you, you are my good days
: 16 wrz 2021, 22:10
Odkąd Raynott został wypuszczony ze szpitala, Carlie starała się robić wszystko, aby jak najbardziej go odciążyć. Mogła być przy tym odrobinę upierdliwa i nie do końca potrafiła zrozumieć to, że część rzeczy brunet nie tylko był w stanie, ale przede wszystkim chciał robić sam, dlatego okazała się totalnie tym irytującym typem pomagacza, który chciał wszystko zrobić za drugą osobę. Nie umiała pojąć, że Albert jak nigdy mógł czuć potrzebę bycia samodzielnym, ale to w żaden sposób nie umniejszało temu, że starała się właśnie dla niego. Robiła to do tego stopnia, że dziś wieczór, po długim i męczącym dniu w pracy, który spędziła na wymyślaniu i wcielaniu w życie najróżniejszych aktywności dla osób starszych, zabrała się za pieczenie tego placka, którego w młodości nauczyła jej babcia. Był to proces wyjątkowo czasochłonny, przy czym warto zaznaczyć, że planowała zrobić brunetowi niespodziankę, dlatego robiła wszystko, aby odwrócić jego uwagę od tego, że przyrządzała w kuchni coś pysznego. Okolicę drzwi do jego pokoju wysmarowała nawet tą okropną maścią rozgrzewającą, której zapach przebijał wszystkie inne, mając nadzieję, że w ten sposób zapach pieczonego placka nie przedostanie się do środka i Albert nie rozgryzie tego, że coś dla niego piekła. Przez większą część dnia zachowywała się zatem dziwnie, ale w końcu wygrała walkę z ciastem, dzięki czemu mogła porzucić swoje podchody i razem ze sporym kawałkiem tego smakołyka pojawiła się pod drzwiami Raynotta. Zastukała w nie delikatnie, a później uchyliła, wtykając do środka tylko swoją głowę. - Mam coś dla ciebie, ale zanim ci to dam, musisz obiecać, że będę mogła pomalować po twoim gipsie - poprosiła, bo… naprawdę chciała to zrobić. Już odkąd Albert po raz pierwszy pojawił się w domu po swoim wypadku, Carlie nie mogła pozbyć się myśli, iż miała przeogromną ochotę dorwać się do tego płótna. Nie było w tym nic dziwnego, bo przecież Faulkner nadal była tym gigantycznym dzieckiem, które we wszystkim doszukiwało się zabawy. Dziś przyniosła nawet ze sobą z pracy specjalne farbki, aby móc pozostawić po sobie coś trwałego, dlatego była do tego zadania w pełni przygotowana. Zanim jednak uzyskała zgodę, wślizgnęła się do sypialni bruneta, tym samym zdradzając się z tym, co mu przyniosła. Zrobiła to chyba trochę celowo, ponieważ miała wrażenie, że kiedy oczom Alberta ukaże się upieczony przez nią placek, ten znacznie chętniej udzieli jej zgody na dorwanie się do jego gipsu, dlatego chciała po prostu ten proces przyspieszyć.
Albert Raynott