This is Steve and congratulations
: 20 wrz 2021, 22:00
#11
Remi naprawdę starał sie sięgać do swojej pozytywnej natury i odnajdywać coraz to nowsze zasoby pozytywnego myślenia i optymizmu. I to nawet wtedy, kiedy musiał komuś trochę złamać serce i zerwać. Nie lubił siebie za to i nie lubił, kiedy zaczynał go pogrążać typowy dla zerwania smutek, więc po kilku dniach myślenia o tym, jak beznadziejna była to rozmowa i jak kiepsko się czuje, uznał że koniec użalania się nad sobą. Czas przejść do akcji poprawiania sobie humoru. A co lepiej działa od pomagania i sprawiania radości innym? A no właśnie.
W duchu tej myśli Remi postawił przed sobą zadanie, znalazł nowe dwa koty, które zasiliły jego gromadę zwierząt tymczasowych i zdecydował się z nimi wybrać dzisiaj do weterynarza. Jednocześnie był bardzo dumny z Marianne Harding i jej decyzji, żeby złapać za stery i zostać tutaj kobietą biznesu, więc zamierzał jej złożyć odpowiednie gratulacje. Po drodze do kliniki wstąpił więc do cukierni, gdzie miał zamówiony tort na tą specjalną okazję. Tort był całkiem nieźle spersonalizowany, przedstawiał kilka piesków i kotków (część uwieczniona w masie na babeczkach ustawionych na torcie, część bezpośrednio na samym torcie), a także małe zdjęcie Marianne na środku, z koroną na głowie. Remi był z siebie dumny. I tak, zdecydowanie miał zbyt wiele czasu wolnego pod ręką, między dyżurami, skoro zaplanował taki tort.
- Halo halo, gdzie znajduje się wspaniała szefowa tego przybytku? - zapytał, próbując wejść do środka z dwoma kotami w dwóch transporterach i tortem, który na jednym z nich ustawił (oczywiście w pudełku), tak żeby nic nie wylądowało na ziemi! I tak żeby był w stanie otworzyć drzwi, oczywiście - mam do niej same specjalne przesyłki i same słodkie rzeczy - dodał, a kiedy Marianne się pojawiła w zasięgu wzroku, posłał jej szeroki uśmiech - no dobra, dwie z tych przesyłek są trochę zapchlone i brudne, ale wciąż piękne - dodał, bo jednak cóż, kotki bezdomne mają swoje prawa do różnych... dodatkowych kolegów na futerku. A tort był w opakowaniu, więc był na 99,9% bezpieczny przed tymi stworzeniami!
Remi naprawdę starał sie sięgać do swojej pozytywnej natury i odnajdywać coraz to nowsze zasoby pozytywnego myślenia i optymizmu. I to nawet wtedy, kiedy musiał komuś trochę złamać serce i zerwać. Nie lubił siebie za to i nie lubił, kiedy zaczynał go pogrążać typowy dla zerwania smutek, więc po kilku dniach myślenia o tym, jak beznadziejna była to rozmowa i jak kiepsko się czuje, uznał że koniec użalania się nad sobą. Czas przejść do akcji poprawiania sobie humoru. A co lepiej działa od pomagania i sprawiania radości innym? A no właśnie.
W duchu tej myśli Remi postawił przed sobą zadanie, znalazł nowe dwa koty, które zasiliły jego gromadę zwierząt tymczasowych i zdecydował się z nimi wybrać dzisiaj do weterynarza. Jednocześnie był bardzo dumny z Marianne Harding i jej decyzji, żeby złapać za stery i zostać tutaj kobietą biznesu, więc zamierzał jej złożyć odpowiednie gratulacje. Po drodze do kliniki wstąpił więc do cukierni, gdzie miał zamówiony tort na tą specjalną okazję. Tort był całkiem nieźle spersonalizowany, przedstawiał kilka piesków i kotków (część uwieczniona w masie na babeczkach ustawionych na torcie, część bezpośrednio na samym torcie), a także małe zdjęcie Marianne na środku, z koroną na głowie. Remi był z siebie dumny. I tak, zdecydowanie miał zbyt wiele czasu wolnego pod ręką, między dyżurami, skoro zaplanował taki tort.
- Halo halo, gdzie znajduje się wspaniała szefowa tego przybytku? - zapytał, próbując wejść do środka z dwoma kotami w dwóch transporterach i tortem, który na jednym z nich ustawił (oczywiście w pudełku), tak żeby nic nie wylądowało na ziemi! I tak żeby był w stanie otworzyć drzwi, oczywiście - mam do niej same specjalne przesyłki i same słodkie rzeczy - dodał, a kiedy Marianne się pojawiła w zasięgu wzroku, posłał jej szeroki uśmiech - no dobra, dwie z tych przesyłek są trochę zapchlone i brudne, ale wciąż piękne - dodał, bo jednak cóż, kotki bezdomne mają swoje prawa do różnych... dodatkowych kolegów na futerku. A tort był w opakowaniu, więc był na 99,9% bezpieczny przed tymi stworzeniami!