więc ostatnie tęskne spojrzenie. Idiotka.

Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Cholera. Było tak trochę dziwnie i nienaturalnie, dokładnie tak, jak się tego spodziewał i kiedy tylko Regan powiedziała, że miała się do niego odezwać, kiwnął głową, jakby się z nią zgadzał. Nie mieli chyba nic innego do omówienia, oprócz tego wesela, planowanego od tak długiego czasu, które zmuszeni byli potwierdzić jeszcze przed rozstaniem i szczerze powiedziawszy - ostatnią rzeczą, o której Overgaard myślał, było ogłoszenie całemu światu wszem i wobec, że Regan Buckley jest już niczym z nim niezwiązana, może oprócz tej jednej roślinki, którą wspólni uratowali kiedyś spod śmietnikowej wiaty sąsiadów, a która była na tyle niewdzięczna, że ciągle gubiła liści i Rusty już tylko czekał, aż w końcu spadnie jej ostatni i będzie ją mógł wyrzucić, bo ona nie chciała jej ze sobą zabrać, co było dosyć zrozumiałe, a jemu jeszcze trochę szkoda było tego jedynego skrawka zieleniny w domu.
- Tak, dokładnie o to - w końcu znajomi byli wspólni i chociaż Rusty nie utrzymywał z nimi codziennego kontaktu, bo z mało kim w ogóle taki właśnie miał, to wydawało mu się, że ich stopień znajomości jest tak samo silny jak ten dziewczyny. - Booo... ja nic nie odwoływałem i teraz jest już chyba za późno - a przynajmniej tak mówiło zaproszenie, które nie tak dawno znalazł u siebie w którejś z szuflad. Jeśli nawet chcieliby zmienić swoją wstępną decyzję, należało to zrobić już jakiś czas temu, a skoro nic takiego nie miało miejsca, mieli dość ograniczone pole do popisu w tej sytuacji. - A ja chcę jechać - dodał jeszcze, podnosząc kubek z kawą do ust.
Sam widział zaledwie kilka możliwych rozwiązań i chyba żadne z nich nie usatysfakcjonowałoby wszystkich. Mogli przeprosić, oddać pieniądze i usiłować jakoś wynagrodzić młodej parze ich nieobecność. Mogli wybrać które z nich jedzie, ale tak jak już wspomniał, on chciał być na miejscu. Mogli pojechać też oboje, pytanie tylko brzmiało, czy chcieli wysłuchiwać pytań o ich związek i mierzyć się z tym całym cukierkowym szczęściem, skoro oni sami stanowili antyreklamę szczęśliwej relacji?

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
Regan nigdy nie była mistrzynią w kwestiach takich jak randkowanie i związki. Nastoletnie sympatie patrzyły na nią z ukosa, gdy zmotywowana przez koleżanki ze szkolnej ławki, próbowała na nich zalotnych frazesów rodem z miesięcznika dla nastolatek. Wciąż z niemałym, zażenowaniem wymalowanym na twarzy, wspominała pamiętne zauroczenie z czasów swego burzliwego dorastania. Uzbrojona w cały arsenał testów psychologicznych w stylu "Czy jesteśmy sobie pisani?'' sunęła przez szkolny korytarz wystrojona w koszulkę z logo jednej z piłkarskich drużyn, licząc, że tym samym zaskarbi sobie sympatię tego jedynego. Ostatecznie jej Adonis wybrał jednak inną, a ona musiała obejść się smakiem i za dużym T-shirtem z logo drużyny, której nazwy nie potrafiła nawet poprawnie wymówić. Początki nie były, więc zbyt obiecujące, a im głębiej w las, tym gorzej. O ile Rusty nie wystawił jej na sportowe pośmiewisko, to ich rozstanie kosztowało ją o wiele więcej niż te wszystkie nastoletnie miłostki.
- Ja też nie miałam do tego głowy. Jackie, dzwoniła do mnie z resztą z pytaniem o to, co planujemy na prezent dla młodych i totalnie stchórzyłam, bredząc coś o miedzianym opiekaczu do tostów.- wzdrygnęła się na samą myśl o rozmowie z koleżanką, która będąc w pełni nieświadomą miłosnych dramatów tej dwójki, probowała wyciągnąć od Regan pomysły na cacka, którymi można byłoby obdarować nowożeńców. Czy Buckley już wtedy mogła oświecić swą dobrą znajomą? Owszem, mogła, a nawet powinna była to zrobić. Jednak na samą myśl o tym, że czekało zmierzenie z porozstaniową rzeczywistością było nieubłagane, głos łamał jej się jak dziecku. Życie w bańce było dużo przyjemniejsze i o niebo spokojniejsze. Odkąd wyprowadziła się do Duka, wciąż podświadomie zaklinała rzeczywistość, nie dopuszczając do siebie myśli, że rozstanie było faktem. Faktem, którego podważanie byłoby z jej strony totalnym wariactwem. Może nie chciała przyjąć do wiadomości obecnego stanu rzeczy? A może po prostu nie była na niego gotowa?
-Obiecałam już, że się pojawię, ale mogę uciec po ceremonii. Zostawiłabym cię przed weselem, a później powiedziałbyś, że dostałam wezwanie z pracy albo migrenę, albo jedno i drugie. Ewentualnie możemy rzucić monetą, albo....sama nie wiem. - westchnęła skołowana, bo każde sensowne wytłumaczenie po dłuższym namyśle sprawiało wrażenie totalnego idiotyzmu. Fakt, wspólny wypad wydawał się niezręczną perspektywą, ale w całym tym szaleństwie nie chciała też postawić w niekomfortowej sytuacji wszystkich współbiesiadników.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Pokiwał powoli głową, uświadamiając sobie, że to nie tylko on dawkował wszystkim swoim znajomym informacje o ich rozstaniu. Teoretycznie minęło już tyle czasu, że każdy powinien być świadomy, ale z drugiej strony odkąd ludzie chwalili się, że są singlami? Kiedy wchodziło się w nową relację, to tak ekscytacja sprawiała, że każdy chciał ogłosić wszystkim zmianę statusu związku, skądś się przecież musiały wziąć huczne zmiany tegoż właśnie na facebookowym profilu, ale w drugą stronę to raczej nie było jakieś głośne, chyba, że wszystkiemu towarzyszyły wielkie dramaty, prosto jak z telenoweli, ale Rusty ani ni wyglądał jak Facundo Arana, ani nie był zainteresowany rzucaniem w siebie talerzami z powodu niezgodności, bo z natury był raczej spokojnym człowiekiem i dużo przeżywał w sobie, w środku, czasem emocje przelewając na papier, chowany do szuflady. - Okej, czyli oni właściwie... nic nie wiedzą - głośno wypuścił powietrze, znów kiwając głową. Byli ze sobą już tyle czasu, że nawet jeśli na jakimś spotkaniu nie pojawiali się razem, nikt niczego nie podejrzewał, bo po prostu nie musieli być już do siebie przyklejeni. - Skoro nie wiedzą, to moneta chyba odpada, to znaczy, nie chcę, żeby w dniu swojego ślubu dowiadywali się, no wiesz, o nas - to miał być ich dzień, pary młodej, a nie dzień poświęcony na dramaty Regan i Rusty'ego. - Możemy po prostu pójść oboje i najwyżej trochę pozmieniamy stoliki, wiesz jak jest na weselach, tu ktoś porozmawia z tym, tu ktoś pójdzie potańczyć - nie musieli spędzać całego czasu razem, nawet jakby byli razem, a skoro mogli razem byś świadkami zaślubin, to mogli też ze sobą wytrzymać kilka godzin dłużej. - I jak tam dojedziemy, to po prostu zarezerwuję oddzielny pokój, więc problem rozwiązany - wzruszył ramionami, bo swój plan uznał za idealny. Byli dorośli, mogli chyba przez jeden dzień po prostu udawać dla dobra swoich przyjaciół? Nie musieliby nawet razem spać, po prostu przez chwilę posiedzieć obok i to tyle, tak w ramach prezentu ślubnego, dodatkowo do miedzianego opiekacza, czy co też Regan próbowała wymyślić jako prezent od nich. - A ty nic nie pijesz?

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
Regan z pewnością darowałaby sobie te wszystkie podstępne mistyfikacje i nerwowe odbieganie od tematu za każdym razem, gdy ktoś w jej otoczeniu wspominał Rustiego, gdyby w końcu przyjęła do wiadomości, że co się stało, to się nie odstanie. Jednak wciąż nie była w stanie tego przepracować, pozostając idiotycznie zawieszoną między przeszłością a tym co działo się teraz. Naturalnie nie była w stanie ukryć ich rozstania przed bratem, który to chcąc nie chcąc był aktualnie skazany na jej towarzystwo połączone z popisami amatorskiego szefa kuchni i anonimowego zbieracza całej tandety, jaką widziały okoliczne pchle targi.
-Wygląda na to, że nie.- stwierdziła nieco bezradnie, zdając sobie równocześnie sprawę, że im dłużej to przeciągają, tym gorzej. Mimo iż dość długo łudziła się, że uda jej się przeciągać moment uświadomienia wszystkich w nieskończoność to z tyłu głowy miała tę posępną myśl, że to nie może trwać wiecznie. Nie może i nie będzie. A zapomniany ślub przyjaciół był wydarzeniem, które w najbrutalniejszy możliwy sposób utwierdziło ją w tym przekonaniu. To po prostu nie mogło się udać.
-Nie, masz rację, to byłoby słabe. Zepsulibyśmy im całą imprezę.- westchnęła, kiwając głową. O nas. Czy powinna przyznać, że to być może nie do końca celowe sformułowanie z ust Rustiego, zasmuciło ją, bardziej niż powinno? Pewnie nie, jednak nie potrafiła ukryć tego krótkiego ukłucia, gdy po raz kolejny dano jej do zrozumienia, że żyła w bańce. Z tym że tym razem nawet gdyby chciała stanąć w opozycji do wszystkiego, co powie Rusty to teraz musiała przyznać mu racje. Nawet jeśli nie chcieli na siebie patrzeć, nawet jeśli woleliby tydzień prac społecznych, niż imprezę w duecie to nie mogli odwalić szopki na ślubie znajomych. Nigdy nie była fanką obarczania innych swoimi problemami, ale w tym wypadku, wiedziała, że, nawet gdyby tego chciała, to nie powinna.
-Dobra, jakoś to rozegramy. Będziemy się zmieniać i wieszamy się w tłum.- przytaknęła po raz kolejny. Brzmiało to prościej, niż przypuszczała, ale nie od dziś wiedziała też, że teoria zazwyczaj nijak się ma do rzeczywistości. To, że teraz potrafili wszystko na spokojnie zaplanować, nie było równoznaczne z ogarnięciem tematu, gdy na horyzoncie pojawią się weselne emocje, alkohol i masa znajomych twarzy. Dodatkowo wspólna podróż, której najpewniej będą musieli się podjąć, bez dwóch zdań stanie się wyjątkowo interesującą przeprawą. Słowem, zadanie nie było niewykonalne, ale z pewnością nie należało do najłatwiejszych.
-Pozostaje jeszcze kwestia prezentu. Jeśli masz czas, to możemy poszukać czegoś razem.- zaproponował, dochodząc do wniosku, że lepiej już tak niż jakby probowała przeforsować tu swoją wizję upominku dla młodych. Wciąż czuła się nieco niezręcznie w jego towarzystwie, ale uznała, po kilkunastu nerwowych mrugnięciach, uznała, że musi się przemóc. Wszystko wskazywało na to, że w najbliższej przyszłości będzie im dane spędzić jeszcze trochę czasu razem. Tak, więc uznała, że wypadałoby, by jej się nieco ogarnąć, tak by na weselu nie wyglądać jak cierpiętnica idąca na ścięcie.
-Nie piję, znaczy się, piję. Zaraz pójdę po kawę, poczekaj tutaj.- zawołała wybita z rytmu, po czym jak oparzona popędziła w kierunku lady. Czy czuła się teraz jak ostatnia idiotka? Owszem. Choć z dwojga złego lepsze to, niż gdyby Rusty uznał, że w Regan uaktywniły się stalkerskie zapędy, które to nakazały jej śledzić go po mieście.


Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
Rusty przez długi, długi czas nie mógł powstrzymać się od myśli, że to tylko chwilowe i że jeszcze coś się w ich relacji zmieni na tyle, że to tylko trochę większa kłótnia niż zwykle i do siebie wrócą. Poniekąd dlatego na początku nie chciał nikomu mówić, żeby potem nie musieć prostować, że do siebie wrócili, bo uważał, że związek zawsze był między dwiema osobami - nie najlepszą przyjaciółką, nie mamą i nie rodzeństwem, tylko dwiema osobami, które powinny swoje sprawy załatwiać między sobą i być w stanie dogadać się ze sobą na tyle, żeby czegoś nie wynosić na zewnątrz. Byli już od dawna dorośli i nie chciał wywlekać ich brudów, a kiedy zdał sobie sprawę z tego, że już raczej do siebie nie wrócą, zdążył się niejako przyzwyczaić do takiego życia w zawieszeniu, kiedy po prostu o Regan nie mówi.
- To nie może być takie trudne - wzruszył ramionami z delikatnym uśmiechem. Strasznie bał się tego ich pierwszego kontaktu od wtedy. Dla bezpieczeństwa przechodził na drugą stronę ulicy, kiedy miał wrażenie, że widzi sylwetkę łudząco podobną dla Regan i chociaż nie rezygnował z odwiedzania ich wspólnych miejsc, to rzadziej pojawiał się tam, gdzie ona akurat zawsze chciała chodzić, ale skoro potrafili spędzić ze sobą te kilka chwil i porozmawiać dojrzale, to czy mieli się czego obawiać na weekendowym wyjeździe, gdzie poniekąd będą udawać, że są parą?
- Ummm... - tutaj się zawahał, bo z jednej strony siedział właśnie na kawie w kawiarni, nawet nie w swojej dzielnicy i chociaż zdecydowanie dużo czasu poświęcał na pracowanie, to jednak nie mógł powiedzieć, żeby tak dużo trzymało go zajętym. - A ten opiekacz? - czy toster, albo jakakolwiek z podobnych rzeczy, które zwykło się kupować na prezenty przy wchodzeniu na nową drogę życia. Nigdy nie był specjalnie dobry w podarunkach, teraz też nie miał żadnego konkretnego pomysłu na coś, co mogli kupić znajomym, od razu więc chwycił się pomysłu kobiety. - Szczerze powiedziawszy, nie do końca wiem, co moglibyśmy im dać, mają jakąś listę? - skoro sam do niedawna zapomniał o potwierdzeniu swojej nieobecności, nie świadczyło to najlepiej o jego zaznajomieniu z tematem. - Ale tak, możemy czegoś poszukać - rozumiał to bardziej jako wymianę pomysłów i ewentualne podjechanie do jakiegoś sklepu, może w Cairns, żeby coś konkretnego zdobyć i zapakować, a tym samym mieć już z głowy.
- Jasne, poczekam - pokiwał głową i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów wraz z zapalniczką, żeby zabić czas dymkiem. W oczekiwaniu czuł się chyba jeszcze dziwniej, niż przed chwilą, podczas ich krótkiej rozmowy, ale takie spotkania chyba nigdy nie były łatwe, bo jak nagle odnosić się z dystansem do kogoś, z kim kiedyś dzieliło się łóżko i życie, milczenie i rozmowę? Tyle czasu tłumaczył sobie, że przecież zupełnie wyleczył się z Buckley, ale po lekko drżących palcach, kiedy nie mógł z zapalniczki wydobyć ognia, widać było, że chyba jednak nie do końca.
- Gotowa? - zapytał, kiedy pojawiła się już obok stolika, chociaż sam nie wiedział na co miałaby być gotowa. Na dalszą dyskusję o prezentach, czy raczej dalsze udawanie, że są jedną z tych par, które po rozstaniu podchodzą do siebie zupełnie na spokojnie, na luzie i mogą nawet pojechać razem na wesele gdzieś w świat, udając, że wszystko jest między nim dobrze, a to wcale nie pomiesza im w głowach?

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
Regan w zasadzie nie miała na swoim koncie zbyt wielu poważnych związków. Zazwyczaj większość relacji, w które się pakowała, kończyła się po kilku miesiącach, z różnych względów. Tak, więc sam staż relacji, która łączyła ją z Rustym, był w pewnym stopniu onieśmielający i zobowiązujący zarazem. Nie wiedziała, więc jak zachować się, gdy nie tylko jej związek, ale i wiążąca się z nim rutyna, została znienacka zburzona.
-Jakoś to ogarniemy.-zawtórowała mu z bladym uśmiechem. W zasadzie nieco jej ulżyło, że nie tylko ona czuje się niezręcznie w związku z tą całą weselną akcją. Nawet jeśli wciąż miała pietra, budującym było odkrycie, że i dla niego ta sytuacja nie jest czymś zupełnie normalnym i nie robiącym żadnego, nawet najmniejszego wrażenia. -Jeśli uda nam się jakiś zlokalizować to czemu nie. Przyszedł mi wtedy do głowy, ale nawet nie sprawdziłam, czy mają gdzieś na stanie podobny.- przyznała nieco podminowana. Rozmawiając ze znajomą, paplała, co jej ślina na język przyniosła, zupełnie bezrefleksyjnie, jak gdyby wypowiadane przez nią słowa nie miały żadnej mocy i znaczenia. Tak, więc legendarny miedziany opiekacz nie był może czymś nieosiągalnym, istnym białym krukiem wśród basicowych opiekaczy, ale z pewnością nad wynalezieniem na sklepowej półce takiego cacka musieliby się chwilę po gimnastykować. -Nie...chyba nie. Zresztą wszyscy zachowują się tak jakby znali ich nie od dziś. Nikt nie chciał puścić pary z ust, ale każdy chętnie wyciśnie z ciebie twój pomysł.- stwierdziła, pozwalając sobie na rozbawiony ton. Wszyscy znajomi, z którymi to miała okazję rozmawiać o ślubie, zachowywali się tak jak gdyby znali parę młodą najlepiej na świecie, równocześnie sprawiając wrażenie niezwykle zagubionych, gdy poruszano kwestie ich pasji, hobby, i innych drobiazgów, które mógłby naprowadzić na wybranie idealnego prezentu. A wiadomo, każdy chciał być najlepszy, najbardziej oryginalny i pomysłowy. Ona nie. - Możemy poszukać czegoś, co będzie po prostu praktyczne.- stwierdziła, wzruszając ramionami. Zapas kapsułek do ekspresu, z którego pewnie nie raz pili u nich kawę? Gofrownica? Jakieś trunki w wyższej półki? Opcji było wiele, a we dwójkę na pewno na coś wpadną, Chociażby motywując się tym, że im szybciej zakończa poszukiwania, tym szybciej będą mogli na jakiś czas uwolnić się od swojego towarzystwa.
- Gotowa, możemy ruszać.- odarła energicznie, uradzając się przy tym kilkoma zachłannymi łykami swojego napoju. Dyniowa latte nigdy nie smakowała tak wybornie, ale nic w tym dziwnego. W końcu tym razem była nie tylko miłym urozmaiceniem dnia, ale też swoistą nagrodą.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- To chyba nic zaskakującego - wzruszył ramionami na komentarz o znajomych, chcących dobrać najlepszy prezent na świecie, jednocześnie nie chcąc zdradzić swojego pomysłu, bo może nie był jakiś zaskakujący i najlepszy na świecie, ale gdyby miał być powtórzony, wypadłby jeszcze gorzej. Dlatego też, tak samo jak wizerunków, pomysłów na prezent się nie zdradzało, bo nawet najlepszy przyjaciel mógł być na tyle zdradziecki i zarezerwować ukraść pomysł na prezent. - Każdy pewnie kupuje coś NAJLEPSZEGO i na weselu zobaczymy dopiero jakie to cudo? - uśmiechnął się pod nosem, upijając kolejnego łyka kawy. Nie wiedział czemu niektórym tak ciężko było się przyznać do tego, że nie potrafili wpaść na coś odkrywczego. Prezenty to nie była łatwa rzecz, trzeba było mieć do nich smykałkę, a tego Rusty nigdy nie miał i choć cieszył się z każdego podarunku, który wyrażał pamięć, nawet z czekolady, czy innej bombonierki (o ile nie zawierała w sobie białej czekolady - tej nie znosił i otwarcie zawsz o tym mówił), trochę mniej za to cieszył się z domowych bibelotów, jak wazon, czy inne łapacze kurzu, które niekoniecznie mogły mu pasować do mieszkania, a zawsze głupio coś takiego wyrzucić, więc na salonowej półce stał na przykład plastikowy Sfinks, którego miał szczerą ochotę po prostu wyrzucić.
- Wiesz, że praktyczne prezenty to moje ulubione - zaraz po kartach podarunkowych do ulubionych sklepów obdarowywanej osoby, bo jeśli ktoś mówił, że musi sobie kupić nowe buty - nie próbował mu na siłę znaleźć jakiegoś modelu, raczej wolał dołożyć się do tego pieniężnie, ale uważał, ze prezenty trochę polegały na tym, żeby dać komuś coś, czego potrzebuje, ale sam nie do końca chciałby to kupić, odkładając podobny wydatek wciąż w czasie. - A jakieś AGD chyba zawsze się przyda, no chyba, że mają wszystko srebrne, a my wtedy wyskoczymy z miedzianym - zmarszczył brwi, bo teraz się zaczął zastanawiać, czy pomysł opiekacza, który przed chwilą pochwalił rzeczywiście był takim dobrym i zdecydowanie za mocno zaczął o tym wszystkim myśleć.
- Okej - odparł i się podniósł, odstawiając pustą już filiżankę na stolik. - Zaraz, a gdzie? - już do tego sklepu, żeby wybrać co sprezentują swoim znajomym? Jeśli tak, jemu przydałaby się druga kawa, skoro swoją pierwszą zdążył dokończyć, zanim Regan pojawiła się ze swoim kubkiem.

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
It was not the thorn bending to the honeysuckles, but the honeysuckles embracing the thorn.
-Myślę, że właśnie tak będzie.- po raz kolejny pokiwała twierdząco głową, na znak poparcia bruneta. Takie rzeczy zawsze uchodziły za swego rodzaju powód do rywalizacji, czy słusznej, czy też nie to już inna sprawa. Sęk w tym, że Regan zazwyczaj nie podejmowała wyzwania, wychodząc z założenia, że jej wysiłki i tak spełzłyby na niczym. O ile nie znała obdarowywanej osoby tak dobrze jak mogłaby tego chcieć to nie kwapiła się na oryginalność. EW takim wypadku praktyczne upominki były, więc nie tyle sensowne co po prostu bezpieczne. Karta upominkowa do kawiarni być może nie zrobi wielkiego wrażenia, ale z pewnością się nie zmarnuje i nie wyląduje na dnie szuflady, zbierając kurz przez lata. A to już niezaprzeczalny plus upominku i jako taki sukces obdarowującego.
-Pamiętam! Wciąż dobrze wiedzieć, że nie każdy kręciłby nosem na bon do księgarni czy pióro wieczne.- odparła, pozwalając sobie na uśmiech. Znali się jak mało kto, co nie było niczym nadzwyczajnym przy kilkuletnim stażu związku. Tak, więc miał świadomość, że Rusty nie był jedna z tych osób, która w prezencie urodzinowym oczekiwała gwizdki z nieba, którą nie sposób było zdobyć, a kimś, kto realnie podchodził do tego typu prezentów. Mogli mieć, więc tylko nadzieję, że państwo młodzi podejdą do ich prezentu z podobną życzliwością i entuzjazmem. -AGH byłoby super, bo ekspres do kawy czy jakiś robot kuchenny w sumie nie zaszkodzi, ale nie jestem pewna wystroju ich kuchni, a słabo byłby, gdyby musieli to później wymienić. Chociaż jak dla mnie to, tak czy inaczej, mogliby zrobić z czegoś takiego użytek.- zmarszczyła brwi, również pogrążając się w zadumie. Wiedziała, że niektórzy ludzie naprawdę drobiazgowo dobierają kolejne elementy wystroju domowych wnętrz, co w sumie nie do końca było w jej stylu. Gdyby pozwoliła sobie na naprawę drogi ekspres do kawy, z pewnością nie narzekałaby na taki w nieco krzykliwym kolorze, gdyby akurat udało jej się wyszarpać go na przyzwoitej promocji. Trochę cebula, a trochę praktyka. A może po prostu praca w szpitalu i świadomość swoich comiesięcznych pielęgniarskich przychodów, pozwalała jej spojrzeć nieco inaczej na wydawane pieniądze.
-Dwie ulice stąd jest. Jak to się nazywało...lb general store? Może tam coś będą mieli. Tak czy inaczej, to całkiem blisko, możemy zajrzeć.- zaproponowała, pocierając palcami brodę, pozwalając sobie tym samym nawrócenie pamięcią do najbliższych sklepików, które ze słabnącym zainteresowaniem mijała niemalże każdego dnia, gdy po ciężkim dniu w szpitalu nabierała ochoty na spacer. Widząc jak szybko Rusty uporał się ze swoim napojem, pociągnęła kilka nieco zbyt zachłannych łyków swojego dyniowego napoju, chcąc nieco przyśpieszyć tempa. Nie wiedziała, ile czasu mógł poświęcić na dzisiejsze wspólne poszukiwania, a nie chciała mimo wszystko nadwyrężać ich czasowego rozejmu i wzajemnego tolerowania się przez czas dłuższy niż kwadrans czy dwa. Tak, więc dopijając swój napój, odłożyła filiżankę na stolik, po czym wstała z krzesła spoglądając uważnie na Rustiego.
Rusty Overgaard
ambitny krab
e.
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Ej, bo to są dobre prezenty! - niektórzy z jego znajomych rzeczywiście potrafili wyśmiewać, że tak łatwo było mu przystać na prezenty, które wcale nie były takie oryginalne i interesujące. Praktyczna strona Rusty'ego mówiła jednak jasno, że nie ma sensu przepłacać i wydawać pieniądze na coś, co zostanie rzucone w kąt i zapomniane. Sam dużo bardziej cieszył się widząc, że ktoś rzeczywiście korzysta z jego podarunku i się z niego cieszy. Może karta podarunkowa nie była jakaś odkrywcza, ale przynajmniej nikt nie musiał na jej widok usiłowac przywołać usmiechu na twarz i udawać, że mu się podoba, kiedy w rzeczywistości wcale tak nie było. - Taki czarny, albo biały, albo jakiś srebrny jest chyba całkiem uniwersalny i nie powinien być problemem? - o ile nie marzyło im się mieszkanie w designerskim stylu. Mało osób jednak wybierało sprzęty kuchenne pod jakiś wymarzony gust, tak się przynajmniej Overgaardowi wydawało, bo sam też część miał z parapetówkowych prezentów, część kupił sobie na przestrzeni lat, ale bardziej ze względu na funkcjonalność, nie na ich wygląd i trochę pewnie błędnie zakładał, że tak właśnie robi większość ludzi. - Okej, to w sumie jest dobry pomysł - zgodził się z dziewczyną i kiedy już dopiła swoją kawę, wstał, wkładając jeszcze pod spodek swojej filiżanki dolara napiwku, kiedy i Regan się zbierała.
Było trochę dziwnie i niekomfortowo, a z drugiej strony nie wydarzyło się nic, co mogłoby sprawić, że między nimi jest coś nie tak i pewnie gdyby spotkali na ulicy kogoś ze swoich znajomych, uznałby on, że znów są razem. W sklepie zdał się już bardziej na opinię Regan, bo niespecjalnie zależało mu na postawieniu na swoim w kwestii prezentów, za to wolał nie prowokować żadnej okazji do choćby najmniejszej sprzeczki, w końcu mieli wspólny cel, jakim było udawanie szczęśliwej pary w oczach swoich przyjaciół.

zt. x2

Regan Buckley
przyjazna koala
nata#9784
ODPOWIEDZ