: 23 wrz 2021, 19:48
Nawet jeżeli nie próbował z premedytacją sugerować jej, że przez to rzekome powodzenie powinna bardziej się nim zainteresować, w pewnym stopniu osiągnął swój cel. Jej odpowiedź nie wzięła się przecież znikąd i gdyby rzeczywiście była dla niego tylko przyjaciółką, albo może raczej przyjaciółką, z którą nigdy nie zaszło nic, co odebrane mogłoby zostać jako dwuznaczne, nie kierowałaby w jego stronę sugestii, że z miłą chęcią zmniejszyłaby listę jego adoratorek. Choć w chwili obecnej tylko się przekomarzali, tak naprawdę mogło kryć się w tym jakieś drugie dno, ponieważ Carlie naprawdę lubiła jego uwagę i nie chciała tracić jej na poczet kogoś innego. Myślenie w ten sposób było cholernie egoistyczne, z czego nawet ona zdawała sobie sprawę, ale i w jej przypadku nie można było nazwać tego działaniem celowym. To po prostu samo tak wychodziło, jak sporo innych, niewłaściwych rzeczy w jego towarzystwie. - A niby nim nie drapiesz? - odbiła piłeczkę, nie zdradzając mu tego gdzie i w jakich okolicznościach się o tym przekonała. Sposobności miała ku temu kilka, ale najskuteczniej zapoznała się z tym w momencie, w którym jego zarost zetknął się z nagą skórą jej ramienia. Więc owszem, była to sytuacja, którą Albert po prostu przespał.
Kiedy podważył jej zdolności artystyczne, Carlie spojrzała do niego tak, jakby do reszty postradał rozum. Czyżby były to jakieś pozostałości po wypadku? Gdzieś przy okazji uderzył się w głowę i dopiero teraz pojawiały się tego skutki? - Umiem namalować świetnego wilka - oznajmiła, a później zrobiła głupią minę. Przy okazji otworzyła też jedną z farbek, jakby w tej chwili zamierzała mu to udowodnić, ale nie do tego zmierzała. Zamoczyła jednak pędzel w farbie i w końcu zaczęła smarować coś na jego gipsie. - Ale on w ogóle by do ciebie nie pasował. Może powinnam jednak celować w ogra? - zapytała złośliwie, a biorąc pod uwagę to, że korzystała właśnie z zielonkawej farby, Albert nie mógł mieć pewności, że nie mówiła serio. Kącik jej ust uniósł się również nieco wyżej, co mogło być skutkiem tego, że chciała zagrać mu na nosie i rzeczywiście wyciąć jakiś psikus, ale mogło dojść do tego również przez to, że po prostu bawiła się dobrze. A przecież tak właśnie było, ponieważ już od dłuższej chwili planowała dorwać się do jego gipsu i teraz, kiedy w końcu miała ku temu sposobność, nie mogła być z takiego stanu rzeczy bardziej zadowolona.
Albert Raynott
Kiedy podważył jej zdolności artystyczne, Carlie spojrzała do niego tak, jakby do reszty postradał rozum. Czyżby były to jakieś pozostałości po wypadku? Gdzieś przy okazji uderzył się w głowę i dopiero teraz pojawiały się tego skutki? - Umiem namalować świetnego wilka - oznajmiła, a później zrobiła głupią minę. Przy okazji otworzyła też jedną z farbek, jakby w tej chwili zamierzała mu to udowodnić, ale nie do tego zmierzała. Zamoczyła jednak pędzel w farbie i w końcu zaczęła smarować coś na jego gipsie. - Ale on w ogóle by do ciebie nie pasował. Może powinnam jednak celować w ogra? - zapytała złośliwie, a biorąc pod uwagę to, że korzystała właśnie z zielonkawej farby, Albert nie mógł mieć pewności, że nie mówiła serio. Kącik jej ust uniósł się również nieco wyżej, co mogło być skutkiem tego, że chciała zagrać mu na nosie i rzeczywiście wyciąć jakiś psikus, ale mogło dojść do tego również przez to, że po prostu bawiła się dobrze. A przecież tak właśnie było, ponieważ już od dłuższej chwili planowała dorwać się do jego gipsu i teraz, kiedy w końcu miała ku temu sposobność, nie mogła być z takiego stanu rzeczy bardziej zadowolona.
Albert Raynott