: 12 paź 2021, 18:48
Bardzo ceniła Minnie za jej szczerość. Trudno było usłyszeć taką opinię od osób, które siłą rzeczy trzymały naszą stronę, ale na blondynkę zawsze mogła w tej kwestii liczyć. Jasne, teraz niekoniecznie wierzyła w gadanie, że będzie miała pecha i wpadnie ani w to, że powinna zdecydowanie bardziej uważać na Damiena, ale doskonale wiedziała, że przyjaciółka nie chciała dla niej źle i mówiła to wszystko w dobrej wierze. Gdyby przyszło co do czego, Emily na pewno mogłaby na nią liczyć, chociaż Blanc też stanął na wysokości zadania, przynosząc jej tabletkę „po” i zostając przy niej, gdy ją zażyła — choć na to drugie chyba by nie wpadł, gdyby przestraszona nie poprosiła go wprost. I gdyby później nie zemdlała.
— Myślałam o tym, pójdę — pokiwała głową, bo naprawdę miała taki plan, tylko brakowało jej oczywiście czasu. — Przestań z tym czarnowidztwem, bo zaraz przekonasz mnie do absolutnego celibatu.
Uśmiechnęła się do przyjaciółki, chcąc nieco rozluźnić atmosferę. Mogło wydawać się, że podchodzi do tego bardzo beztrosko, ale doskonale pamiętała towarzyszący jej wtedy strach i nie chciałaby znowu przez to przechodzić. Inna sprawa, że przy Damienie niestety zatracała zdolność racjonalnego myślenia, co później kończyło się paniką.
Pokiwała znowu głową. Naprawdę wierzyła, że uda jej się nie zaangażować do tego stopnia, żeby za jakiś czas płakać i leczyć złamane serce. W głębi duszy wiedziała jednak, że wpadła już jak śliwka w kompot, tylko nie chciała się do tego przyznać nawet sama przed sobą. Trudno było jej ogarnąć, że znienawidzony kolega z piaskownicy nagle stał się chłopakiem, o którym nie umiała przestać myśleć.
— Nie chodzi o seks. Po prostu lubimy spędzać ze sobą czas, a seks to tylko jeden ze sposobów. Ostatnio na przykład byliśmy w kinie i w Cairns i w ogóle… Jest serio fajnie — wyjaśniła, chociaż to już chyba dawało Minnie lepszy pogląd na sprawę i na to, że ze strony Emily to nie było tak do końca bez uczuć. No dobra, może jeszcze bez uczuć, ale coś się święciło, niewątpliwie.
Ucieszyła się, że zmieniły temat na to, co nowego u Minnie. Nie chciała wałkować tematu Damiena, do którego Goldberg była kiepsko nastawiona (po opowieściach Emily trudno się dziwić). Miała nadzieję, że gdy jakoś się poznają, dziewczyna zmieni zdanie, chociaż… Czemu jej na tym zależało, skoro Blanc był tylko kolegą?
— Nie no, nie rób mi tego, umrę z tęsknoty! Znaczy, Cairns jest jeszcze w miarę blisko, ale Sidney? — jęknęła. Oczywiście zrozumiałaby decyzję Minnie, bo powinna myśleć przede wszystkim o sobie, zrozumiałe! Aczkolwiek naprawdę byłoby jej przykro, bo Goldberg była jedną z najbliższych jej osób. Była starsza jedynie o rok, ale Em liczyła się z jej zdaniem, jakby była jej starszą siostrą.
— Dobra, to co mówisz, brzmi trochę, jakbyś już poznała kogoś, przez kogo nie chcesz wyjeżdżać — spojrzała na nią badawczo. — Z jednej strony rozumiem, a z drugiej, dwadzieścia lat to chyba też fajny wiek. Ja na przykład nie mogę się doczekać, aż wyjadę na studia, chociaż ostatnio myślałam, że może jednak zdecyduję się na uczelnię w Cairns… Albo nie wiem, może Paryż.
Nie miała sprecyzowanych planów, marzyła o medycynie, ale miejsce było jednak sprawą drugorzędną. I zależało od tego, jak potoczą się sprawy uczuciowe.
— Jak wyjedziesz do Sidney, to może tam? — uśmiechnęła się. — Głupio, że jesteśmy już w sumie dorosłe, nie?
Minnie Goldberg
— Myślałam o tym, pójdę — pokiwała głową, bo naprawdę miała taki plan, tylko brakowało jej oczywiście czasu. — Przestań z tym czarnowidztwem, bo zaraz przekonasz mnie do absolutnego celibatu.
Uśmiechnęła się do przyjaciółki, chcąc nieco rozluźnić atmosferę. Mogło wydawać się, że podchodzi do tego bardzo beztrosko, ale doskonale pamiętała towarzyszący jej wtedy strach i nie chciałaby znowu przez to przechodzić. Inna sprawa, że przy Damienie niestety zatracała zdolność racjonalnego myślenia, co później kończyło się paniką.
Pokiwała znowu głową. Naprawdę wierzyła, że uda jej się nie zaangażować do tego stopnia, żeby za jakiś czas płakać i leczyć złamane serce. W głębi duszy wiedziała jednak, że wpadła już jak śliwka w kompot, tylko nie chciała się do tego przyznać nawet sama przed sobą. Trudno było jej ogarnąć, że znienawidzony kolega z piaskownicy nagle stał się chłopakiem, o którym nie umiała przestać myśleć.
— Nie chodzi o seks. Po prostu lubimy spędzać ze sobą czas, a seks to tylko jeden ze sposobów. Ostatnio na przykład byliśmy w kinie i w Cairns i w ogóle… Jest serio fajnie — wyjaśniła, chociaż to już chyba dawało Minnie lepszy pogląd na sprawę i na to, że ze strony Emily to nie było tak do końca bez uczuć. No dobra, może jeszcze bez uczuć, ale coś się święciło, niewątpliwie.
Ucieszyła się, że zmieniły temat na to, co nowego u Minnie. Nie chciała wałkować tematu Damiena, do którego Goldberg była kiepsko nastawiona (po opowieściach Emily trudno się dziwić). Miała nadzieję, że gdy jakoś się poznają, dziewczyna zmieni zdanie, chociaż… Czemu jej na tym zależało, skoro Blanc był tylko kolegą?
— Nie no, nie rób mi tego, umrę z tęsknoty! Znaczy, Cairns jest jeszcze w miarę blisko, ale Sidney? — jęknęła. Oczywiście zrozumiałaby decyzję Minnie, bo powinna myśleć przede wszystkim o sobie, zrozumiałe! Aczkolwiek naprawdę byłoby jej przykro, bo Goldberg była jedną z najbliższych jej osób. Była starsza jedynie o rok, ale Em liczyła się z jej zdaniem, jakby była jej starszą siostrą.
— Dobra, to co mówisz, brzmi trochę, jakbyś już poznała kogoś, przez kogo nie chcesz wyjeżdżać — spojrzała na nią badawczo. — Z jednej strony rozumiem, a z drugiej, dwadzieścia lat to chyba też fajny wiek. Ja na przykład nie mogę się doczekać, aż wyjadę na studia, chociaż ostatnio myślałam, że może jednak zdecyduję się na uczelnię w Cairns… Albo nie wiem, może Paryż.
Nie miała sprecyzowanych planów, marzyła o medycynie, ale miejsce było jednak sprawą drugorzędną. I zależało od tego, jak potoczą się sprawy uczuciowe.
— Jak wyjedziesz do Sidney, to może tam? — uśmiechnęła się. — Głupio, że jesteśmy już w sumie dorosłe, nie?
Minnie Goldberg