: 10 sty 2022, 20:18
Jakiś cwaniak tak to wykombinował, żeby przystosować skateparki bardziej do deskorolek niż upadków nimi spowodowanych. A kto wie, może nawet dogadał się z tymi od produkcji ochraniaczy i kasków? To brzmiało jak całkiem logiczny spisek. Luli po zielsku zawsze jakoś lepiej się myślało. Tak przynajmniej utrzymywała od lat. Z tymi zdartymi kolanami za to bywało różnie. Raz beton, raz szorstka wykładzina czy łazienkowe płytki pod prysznicem. Bo poszukiwać zastrzyku adrenaliny można na różne sposoby. Dziewczyna taka jak Bowie z pewnością o tym wiedziała.
- To jest jeszcze jakaś nagroda specjalna? - rozpromieniła się Bidwell, za podstawowego fanta uznając podarowany jej z okazji świąt blant. Tak ślicznie pasował pomiędzy zgrabne usta Hillbury. Lula nawet trochę zazdrościła zrolowanemu filterkowi takich przywilejów - I nie przesadzaj, to jak z jazdą samochodem, się nie zapomina - próbowała dodać szatynce otuchy. Widziała ją w akcji , więc nie martwiła się o nią aż tak przesadnie. Z drugiej strony nie była też tak głupia, by nie skorzystać z takiej szansy - Będziemy trzymać się za ręce - zaproponowała.
W ten sposób na pewno mogła się dziewczynie nieco zrewanżować, choć gdyby tylko poprosiła o więcej, Tallulah nie kazałaby jej powtarzać dwa razy. Jak z tym odwdzięczaniem się w naturze - W sumie dawno nie byłam na porządnej randce - wspomniała, niby mimochodem, po raz któryś oddając skręta po ściągnięciu z niego kilku buszków - O tym coś wspominał? - dodała z nutą rozbawienia, przyglądając się Bowie.
Nie brała ją za fankę indiańskich rytuałów, ale widać, tak jak Bidwell, miała w sobie duszę naukowca. Choć w tym wypadku 'szamana' pasowało chyba bardziej. Lula oczywiście słyszała o tym silnym psychodeliku, słyszała nawet o kilku osobach w swoim otoczeniu, które miały z nim doświadczenie. Człowiek podobno doznawał prawdziwego objawienia, czasem też umierał. Tak w przenośni, a czasem dosłownie. Dziwna sprawa.
- A wiesz, że zapytam w kilku miejscach - na myśl blondynce zaraz przyszedł Boris, nowy gangsterski chłopak Loli, jej współlokatorki. Taki Ryder, tylko z parą sporych cycków i pupą w kształcie gruszki. Kenzington na pewno pachniała też nieco lepiej od Fitzgeralda. Tallulah to jednak wygrała życia z tą swoją przyjaciółką. A dopalonego peta podjechała wyrzucić do najbliższego śmietnika - Gotowa? - rzuciła w stronę Bowie, gotowa by ruszyć dalej.
bowie hillbury
- To jest jeszcze jakaś nagroda specjalna? - rozpromieniła się Bidwell, za podstawowego fanta uznając podarowany jej z okazji świąt blant. Tak ślicznie pasował pomiędzy zgrabne usta Hillbury. Lula nawet trochę zazdrościła zrolowanemu filterkowi takich przywilejów - I nie przesadzaj, to jak z jazdą samochodem, się nie zapomina - próbowała dodać szatynce otuchy. Widziała ją w akcji , więc nie martwiła się o nią aż tak przesadnie. Z drugiej strony nie była też tak głupia, by nie skorzystać z takiej szansy - Będziemy trzymać się za ręce - zaproponowała.
W ten sposób na pewno mogła się dziewczynie nieco zrewanżować, choć gdyby tylko poprosiła o więcej, Tallulah nie kazałaby jej powtarzać dwa razy. Jak z tym odwdzięczaniem się w naturze - W sumie dawno nie byłam na porządnej randce - wspomniała, niby mimochodem, po raz któryś oddając skręta po ściągnięciu z niego kilku buszków - O tym coś wspominał? - dodała z nutą rozbawienia, przyglądając się Bowie.
Nie brała ją za fankę indiańskich rytuałów, ale widać, tak jak Bidwell, miała w sobie duszę naukowca. Choć w tym wypadku 'szamana' pasowało chyba bardziej. Lula oczywiście słyszała o tym silnym psychodeliku, słyszała nawet o kilku osobach w swoim otoczeniu, które miały z nim doświadczenie. Człowiek podobno doznawał prawdziwego objawienia, czasem też umierał. Tak w przenośni, a czasem dosłownie. Dziwna sprawa.
- A wiesz, że zapytam w kilku miejscach - na myśl blondynce zaraz przyszedł Boris, nowy gangsterski chłopak Loli, jej współlokatorki. Taki Ryder, tylko z parą sporych cycków i pupą w kształcie gruszki. Kenzington na pewno pachniała też nieco lepiej od Fitzgeralda. Tallulah to jednak wygrała życia z tą swoją przyjaciółką. A dopalonego peta podjechała wyrzucić do najbliższego śmietnika - Gotowa? - rzuciła w stronę Bowie, gotowa by ruszyć dalej.
bowie hillbury