once upon a time I might fancy you
: 16 wrz 2021, 19:32
[1]
Ezra był zaskoczony. Zarówno samą osobą tej dziewczyny, której w pierwszej chwili zwyczajnie nie pamiętaj, a później jeszcze jej prośbą. Przez krótką chwilę, gdy usłyszał, że owa dziewczyna ma mu coś do powiedzenia, pomyślał, że to żart wymyślony przez któregoś z jego kolegów, którzy czasami zaskakiwali niedojrzałymi pomysłami. Z drugiej strony z lekkim drżeniem serca pomyślał, że może dziewczyna jest w ciąży. Ale jeśli tak, to przecież nie z nim. Nie należał do tego typu chłopaków, którzy niezobowiązująco sypiali z dopiero co poznanymi osobami, a później nawet wypierali z pamięci ich imiona. Dlatego ten pomysł odrzucił niemal od razu – no chyba, że zaszła jakaś pomyłka. Koniec końców stwierdził jednak, że warto spotkać się z dziewczyną i porozmawiać z nią o tej sprawie, która chyba ją dręczyła. W dodatku to ona – Lisbeth – wspomniała, że znają się ze szkoły i może faktycznie tak było, wszak Ezra po krótkiej chwili trochę kojarzył jej twarz i osobę. Co prawda nie wydawało mu się, by kiedykolwiek rozmawiali ze sobą dłużej niż trzy minuty, ale mimo wszystko uśmiechnął się do niej kojąco i przystał na jej prośbę. Wyglądała tak jak gdyby samo podejście do niego sporo ją kosztowało.
Dlatego trochę nie wiedział, co miał myśleć o całym tym spotkaniu, gdy dotarł na miejsce kawiarni, którą w sumie sam jej zapomniał. Miał otwartą głowę i nie zamierzał się nijak nastawiać. Jeśli coś wyda mu się dziwaczne bądź niezręczne, bądź po prostu dziwne, po prostu wstanie, pożegna się taktownie i wyjdzie. Ale raczej nic na to się nie zapowiadało. W sumie to nawet był ciekawy tego, co miała mu do powiedzenia, czegokolwiek miało to dotyczyć. Poza tym wydawało mu się wysoce nieuprzejme odmówienie jej tego spotkania, zwłaszcza, że po jej wyrazie twarzy wywnioskował, że to, co ma mu do powiedzenia, jest w jakimś stopniu dla niej istotne. I gdy ją zobaczył, skinął jej dłonią i natychmiast do niej podszedł z lekkim uśmiechem. – Cześć Lisbeth. Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo – mówiąc to, ściągnął lekką przejściowo-jesienną kurtkę i zawiesił ją na oparciu krzesła. Ponownie obdarzył ją uśmiechem. – Wszystko w porządku? Jak samopoczucie? – Oczywiście, że musiał o to spytać. Ale chciał też, żeby to ona czuła się przede wszystkim luźno i spokojnie.
Lisbeth Westbrook
Ezra był zaskoczony. Zarówno samą osobą tej dziewczyny, której w pierwszej chwili zwyczajnie nie pamiętaj, a później jeszcze jej prośbą. Przez krótką chwilę, gdy usłyszał, że owa dziewczyna ma mu coś do powiedzenia, pomyślał, że to żart wymyślony przez któregoś z jego kolegów, którzy czasami zaskakiwali niedojrzałymi pomysłami. Z drugiej strony z lekkim drżeniem serca pomyślał, że może dziewczyna jest w ciąży. Ale jeśli tak, to przecież nie z nim. Nie należał do tego typu chłopaków, którzy niezobowiązująco sypiali z dopiero co poznanymi osobami, a później nawet wypierali z pamięci ich imiona. Dlatego ten pomysł odrzucił niemal od razu – no chyba, że zaszła jakaś pomyłka. Koniec końców stwierdził jednak, że warto spotkać się z dziewczyną i porozmawiać z nią o tej sprawie, która chyba ją dręczyła. W dodatku to ona – Lisbeth – wspomniała, że znają się ze szkoły i może faktycznie tak było, wszak Ezra po krótkiej chwili trochę kojarzył jej twarz i osobę. Co prawda nie wydawało mu się, by kiedykolwiek rozmawiali ze sobą dłużej niż trzy minuty, ale mimo wszystko uśmiechnął się do niej kojąco i przystał na jej prośbę. Wyglądała tak jak gdyby samo podejście do niego sporo ją kosztowało.
Dlatego trochę nie wiedział, co miał myśleć o całym tym spotkaniu, gdy dotarł na miejsce kawiarni, którą w sumie sam jej zapomniał. Miał otwartą głowę i nie zamierzał się nijak nastawiać. Jeśli coś wyda mu się dziwaczne bądź niezręczne, bądź po prostu dziwne, po prostu wstanie, pożegna się taktownie i wyjdzie. Ale raczej nic na to się nie zapowiadało. W sumie to nawet był ciekawy tego, co miała mu do powiedzenia, czegokolwiek miało to dotyczyć. Poza tym wydawało mu się wysoce nieuprzejme odmówienie jej tego spotkania, zwłaszcza, że po jej wyrazie twarzy wywnioskował, że to, co ma mu do powiedzenia, jest w jakimś stopniu dla niej istotne. I gdy ją zobaczył, skinął jej dłonią i natychmiast do niej podszedł z lekkim uśmiechem. – Cześć Lisbeth. Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo – mówiąc to, ściągnął lekką przejściowo-jesienną kurtkę i zawiesił ją na oparciu krzesła. Ponownie obdarzył ją uśmiechem. – Wszystko w porządku? Jak samopoczucie? – Oczywiście, że musiał o to spytać. Ale chciał też, żeby to ona czuła się przede wszystkim luźno i spokojnie.
Lisbeth Westbrook