: 27 wrz 2021, 13:14
Nie była aż tak doświadczona jeśli chodzi o palenie, albo inne używki. Chciałaby kiedyś spróbować, lecz zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogła przesadzić. Nie było przy niej Emily, która potrafiła myśleć za nią, a Whittemore potrafiła się zapomnieć. Życie normalnej nastolatki za szybko uderzało jej do głowy, niby wiedziała, że powinna się pilnować, lecz z drugiej strony to wszystko było... Kuszące. Nie przywykła do tego, że miała czas dla siebie, lecz kochała momenty w których nikt jej nie pilnował. Mogła robić co chce i z kim chce, bez reprymend na temat niestosownego zachowania i przypominania, że zbyt dużo zabawy może przypłacić uszczerbkiem na zdrowiu.
Zapaliłaby, lecz nie chciała całkowicie się wyluzować, dlatego odeszła od towarzystwa i przyszła tutaj, do Teddy'ego.
— Plotki niszczą relacje, wiesz? — Zapytała, posyłając mu delikatny, ciepły uśmiech. Ludzie plotkowali i plotkować będą, nieważne jak mało uciążliwym człowiekiem by się było, zawsze znajdzie się osoba, która twierdzi, że zna Cię lepiej, niż Ty sam. Starała się nie rozpuszczać plotek, ani ich nie powielać. Nie kręciło jej niszczenia życia swoim koleżankom, czy też znajomym. Nie interesowało jej to, kto ile miał w portfelu, ani to z kim kto sypiał. Każdy miał swój rozum, wiedział na co może sobie pozwolić, a na co nie. Miała koleżankę, która pragnęła przespać się z dużą ilością chłopaków, miała również taką, która brała narkotyki, gdy miała chwile słabości. Czy którąś z nich nazwałaby puszczalską, albo narkomanką? Nie, nie nazwałaby. Robiły to, co uważały za słuszne, Bell nie wypadało oceniać, ani pytać, bo sama do chórów anielskich nie należała. Może nie ćpała, nie rozkładała nóg dookoła, ale miała swoje dziwactwa... Cicha, skryta i próbująca nie zwracać na siebie uwagi, a zarazem lubiąca być w towarzystwie innych osób. Delikatna i dziewczęca, choć dość śmiała.
Lisabell Whittemore we własnej osobie.
— Śmiało, możesz mnie przekonać. Nie chcę do nich iść, uważam, że nic nie tracę. Z Tobą może być zabawniej — Przyznała, odkładając patyk na ziemię i podniosła się z pieńka, rozprostowując kości. Wzięła kilka drewienek, pomagając podrzucić chłopakowi do ogniska. Nie powinna siedzieć i się przyglądać, choć oczywiście nie narzekała, bo dość bezceremonialnie obrzuciła oceniającym spojrzeniem sylwetkę chłopaka, gdy dorzucał do ognia.
— Nie. Do tej pory widziałam ocean tylko z fal i deski, nie płynęłam nigdy motorówką — Przyznała, szczerze zaintrygowana propozycją chłopaka. To mogło być ciekawe przeżycie, takie które zapamiętuje się na długo, a pozytywne wspomnienia były warte każdej ceny.
Teddy Wood
Zapaliłaby, lecz nie chciała całkowicie się wyluzować, dlatego odeszła od towarzystwa i przyszła tutaj, do Teddy'ego.
— Plotki niszczą relacje, wiesz? — Zapytała, posyłając mu delikatny, ciepły uśmiech. Ludzie plotkowali i plotkować będą, nieważne jak mało uciążliwym człowiekiem by się było, zawsze znajdzie się osoba, która twierdzi, że zna Cię lepiej, niż Ty sam. Starała się nie rozpuszczać plotek, ani ich nie powielać. Nie kręciło jej niszczenia życia swoim koleżankom, czy też znajomym. Nie interesowało jej to, kto ile miał w portfelu, ani to z kim kto sypiał. Każdy miał swój rozum, wiedział na co może sobie pozwolić, a na co nie. Miała koleżankę, która pragnęła przespać się z dużą ilością chłopaków, miała również taką, która brała narkotyki, gdy miała chwile słabości. Czy którąś z nich nazwałaby puszczalską, albo narkomanką? Nie, nie nazwałaby. Robiły to, co uważały za słuszne, Bell nie wypadało oceniać, ani pytać, bo sama do chórów anielskich nie należała. Może nie ćpała, nie rozkładała nóg dookoła, ale miała swoje dziwactwa... Cicha, skryta i próbująca nie zwracać na siebie uwagi, a zarazem lubiąca być w towarzystwie innych osób. Delikatna i dziewczęca, choć dość śmiała.
Lisabell Whittemore we własnej osobie.
— Śmiało, możesz mnie przekonać. Nie chcę do nich iść, uważam, że nic nie tracę. Z Tobą może być zabawniej — Przyznała, odkładając patyk na ziemię i podniosła się z pieńka, rozprostowując kości. Wzięła kilka drewienek, pomagając podrzucić chłopakowi do ogniska. Nie powinna siedzieć i się przyglądać, choć oczywiście nie narzekała, bo dość bezceremonialnie obrzuciła oceniającym spojrzeniem sylwetkę chłopaka, gdy dorzucał do ognia.
— Nie. Do tej pory widziałam ocean tylko z fal i deski, nie płynęłam nigdy motorówką — Przyznała, szczerze zaintrygowana propozycją chłopaka. To mogło być ciekawe przeżycie, takie które zapamiętuje się na długo, a pozytywne wspomnienia były warte każdej ceny.
Teddy Wood