26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
We've all been played, we all get hurt

Just take that pain and let that motherfucker burn
dwa

Po raz ostatni zaciągnęła się papierosem, wyrzucając niedopałek na chodnik i gasząc go obcasem skórzanego buta. Po raz ostatni sprawdziła w telefonie adres, a kiedy potwierdziła, że zgadza się z tym, wyrytym na ścianie budynku, ruszyła przed siebie, echem stukotu obcasów o betonowe płyty zwiastując swoje przyjście. A przynajmniej mogłaby tak zrobić, gdyby tylko Zachary Harris spodziewał się ujrzeć ją w progu mieszkania. Cóż, niespokurwadzianka.
Wślizgnęła się przez drzwi wejściowe, korzystając z niedomknięcia ich przez wchodzącą do środka kobietę, której podziękowała delikatnym uniesieniem kącików ust w grymasie przypominającym uśmiech, stamtąd przeszła już na klatkę schodową, nie chcąc marnować czasu na small talk z obcą osobą w windzie - nie znosiła takich bezcelowych rozmów o pogodzie z kimś, kto i tak wysiądzie na kolejnym piętrze, woląc raczej wspiąć się samodzielnie o kilka pięter i kiedy trafiła już na odpowiednie, odszukała odpowiednie drzwi, stanowczo do nich pukając, zanim cofnęła się o krok, wsuwając dłonie do malutkich kieszeni ramoneski, które ledwo były w stanie pomieścić wymiętą paczkę papierosów i obdrapaną zapalniczkę, a co dopiero jej długie palce.
Wyglądała trochę jakby biegła. Włosy miała w nieładzie, policzki zaróżowione od wysiłku, a spierzchnięte usta właśnie oblizała, bo nigdy nie bawiła się w noszenie przy sobie ochronnych pomadek. Serce biło jej szybko, najpewniej przez wspinaczkę, a może jednak przez niepewność, czy trafiła pod odpowiedni adres? Zrobiła krok do przodu, żeby zapukać raz jeszcze, ale w tym momencie ktoś złapał za klamkę po drugiej stronie i je otworzył. - Zach - wyszeptała, otwierając usta, jakby chciała powiedzieć coś jeszcze, ale przerwała jej wścibska sąsiadka, wyglądająca z sąsiedniego mieszkania. - Mogę wejść?

Zachary Harris
Obrazek
promienny motyl
nata
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Lizzie była zupełnie inną współlokatorką jaką Zach mógł sobie wymarzyć. I nie chodziło tu nawet o to, że przeszkadzał jej ananas na pizzy. Ona po prostu.. nie pasowała do towarzystwa w którym przebywał Zach. Kiedy ona cieszyła się z szybkiej jazdy autostradą to on raczej gustował w podróżach międzygwiezdnych. No bo przecież prędkość statku kosmicznego jest dużo szybsza, no nie? Chodziło po prostu o to, że oboje lubili podobną rozrywkę ale w dużo innej skali. Co nie oznaczało, że była złym towarzystwem.
Jako, że nie miał regularnej pracy i nie wychodził o stałych porach to przez ostatnie kilka dni dało mu się we znaki to, że widuje często swoją współlokatorkę. Ale dziś miało być inaczej - miał w końcu trochę przestrzeni za którą ostatnimi czasy gonił. W końcu miał chwilę dla siebie i na bezproblemowe uzupełnienie środków odurzających w organizmie bez zbędnych oczu, które mogły go obserwować.
Chodząc po mieszkaniu w spodenkach na basen i szlafroku przeglądał na telefonie Twittera. Uwielbiał czytac jak ludzie się ze sobą kłócą dlatego co jakiś czas parskał śmiechem wyobrażając sobie abstrakcyjne powody i motywacje tych ludzi. Narkotyki pobudzały w nim wyobrażenia o tym, czym kierują się ludzie, więc to nic dziwnego, że zwracał teraz na to uwagę. Ogólnie był przewrażliwiony, a teraz jeszcze bardziej. Dlatego kiedy usłyszał pukanie do drzwi zerwał się z miejsca rozglądając dookoła jakby sprawdzał czy to na pewno nie przewiduje mu się. Podszedł powoli do drzwi i w jego mniemaniu bezszelestnie spojrzał przez Judasza. Jego oczom ukazała się kobieta, której no serio nie rozpoznał, był pod wpływem. - Ja pierdole - mruknął pod nosem otwierając drzwi powoli i analizując czy ktoś zna jego adres. Nawet z lekko przymglonym umysłem nie był w stanie odtworzyć w głowie tego, czy ktoś z jego znajomych wiedział gdzie mieszka. Ale widząc Rae w pełnej okazałości był w jeszcze większym szoku. - Co? - spojrzał na nią zdziwiony pytaniem czy może wejść ale kiedy zobaczył, że sąsiadka badawczo im się przygląda otworzył szerzej drzwi. - Co Ty tu robisz i skąd masz ten, kurwa, adres? - zapytał nerwowo zamykając za nią drzwi, bo nikt nie mógł wiedzieć gdzie mieszka. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu - Rae, co do chuja... - wyrzucił z siebie sprawdzając czy drzwi są zamknięte.

Rae Ebenhart
ambitny krab
zolwik
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
We've all been played, we all get hurt

Just take that pain and let that motherfucker burn
- Czemu... czemu tak na mnie naskakujesz? - zmarszczyła brwi, wycofując się pod przeciwległą ścianę, o którą oparła się plecami. Był zaskakująco agresywny w swoim zachowaniu, czego zupełnie się nie spodziewała i trochę zbił ją z tropu. Co prawda sama nie do końca wiedziała po co tutaj przyszła, ale chyba nie po to, żeby na nią nakrzyczał i automatycznie napięła całe ciało, czując się niesamowicie niezręcznie. - Od ciebie, a skąd miałabym mieć? - może i wysłanie smsa z adresem nie było bezpośrednim zaproszeniem do niezapowiedzianych odwiedzin o każdej porze dnia i nocy, ale równocześnie... nie pamiętał? Trochę nie rozumiała jego podejścia. - Chyba Zach, co do chuja? - odbiła się plecami od ściany, rozkładając ręce na boki, żeby zaraz wsunąć dłonie w tylne kieszenie spodni. Dźwięk przesuwaneego zamka w drzwiach zwrócił jej uwagę, tam więc na moment zawiesiła spojrzenie, zastanawiając się, cóż, zastanawiając się co do chuja?.
- Zachowujesz się, jakbym nagle przyniosła ci do domu coś nielegalnego i ktoś miałby cię zgarnąć - prychnęła, chociaż niekoniecznie mijała się z prawdą, bo w wewnętrznej kieszeni kurtki miała schowane swoje małe metalowe pudełeczko, które służyło jej za uniwersalny schowek do wszelkich rzeczy, które potrafiły pomóc dziewczynie oderwać się od szarej, nudnej i nieprzyjemnej rzeczywistości. I tak, tym razem też nie było puste, właściwie już nie pamiętała kiedy było, ale czy wcześniej Harrisowi to przeszkadzało? Jeszcze nigdy przenigdy nikt tego nie sprawdził i szczerze wątpiła, żeby wścibska sąsiadka z korytarza miała tu wszcząć jakiś alarm. - Przyszłam nie w porę? - bo może o to bardziej chodziło, może gdzieś za drzwiami czekał na niego inny gość, tym razem umówiony, którego on miał ochotę oglądać, a Rae tylko mu w tym przeszkodziła i jeśli tak, gotowa była wyjść, bo nie potrafiłaby podać jednego ważnego powodu, dla którego pojawiła się u progu Zachary'ego.

Zachary Harris
Obrazek
promienny motyl
nata
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To, że Zach zachowywał się momentami jakby nie był podobny do samego siebie nie powinno nikogo dziwić. Sam łapał się często na tym, że jego wizja samego siebie rozbiega się z tym co myślą o nim inni ludzie. Tylko, że na koniec dnia nie myślał za bardzo o tym, że ktoś go nie lubi, bo zaczął się śmiać z jakiegoś personalnego żartu. Nie panował za często nad swoim tonem, więc nic dziwnego, że ludzie później zastanawiali się co z nim jest nie tak. - To ja Cię, kurwa, pytam co do chuja.. Po co tu w ogóle przyszłaś? - zapytał zdezorientowany rozglądając się na prawo i lewo szukając miejsca, które mogłoby pomóc mu wrócić do normalnej formy. Czuł wielkie zdezorientowanie i skonfundowanie, nie dość, że wszystkie bodźce tłumiły narkotyki to teraz jeszcze sam nie wiedział skąd tu się wzięła Rae. - Przepraszam, chyba mi się coś jebie w głowie.. - wyszeptał po chwili stając przy drzwiach do swojego pokoju do którego wszedł czym prędzej, żeby położyć się na łóżko. Rae nie mogła tego wiedzieć ale takie niespodziewane spotkania bardzo destabilizowały Zacha. I to nie tak, że był jakiś delikatny i w ogóle. Po prostu często naćpany wkręcał sobie absurdalnie głupie rzeczy i przez to wszystko właśnie przechodził.
- Nie, jak już jesteś to chodź, tylko zamknij drzwi.. - powiedział leżąc na łóżku rozwalony po całej szerokości. Zanim Rae tu przyszła jego jedynym celem było zamówienie pizzy i obejrzenie Chłopaków z baraków, którzy ostatnio zapełniali jego serce. - Co się stało? Chcesz się pieprzyć? - zapytał niewzruszony jakby pytał ją o to czy na śniadanie jadła owsiankę. Chyba musiała być świadoma, że social skills to nie była jego najmocniejsza strona. Nigdy nie zdawał sobie sprawy z tego, że ludzie serio uważają go za nieprzyjemnego. I to nie tak, że on specjalnie zastanawiał się co powiedzieć drugiej osobie, żeby poczuła się jak gówno. Był raczej karaluchem który lubił traktować innych jako swoje kuleczki, które są ciepłe i miłe ale zaczynają szybko śmierdzieć przez to co robi.


Rae Ebenhart
ambitny krab
zolwik
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
We've all been played, we all get hurt

Just take that pain and let that motherfucker burn
Gotowa była sięgnąć do klamki, otworzyć drzwi i wyjść. Nie oczekiwała, że będzie na jej widok skakał ze szczęścia, czy witał z otwartymi ramionami, ale wrogość Zacha jednak ją zaskakiwała. Nie tego się spodziewała. - Widzę - powiedziała tylko, bez wyrzutu, czy złośliwości w głowie, raczej zaciekawiona spojrzała jak wchodzi do pokoju i od razu kładzie się na łóżku, gest ten wykorzystując jak nieme zaproszenie do pozostania w jego mieszkaniu.
Podeszła bliżej, zsuwając z ramion skórzana kurtkę, pod którą miała dopasowaną czarną bluzkę bez rękawów. - Te drzwi? - nie słyszała odgłosów nikogo innego, ale i tak docisnęła klamkę, przez chwilę zatrzymując się tak w bezruchu i zamyśleniu, z którego wyrwało ją dopiero kolejne pytanie Harrisa. - Słucham? - odparła bez cienia wyrzutu i oburzenia w głosie, bardziej odruchowo, unosząc lekko kąciki ust, rozbawiona.
- Posuń się - mruknęła, a wsunąwszy pudełeczko do kieszeni spodni, odwiesiła kurtkę na jakimś krześle i wspięła się na łóżko, miękko układając głowę tuż obok jego głowy. - Możemy tak po prostu poleżeć? - zapytała szeptem, splatając dłonie na wysokości brzucha i odwróciła się w stronę chłopaka, przez moment po prostu patrząc na niego bez żadnego komentarza.
- Myślisz czasem o mnie, Zach? - zapytała, choć sama nie wiedziała skąd się jej to wzięło, skąd potrzeba zapewnienia i uwagi od kogoś, kto gotów był ją chwilę temu wyrzucić z domu i pewnie by to zrobił, gdyby nie wścibska sąsiadka, wyglądająca ze swojego mieszkania. - Bo ja czasem tak - odwróciła znów spojrzenie na sufit chłodnymi palcami odnajdując na materacu, tuż obok, jego dłoń, której potrzebę dotknięcia poczuła niezwykle silnie, odkąd położyła się zaledwie kilka centymetrów dalej.

Zachary Harris
Obrazek
promienny motyl
nata
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ogólnie większość relacji Zacha nie była jakaś bardzo przyszłościowa. Znał i utrzymywał kontakt z ludźmi z którymi znał się jakiś czas ale nigdy nie wiedział czy nagle ktoś nie wpadnie na pomysł zmiany siebie, nowy dzień, nowy ja i nie uzna, że to nie jest dla niego i woli wrócić do mamy i ustabilizować życie. Tak samo ciężko było mu wiązać się z dziewczynami na poważnie, bo większość albo nie zwracała jego uwagi albo kontakt znikał po małej, francuskiej śmierci.
Dlatego nawet się nie zdziwił, że jego głos podczas tego pytania zabrzmiał tak beznamiętnie. Wzruszył ramionami patrząc na Rae, która chyba nie była zainteresowana i podciągnął się wyżej na łóżku. - Tak po prostu, bez brania? - spojrzał na Rae trochę zdziwiony tym co słyszy, bo do jego głowy docierały jakieś dziwne sygnały, któe mogły oznaczać, że coś jest nie tak. Czy on ostatnio jej coś obiecał? Zaczął się zastanawiać nad tym ale z tego od razu wyrwało go kolejne pytanie dziewczyny, która patrzyła się w jego oczy.
- Myślę, a co? - odpowiedział trochę krótko znowu odwracając głowę w stronę sufitu i przymykając oczy. - Czasami zastanawiam się jak bardzo pojebana jesteś, że cały czas wracasz, żeby się ze mną widzieć. - powiedział cicho słysząc we własnych bębenkach jak jego głos zaczyna dziwnie brzmieć. Oczywiście nie miał na myśli nic złego. Przecież nie uważał, że serio jest pojebana. - Nie zrozum mnie źle, fajna jesteś.. Ale to pojebane, że tak Ci zależy na mnie - to mogło nie mieć żadnego sensu ale w głowie Zacha wszystko układało się w jedną całość. Nie był na nią zły. Ale to wyglądało jakby faktycznie widziała w nim kogoś więcej, nawet kogoś, kogo on sam w sobie nie widział. Ale skoro to była jej decyzja i dobrze się razem bawili? - Jesteś zajebiście pojebanie zajebista - wyrzucił z siebie wolno i niemal melodyjnie jakby w głowie chciał sobie poukładać to wszystko co własnie powiedział.

Rae Ebenhart
ambitny krab
zolwik
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
We've all been played, we all get hurt

Just take that pain and let that motherfucker burn
- Czemu bez brania? - to nie tak, że jak tylko spotykała się z tymi znajomymi, którzy znali zawartość metalowego pudełeczka i doskonale wiedzieli co ono oznacza, musieli przechodzić prosto do rzeczy. Raelynn uważała, że chociaż często zażywa zakazanych substancji, wcale nie jest od nich uzależniona i jakby tylko chciała - nie musiałaby tego robić. Gdy spotykała się z Nadirem, często tak było. Często zapominała o palącym pragnieniu, upajając się jego obecnością i tym, że nie mając wspólnych znajomych i przeszłości, mogli poznawać się na nowo, a ona mogła o kilku rzeczach nie wspomnieć, pominąć, przemilczeć i jedną z nich był fakt jak często i na jak długo potrafiła czasem odlecieć, jednocześnie w jakiś sposób dalej wykonując swoją pracę.
- Tak pytam - wzruszyła ramionami na tyle, na ile pozwalała jej na to aktualna pozycja, kiedy leżeli obok siebie w łóżku. Sama nie wiedziała, czemu to powiedziała, ale teraz była trochę ciekawa odpowiedzi, może to zwykłe pragnienie uwagi, które dotykało chyba każdego, kto nawet, jeśli miał się znajdować poza radarem i tak miał nadzieję, że zostanie zauważony. - Czyli najbardziej pojebana - kiwnęła głową, zastanawiając się nad tym, co powiedział. To, że chciała, szukała z nim kontaktu było z jednej strony chore, ale z drugiej, nigdy dosadnie nie dał jej do zrozumienia, że nie powinna, dlaczego więc miała nie wracać?
- Wszyscy są trochę pojebani na swój sposób - uniosła kącik ust w uśmiechu, przymykając oczy. - Tylko jedni potrafią się z tym lepiej kryć, innym nie wychodzi - czy słowa Zacha ją uraziły? Nie, chyba nie, ale może to dlatego, że sama nigdy nie uważała się za normalną? I nie chodziło nawet o to, że była typową pick me girl, po prostu widziała, jak często musiała udawać przed rodziną i znajomymi, małymi, niewinnymi kłamstewkami ułatwiając sobie życie.

Zachary Harris
Obrazek
promienny motyl
nata
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zach się nawet już nie oszukiwał, że jest uzależniony od narkotyków. I to nie tak, że musiał codziennie je brać, żeby normalnie egzystować. On po prostu był w chujowym humorze, złym samopoczuciu i w ogóle beznadziejnie mu się egzystowało kiedy przez kilka dni nie mógł zażyć czegokolwiek. Nie miał mimo wszystko na swoim sumieniu tego, co robiła Rae. To, że ona poznawała piękno tych substancji nie było spowodowane tym, że miała do niego słabość. Chociaż niewykluczone, że bez narkotyków nie byłoby słabości do Zacha.
Nie myślał o tym, że jest z nią coś nie tak i nie przeszło mu przez myśl, żeby określenie pojebanej miało bardzo negatywne nacechowanie. Po prostu tak było łatwiej opisać ich relację. Jako pojebaną. To pasowało idealnie do tego, co było między nimi. - Mówisz teraz jakbyś miała siedemnaście lat i próbowała poderwać najbardziej edgy chłopaka, którego spotkałaś na skateparku. - zaśmiał się pod nosem czując jak dziewczyna próbuję złapać z nim bliskość. Nie miał jej za złe tego, że do niego przyszła. Na początku może i był trochę wkurwiony ale to przez to, że nie wiedział co się dzieje. Przecież nie zrobiła nic złego.
- Myślisz o mnie jak leżysz wieczorem w łóżku i jesteś w nastroju? - parsknął rozbawiony śmiechem obracając się na bok. Taka poza zdecydowanie bardziej pozwalała mu na to, żeby wygodnie na nią patrzeć. Leżał gapiąc się na jej twarz i zastanawiał się jak do tego doszło, że nie miał siły nawet pomyśleć o tym, żeby wstać. Czy Rae wiedziała w jakim on jest stanie? Pewnie tak, to w sumie nic nowego. - Nie musisz odpowiadać, ja też jestem pojebany - zaśmiał się i pogładził delikatnie jej włosy zaczynając nucić pod nosem melodię, która kojarzyła mu się z kreskówkami z dzieciństwa. I to nie był żaden Kaczor Donald ani świnka Peppa, bo takie rzeczy to oglądał tylko jego brat, bliźniak, którego tak bardzo nienawidził.

Rae Ebenhart
ambitny krab
zolwik
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
We've all been played, we all get hurt

Just take that pain and let that motherfucker burn
- Nie mam dużo więcej niż siedemnaście - uśmiechnęła się smutno, bo choć była już dorosła, czasem po prostu czuła się jak mała dziewczynka. Jak mała dziewczynka, która nie ma bladego pojęcia co powinna robić ze swoim życiem i przez to wszystko czuła się zagubiona. Doskonale znała nawet powód swojego zagubienia, wydarzenia z przeszłości, które odbijały się na jej teraźniejszości i przyszłości, przez które zaczęła brać i przez które zaczęła uciekać. Była świetna w ukrywaniu, lepsza niż by chciała, a dzięki temu, czy raczej przez to, rzeczywiście czasem mogła zachowywać się jak nastolatka i chociaż Zachary tylko żartował, w jego słowach było sporo racji.
- W nastroju? - zapytała, chwilę później wybuchając śmiechem. Odwróciła się w jego stronę, powoli kręcąc głową, przynajmniej na tyle, na ile pozwalała jej aktualna pozycja i po prostu na niego patrzyła. Doskonale wiedziała, że nie ma w nim nic z trzeźwości, a jednak nie przeszkadzało jej to we wproszeniu się do środka i leżeniu obok niego na łóżku. W ogóle mało jej przeszkadzało, czy to było takie złe? - Trochę jesteś Harris, nie da się ukryć - przewróciła się zupełnie na bok, jedną z dłoni kładąc między poduszką a policzkiem i zmarszczyła brwi, przysłuchując się nuconej melodii, która jednocześnie wydała się jej znajoma, ale też zupełnie obca. - Myślisz, że kiedyś będziemy mieć takie cholernie nudne życie? - takie bez dragów i demonów w głowie? - Nie mówię, że razem, spokojnie, nie oświadczam ci się, ale wiesz, tak po prostu? - zapytała, leniwie mrugając powiekami, które z jakiegoś nieznanego powodu zaczęły się robić coraz cięższe. Czy to czas sięgnąć po coś z jej pudełeczka i poprawić sobie nastrój?

Zachary Harris
Obrazek
promienny motyl
nata
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W sumie przez ten cały czas nie zastanawiał się ile Rae ma lat. Może na samym początku ją o to pytał ale domyślił się, że jest raczej bliżej niego niż szesnastolatki. - Czekaj, co? - podniósł się patrząc na nią lekko przerażony, bo w tym momencie był bardzo podatny na takie rzeczy. - To ile Ty masz, kurwa, lat? - zapytał próbując sobie przypomniec czy ona kiedykolwiek mu o tym mówiła. Był niemal pewien, że miała powyżej dwudziestu lat ale na szczęście nie stać by jej było na bawienie się w pozwy, więc opadł ale tym razem na nią i leżał na jej brzuchu rozłożony.
- No wiesz, kurwa, że myślisz o mnie i Ci tak przyjemnie że masz ciarki na stopach - powiedział cicho patrząc w sufit czując pod głową każdy oddech dziewczyny no bo przecież cały czas leżał na jej brzuchu, więc jego głowa ruszała się w górę i w dół jakby był na statku. - Bo ja jak o Tobie czasem pomyślę to aż mi palce u stóp wykręca - zaśmiał się ze swojego własnego żartu, któego za żadne skarby nie chciał jej tłumaczyć i poprawił się, żeby leżało mu się jakoś dużo wygodniej.
Ale wygoda nie miała nic wspólnego z komfortem, bo ten został zaburzony czerwono lampowym pytaniem, które niemal go zmroziło. Czy ona serio myślała o nich jako o relacji sformalizowanej w pewnym stopniu? Przełknął ślinę i zamilczał na chwilę. Między jej pytaniem a jego odpowiedzią upłynęło kilka niezręcznych sekund. - Eeee... Nie wiem... - zająkał się i od razu odkaszlnął to, co mu zajęło głos w gardle. - Myślę, że ja to raczej nie dożyję starości jak będę się tak prowadził - dodał po chwili zastanowienia i przekrzywił głowę w jej stronę. - A co? Chcesz mieć piećdziesiąt lat i dzwonić do mnie czy mam ochotę na kwas? - parsknął śmiechem układając się tak, żeby móc widzieć jej twarz.

Rae Ebenhart
ambitny krab
zolwik
26 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
We've all been played, we all get hurt

Just take that pain and let that motherfucker burn
- A na ile wyglądam? - uśmiechnęła się lekko, rozbawiona jego reakcją. Poznali się przecież już jakiś czas temu i dziwnym by było, gdyby miała wtedy naście lat. - Dwadzieścia, kurwa, sześć - odpowiedziała podobnym tonem co on, wywracając przy tym oczami na zryw Zachary'ego, jakby myślał, że leży właśnie w łóżku z nieletnią. Czasem czuła się, jakby nadal miała następnego dnia wstać do szkoły, ponarzekać dziadkom, że ma za dużo sprawdzianów i wieść swoje beztroskie życie, w którym głównym problemem były kłótnie z Nevą o ilość czasu spędzanego pod prysznicem, a z Hazel o pożyczane sobie rzeczy. Niestety tak nie było, jej życie pokomplikowało się tylko jeszcze bardziej, a ona sama zastanawiała się po co w ogóle tutaj przyszła. Pożegnać się? Bardzo możliwe.
- Wykręca? Czekaj, jak wykręca? - uniosła głowę, żeby zamachać swoimi stopami i móc je zobaczyć przez leżącego jej na brzuchu chłopaka. Przez skarpetki dało się zobaczyć delikatne ruchy, ale czy można je było nazwać wykręcaniem? - Ja chyba tak nie umiem, chyba, że się po prostu nie da na zawołanie? - motylków w brzuchu nie dało się mieć na zawołanie. Podekscytowanego bicia serca nie dało się mieć na zawołanie - wielu rzeczy się nie dało, więc może i wykręcane palców u stóp należało do tego typu przypadków.
- A odebrałbyś? - bo może kiedyś znowu wróci? Może znów wyjedzie bez słowa, ale on, w przeciwieństwie do kilku innych osób nie zareaguje na jej ucieczkę jakby dotykała personalnie jego? Rae była pojebana, jej zachowanie wprost mówiło, że sobie ze sobą nie radzi, ale nie mogła obwiniać nikogo, oprócz siebie o brak pomocy, albo jakiegokolwiek działania, tkwiła więc w tym swoim dziwnym zachowaniu, próbach ucieczki i walki ze swoimi demonami przeszłości.

zt.

Zachary Harris
Obrazek
promienny motyl
nata
ODPOWIEDZ