: 11 wrz 2021, 12:12
Choć żadne z nich tego nie chciało, ani też w żaden sposób do tego nie dążyło, przynajmniej nie świadomie, ich relacja była na swój sposób skomplikowana. Carlie nie umiała trzymać się ścieżki, którą postanowili obrać, kiedy ich randka okazała się fiaskiem. Przyjaźń miała być czymś prostym, a przynajmniej z reguły dla niej nie stanowiła żadnych trudności, ale z Albertem wszystko było inne. Nie umiała traktować go wyłącznie jak kolegę, choć nie do końca wiedziała też, skąd się to brało. To po prostu było silniejsze od niej, podobnie zresztą jak w tej chwili silniejszy był uśmiech, który próbował wkraść się na jej twarz. Kiedy usłyszała jego odpowiedź, a w dodatku zwróciła uwagę na to, że język trochę zaczął mu się plątać, Carlie niczego nie była w stanie poradzić na to, że zerknęła na niego dziwnie zadowolona. Nie powiedziała nic, ale chyba nie musiała, ponieważ wyraz jej twarzy mówił sam za siebie. - Nie wyglądasz na kogoś, kto ma problem z nadwagą, a chyba musisz, skoro przez głupi upadek połamałeś łóżko. Jak to w ogóle możliwe? Jesteś aż taki ciężki? - zapytała z wyraźnym rozbawieniem. Nie umiała sobie tego wyobrazić, ponieważ coś jej w tym nie grało. Gdyby to ona przewaliła się na łóżko, prędzej uszkodziłaby coś sobie, ale najwyraźniej z Albertem było inaczej. To natomiast dawało jej idealną okazję ku temu, aby trochę mu dokuczyć, z czego naturalnie postanowiła skorzystać.
Gdyby była trochę bardziej spostrzegawcza, prawdopodobnie doradziłaby mu teraz coś mądrego. Może powiedziałaby, że powinien porozmawiać z Ronem i zapytać go o to wprost, albo może raczej dać mu trochę czasu. Tak się jednak nie stało, ponieważ w kwestii komunikacji Carlie była dość prostolinijna, a przynajmniej tak wyglądało to wtedy, kiedy temat wydawał się nieco bardziej skomplikowany. Nic więc dziwnego, iż była przekonana, że Albert naprawdę miał na myśli to, o czym jej mówił. - Potrafi być naprawdę niezdecydowany, nie? Też to zauważyłam - odparła z pełnym przekonaniem, myślami wracając do kilku sytuacji, które utwierdziły ją w tym. Niby nie znała go długo, ani też jakoś mocno, ale zdołała już wypracować sobie pewne zdanie na ten temat. - Olej Rona. Jeśli bardzo chcesz pojeździć na kolejce, możesz zrobić to z kimś innym - stwierdziła w końcu, lekko wzruszając przy tym ramionami. Szkoda tylko, że nie miała bladego pojęcia o tym, do czego Albert pił, bo może wówczas jej rady wyglądałyby nieco inaczej? Niby traktowała go jak przyjaciela i życzyła mu jak najlepiej, więc gdyby kogoś poznał, najpewniej by mu kibicowała, ale czy rzeczywiście byłaby z takiego obrotu spraw w pełni zadowolona? Czy uczucie zazdrości ani trochę by jej nie ukłuło? Przecież uwielbiała to, że poświęcał jej swoją uwagę i nie chciała, aby to kiedykolwiek się zmieniło. Czy to znaczy, że była egoistką? - Ja mogę z tobą pojechać - stwierdziła po chwili i uśmiechnęła się wesoło. Przecież uwielbiała tego typu zabawy i, prawdę mówiąc, poczuła się chyba trochę urażona tym, że Raynott wcześniej o niej nie pomyślał. No bo jak to? Planował sobie jechać gdzieś z Ronem, a jej nawet nie zaprosili? Kiedy o tym pomyślała, klepnęła go wierzchem dłoni w ramię i lekko się nadąsała, ale oczywiście nie powiedziała mu o co jej chodzi.
Albert Raynott
Gdyby była trochę bardziej spostrzegawcza, prawdopodobnie doradziłaby mu teraz coś mądrego. Może powiedziałaby, że powinien porozmawiać z Ronem i zapytać go o to wprost, albo może raczej dać mu trochę czasu. Tak się jednak nie stało, ponieważ w kwestii komunikacji Carlie była dość prostolinijna, a przynajmniej tak wyglądało to wtedy, kiedy temat wydawał się nieco bardziej skomplikowany. Nic więc dziwnego, iż była przekonana, że Albert naprawdę miał na myśli to, o czym jej mówił. - Potrafi być naprawdę niezdecydowany, nie? Też to zauważyłam - odparła z pełnym przekonaniem, myślami wracając do kilku sytuacji, które utwierdziły ją w tym. Niby nie znała go długo, ani też jakoś mocno, ale zdołała już wypracować sobie pewne zdanie na ten temat. - Olej Rona. Jeśli bardzo chcesz pojeździć na kolejce, możesz zrobić to z kimś innym - stwierdziła w końcu, lekko wzruszając przy tym ramionami. Szkoda tylko, że nie miała bladego pojęcia o tym, do czego Albert pił, bo może wówczas jej rady wyglądałyby nieco inaczej? Niby traktowała go jak przyjaciela i życzyła mu jak najlepiej, więc gdyby kogoś poznał, najpewniej by mu kibicowała, ale czy rzeczywiście byłaby z takiego obrotu spraw w pełni zadowolona? Czy uczucie zazdrości ani trochę by jej nie ukłuło? Przecież uwielbiała to, że poświęcał jej swoją uwagę i nie chciała, aby to kiedykolwiek się zmieniło. Czy to znaczy, że była egoistką? - Ja mogę z tobą pojechać - stwierdziła po chwili i uśmiechnęła się wesoło. Przecież uwielbiała tego typu zabawy i, prawdę mówiąc, poczuła się chyba trochę urażona tym, że Raynott wcześniej o niej nie pomyślał. No bo jak to? Planował sobie jechać gdzieś z Ronem, a jej nawet nie zaprosili? Kiedy o tym pomyślała, klepnęła go wierzchem dłoni w ramię i lekko się nadąsała, ale oczywiście nie powiedziała mu o co jej chodzi.
Albert Raynott