I am lost this time
: 26 wrz 2021, 21:51
- #13
Potem oczywiście cały jej świat wywrócił się do góry nogami, a las już nie był miejscem ucieczek, a raczej tym, od czego uciekła na długie lata. Wracając tutaj jednak wiedziała, że będzie musiała na nowo się z nim oswoić – nie można było inaczej, jeśli mieszkało się w Tinagaree. Poza tym Cora chciała odzyskać kontrolę nad tą częścią swojego życia i nie pozwalać demonom przeszłości na to, by weszły jej na głowę. To nie był łatwy proces, który zresztą wciąż się dokonywał, ale nie zamierzała się poddawać. I dlatego prawie dzień w dzień – jeśli pozwalał jej na to czas – przemierzała las, odgarniając z drogi gałęzie, tak jak to robiła z własnymi lękami.
Zapuściła się wyjątkowo daleko, minęła pewnie godzina, odkąd wyszła z domu, dlatego uznała, że powinna wracać. Dotarła do malutkiej polany i zaczęła się powoli wycofywać. To właśnie wtedy usłyszała szelest – albo tylko jej się tak wydawało. W pierwszej chwili wcale nie była pewna, czy nie ma po prostu jakichś omamów słuchowym. Może podświadomie nakręcała się jakimiś dziwnymi scenariuszami i to dlatego? Rozważała również takie opcje, ale kiedy dźwięk się powtórzył to uznała, że musi być jak najbardziej realny. Prawda?
– Halo? – odezwała się głośno, chociaż jeśli to było jakieś zwierzę – najpewniej dzikie – to raczej nie odpowiedziałoby na jej słowa. Coś w pobliskich chaszczach jednak ewidentnie się poruszało, dlatego Cora, zanim jakiekolwiek inne pomysły wpadłyby jej do głowy, pochyliła się i złapała za jakiś patyk, który był raczej marną bronią, ale Westwood czuła się odrobinkę pewniej, kiedy miała go w dłoni.
Inej Marlowe