Nie wyobrażał sobie, żeby jego siostry rozjechały się po świecie. Nie chciał mieć ich tylko od święta, wolał widywać je na co dzień, choć w dorosłym życiu nie mieli już dla siebie tak dużo czasu, jak kilkanaście lat temu. Przede wszystkim dlatego, że wszyscy już dawno wynieśli się z rodzinnej farmy, a każde z nich poszło na swoje. Nawet, jeśli u niektórych były to wynajęta mieszkania, bo nie stać było ich na zakup własnego lokum. Zawsze pozostawał ten komfort, że mogli wrócić na farmę na Carnelian Land, gdzie nigdy nie brakowało dla nich miejsca. Otis zastanawiał się czasem, czy po śmierci rodziców któraś z jego sióstr byłaby chętna przejąć te wszystkie hektary, ówcześnie spłacając rodzeństwo. On sam chyba nie zdecydowałby się na taką inwestycję. Głównie dlatego, że w życiu nie miałby takich funduszy, a przecież spadek należałby się całej czwórce. Równie szybko odganiał podobne myśli, bo za nic w świecie nie wyobrażał sobie, że mamy i taty mogłoby kiedykolwiek zabraknąć. Tak, jak którejś z trzech sióstr, które bardzo kochał, mimo że nie powtarzał im tego codziennie.
Sięgnął po plecak Helen i przesunął się, obserwując jej poczynania. Jak na jego oko, trwało to przeraźliwie długo, więc podszedł bliżej i również zaczął naciskać stopą na stare, drewniane deski.
- Powinno wytrzymać - stwierdził, zupełnie nie znając się na takich konstrukcjach. Wiedział tylko, że siostra była od niego dużo lżejsza i ciężko było stwierdzić, czy most podoła pod ciężarem ich obojga. Ale jak na niego nie wejdą, to przecież nigdy się nie przekonają.
- Chryste, co ty tam masz? - spytał, bo chyba spośród nich, to najwięcej ważył duży, wypchany plecak turystyczny, który Otis zarzucił sobie na ramiona. Gdyby wiedział, wziąłby go od siostry dużo wcześniej, ale Helen zawsze była taka samodzielna i samowystarczalna. Rzadko kiedy prosiła o pomoc. Czy to dlatego, że była najstarsza i od początku skazano ją na opiekę i troskę nad młodszym rodzeństwem? Czy to jak w słowach piosenki z animowanego filmu Encanto, w których jedna z bohaterek śpiewała:
Siostra się tym zajmie, jest starsza przecież. Zrzućmy na nią ciężar, ten co nas gniecie? Czy właśnie w taki sposób czuła się Helen? Otis nie miał pojęcia, jak to jest być najstarszym. Nie wiedział też, jak to być tym najmłodszym dzieckiem, bo zawsze był tym pomiędzy. Podobnie jak Autumn, który zajmowała to samo stanowisko. Tyle, że ona miała dwójkę młodszego rodzeństwa, a nie tylko jedno, jak w przypadku Otisa.
- Idziemy? - wskazał zachęcająco głową na drugi koniec mostu. Jeśli będą wystraczająco ostrożni, na pewno im się uda bezpiecznie dotrzeć na drugą stronę. Jeśli nie, to... To prawdopodobnie bardzo długo nikt nie odnajdzie ich zwłok w płynącej pod spodem rzece.
Helen Goldsworthy