Sky is the limit
: 20 wrz 2021, 22:47
19
Audrey Bree Clark odkąd tylko sięgała pamięcią panicznie bała się wysokości. Już w dzieciństwie odczuwała nieprzyjemny skręt żołądka, gdy tylko wpakowała się na najbliższe drzewo i schodząc zauważyła, jak daleko od niej jest ziemia. Nieprzyjemna przypadłość sprawiała, iż nie mogła nigdy skoczyć ze spadochronem bądź na bungee czy zwyczajnie pojechać na zagraniczne wakacje, zbyt przerażona wizją paskudnego upadku i jednej, wielkiej katastrofy. Lęk towarzyszył jej przez dwadzieścia trzy długie lata, nieprzyjemnie oddalając od siebie plany wakacyjnie, których nie dałoby się wykonać decydując się na wycieczkę promem. W końcu nadszedł jednak ten dzień gdy, za namową uroczej Mavis, postanowiła zawalczyć z własnym lękiem, skuszona opcją zagranicznych wakacji.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - Spytała, gdy ostrożnie spróbowała wysiąść z auta. Złamana noga nadal dawała się w jej znaki, lecz zakupiony przez dziadka ortopedyczny but znacznie ułatwiał poruszanie się - w końcu mogła oprzeć złamaną nogę o ziemię, a do poruszania używała tylko jednej kuli, co znacznie poprawiało jej mobilność... I stabilność, gdyż w ciągu ostatnich tygodni, zaskakująco często lądowała tyłkiem na ziemi. Brązowe spojrzenie powędrowało w kierunku towarzyszącej jej brunetki, podszyte zwykłym, czystym strachem... Choć w rzeczywistości raczej nie było ku temu powodów - pogoda była ładna, niebo pozbawione choćby jednej chmurki i wszystko zdawało się sprzyjać zaplanowanej wycieczce.
Cholera.
Powoli kuśtykała w kierunku odpowiedniego punktu, nadal nie przekonana, czy walka z jej lękiem wysokości była warta tych wszystkich nerwów oraz stresu, przez które miała przejść w ciągu następnych kilkudziesięciu minut.
- Jesteś pewna, że nie powinnyśmy zacząć od czegoś... Mniejszego kalibru? Nie wiem, jakaś drabina? Albo kipa terenówki? - Cień nadziei pojawił się w głosie podszytym strachem. Bo może jeszcze jakoś uda jej się wywinąć z tego okropnego pomysłu? Jeszcze pół godziny temu, gdy wsiadała do samochodu koleżanki była przekonana, że wykonują odpowiedni krok ku zagranicznym wycieczkom, im bliżej jednak było miejsca z którego miały wsiąść w wielki balon (jakim cudem to w ogóle działało?!) panna Clark zaczynała coraz bardziej tchórzyć, mając coraz większą ochotę zwyczajnie nawiać... Ze złamaną nogą nie było to jednak możliwe, gdyż nawet najwolniejszych z żółwi z pewnością byłby w stanie ją dogonić.
W końcu ich oczom ukazał się wielki kosz, w którym miały się wnieść w powietrze, którego widok sprawił, że Audrey Bree Clark przystanęła, ponownie wbijając brązowe spojrzenie w buzię koleżanki. - Bo wiesz, jeszcze możemy się wycofać... - Bąknęła niczym ostatni tchórz, brązowe spojrzenie przenosząc w kierunku, z którego przyszły. Bo gdy już wejdą do kosza, nie będzie żadnego odwrotu.