Licealistka — Tylko szkoła
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Artystka i marzycielka
Wzdychająca do brytyjskiego księcia

Czas leciał nieubłaganie szybko, dopiero była zima, teraz, w powietrzu unosiła się wiosna. Temperatury nie były jeszcze wysokie, dziesięć, jedenaście stopni... To jeszcze nie to, czego oczekiwało się od pogody.
Wiosenny nastrój zapanował w domu Whittemore, wraz z pierwszym września. Mama, choć miała dyżury po dwadzieścia godzin, była pełna energii i sprzątała mieszkanie. Otwierała wszystkie okna, zmieniała firanki, zmieniła płyny do płukania na takie, które kojarzyły się z wiosennymi kwiatami i sama była niesamowicie świeża. Nastrój kobiety udzielał się również nastoletniej córce, która w końcu postanowiła odejść od ekranu monitora.
Rok szkolny wciąż trwał, a ona nie mogła doczekać się początku wakacji, choć nie miała zbyt wielu zaległości. Miesiąc temu wróciła do szkoły i była naprawdę szczęśliwa z tego powodu. Nie zapowiadało się również na to, by na chwilę obecną wracała do swojego szpitalnego pokoju i faszerowała się kolejną porcją leków.
Przepełniona optymizmem i dobrym nastrojem, zadzwoniła do swojej przyjaciółki — Emily, z którą miała się dzisiaj spotkać. Pierwszą propozycją było spotkanie w domu u którejś dziewczyn, a później padł pomysł pikniku, który można zorganizować w jakimś przyjemnym miejscu.
Do głowy Bell przyszedł teren pastwisk. Nie musiały siedzieć blisko koni i krów, dziewczyna miała swoją miejscówkę nad pastwiskami. Ze wzgórza był doskonały widok na galopujące po trawie konie, a rozłożyste drzewo stojące na szycie, dawało schronienie przed promieniami słonecznymi, co w okresie letnim było zbawienne.
Bell po rozmowie z Emily, spakowała swój ulubiony, puszysty, beżowy kocyk do plecaczka. Dostała upieczone przez mamę ciastka, wafelki polane czekoladą i posypane wiórkami kokosowymi, które wsunęła do plecaka, zapakowane w szczelne, kartonowe opakowanie (mama uznała, że wprowadza do domu życie eko).
Dziewczyna w delikatnym, lekkim makijażu poprosiła ojca o podwózkę do Emily, a później o podrzucenie do głównej drogi, z której dziewczyny już sobie poradziły, bo wzgórze górujące nad pastwiskami było nieopodal niej.
— Emi, czy Tobie też udziela się ten wiosenny klimat, czy tylko ja mam tyle energii ? — Zainteresowała się, rozkładając ciepły kocyk na trawce, uśmiechając się szeroko, gdy dotknęła tego przyjemnego, miękkiego materiału. Kocyk został rozłożony, a Bell wyciągnęła z plecaka kartonowe opakowanie, marszcząc lekko nos, gdy dostrzegła wgłębienie w tekturze.
— Kurde. Mama przerzuciła się na tryb eko i kupuje same kartonowe opakowania, mam nadzieję, że ciastka się nie zgniotły... — Podzieliła się uwagą na temat kartoników, delikatnie przygaszona pomysłowością swojej mamy, uchylając delikatnie opakowanie, by zerknąć na ciastka, którym — na szczęście — nic nie dolegało, może poza tym, że jedno było odrobinkę przygniecione.
ambitny krab
-
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.

W powietrzu rzeczywiście było czuć wiosnę, ale Emily nie czuła się zbytnio zmotywowana. Jej głowę zaprzątało wiele myśli, które nie pozwalały się do końca wyluzować i korzystać z uroków ładnej pogody. Oczywiście największy kryzys dotyczył sytuacji sercowej, a sprawa była o tyle dołująca, że nie miała się komu wygadać — z wyboru. Mogła o wszystkim powiedzieć Bell i pewnie znalazłaby się jeszcze jedna czy dwie zaufane osoby, ale krępował ją ten temat. Gdyby chodziło o jakiegokolwiek innego chłopaka, nie miałaby problemu, ale skoro zauroczyła się w kimś, kogo nie znosiła od piaskownicy, to nic dziwnego, że czuła się niepewnie.
Mimo dość wisielczego humoru, cieszyła się jednak na spotkanie z przyjaciółką. Dawno nie miały okazji spotkać się ze sobą w innych warunkach niż szkoła czy dom, więc piknik wydawał się być świetną opcją. Hawkins upiekła nawet z tej okazji babeczki, wzięła z domu parę owoców i jakiś sok, po czym ruszyła wraz z przyjaciółką — i przez chwilę z jej ojcem — do zaplanowanego miejsca. Gdy dotarły na miejsce, pomogła Bell rozłożyć koc oraz wszystkie przyniesione rzeczy.
Wiosenny klimat może i mi się udziela, ale energii to w sumie za dużo nie mam — przyznała, zaglądając z uśmiechem do pudełka z ciastkami i wyciągając sobie jedno. — Nawet, gdyby były zgniecione, smakowałyby tak samo dobrze, jak zawsze.
Usiadła wygodnie na miękkim kocu i wyciągnęła butelki z jakimiś zdrowymi sokami, podając jedną swojej towarzystwie. Pani Hawkins również dbała o zdrowe odżywianie, chociaż z różnym skutkiem. Spędzała mnóstwo czasu w pracy i nie zawsze miała czas na to, by ugotować obiad, więc jeśli Em akurat nie miała weny na stanie przy garach, często kończyło się zamówieniem pizzy. Oczywiście nie było to regułą, ale mama i tak krzywo na nią patrzyła, twierdząc, że jeśli w dorosłym życiu też będzie taka leniwa, to kiepsko widzi jej przyszłość.
No dobra, ale skoro masz dużo energii, to chyba znaczy, że dobrze się czujesz? — podchwyciła, a na jej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Martwiła się o przyjaciółkę, gdy ta po raz kolejny lądowała w szpitalu i starała się o nią zawsze dbać. Każda informacja o choćby minimalnej poprawie stanu zdrowia i samopoczucia Bell mocno ją cieszyła.
Napiła się soku i wysunęła z kieszeni uwierający ją telefon, by zaraz położyć go gdzieś na kocu, a przy okazji przelotnie zerknąć na wyświetlone na ekranie powiadomienia. Niestety, żadne z nich nie było tym, na które czekała, ale nie zamierzała się tym przejmować, bo dzisiaj chciała w pełni skoncentrować się na przyjaciółce.
Nie wyspałam się. Natchnęło mnie wreszcie na referat na biologię i pisałam go prawie do trzeciej — skrzywiła się lekko. Nikogo nie dziwiło, że zarywała noce dla nauki, bo chociaż generalnie było to nienormalne i niezdrowe, to u Emily mieściło się w granicach normy. Może i każdego ranka żałowała podjętych poprzedniego wieczoru decyzji, ale procentowało to w ocenach i — co ważniejsze — w wiedzy, a ona miała przecież ambitne plany i chciała pewnego dnia zostać lekarką.

Bell Whittemore
przyjazna koala
scarlett
Licealistka — Tylko szkoła
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Artystka i marzycielka
Wzdychająca do brytyjskiego księcia
Dostrzegła jakąś zmianę w zachowaniu przyjaciółki. Częściej niż zwykle spoglądała na telefon, na szkolnym korytarzu często odwracała głowę w innym kierunku, zupełnie jakby kogoś szukała. W życiu każdej nastolatki przychodzi właśnie ten etap, a brunetka, obserwując zachowanie Emily, wnioskowała, że prawdopodobnie kimś się zainteresowała. Rozumiała to — sama miała tak z Haydnem, swoim starszym kolegą. Nastoletnie miłostki były dość zabawne, zważywszy na to, że młodzi ludzie często lokowali uczucia w osobach nieodpowiednich, przykładowo starszych chłopakach, albo takich, którzy nie tylko nie są zainteresowani, ale również nie pałają do tej osoby pozytywnymi uczuciami. Zdarza się!
— Jakaś taka... Przygaszona jesteś — Zauważyła błyskotliwie, świdrując spojrzeniem przyjaciółkę. Przez chwilę przyszło jej do głowy, że Emily ma jakie kłopoty, lecz z drugiej strony próbowała nie mieć aż tak czarnych scenariuszy, bo co jak co, ale Emily Hawkins od kłopotów próbowała trzymać się z daleka, a słowo próbować, w dużej mierze, jest tutaj kluczem. 
— A to prawda, dopóki się nie rozpuszczą, będą super — Przyznała, częstując Emily ciastkiem, co było dość zabawne i ironiczne, bo z jednej strony miały jeść ciastka, a z drugiej popijały je zdrowymi, acz pysznymi sokami, a skoro o sokach mowa... Oczywiście wzięła jedną z butelek i otworzyła. Uwielbiała te soki, zawsze dobrze smakowały, kto powiedział, że zdrowe zawsze musi być ,,gorsze”?
Nieważne z której strony by na to spojrzeć — na stanie przy garach miały jeszcze dużo czasu. Emily będzie mogła nauczyć się gotować, gdy zacznie mieszkać sama, to samo tyczyło się Bell. Kiedyś będzie musiała się wyprowadzić i przestań obciążać rodziców, nawet jeśli mówili, że jest inaczej, dziewczyna wiedziała, że było im ciężko — tak samo jak jej. Ile można słuchać teorii kolejnych lekarzy, którzy myśleli, że wiedzą co robią, choć tak naprawdę żadna z terapii nie przynosiła skutków? A może te leki pomagały? Wiedziała, że nie będzie nigdy zdrowa, bo tego nie da się wyleczyć, lecz łagodzenie objawów było naprawdę pomocne.
Ostatnio czuła się lepiej i na razie nie chorowała, więc bez oporu mogła przyznać przyjaciółce, że;
— Mam się dobrze, Emily. Przynajmniej na razie, dostałam nowe leki, wiesz? Niedawno dopuszczone do obrotu, może ze trzy miesiące temu? Ja biorę je od trzech tygodni, mam ciut lepsze wyniki spirometrii — Odpowiedziała, uśmiechając się wesoło. Dla niej nawet odrobinę lepsze wyniki były rzeczą motywującą, zwłaszcza, że ostatnio były... Kiepskie. Wiedziała, że nie dożyje sześćdziesięciu lat, dawała sobie dwadzieścia pięć, ale ostatnio zaczęła mieć nadzieję na trzydzieści. Podobno nadzieja matką głupich, ale warto mieć jakieś marzenia — podobno.
Westchnęła cicho na słowa Emily.
Szczerze podziwiała ambicje i zapał tej dziewczyny. Zazdrościła jej tego, wiedziała po co się uczy, miała cel w życiu, którego brakowało Lisabell. Podczas, gdy przyjaciółka będzie pisać pracę magisterską — ona będzie bać się o własne życie, świat nie jest sprawiedliwy.
— Wykończysz się, ile można tak funkcjonować? Wiesz, Emily. Jesteś ambitna i szalona w tej ambicji, bardzo to w tobie w lubię — Pokręciła głową, śmiejąc się cicho. Nie chciała jej umoralniać, Emily wiedziała co robi, skoro do tej pory tak funkcjonowała i świetnie sobie radziła, to czemu nagle miałaby poczuć się źle?
— Ej, powiedz mi. Ostatnio często zerkasz w telefon, poznałaś kogoś ? — Zainteresowała się, wpychając resztę ciastka do buzi i poruszyła sugestywnie brwiami. Wielka siostra patrzy, tutaj nic się nie ukryje!

Emily Hawkins
ambitny krab
-
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Rzeczone nastoletnie miłostki nie były dla Emily pierwszyzną. Była w swoim życiu w jednym czy dwóch związkach — nic poważnego, wiadomo, ale jakieś doświadczenie miała. Później jednak skoncentrowała się na sobie. Nie należała do osób, które szukały związku na siłę, bo wszyscy kogoś mają. Lubiła to, że ma czas dla siebie i może po prostu spędzić weekend w łóżku, nie obawiając się, że zawiedzie swojego chłopaka. Niemniej, czasem brakowało jej kogoś, do kogo mogłaby się przytulić, z kim wybrałaby się na nocną przejażdżkę samochodem. Potrzeby te nie były jednak na tyle silne, żeby miała decydować się na związek… A jednak, czasem zwyczajnie jej tego brakowało. Na chwilę obecną rzeczywiście pewna osoba znalazła się niespodziewanie w kręgu jej zainteresowań, ale miała spore opory przed tym, by z kimkolwiek podzielić się tą informacją.
Przygaszona? Wydaje ci się, to tylko zmęczenie — rzuciła wymijająco i machnęła ręką. Rzeczywiście, czuła się nie tyle przygaszona, co wiecznie zamyślona i z głową w chmurach. Choć znała powód takiego stanu rzeczy, niechętnie dopuszczała do siebie tę myśl, bo było to w sumie jednoznaczne z przyznaniem się do swoich słabości.
Zbilansowana dieta to podstawa! Poza tym, sok lepiej komponował się z ciasteczkami niż napoje gazowane. Zresztą, na upartego można powiedzieć, że teraz wcale nie odżywiały się jakoś bardzo niezdrowo. Naturalne soki to witaminy!
Wyprowadzka z rodzinnego domu zbliżała się wielkimi krokami. Emily często rozważała studia w Stanach lub Europie, ale jednocześnie miała spore opory przed zostawieniem mamy w Lorne Bay. Pani Hawkins po rozwodzie nie zdecydowała się na kolejny związek — miała tu rodzinę, przyjaciół, ale gdy Emily wyprowadzi się daleko, to tak na co dzień będzie sama. Właśnie to bolało nastolatkę. Co, jeśli wydarzy się coś złego, a ona będzie tysiące kilometrów stąd? Nie wybaczyłaby sobie tego. A jednocześnie wielki świat kusił i marzyły jej się wielkie, prestiżowe uniwersytety. Miała jeszcze sporo czasu na zastanowienie się. Wiele mogło się zmienić, łącznie z jej podejściem.
A testujesz te leki czy one są już całkiem sprawdzone? — zainteresowała się. Wiedziała, że Bell przyjmowała różne medykamenty i nawet czasem jej przypominała o braniu ich, ale nigdy za bardzo nie ogarniała, które tabletki za co odpowiadały. Na szczęście Whittemore była w tej kwestii ogarnięta i nie trzeba było jej jakoś przesadnie pilnować. Generalnie osoby, które od młodego wieku borykają się z poważnymi problemami zdrowotnymi, dorastają chyba nieco szybciej niż ich zdrowi rówieśnicy. Podobnie jest z dzieciakami dorastającymi w otoczeniu rodzinnych problemów. Przykre, ale tak już jest.
Uśmiechnęła się wesoło, gdy Bell wspomniała o lepszych wynikach badań i aż ją uściskała. Przyjaźń z Bell była jednym z powodów, dla których Emily chciała zostać lekarką. Obcowanie z nią nauczyło ją, że pomoc człowiekowi jest ważna, a jeśli ma się predyspozycje, warto je wykorzystać i pójść na studia medyczne. Te plany mogła pokrzyżować jej tylko niespodziewana i nagła zła passa w nauce.
Spokojnie, nic mi nie będzie. Miałam problem z ogarnięciem jednego tematu, więc musiałam poświęcić mu więcej czasu, ale już wszystko rozumiem — zapewniła przyjaciółkę, dokańczając swoje ciastko i zapijając je sokiem. Nie chciała, żeby Lisabell niepotrzebnie się o nią martwiła; miała wystarczająco dużo własnych problemów. A Emily? Da sobie radę, najwyżej wypije trochę więcej kawy niż na co dzień.
Zmieszała się lekko, słysząc pytanie dziewczyny. Wiedziała, że prędzej czy później rozmowa spełznie na ten temat, ale nie miała pojęcia, że stanie się to tak szybko!
Eeee… W sumie „poznałam” to złe słowo… — zaczęła niepewnie, skubiąc róg koca.

Bell Whittemore
przyjazna koala
scarlett
Licealistka — Tylko szkoła
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Artystka i marzycielka
Wzdychająca do brytyjskiego księcia
Związki na siłę były głupotą.
Wszyscy pragnęli być kochani i szanowani, ale szczerze mówiąc, czy uganianie się za drugą osobą miało sens? Nie miało, bo Lisabell wiedziała, że jeśli miałaby z kimś być, po prostu by była, bez zbędnego narzucania się tej osobie. Wiele dziewczyn w wieku Emily i Bell, wręcz pragnęło związku. Chęć pochwalenia się przed koleżankami chłopakiem, była bardzo ważna i brunetka szczerze wątpiła w to, by prócz egoizmu, w tych pseudo związkach było coś jeszcze, przykładowo fundament oparty na zaufaniu i prawdziwym uczuciu. Ten, kto chodził do szkoły doskonale wiedział, dookoła czego kręciła się szkolna elita. Najlepsze ubrania, najlepsze samochody, najlepsi chłopcy z drużyny futbolowej, bo przecież trzeba wzbudzić u kogoś zazdrość. Siedemnastolatka nie potrafiła tego zrozumieć, być może dlatego, bo dość szybko musiała dorosnąć i stawić czoła niesprawiedliwemu życiu. Nie mogła pozwolić sobie na głupoty, czego zazdrościła swoim rówieśnikom, bo szczerze, chciałaby prowadzić normalne, nastoletnie życie.
Z wielu rzeczy musiała rezygnować, by na siłę przedłużyć sobie życie, choćby o kilka lat.
Imprezy do rana, odpadały, bo przemęczenie osłabiało odporność.
Alkohol, odpadał, bo tabletki które brała nie współdziałały z alkoholem, a niektóre z nich mogły doprowadzić do kiepskiego samopoczucia.
Kąpiele wieczorami w oceanie, odpadały, bo wystarczyło drobne przeziębienie, by wróciła do szpitala, a ona nie chciała tam wracać.
To było tylko kilka przykładów i choć trudno było jej się do tego przyznać, osobom, które świadomie wzbudzały zazdrość u innych, potrafiły złapać ją w swoją pułapkę. To było przytłaczające.
Nie chciała wykłócać się z Emily, wszak ona wiedziała, jak się czuła. Whittemore nie chciała narzucać jej swoich teorii, bo nie o to chodziło. Każdy miał swoje granice, każdy je znał. Nie musiała powtarzać przyjaciółce słów typu padniesz ze zmęczenia, bo nie przyniosłyby niczego dobrego. Emily wiedziała, że Bell tylko i wyłącznie się o nią troszczyła, nie potrzebowała ciągłego uświadamiania.
— W tym szpitalu, tutaj, jestem pierwszą osobą, która je testuje. Podobno zostały stworzone, by wiązać te białka, których mi brakuje. Wiesz, mukowiscydoza to jedna wielka ruletka, nigdy nie wiesz na jaki trafisz szczep, bo to gówno ciągle mutuje — Odparła, wzdychając cicho i okręciła w dłoniach butelkę z sokiem. Dlatego dystans był bardzo ważny, lekarze musieli pilnować, by nie doszło do mutacji, dlatego wszyscy chorzy byli na jednym oddziale, ale pokoje, które zdaniem Bell były izolatkami, były z daleka od siebie, a pomiędzy nimi można było znaleźć pacjentów z innymi dolegliwościami układu oddechowego.
— Czyżby to był układ krążenia ? — Zainteresowała się, posyłając dziewczynie ciepły uśmiech. Osobiście nie lubiła układów, było ich za dużo. Budowa serca podzielona na mniejsze części, zapamiętanie nazewnictwa wiązań włóknistych, próba zapamiętania za co odpowiada prawy przedsionek serca, a za co lewy... Lubiła biologię, była też wnikliwa, ale czasem bolała ją od tego głowa. Nic dziwnego, że Emily siedziała tyle czasu nad tą biologią, Bell również sprawiała problem.
Nie bardzo wiedziała, czemu poruszyła ten temat. Być może chciała zająć myśli czymś innym i odsunąć od siebie wyrzuty sumienia, które dręczyły ją od dnia pocałunku z Marcelliusem. Była na siebie zła, bo przez swoją głupotę, straciła przyjaciela i nie chciała, by ponownie coś takiego się wydarzyło. Chciała zająć myśli czymś innym, bardziej pozytywnymi rzeczami i... Po prostu potrzebowała zapytać Emily, czemu tak zerka w telefon.
— Oho, czyli już go znasz. To jakiś chłopak z kółka naukowego? Nie chcesz to nie mów, ja tylko chcę podpowiedzi, resztę mogę zgadywać! — Lubiła zgadywanki. Zresztą, nie oczekiwała od Emily tego, że dziewczyna z miejsca wszystko jej wyśpiewa. Są rzeczy o których nie chciało się mówić, nawet najlepszym przyjaciołom, Bell na przykład była zmartwiona swoim zachowaniem, ale... Bała się powiedzieć o tym Hawkins, nie chciała stracić w jej oczach, a opinia Emily była dla niej bardzo ważna.

Emily Hawkins
ambitny krab
-
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Podejście Bell było całkiem zdrowe. Emily często miała wrażenie, że związki w ogóle były głupie i nikomu niepotrzebne. Podobnie jak przyjaciółka, Hawkins uważała, że większość licealnych miłostek jest dość płytka. Wiadomo, zdarzały się wyjątki i nie zamierzała oceniać wszystkich licealistów jednakowo, ale mimo wszystko wnioski nasuwały się same. Ich rówieśniczki zwykle były zainteresowane jedynie najpopularniejszymi, szkolnymi sportowcami, a gdy z jakiegoś powodu owa popularność spadała, wielka miłość dobiegała końca. Generalnie wyglądało to trochę jak w serialach na Netflixie, więc nie można mówić, że nie są one zgodne z rzeczywistością!
Em nie należała do odludków. Potrafiła złapać dobry kontakt z każdą grupą w szkole i starała się nigdy nie robić tak, że ograniczała się do obcowania z jednymi. Nie czuła przynależności do jednej wybranej społeczności, dzięki czemu nigdy nie miała tak, że nagle, po jakiejś kłótni, zostawała sama. Wiadomo, jedni byli jej bliżsi — jak Lisabell — a inni przeciwnie, ale próbowała utrzymywać poprawne relacje ze wszystkimi. Rzadko kłóciła się z kimś jak z Damienem, a i z nim od niedawna wrzuciła na luz. Chociaż, szczerze mówiąc, nowa sytuacja stresowała ją mocniej niż ich wcześniejsze życie w wiecznym konflikcie bez powodu.
Wiedziała o ograniczeniach przyjaciółki — musiała mieć świadomość, na co uważać i do czego jej nie namawiać. Było jej przykro, że Lisa nie mogła żyć pełnią życia, ale niewiele mogła w tej kwestii zrobić. Czasem tylko udawało jej się namówić Whittemore’ów, by pozwolili córce iść z nią na jakąś domówkę. Wtedy sama też nie piła i dotrzymywała towarzystwa Bell, wcale nie czując, że bawi się gorzej. Nie chciała, żeby dziewczyna miała poczucie, że coś traci, ale to było nieuniknione.
No nieźle. Jak podziała, to może będziesz sławna? — zaśmiała się wesoło. — Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jak twoje zdrowie się ustabilizuje, to pojedziemy na jakieś wypasione wakacje… Może do Europy? Francja, Hiszpania, Włochy… I caaały czas będziemy jeść tylko pizzę i pastę!
Szczerze wierzyła w to, że pewnego dnia taki scenariusz się ziści. Bell wiele wycierpiała i zasługiwała na to, żeby w jakiś sposób odbić sobie lata ograniczeń. Jeśli kiedyś pojawi się taka możliwość, Emily na pewno pomoże jej w realizacji!
Taaak, przerasta mnie to. Jak ja mam być w przyszłości dobrą lekarką, jeśli nie radzę sobie z głupim układem krążenia? — westchnęła z wyraźną nutą zmartwienia w głosie. Nie myślała jeszcze o konkretnej specjalizacji, ale jaka by ona nie była, podstawy musiała znać. Bała się, że okaże się, iż jest zwyczajnie za słaba na studia medyczne, a nie miała planu B, bo to właśnie o tym marzyła od lat. Gdyby musiała zweryfikować swoje plany, chyba trochę runąłby jej świat. Zwłaszcza, że swój własny system nauki podporządkowała właśnie pod ten konkretny kierunek.
Emily bardzo potrzebowała się komuś wygadać i zasięgnąć opinii, może rady, ale… Wstydziła się. Sama nie wiedziała, o co chodzi, bo przecież to chyba nic złego, że ona i Damien wreszcie się dogadali. Rzecz w tym, że chyba dogadali się zbyt nagle i zbyt dobrze. Zaowocowało to strachem przez jakiś czas, gdy bali się wpadki, a później jakoś poszło. Nie, nie byli najlepszymi przyjaciółmi, ale przestali kłócić się przy każdej możliwej okazji i zaczęli spotykać się nie tylko wtedy, kiedy musieli. I… Nic więcej, póki co, więc niezupełnie wiedziała, na czym stoi, co również nie ułatwiało sprawy.
Chodzi o Damiena — wydusiła w końcu, wbijając wzrok w swoje kolana. — Ostatnio tak wyszło, że zaczęliśmy spędzać razem więcej czasu i okazuje się, że w sumie potrafimy się nie kłócić.

Bell Whittemore
przyjazna koala
scarlett
Licealistka — Tylko szkoła
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Artystka i marzycielka
Wzdychająca do brytyjskiego księcia
Seriale na netflixie nie zawsze kłamały. Oglądając te młodzieżowe telenowele, dochodziła do wniosku, że tak na dobrą sprawę, nie było to nic nowego. W każdej szkole, wszystko wyglądało tak samo. Szkoła dzieliły się na uczniów lepszego sortu i gorszego, z czego ci lepsi często dyktowali szkolne warunki, co zdaniem Lisabell, było zupełną głupotą. Mogła przyjaźnić się z osobami, które wywracają szkołę do góry nogami, ale po co? Miała swoje grono przyjaciół, zaufanych przyjaciół, co było najważniejsze i niczego więcej nie potrzebowała. Przyjaźnie w tych grupkach rządzących szkołą, na ogół były nietrwałe i fałszywe, niby wszyscy się ze sobą zadawali, ale tylko po to, żeby być bardziej na topie. Dlatego Whittemore wolała być outsiderką, męczyły ją problemy niektórych osób, choć dzięki swojemu pochodzeniu, a raczej dzięki rodzicom, którzy byli wpływowi, była zapraszana na domówki, albo jakieś spotkania. Nie zawsze na nie przychodziła, czasem wolała zostać w domu, bądź miała rozplanowany dzień i nie chciała rezygnować z tych planów dla kilkugodzinnej imprezy, często wśród nieznanych osób.
Była szczęśliwa, że miała kogoś takiego, jak Emily. Tylko prawdziwa przyjaciółka była w stanie zrezygnować ze świetnej zabawy po to, by dotrzymać towarzystwa osobie niepijącej. Mogła wypić drinka, mogła wypić dwa, ale na tym się kończyło. Miała zbyt wiele leków, które nie powinny wchodzić w interakcję z alkoholem, dlatego nawet jeśli piła drinka, piła go przez dwie godziny. Nie mogła pozwolić sobie na otumanienie alkoholem, ponieważ się bała. Musiała rezygnować z wielu rzeczy, patrząc na wszystko przez pryzmat swojego zdrowia i było to bardzo męczące. Zazdrościła swoim rówieśnikom, że mogą wrzucić na pełny luz, nie mieć zahamowań, czy też ograniczeń. W jej życiu zawsze były ograniczenia i wielki napis krzyczący stop, którego nie mogła ominąć.
— Takie wakacje brzmią świetnie! Chciałabym zwiedzić Europę, Hiszpania brzmi jak marzenie, ale Francja… Jakbym poznała jakiegoś francuza, który powiedziałby do mnie Je t'aime, to spakowałabym go ze sobą do Australii — Zażartowała. Która dziewczyna, choć raz nie marzyła o miłości w Paryżu? Podobno francuzi byli strasznie niewierni i wielu rówieśniczkom wyznawali miłość, ale Whittemore naprawdę chciałaby to kiedyś usłyszeć z ust francuza. Niekoniecznie w celu wyznania miłości, tylko po to, by usłyszeć ten cholernie dobrze brzmiący dla ucha akcent.
Uśmiechnęła się do Emily, zarzucając jej ręce na szyję i mocno przytuliła, opierając policzek o jej.
— Hej, Emily, daj spokój. Będziesz najlepszą lekarką, ja to wiem. Niektórzy lekarze idą tam pracować tylko dla zarobków, ty będziesz lekarzem z powołania! Wiesz, jeśli będziesz chciała, zagadam z rodzicami, na pewno by jakoś by ci pomogli się zrealizować, może nawet poproszę ich żeby się z tobą pouczyli, co ty na to? — Zaproponowała, odsuwając się nieco, by zajrzeć w ciemne oczy przyjaciółki. Tutaj nie było innej opcji, Emily zostanie lekarzem, choćby Whittemore miała puścić całe miasto z dymem. Szczerze mówiąc, nie wyobrażała sobie Emily na innych studiach, tylko medycyna wchodziła w grę. Dziewczyna była młoda, otwarta, nie zamykała się na ludzi i dzięki temu będzie w stanie wprowadzić powiew świeżości wśród lekarzy, którzy na ogół byli dość… Zamknięci i niezbyt chętni do rozmowy.
Spojrzała podejrzliwie na Emily, gdy dziewczyna odwróciła wzrok i wbiła go w swoje kolana. Była urocza, naprawdę urocza, co nie uciekało uwadze Bell, której podobały się zarówno dziewczyny, jak i faceci.
— Damiena…? — Powtórzyła zdziwiona, jakby chciała skojarzyć o kim mowa, ale przecież doskonale wiedziała. Przyjaźnił się z Hudsonem i Marcellusem, ona go po prostu lubiła, ale wiedziała, że nie potrafił dogadać się z Emily. Było między nimi zbyt wiele różnić.
— Wiesz, Em… Damien to burak, cham, buc, podrywacz i bufon, ale potrafi zachowywać się normalnie. To chyba dobrze, że w końcu normalnie rozmawiacie. Może zmądrzał, więc w czym jest problem? Boisz się, że za bardzo go polubisz? — Zainteresowała się, marszcząc delikatnie brwi, tuż po tym, jak na palcach prawej dłoni wyliczyła negatywne cechy kolegi.
Nie miała pojęcia, w czym tkwił problem i szczerze chciała się tego dowiedzieć. Nawet gdyby Emily się w nim zakochała, to… Co w tym złego? Miała do tego prawo, tak jak każda inna dziewczyna na świecie, bo to była rzecz normalna.

Emily Hawkins
ambitny krab
-
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Spędzanie czasu z Lisabell — poza oczywistymi korzyściami z obcowania z przyjaciółką — nauczyły Emily doceniania najzwyklejszych chwil. Ich rówieśnicy wiecznie narzekali na różne rzeczy: że muszą wcześniej wrócić z imprezy, że znowu czeka ich rodzinny obiad, że trzeba spędzić słoneczny dzień w szkole i nie wiadomo, co jeszcze. Jasne, takie sytuacje były denerwujące również dla Hawkins, ale gdy widziała, z jakimi problemami zmaga się jej przyjaciółka, te wszystkie troski zdawały się być błahostką. No, może nie wszystkie, bo to nie tak, że Em nagle oleje złamane serce, jeśli jej się przydarzy, ale miała świadomość, że zdarzają się gorsze kłopoty, co w tym wieku wcale nie było oczywistością. Z tej relacji płynęło zatem wiele dobrego dla obu stron i zdecydowanie była to jedna z tych przyjaźni, które z pewnością przetrwają nawet koniec liceum!
Zawsze możesz poprosić Damiena, żeby powiedział ci coś po francusku — mruknęła. Co poradzić, że Francja (i wyznania miłości trochę też) kojarzyły jej się z Damienem? Ładnie mówił w tym języku i pewnie chętnie by się poflexował, ale jej uwaga była akurat żartobliwa, bo nie przypuszczała, żeby Bell chciała usłyszeć takie słowa właśnie od niego.
Uściskała przyjaciółkę, mimowolnie się uśmiechając. Była jej wdzięczna za to wsparcie, bo nierzadko naprawdę zdarzało jej się wątpić w siebie i czasem potrzebowała dobrego słowa. Tak, jak dzisiaj — od razu zrobiło jej się lżej na serduszku.
Hej, no co ty, nie będę wykorzystywać twoich rodziców. Są wystarczająco zapracowani. Dam sobie radę, po prostu muszę chyba odpocząć, bo im bardziej zmęczona jestem, tym częściej łapią mnie chwile zwątpienia — przyznała. Zdawała sobie sprawę, że czasem przesadza z nauką, ale niekiedy nie dało się inaczej. Musiała zawsze być na bieżąco z materiałem, bo zaległości byłyby samobójstwem, a jeśli przy okazji chciała mieć jakieś życie towarzyskie, to czasem trzeba było spędzić noc nad książkami.
Ani Emily, ani Damien nie umieli określić, dlaczego mieli taki problem z dogadaniem się. Biorąc jednak pod uwagę, że po przymusowym spędzeniu ze sobą czasu zupełnie zmienili podejście, wygląda na to, że po prostu nie mieli okazji się dobrze poznać. Dotychczas nigdy nie byli sam na sam, a wzajemne dogryzanie sobie w gronie znajomych dawało im swoistą satysfakcję.
Szczerze mówiąc, to boję się, że już go polubiłam. Bo… No, ostatnio trochę się widywaliśmy i w sumie on nie jest taki zły. Wiadomo, czasem dalej mnie denerwuje, ale już nie tak mocno, a skoro dobrowolnie się spotykamy, to chyba dobry znak, nie? — zerknęła niepewnie na Bell. — No ale mimo wszystko, to wciąż Damien i trudno jest mi wierzyć, że zaraz mu coś nie odbije.
Zdawała sobie sprawę, że pomijała największy hit w całej historii, ale o tym, że się przespali i to dwa razy, już w ogóle głupio było jej mówić. Czuła się z tym jakoś nie w porządku, chociaż jeśli wobec kogoś była nie w porządku, to tylko samej siebie — właśnie ona jeszcze do niedawna nie mogła na niego patrzeć, a teraz co chwila jej wzrok uciekał na ekran telefonu, w nadziei że ten zaświeci się i poinformuje o wiadomości od Damiena.

Bell Whittemore
przyjazna koala
scarlett
Licealistka — Tylko szkoła
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Artystka i marzycielka
Wzdychająca do brytyjskiego księcia
Whittemore bywała depresyjna, miewała różne swoje humorki, ale próbowała zrozumieć swoich rówieśników. Większość problemów z którymi sie borykali, nie miało nic wspólnego z prawdziwymi, życiowymi rozterkami. Ojciec nie dał pieniędzy na hybrydę? To naprawdę straszne. Dziewczyna często wywracała oczami na takie rzeczy, co było może... Złośliwe, przepełnione zazdrością, bo ona naprawdę chciałaby mieć takie problemy. Podczas, gdy jej koleżanki zastanawiały się, czy można mieszać tabletkę hormonalną z alkoholem, ona zastanawiała się które leki wziąć po których i w jakim odstępie czasu, by terapia przyniosła korzyści. Nie mówiąc już o alkoholu, bo z alkoholem nie powinna mieszać żadnych, zwłaszcza tabletek nasennych, o czym doskonale wiedziała i przestrzegała tej zasady.
Lubiła jednak posłuchać tych... Przyziemnych problemów. Z pasją słuchała o kolejnych zauroczeniach przyjaciółek, o nieudanych imprezach i przypałowych akcjach. Lubiła nawet posłuchać opowieści z rodzinnych obiadów, miała wrażenie, że te przyziemne sprawy jej pomagały. Czuła się cząstką tego życia, choć stała na uboczu i głównie słuchała.
— Nie wiedziałam, że umie francuski. No nie wiem, Em. On mnie krępuję, jakoś to ciężko mi sobie wyobrazić, że podejdę do niego na środku korytarza i powiem hej, Damien, powiedz mi coś, chce usłyszeć twój francuski akcent Powiedziała, przysłaniając twarz rękoma, jakby chowając się ze wstydu. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić, nie była w stosunku do niego aż tak śmiała.
— Skoro mowa o akcentach! Marcellus ma taki super brytyjski akcent, aż miło się go słucha — Przypomniała sobie nagle. Naprawdę lubiła słuchać jego akcentu! Anglia również była jej obca, lecz była pewna, że gdyby każdy Brytyjczyk miał piękne, złote włosy, jak Marcel, chętnie by tam pojechała... I została nawet na stałe, gdyby miała taką możliwość! Właściwie, znając życie, gdyby poznała jakiegoś Hiszpana mówiącego ,,cómo te llamas?" — również piałaby z zachwytu, bo Whittemore lubiła poznawać ludzi, zwłaszcza tych pochodzących z innego kraju.
Wszyscy potrzebowali czasem dobrego słowa, albo kilku. Docenianie drugiej osoby, oraz tego ile wkłada pracy w to, by coś osiągnąć, było bardzo ważną rzeczą. Zwłaszcza, gdy ambicje był naprawdę wysokie, a jedna porażka, mogłaby zostawić piętno na całą przyszłość. Dlatego Bell nie chciała dopuścić do tego, by Emily poczuła się źle z tym, co robi. Wkładała ogrom pracy w to, by dostać się na medycynę, a Bell chciała ją w tym wspierać.
— No weź. Traktują Cię jak drugą córkę, na pewno by nie mieli nic przeciw, no ale namawiać nie będę! — Zapewniła przyjaciółkę, posyłając jej pokrzepiające spojrzenie. Wiedziała, że jej rodzice nie mieliby nic przeciw temu, żeby spędzić godzinę, czy dwie i pomóc w ogarnięciu materiału, który sprawiał dziewczynie problem. Rozłożyła nawet dłonie w geście kapitulacji. Nic na siłę!
Sięgnęła po kolejne ciastko, gdy Emily zaczęła opowiadać o Damienie i nie wiedzieć czemu, poczuła przypływ ekscytacji i radości, a blade policzki dziewczyny przyjęły odcień delikatnego różu. Zupełnie, jakby właśnie usłyszała niesamowitą, romantyczną historię, rodem z jakiegoś filmu. To było naprawdę urocze! Nie przerwała jednak Emily, choć wewnątrz aż szarpała się do tego, by coś wtrącić. Zamiast tego, zajęła swoje usta ciastem, przeżuwając je dokładnie.
— Cholerka, Emily. Skoro go polubiłaś... To oznacza, że wiesz — Tutaj zrobiła przerwę, by nachylić się do Emily i szepnąć jej na ucho coś, co w sumie tajemnicą nie było.
— ...on ci się podoba — Dokończyła, z delikatnym uśmiechem na ustach. Musiała przez chwilę pomyśleć, w jaki sposób to przyjąć. Z jednej strony była szczęśliwa, bo Emily w końcu kimś się zainteresowała, drugą sprawą była jednak osobowość Damiena, która nijak nie pasowała do obrazka perfekcyjnego chłopaka.
— Wiesz co? Cieszę się, że w końcu kogoś lubisz, ale... To wciąż Damien. Nie chcę żeby złamał Ci serduszko, więc nawet jeśli go lubisz — może powinnaś go jakoś przetestować? — Zastanowiła się przez chwilę, w jaki sposób ten tekst mógłby się odbyć i w sumie, powoli zaczął jej świtać pomysł, który musiała przemyśleć. No i oczywiście, wymagał zgody Emily, bo bez tego ani rusz.


Emily Hawkins
ambitny krab
-
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Każdy miał jakieś swoje mniejsze lub większe problemy, ale na Bell spadło zdecydowanie za dużo. Była nastolatką i powinna teraz imprezować, korzystać z życia, łamać serca chłopcom i zastanawiać się, co po liceum. Niestety, los był okrutny i mocno ją doświadczył. Emily starała się, jak mogła, żeby przyjaciółka nie wyszła z obiegu ani nie czuła się odtrącona przez rówieśników — miała nadzieję, że z dobrym skutkiem, ale wielu rzeczy nie dało się przeskoczyć. Lisabell była dla niej jednak jak siostra, więc w miarę możliwości wspierała ją. Nawet czasem było jej wstyd za znajomych, gdy ci żalili się swoimi przesadzonymi problemami w obecności Whittemore, no ale nie mogła odpowiadać za słowa i czyny innych. Jednocześnie czasem Bell sama namawiała ją na opowiadanie o głupotkach i wcale jej się wówczas nie sprzeciwiała. Nawet w obliczu przerastających nas problemów trzeba czasem wrzucić na luz.
Umie, urodził się we Francji, ale jakoś jak był mały, przeprowadził się tutaj. Nie znam dokładnie tej historii. Czemu się go wstydzisz, podoba ci się? Bo jak tak, to masz konkurencję w postaci co drugiej dziewczyny w szkole — zaśmiała się trochę nerwowo, bo oczywiście wolałaby, żeby Damien nie podobał się żadnej z jej przyjaciółek. Mógłby z tego wyniknąć jakiś kwas, chociaż znając Emily, pewnie by się po prostu wycofała i cierpiała w samotności. W zasadzie nie zastanawiała się nad tym, co byłoby, gdyby Blanc teraz znalazł sobie dziewczynę. No ale chyba byłoby jej przykro.
To prawda, zazdroszczę Marcellusowi tego akcentu, sama bym taki chciała — westchnęła. Miała ogromną słabość do brytyjskiego akcentu i zawsze chętnie słuchała Charlemagne’a. Na szczęście był fajnym kolegą i nie brakowało im wspólnych tematów, jak chociażby muzyka, którą oboje się fascynowali. No ale mimo oczywistej wspaniałości brytyjskiego akcentu, teraz i tak rozmawiała przede wszystkim z Damienem; jak nie na żywo, to przez telefon albo internetowe komunikatory.
Pokiwała z uśmiechem głową. Ona również lubiła rodziców Bell. Byli zupełnie inni niż Hawkinsowie, którzy przez większość dzieciństwa Em kłócili się ze sobą, by wreszcie podjąć decyzję o rozwodzie. U Whittemore’ów czuła się jak u siebie i chętnie ich odwiedzała, spędzając wówczas czas nie tylko z Lisabell, ale właśnie również z jej rodzicami.
Historia Emily i Damiena niestety niewiele miała wspólnego z romantyzmem, ale w pewnym sensie można było chyba uznać ją za uroczą. Aby jednak Bell dobrze zrozumiała, jakie targały nią emocje i rozterki, musiała powiedzieć jej wszystko. Westchnęła, gdy dziewczyna wspomniała o podobaniu się. No, trudno było temu zaprzeczyć.
No… Może trochę mi się podoba, ale jednak najgorsze jest to, że poszliśmy ze sobą do łóżka. Dwa razy. Raz u niego, po takiej jednej imprezie, podczas której siedzieliśmy przez siedem minut w szafie… No a później u mnie, teraz, po tym kinie, co byliśmy wszyscy — zerknęła na Bell, która pewnie była obecna na owym seansie, ale wyszło jakoś tak, że wszyscy zawinęli się do domów, a Damien zaproponował Em, że ją odwiezie.
Postanowiła nie wchodzić już w szczegóły i nie opowiadać o komplikacjach oraz tabletkach „po”, bo nie chciała wracać do tych chwil grozy. Cała historia już i tak była mocno zaskakująca i ciekawa.
Przetestować? W jakim sensie? — zmarszczyła lekko brwi. Nie sądziła, że to aż tak zaawansowany etap, no i też nie była zwolenniczką testowania i innych takich. Uważała za to, że zaufanie było absolutną podstawą POTENCJALNEGO związku, chociaż wcale takowego z Damienem nie planowała.

Bell Whittemore
przyjazna koala
scarlett
Licealistka — Tylko szkoła
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Artystka i marzycielka
Wzdychająca do brytyjskiego księcia
Niechętnie to przyznawała, lecz przez tyle lat wciąż do tego nie przywykła. Czuła się trochę tak, jakby na start jej życie zostało przypieczętowane. Z jednej strony, te trzydzieści lat to nie tak mało, a z drugiej przerażał ją fakt, że niewiele w tym czasie mogłaby zrobić. Wiele osób dopiero po trzydziestce stabilizuje sobie życie, a ona? Nie zdążyłaby tego zrobić i zdawała sobie z tego sprawę, a jednak zawzięcie walczyła, by osiągnąć cokolwiek. Najwyższego szczytu na świecie by nie podbiła, ale te mniejsze — na pewno, po kilku próbach.
— I tak wiesz więcej niż ja — Odparła z wesołym uśmiechem na ustach i przekręciła głowę, starając się połączyć wątki. Czy Damien jej się podobał? Ślepa nie była, ten chłopak był przystojny, ale to nie na nim Whittemore skupiała uwagę.
— Mam wrażenie, że jest... Wyniosły. Owszem, miły dla oka, ale... To nie on mi się podoba. Bardziej zwracam uwagę na blondynów — To za blond włosami błękitne oczy Bell wodziły wzrokiem. Haydn, Teddy, Marcellus, to była jej topowa trójka, całą trójkę łączył kolor włosów, poza tym, byli całkowicie różni — a jednak wpasowywali się w kanony atrakcyjności Whittemore. Tacy chłopcy zawalali jej myśli, bruneci — niekoniecznie. Zresztą, zdawała sobie sprawę z tego, że nawet gdyby Blanc jej się podobał, niczego dobrego, by to nie przyniosło. Emily się nim interesowała, a Bell, po kłótni z Hudsonem o jego byłego chłopaka, obawiała się, że straci kolejną bliska osobę przez to, że nie potrafi powiedzieć nie, co było strasznie problematyczne.
Mogłaby się rozpływać nad tymi akcentami, lecz skomentowała to tylko i wyłącznie cichym westchnięciem. Dlatego lubiła obcokrajowców, wyróżniali się na tle innych mieszkańców.
Rozmowa na temat Damiena przychodziła jej całkiem łatwo, ciekawe, czy gdyby była na miejscu Emily — byłaby taka pewna siebie. Wszystko jest w porządku i wydaje się proste, dopóki sprawa nie dotyczy nas samych. Dlatego starała się być w miarę delikatna w tych pytaniach, co nie zawsze jej wychodziło.
— Dwa razy? Najwidoczniej macie dobrą synergię — Podsumowała krótko, zastanawiając się, co by tu dodać. Seks był normalną rzeczą, nieważne, czy się kogoś lubiło, czy też nie — z fizycznością nie da się wygrać.
— I teraz jesteś w kropce, bo nie wiesz co dalej? Seks to jedno, emocje to drugie. Obawiam się tylko, że... dla Ciebie to może być coś więcej, a dla niego to tylko seks. To jest bardzo ważna kwestia i... Chyba trzeba ją rozważyć, zanim całkowicie stracisz dla niego głowę, więc może spróbuj go jakoś w miarę dyskretnie o to podpytać ? Żeby się nie okazało, że obydwoje macie inne spojrzenie na to wszystko, wtedy bardziej się skomplikuje — Dziewczyny inaczej patrzyły na takie rzeczy. Fakt faktem, ona na związkach znała się, jak organista na kazaniach, bo nigdy nie miała chłopaka na stałe, a po drugie nie uprawiała nigdy seksu. Obserwowała jednak chłopaków, dziewczyny również i wnioskowała, że były bardziej emocjonalne. Martwiła się o to, że Emily zaangażuje się w to wszystko emocjonalnie, a Damienowi będzie zależało tylko na dobrym seksie.
— Nie wiem, mogę założyć fejkowe konto na facebooku, pogadać z nim i podpytać, czy ma kogoś na oku. O ile chcesz, oczywiście, bo to też jest ważna kwestia! — Nie miała zamiaru robić niczego sama, potrzebowała przyzwolenia od Emily. Jeśli dziewczyna przemyśli sprawę i się na to zgodzi... Zawsze będą mogły trochę wybadać sytuację, a jeśli nie — trudno!

Emily Hawkins
ambitny krab
-
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Pokiwała głową, ale prawda była taka, że w gruncie rzeczy nie wiedziała o Damienie zbyt wiele. Niby znali się od dziecka, chodzili do jednej klasy od zawsze i nieustannie gdzieś tam przewijali się w swoich życiach, ale jednak nie znali zbyt dogłębnie swoich życiorysów. Znali pobieżnie najważniejsze fakty i tyle. Co prawda, odkąd ostatnio tyle się między nimi zmieniło, Emily chciała poznać go bliżej, ale jednak nie do końca wiedziała, jak to zainicjować. Nie chciała mu niczego sugerować ani żeby pomyślał, że się w nim bujała — w pewnym sensie tak było, ale to nie był odpowiedni moment na uświadamianie go w tym temacie. Co więcej, odpowiedni moment chyba nigdy nie nadejdzie.
Wyniosły? No, może coś w tym jest. Ja z kolei kiedyś myślałam, że wolę blondynów, a później, że brunetów, ale z perspektywy czasu doszło do mnie, że kolor włosów jednak nie robi mi większej różnicy. Musi mieć „to coś”. Ale nie umiem określić, co to jest — zaśmiała się. Wielu chłopców ze szkoły uważała za przystojnych, ale jednak nie w takim sensie, by iść z nimi na randkę. W przypadku Damiena jeszcze do niedawna nie rozumiała, czym tak jarają się dziewczyny, a teraz sama dołączyła do ich grona i wynikały z tego same problemy.
A propos blondynów, jak z Marcellusem? Widzieliście się ostatnio? — zainteresowała się, bo była na etapie, że coś tam ze sobą kręcili, ale nie znała szczegółów i nie wiedziała, jak wyglądało to obecnie. Z chłopakiem o tym nie gadała w ogóle, a z przyjaciółką jedynie pobieżnie, przez telefon, bo dopiero teraz miały czas, żeby na spokojnie się spotkać, nie w biegu i nie między lekcjami.
Machnęła ręką na komentarz o synergii. Na ten moment wydawało jej się, że najlepszym wyjściem byłoby, gdyby na razie przez jakiś czas unikała Damiena. Dobra, to było słabe, ale zupełnie nie wiedziała, jak ma się teraz wobec niego zachowywać. Nawet w szkole nie czuła się komfortowo, choć tam nie byli sam na sam i pewnie nie siedzieli razem na żadnej lekcji.
Ja w sumie nie wiem, czy chciałabym czegoś więcej. To znaczy, nie zastanawiałam się nad tym, bo cała ta sytuacja jest dla mnie po prostu dziwna i zagmatwana. Dlatego z nim o tym nie gadam, bo nie chcę, żeby coś źle zrozumiał i zinterpretował, że na niego lecę i oczekuję nie wiadomo czego — wyjaśniła. Sytuacja była mocno skomplikowana i jakkolwiek chciała ją sobie rozjaśnić, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że będzie tylko gorzej. Może i w ostatnich tygodniach Damien był najsłodszy na świecie i zachowywał się wobec niej zupełnie, jak nie on, ale jednak to wciąż był ten sam chłopak, który przez całe ich dotychczasowe życie robił wszystko, by tylko sprawić jej przykrość. Nic dziwnego, że nie czuła się w tej relacji do końca pewnie i miała wiele obaw.
Rozumiem, o co ci chodzi, ale ja jednak nie popieram takiego sprawdzania. Poza tym, Damien i ja nie jesteśmy razem, więc w gruncie rzeczy ma prawo spotykać się z kim chce. Jeśli by się z tobą umówił, to w sumie niczemu nie dowodzi, nie? Nawet, jeżeli jakimś cudem coś do mnie czuje, to na ten moment jest jednak wciąż wolny — wzruszyła ramionami. To jasne, że byłaby totalnie zazdrosna, gdyby nagle Damien zaczął spotykać się z jakąś inną dziewczyną, ale jednak „formalnie” raczej nie miałaby ku temu zasadnych podstaw.

Bell Whittemore
przyjazna koala
scarlett
ODPOWIEDZ