- Dobra no, to najwyżej spróbujemy najpierw na brzegu, a potem się stopniowo będziemy zagłębiać - zawyrokowała, bo to chyba najsensowniejszy sposób, chociaż na morzu i tym co pod wodą znała się jeszcze mniej niż siostra, a po ostatnich wybrykach była chyba ostatnią osobą, na której można było polegać z wyborem najbezpieczniejszej opcji. Chociaż tu akurat chyba nie było zbyt dużej filozofii, a przynajmniej tak sobie myślała.
- Coo? Kto Ci tak powiedział? - w pierwszej chwili trochę się najeżyła, no bo Ryan była jednak jej siostrą, więc jeśli ktoś rzucał jakimś niewygodnym tekstem, to z miejsca była do niego wrogo nastawiona. Dopiero potem zastanawiała się, czy w rzeczywistości to stwierdzenie, to w ogóle było coś złego.
- W sumie to przecież sama powiedziałam Ci to samo. Nawet podejrzewałam jakąś sektę, ale na razie nie zauważyłam żebyś się w tajemnicy gdzieś wymykała, więc chyba to jednak nie to - przypomniała jej. Obecnie była na etapie akceptacji jej wyborów i w duchu ustaliła, że to pewnie jakaś duchowa odnowa w stylu "Jedz, módl się, kochaj" tylko, że z tym kochaj to nie do końca była pewna czy coś z tego się wykluwa, chociaż w duchu kibicowała trochę Benjemu, odkąd Ryder powtórzył mu, że Bowie się wygadała z powrotem siostry.
- Ale w gruncie rzeczy to chyba nie tak źle, no bo kurwa, to że odmawiasz blanta i browara, nie znaczy, że się zmieniłaś o sto osiemdziesiąt stopni - rzecz jasna w pierwszej chwili trochę ją zabolało, że straciła towarzyszkę do głupkowatego śmiania się z byle czego, ale wciąż mogły chillować wieczorem przy Netflixie i zajadać gorzkie żale, nawet jeśli zamiast chmielowych napojów, zastępowały je witaminowymi mieszankami Ryan. Przynajmniej widać po jej kondycji, że miało to jakiś sens, bo na przykład Bowie prawie wypluła własne płuca podczas tej wyprawy.
- A czaisz jakby tak się tutaj zaszyć z namiotem i spędzić weekend? - pomyślała głośno, bo chociaż pomysł miał kilka fundamentalnych wad, to w zasadzie jej się spodobał. Odpocząć od zgiełku, zapomnieć o uczelni, pigułach pod łóżkiem, no i mogłaby Lyrze zostawić wolną chatę żeby popróbowała
co nieco z Ryderem, tak jak ostatnio gadały.
- Z tymi zakupami online to spoko pomysł, bo będzie można potem zwrócić, a pewnie jest większy wybór niż stacjonarnie - pokiwała głową, zwłaszcza, że nie była fanką łażenia po sklepach, bo tam było zawsze dużo ludzi i nigdy się nie potrafiła odnaleźć gdzie co jest, a w internecie przynajmniej wszystko było podzielone na kategorie, no i istniała jeszcze zbawienna lupka.
- Ooo, to jest sztos pomysł! No i jakbyśmy coś odkryły to może jeszcze by nas dodatkowo nagrodzili! - trzeba było myśleć o interesach. Równocześnie znowu poczuła się jak wtedy, kiedy udawała Larę Croft w dzieciństwie i szukała w lasach zapomnianych grobowców do odkrycia. Poza tym być może byłyby świadkiem odnalezienia miejsc jakiś dawnych kultów, a to też byłoby ekstra, no i mogłaby to wykorzystać do swojej książki, której jeszcze nie zaczęła pisać.
Ryan Hillbury