Hello, where are you? Here.
: 24 wrz 2021, 22:03
outfit
Przez ostatnie cztery dni nie miała czasu, żeby zajrzeć do baru. Pomimo niechęci i wielu emocji zdecydowała się posiedzieć nad dokumentami ostatniej zbrodni, którą połączyła z jedenastoma dawnymi dokonanymi w Australii. Szukała wśród nich jednej zmiennej, ale poza modus operandi i identycznym wyglądem dziewczynek nie znała niczego, co podpowiadałoby kto był sprawcą lub gdzie się znajdował. Teoria policji o tym, że dużo podróżował miała sens i po prostu robił to tam, gdzie akurat był i nabierał ochoty na małe dziewczynki.
Starała się o tym nie myśleć będąc w pracy. Właściwie tylko ona ratowała Eve przed paranoją, dlatego poświęcała się jej całkowicie. Nie tylko szkoleniom, ale także akcjom, na które zabierała jednego ze swego psów. Na tę konkretną wybrałaby Apollo II, ale policja poprosiła o kogoś w cywilu a czworonóg wyglądał na rasowego szpiega. Eve nie mogła rzucać się w oczy a najlepszą do tej pracy była Jello, która z ochotą wybrała się na wycieczkę na lotnisko w Cairns.
Niestety musiało się obyć bez specjalnej psiej kamizelki, co znacznie utrudniało współpracę z czworonogiem, ale Eve wierzyła w możliwości swej podopiecznej, która dzisiaj za zadanie miała złapać przemytnika narkotykowego lecącego do Japonii. Policja dostała cynk, ci wezwali Paxton, a ona pognała na lotnisko znacznie wcześniej niż przewidywano lot na niedaleką wyspę. Musiała się rozeznać, dostać pseudo bilet, dzięki któremu przeszłaby na strefę bezcłową i udawać jedną z podróżujących, która z niecierpliwością czekała na lot.
Z kubkiem kawy w ręce usiadła na jednym z plastikowych krzeseł w długim rzędzie pozwalając Jello zachowywać się jak normalny nieułożony pies. Psina gryzła smycz, skakała na boki i zaczepiała przechodniów. Pomimo chęci nadal robiła to jak wyszkolony czworonóg, ale przynajmniej zachowywała się tak, jakby nie była w pracy, bo cóż.. wstępnie jeszcze nie była. Paxton wiedziała, że ma czas na danie Jello komendy, więc nie chciała przedwcześnie jej mobilizować.
Dała sobie czas i mogła go wykorzystać na telefon.
To zabawne, że do tej pory nie podzieliła się numerem telefonu z Sameen, ale gdy dwa dni temu ta pojawiła się w Lucky Lou’s przelotnie pytając o Paxton, Hank niewiele myśląc i nie czekając po prostu podał do niej kontakt. Eve dostała sms’a, na którego odpowiedziała wprost, że miała za dużo pracy i właśnie teraz, po kolejnych dniach przypomniała sobie o możliwości skorzystała z dogodności posiadania numeru do Sam.
Wybrała go – ot, żeby dalej poudawać przyszłą pasażerkę lotu i może ustalić kolejne spotkanie, bo przecież była winna kobiecie piwo.
- Hej – przywitała się uznając, że nie musi się przedstawiać skoro wymieniły po tym jednym jakże prostym sms’ie. – Nie przeszkadzam? – zapytała zanim rozwinęła myśl a Jello nieco mocniej pociągnęła za smycz. – Dzwonię, bo pomyślałam, że może będziesz miała ochotę spotkać się w konkretnym terminie? – Umówić na piwo lub dwa. – Dzisiaj pracuje i nie wiem, kiedy skończę a ty.. – Miała powiedzieć, że kobieta na pewno miała plany, więc lepiej będzie jak ustawią się na jutro lub na za parę dni, jeżeli Sameen akurat wyleciała z kraju w ramach pracy. Jednak nim dokończyła Jello znów szarpnęła za smycz (czego zazwyczaj nie robiła, ale teraz miała luz) i zmusiła Eve do uniesienia spojrzenia w kierunku sklepu bezcłowego. – ..jesteś tutaj – dokończyła nieświadoma, że mówi cicho, ale była zaskoczona widokiem Galanis. – Jesteś na lotnisku w Cairns, czy mam zwity a Jello wyczuła niezwykle smakowity kąsek? – Musiała o to zapytać, bo kolejny przypadek to już przesada, ale też wcale taka nie możliwa biorąc pod uwagę fakt, że blondynka dużo podróżowała.
Widząc, że tamta się rozgląda, uniosła rękę z komórką i pomachała. Zaraz jednak wstała znów przykładając telefon do ucha.
- Kupujesz coś przed wylotem? – zapytała śmiałym krokiem idąc w kierunku Sameen, która stała nieopodal sklepu tak, jakby zastanawiała się, czy tam wejść czy jednak sobie darować.
Z tego wszystkiego Eve zostawiła kawę na krześle. Trudno.
Szła i zanim nie była dostatecznie blisko, nie oderwała słuchawki od ucha. Nie chciała przegapić ewentualnej odpowiedzi, o ile blondynka pokusiła się o nią zanim Eve (wraz z Jello) do niej dołączyła.
Sameen Galanis
Przez ostatnie cztery dni nie miała czasu, żeby zajrzeć do baru. Pomimo niechęci i wielu emocji zdecydowała się posiedzieć nad dokumentami ostatniej zbrodni, którą połączyła z jedenastoma dawnymi dokonanymi w Australii. Szukała wśród nich jednej zmiennej, ale poza modus operandi i identycznym wyglądem dziewczynek nie znała niczego, co podpowiadałoby kto był sprawcą lub gdzie się znajdował. Teoria policji o tym, że dużo podróżował miała sens i po prostu robił to tam, gdzie akurat był i nabierał ochoty na małe dziewczynki.
Starała się o tym nie myśleć będąc w pracy. Właściwie tylko ona ratowała Eve przed paranoją, dlatego poświęcała się jej całkowicie. Nie tylko szkoleniom, ale także akcjom, na które zabierała jednego ze swego psów. Na tę konkretną wybrałaby Apollo II, ale policja poprosiła o kogoś w cywilu a czworonóg wyglądał na rasowego szpiega. Eve nie mogła rzucać się w oczy a najlepszą do tej pracy była Jello, która z ochotą wybrała się na wycieczkę na lotnisko w Cairns.
Niestety musiało się obyć bez specjalnej psiej kamizelki, co znacznie utrudniało współpracę z czworonogiem, ale Eve wierzyła w możliwości swej podopiecznej, która dzisiaj za zadanie miała złapać przemytnika narkotykowego lecącego do Japonii. Policja dostała cynk, ci wezwali Paxton, a ona pognała na lotnisko znacznie wcześniej niż przewidywano lot na niedaleką wyspę. Musiała się rozeznać, dostać pseudo bilet, dzięki któremu przeszłaby na strefę bezcłową i udawać jedną z podróżujących, która z niecierpliwością czekała na lot.
Z kubkiem kawy w ręce usiadła na jednym z plastikowych krzeseł w długim rzędzie pozwalając Jello zachowywać się jak normalny nieułożony pies. Psina gryzła smycz, skakała na boki i zaczepiała przechodniów. Pomimo chęci nadal robiła to jak wyszkolony czworonóg, ale przynajmniej zachowywała się tak, jakby nie była w pracy, bo cóż.. wstępnie jeszcze nie była. Paxton wiedziała, że ma czas na danie Jello komendy, więc nie chciała przedwcześnie jej mobilizować.
Dała sobie czas i mogła go wykorzystać na telefon.
To zabawne, że do tej pory nie podzieliła się numerem telefonu z Sameen, ale gdy dwa dni temu ta pojawiła się w Lucky Lou’s przelotnie pytając o Paxton, Hank niewiele myśląc i nie czekając po prostu podał do niej kontakt. Eve dostała sms’a, na którego odpowiedziała wprost, że miała za dużo pracy i właśnie teraz, po kolejnych dniach przypomniała sobie o możliwości skorzystała z dogodności posiadania numeru do Sam.
Wybrała go – ot, żeby dalej poudawać przyszłą pasażerkę lotu i może ustalić kolejne spotkanie, bo przecież była winna kobiecie piwo.
- Hej – przywitała się uznając, że nie musi się przedstawiać skoro wymieniły po tym jednym jakże prostym sms’ie. – Nie przeszkadzam? – zapytała zanim rozwinęła myśl a Jello nieco mocniej pociągnęła za smycz. – Dzwonię, bo pomyślałam, że może będziesz miała ochotę spotkać się w konkretnym terminie? – Umówić na piwo lub dwa. – Dzisiaj pracuje i nie wiem, kiedy skończę a ty.. – Miała powiedzieć, że kobieta na pewno miała plany, więc lepiej będzie jak ustawią się na jutro lub na za parę dni, jeżeli Sameen akurat wyleciała z kraju w ramach pracy. Jednak nim dokończyła Jello znów szarpnęła za smycz (czego zazwyczaj nie robiła, ale teraz miała luz) i zmusiła Eve do uniesienia spojrzenia w kierunku sklepu bezcłowego. – ..jesteś tutaj – dokończyła nieświadoma, że mówi cicho, ale była zaskoczona widokiem Galanis. – Jesteś na lotnisku w Cairns, czy mam zwity a Jello wyczuła niezwykle smakowity kąsek? – Musiała o to zapytać, bo kolejny przypadek to już przesada, ale też wcale taka nie możliwa biorąc pod uwagę fakt, że blondynka dużo podróżowała.
Widząc, że tamta się rozgląda, uniosła rękę z komórką i pomachała. Zaraz jednak wstała znów przykładając telefon do ucha.
- Kupujesz coś przed wylotem? – zapytała śmiałym krokiem idąc w kierunku Sameen, która stała nieopodal sklepu tak, jakby zastanawiała się, czy tam wejść czy jednak sobie darować.
Z tego wszystkiego Eve zostawiła kawę na krześle. Trudno.
Szła i zanim nie była dostatecznie blisko, nie oderwała słuchawki od ucha. Nie chciała przegapić ewentualnej odpowiedzi, o ile blondynka pokusiła się o nią zanim Eve (wraz z Jello) do niej dołączyła.
Sameen Galanis