My little boy needs your help...
: 13 wrz 2021, 00:01
Czuł lekkie poddenerwowanie czekając, aż Ben otworzy drzwi. Oczywiście wcześniej odbyli rozmowę telefoniczną, a Jona wiedział, że taka wieczorna wizyta nie jest dla prawnika problemem, ale jednak... Nie lubił sprawiać ludziom problemów, a jakby nie patrzeć sytuacja mogła być dla Benjamina średnio wygodna. W końcu nie każdy lubi dzielić swoją przestrzeń osobistą z innymi, a już naprawdę niewiele osób zgadza się robić to z nieznajomymi, którym pozwala zostać na noc, ale ku uciesze Jony, Hargrove najwyraźniej lubił przygody.
- Dobry wieczór - skinął uprzejmie, gdy mężczyzna uchylił drzwi. - Jestem, a właściwie jesteśmy - dodał i pociągnął lekko smycz, bo stary corgi wyrwał się do przodu, by powitać nowo poznaną osobę.
Decyzja o adopcji Gacusia była z jednej strony rozważana przez Jonę od dłuższego czasu, a z drugiej dość spontaniczna. Wainwright sądził, że dojdzie do niej znacznie później, ale po tym co przeżyła Marysia w ostatnim czasie, cholernie chciał sprawić jej radość jakiej kompletnie się nie spodziewała.
- Jest spokojny i nie hałasuje, więc mam nadzieję, że nie sprawi ci kłopotów - wyjaśnił, gdy znalazł się już w pięknie urządzonym apartamencie, a Gacuś poczłapał za nim, chociaż chętniej nadal skakałby (na tyle na ile pozwalały mu jego stare stawy) na nogawki Bena, by ten obdarowywał go wymaganą dawką pieszczot. - Byłem z nim właśnie na spacerze, więc do rana masz spokój... Tylko jeśli byś mógł się z nim przejść nim odstawisz go do mnie, byłbym bardzo wdzięczny - dodał zaraz, a w tym czasie zaczął też szukać kluczy, które przygotował dla Bena.
Oczywiście prócz psa, Jona zabrał ze sobą także cały plecak z niezbędnymi akcesoriami. Od gumowej zabawki, którą Gacuś zdążył już ubabrać swoją śliną, po miseczkę na wodę i jedzenie, by Ben nie musiał wykorzystywać własnych naczyń.
- Nim pojadę do szpitala mam jeszcze trochę czasu, więc jeśli masz jakieś pytania to śmiało - oznajmił, bo niby plan był jasny, ale może prawnik chciał wiedzieć coś więcej o czymkolwiek z nim związanym. - A tak w ogóle to co u ciebie? - Zapytał z uprzejmości, bo raczej niekoniecznie można było tę dwójkę nazwać bliskimi znajomymi, ale coś tam ich łączyło... Szkoda, że Jona nie miał pojęcia jak wiele, ale może niebawem się i tym przekona, a wtedy... Wtedy połączy ich relacja tak silna i piękna, że każda inna bladnie przy jej blasku, bo nie ma na świecie nic piękniejszego od bycia dla siebie szwagrami.
benjamin hargrove
- Dobry wieczór - skinął uprzejmie, gdy mężczyzna uchylił drzwi. - Jestem, a właściwie jesteśmy - dodał i pociągnął lekko smycz, bo stary corgi wyrwał się do przodu, by powitać nowo poznaną osobę.
Decyzja o adopcji Gacusia była z jednej strony rozważana przez Jonę od dłuższego czasu, a z drugiej dość spontaniczna. Wainwright sądził, że dojdzie do niej znacznie później, ale po tym co przeżyła Marysia w ostatnim czasie, cholernie chciał sprawić jej radość jakiej kompletnie się nie spodziewała.
- Jest spokojny i nie hałasuje, więc mam nadzieję, że nie sprawi ci kłopotów - wyjaśnił, gdy znalazł się już w pięknie urządzonym apartamencie, a Gacuś poczłapał za nim, chociaż chętniej nadal skakałby (na tyle na ile pozwalały mu jego stare stawy) na nogawki Bena, by ten obdarowywał go wymaganą dawką pieszczot. - Byłem z nim właśnie na spacerze, więc do rana masz spokój... Tylko jeśli byś mógł się z nim przejść nim odstawisz go do mnie, byłbym bardzo wdzięczny - dodał zaraz, a w tym czasie zaczął też szukać kluczy, które przygotował dla Bena.
Oczywiście prócz psa, Jona zabrał ze sobą także cały plecak z niezbędnymi akcesoriami. Od gumowej zabawki, którą Gacuś zdążył już ubabrać swoją śliną, po miseczkę na wodę i jedzenie, by Ben nie musiał wykorzystywać własnych naczyń.
- Nim pojadę do szpitala mam jeszcze trochę czasu, więc jeśli masz jakieś pytania to śmiało - oznajmił, bo niby plan był jasny, ale może prawnik chciał wiedzieć coś więcej o czymkolwiek z nim związanym. - A tak w ogóle to co u ciebie? - Zapytał z uprzejmości, bo raczej niekoniecznie można było tę dwójkę nazwać bliskimi znajomymi, ale coś tam ich łączyło... Szkoda, że Jona nie miał pojęcia jak wiele, ale może niebawem się i tym przekona, a wtedy... Wtedy połączy ich relacja tak silna i piękna, że każda inna bladnie przy jej blasku, bo nie ma na świecie nic piękniejszego od bycia dla siebie szwagrami.
benjamin hargrove