17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Jak się okazało fakt, że gdy Damien pilnował Emily, by nic się jej nie stało po tym, gdy wzięła od niego tabletkę "dzień po", by mieć pewność, że nie zajdzie w ciążę i, że wtedy obejrzeli Legion Samobójców był dobrym wyborem, bo jakiś czas później znajomi zaproponowali wyskoczenie do kina w Cairns, żeby obejrzeć nową część tego filmu. Może co prawda Hawkins nie uważała bardzo na tym filmie, gdy go oglądali u niej w domu, ale zawsze to było lepiej, niż gdyby wcale go nie oglądała. Dla Damiena było to bardziej przypomnieniem samego filmu, bo widział go już wcześniej.
W każdym razie w gronie kilku znajomych zdecydowali się pojechać na ten film i żadne z nich nie miało nic przeciwko. Od wydarzeń na opuszczonej farmie Damien i Emily w jakimś stopniu się do siebie jeszcze bardziej zbliżyli i zaczęli częściej wymieniać wiadomości, a nawet rozmawiać bez większego powodu, co spotykało się ze zdziwieniem wszystkich wspólnych znajomych. No i oczywiście obiektem plotek w szkole, że jakoby miałoby coś między nimi być. Oczywiście oboje zbywali to wszystko, ale faktycznie - ich relacja uległa zmianie i ta zmiana była zwyczajnie zauważalna.
Dostanie się do samego Cairns nie było tak łatwym tematem, bo jednak było to kawałek od samego Lorne, dlatego sam Damien uznał, że najlepiej się tam będzie dostać po prostu swoim samochodem, zwłaszcza, że ostatnio trochę mniej z niego korzystał.
Razem z grupką znajomych spotkali się na miejscu - część przyjechała razem, część osobno, tak jak sam Blanc, w samym kinie już oczywiście siedzieli razem, ciesząc się seansem, który minął im w miarę szybko - sam film raczej się większości spodobał, chociaż można było usłyszeć parę narzekań na część wydarzeń, lub też część fabuły, no ale tak było chyba z większością filmów i ten nie był wyjątkiem.
Kiedy wyszli z sali i zaczęli dyskutować na temat powrotu, zrobiły się małe grupki i o dziwo ostatnimi osobami, które został, był właśnie Damien, ale i... Emily. Damien, ze względu na to, że przyjechał samochodem, a Emily na pewno też miała jakiś powód - a może był to jakiś przypadek? W każdym razie, Damien nie miał najmniejszego problemu z powrotem.
— Mogę Cię podrzucić jak chcesz, i tak przyjechałem samochodem. — Zaproponował, podchodząc do dziewczyny i kręcąc kluczykami na palcu, jakby udowadniając, że faktycznie miał ze sobą samochód - gdzieś na parkingu. Biorąc pod uwagę, że w tej sytuacji to była najlepsza i najwygodniejsza forma powrotu, to z pewnością mógł spodziewać się jej zgody, więc udali się w kierunku samego samochodu.
— Podobał Ci się film? — Zapytał, bo w sumie nie poznał jej opinii. — Dobrze, że pierwszą część u Ciebie obejrzeliśmy, to przynajmniej ogarniałaś mniej więcej, ale w sumie dałoby się obejrzeć bez znajomości poprzedniej części. — Zauważył, bo faktycznie nie było wiele dokładnych powiązań, prócz tych oczywistych, które zresztą były wyjaśnione dodatkowo w filmie. Znajomość poprzedniej części raczej pozwalała wyłapać smaczki.
Otworzył przed Hawkins drzwi od strony pasażera, pozwalając jej wejść do środka, gdy już dotarli do samochodu, sam natomiast potem oczywiście usiadł na miejscu kierowcy, zapiął pasy i uruchomił silnik, by następnie wolno ruszyć i skierować pojazd na drogę.
— Chcesz się gdzieś po drodze zatrzymać? — Zapytał, bo może chciała wskoczyć na jakąś stację może po coś do jedzenia, bo pewnie jakaś po drodze by się znalazła, albo może do łazienki, czy coś.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.


Emily niespecjalnie skupiła się tamtego popołudnia na filmie, więc niewiele wyniosła z seansu. Nic dziwnego, bo kiepsko się wówczas poczuła i trudno było skupić się na ekranie, nawet, jeśli pojawiała się na nim piękna Harley Quinn. Kojarzyła jednak mniej więcej fabułę, bo wcześniej widziała jakieś fragmenty, memy i inne takie, więc gdy padła propozycja wyjścia do kina, zadecydowała, że pójdzie razem ze znajomymi. Zdążyła już lekko ochłonąć po nocy na opuszczonej farmie i nie bała się wychodzić z domu, zakładam, że w sprawie dziwnie zachowującego się kolegi również wszystko się wyjaśniło, chociaż od tamtej pory nie widziała go jeszcze w szkole, więc nie wiadomo, czy mówiono im prawdę.
W kinie usiadła obok koleżanki, ale zamiast skoncentrować się w pełni na filmie, była raczej zajęta zerkaniem raz po raz w kierunku siedzącego nieopodal Damiena. Ostatnio rzeczywiście rozmawiali wyjątkowo dużo — jak nie w szkole, to pisali, a ostatnio nawet dzwonili do siebie i rozwiązywali razem przez telefon zadania z francuskiego, hiszpańskiego czy jakiego tam się uczyli. Ich znajomość rozwijała się w imponującym tempie i reszta paczki zaczynała to zauważać. Oczywiście cierpliwie dementowali wszystkie dziwne plotki, żeby później nie było, ale nie dało się ukryć, że ich relacje były kompletnie odmienione i to zdecydowanie na lepsze.
Po seansie wszyscy wyszli z kina i powoli zaczynali się rozchodzić — jedni zostawali w Cairns, inni szli na autobus, jeszcze kolejni na parking. Emily nie wiedziała, jak to się stało, że nagle została sam na sam z Damienem. Być może ich poprawa relacji miała na to wpływ, ale tym razem nie poczuła się na szczęście speszona, a gdy zaproponował, że może zabrać się z nim, bez większego wahania pokiwała głową. Całkiem fajna opcja, na pewno wygodniejsza niż autobus i przyjemniejsza, bo mogła z nim pogadać bez ryzyka, że osoby w komunikacji miejskiej będą patrzeć oceniającym wzrokiem.
Jasne, dzięki — odparła, ruszając z nim w kierunku samochodu i dziękując mu uśmiechem, gdy otworzył przed nią drzwi. — Taak, film był niezły. Muszę jeszcze iść na ten horror z ostatniej reklamy przed filmem.
Zapięła pasy i odgarnęła włosy, które niesfornie opadały jej na twarz. Nie po to się malowała, żeby włosy wszystko zasłaniały! Usadowiła się wygodniej w fotelu, z nadzieją, że Damien nie był jednym z tych nastoletnich piratów drogowych. Em pewnie też miała już prawko, ale nie posiadała własnego samochodu, więc jeździła tyle, na ile pozwalała jej mama. Czyli niewiele.
Chcę, u ciebie — odpowiedziała na kolejne pytanie, a kiedy odpowiedziała jej cisza, przeniosła wzrok zza okna na Blanca. — Spokojnie, żartowałam.
Nie sądziła, żeby go przestraszyła. Jeśli już, to raczej zaskoczyła, ale akurat Damien był człowiekiem, po którym nie spodziewałaby się zawstydzenia.
Nie, nie musimy się nigdzie zatrzymywać, chyba że ty masz coś do załatwienia, to spoko — sprostowała, bo może musiał gdzieś jechać albo coś kupić? Nie chciała zmieniać mu planów.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego faktu, że tamto popołudnie raczej nie sprzyjało skupieniu się na filmie, zwłaszcza, że na moment mu tam wtedy zemdlała i ogólnie momentami mimo patrzenia wprost na ekran telewizora, to ciężko było się skupić na tym, co tam było przedstawiane. Gonitwa myśli, rozkojarzenie i niepewność co do tego jak się powinni wtedy zachowywać po prostu nie pomagało przy zapamiętaniu akcji całego filmu. Nawet, jeżeli ta nie była zbyt skomplikowana.
Oczywiście i jemu w głowie pozostało cały czas całkiem wyraźne wspomnienie tamtego wieczoru, czy raczej nocy spędzonej na tej farmie ale był pewien, że było tam jakieś logiczne wytłumaczenie. Nawet, jeżeli nie mogli go uzyskać wprost od samego zainteresowanego – czyli tego „opętanego” chłopaka, a nikt im nic więcej nie mówił niż tyle, że już wszystko z nim w porządku. Cóż, pozostawało im wierzyć, że tak było i tyle. Nie miał zamiaru przeżywać tego i męczyć się z tym, bo… no jemu się nic nie stało, a tamten chłopak raczej nie należał do grona jego bliższych znajomych, tylko czasem razem im się zdarzyło czegoś napić. To było za mało, żeby Damien był w stanie się bardziej przejąć niż tylko przez chwilę i przejść nad tym do porządku dziennego.
W samym kinie i sam Damien starał się raczej skupić na filmie i nie wychodziło mu to całkiem źle, co nie zmieniało faktu, że był w stanie kilkukrotnie zerknąć w kierunku Emily. Jakimś cudem robili to w innych momentach i chyba tylko raz ich spojrzenia się spotkały, co skutkowało szybkim powrotem ich speszonego wzroku na ekran, na którym był wyświetlany film. Może nie tyle też co speszonego, ale jednak lekko zakłopotanego, bo wiadomo, że potem to już się szybko ogarnęli. Zresztą, sam Damien nadal zaprzeczał temu, że obdarzył Emily większą sympatią i pluł sobie w tej konkretnej chwili w brodę, że tak uciekł spojrzeniem, zamiast nie wiem… pokazać jej język, albo zrobić głupią minę.
No ale tego nie zrobił.
Seans minął, wszyscy się faktycznie rozeszli w dziwny sposób zostawiając ich samych, jakby robiąc to umyślnie, ale nie miał potrzeby teraz zignorować dziewczyny i bez namysłu niemal zaproponował jej tę podwózkę.
— No, wygląda spoko, nie oglądam jakoś horrorów, ale wyglądał niegłupio. — Stwierdził, przytakując jej i nawet przez myśl mu przeszło, by się na to wybrali, ale mogłaby to odebrać jako propozycję randki, więc sobie odpuścił.
Damien jeździł po prostu dobrze – miał już chwilę samochód i prawko zrobił od razu, kiedy tylko mógł i czasem sporo nim jeździł, więc wychodziło mu to całkiem nieźle jak na jego wiek. Jeździł szybko – ale w granicach prawa i z pewnością można było się czuć z nim tak, jakby wiedział co robi za kierownicą.
Nie po to się malowała, żeby włosy ją zasłaniały, tylko po to, żeby ładnie wyglądać. No i nie mógł nie przyznać, że wyglądała korzystnie. Dobrze, że tego nie powiedział! No ale naprawdę ładnie dziś wyglądała, nawet jeżeli z jego ust tego nie usłyszała.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnował, bo akurat się skupiał na wyjeździe z parkingu. Po chwili jednak Hawkins dodała, że żartowała i dopiero wtedy jak już znaleźli się na normalnej drodze, to pozwolił sobie się odezwać
— No no, jasne, żartowałaś, a jak bym się tam zatrzymał to od razu byś pewnie chciała wysiąść. — Odparł z lekkim uśmiechem. Nie poczuł się speszony jej żartem, to na pewno, nie było łatwo go speszyć – a wyjątkowa sytuacja z uciekaniem spojrzeniem w kinie była wyjątkiem, ok?
— Nigdzie? Okej. — Odparł krótko i po chwili ciszy. — Chcę, u Ciebie. — Dodał, powtarzając dokładnie słowa dziewczyny, oczywiście żartując, a może nie? W sumie… to jakoś musiał ją podrzucić, nie? Ale raczej nie to miał na myśli!

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Na szczęście następnym razem będą już chyba mądrzejsi, więc aż takie nerwowe sytuacje nie powinny mieć miejsca. Dzięki temu mogą oglądać kolejne filmy i pewnie bardziej dotrze do nich fabuła, no chyba że zajmą się sobą nawzajem na przykład, ale przecież żadne z nich nie przyzna, że w ogóle rozważali taką opcję. Jako znajomi (bo przyjaźnią chyba trudno nazwać ich relację) dogadywali się całkiem nieźle i szkoda było to psuć wchodzeniem na kolejny poziom. Zwłaszcza, że ani z jednej, ani z drugiej strony to nie było jakieś wielkie uczucie, które nakazywałoby im próbować czegoś więcej. W Emily dopiero powoli dojrzewała myśl, że może rzeczywiście Damien jej się trochę podobał, czasem w jego obecności szybciej zabiło jej serce, ale nic poza tym.
Co do wieczoru na farmie, to raczej nikt z ich paczki nie chciał wracać do tematu. Niektórzy pewnie mieli szlabany od rodziców po interwencji policji, więc raczej niewiele osób wspominało tę imprezę miło. Hawkins chętnie wracała myślami do czasu spędzonego na rozmowach z Damienem, choć starała się wymazać z pamięci fakt, iż powiedziała mu wprost, że jest zazdrosna.
Gdy w kinie ich spojrzenia na moment się skrzyżowały, miała wrażenie, że jej policzki zalały się karmazynowym rumieńcem. Na szczęście w sali było ciemno, więc nawet, jeśli, rzeczywiście tak było, to nikt nie zauważył. Więcej już nie udało im się wyłapać spojrzenia drugiej strony, ale w sumie to chyba dobrze, bo żadne z nich nie musiało czuć się skrępowane.
Jak nie będziesz się bał, to możemy iść razem, bo sama nie chcę, a dziewczyny są strachliwe i z nimi boję się jeszcze bardziej — zaproponowała niezobowiązująco. Cóż, ona nie bała się tego, jak odbierze tę propozycję Blanc, bo absolutnie nie traktowała tego jako randki, więc zero przypału. Ot, zwykłe wyjście do kina z [zabójczo przystojnym] kolegą. Podejrzewała, że on podchodziłby do tego podobnie, dzięki czemu nie krępowała się zadać takiego pytania. W sumie nie pytania, a propozycji.
Nie, żeby wątpiła w jego umiejętności, ale paru rówieśników lubiło się popisywać, więc podchodziła do tego jednak ostrożnie. Nie z każdym wsiadłaby do samochodu, ale Damien magicznie wzbudzał zaufanie. Być może zapracował sobie na to odpowiednim zachowaniem w kryzysowej sytuacji? Stanął na wysokości zadania, co znacząco poprawiło jego pozycję w oczach Emily.
Nie schlebiaj sobie aż tak, Damien, ja naprawdę żartowałam — przewróciła oczami, ale jeśli akurat na nią zerknął, mógł zobaczyć delikatny uśmiech na jej twarzy. Ogólnie dużo się przy nim uśmiechała, więcej niż przy kimkolwiek innym. Zaraz jednak chłopak powiedział to samo, co ona, więc zaśmiała się dźwięcznie i oparła głowę o zagłówek, przekręcając ją tak, żeby móc na niego spojrzeć.
Zapraszam. Co prawda, dzisiaj nie mam obiadu, ale specjalnie dla ciebie mogę coś ugotować — powiedziała. Jeśli miał ochotę do niej wpaść, to nie miała absolutnie nic przeciwko, zwłaszcza, że pewnie mamy znowu nie było. A nawet, jakby była, to nie miała nic przeciwko, gdy Emily przyprowadzała znajomych. No a chłopaków to już w ogóle, bo później mogła ją do woli rozpytywać o sprawy sercowe, choć nastolatka zwykle nie miała na ten temat zbyt wiele do powiedzenia.
Za którym razem zdałeś prawko? — zagadnęła, wracając na neutralne tory.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Mądrzejszy Australijczyk po szkodzie, czy coś takiego. Można by tak powiedzieć! Cóż, mogli faktycznie zadbać o to, by przy następnej okazji oglądania filmów nie musieli się martwić tym, czy jedno z nich nie jest przypadkiem w ciąży i jak najbardziej mógłby być to Damien. No, jednak mieli już doświadczenie w tego typu sytuacjach i przede wszystkim chyba teraz woleliby wyjść z założenia, że przezorny zawsze ubezpieczony. Albo raczej zabezpieczony.
Cóż, ich relacja zdecydowanie uległa poprawie i tego nawet jeśli próbowaliby nie przyznać, to... byli skazani w takich staraniach na porażkę i choćby chcieli, to już nie mogliby tego przed sobą ukrywać. Nie chodzi tutaj oczywiście o jakąś wielką sympatię, do której niekoniecznie mogliby się z czystym sumieniem przyznać, ale faktycznie jednak byli w stanie spojrzeć na siebie zdecydowanie przychylniejszym okiem.
Chociażby fakt, że w ogóle nagle teraz doceniali swoją urodę. Bo i Damien zdecydowanie mógł uznać dzisiaj Emily za naprawdę atrakcyjną, co wcześniej nie przeszłoby mu przez gardło. Ba, nie odważyłby się chyba nawet tak pomyśleć, a co dopiero, żeby takie słowa pojawiły się w jego ustach.
Blancowi nadal w myślach kręciła się ta myśl, albo raczej samo wspomnienie, że Emily powiedziała mu, że jest o niego zazdrosna. Było to dla niego zdecydowanie sporym zaskoczeniem, ale - jak tak sobie potem pomyślał - to w sumie sprawiało mu to swoistą satysfakcję i nie miał ochoty nawet być z tego powodu złośliwym. Sam nie wiedział, czy mu to się aż tak podobało, czy było mu głupio.
— Mam wrażenie, że chcesz mnie sprowokować. Dobra, możemy iść. — Odparł spokojnie, obrzucając ją krótkim, badawczym spojrzeniem. Nie wiedział jak ma to interpretować, ale Emily chyba nie patrzyła na to przez pryzmat randki. No i dobrze! Bo tak, to zdecydowanie by nie chciał. Zwykłe wyjście, bez żadnego drugiego dna. Obejrzenie filmu i tyle.
Wiadomo, niektórzy po dostaniu prawka to czują się, jakby byli przynajmniej w jakimś filmie akcji, jeżdżą jakby nic się im nie mogło stać, a wszyscy dookoła mają na nich uważać. Po prostu Szybcy i Wściekli - co by się nie działo, to przecież i tak przeżyją.
— No przecież wiem, też żartuję, ogarnij się Hawkins. — Powiedział, zerkając w jej kierunku i faktycznie dostrzegając ten uśmieszek, który pojawił się na jej twarzy. To był żart, ale może tam było jakieś ziarenko nadziei, że faktycznie tak było? W końcu takie żarty skądś się też biorą.
Kiedy się zaśmiała - miała ładny śmiech, co chyba było pierwszym razem, kiedy tak pomyślał. I na jego twarzy również teraz pojawił się delikatny uśmiech. W sumie, to chyba nawet się ucieszył, że zareagowała w taki sposób, co było dla niego ponownie dość niespodziewaną reakcją. Ale z jego, a nie jej strony. Chociaż z jej też.
— Ale Ty jesteś kochana, jakbym wiedział, że zaczniesz mi gotować, to wcześniej bym... Cię polubił. — I uznajmy, że to co powiedział było jego pierwszą myślą, a nie na przykład pójście do łóżka. No i oczywiście, że ta przerwa go nie mogła tutaj zdradzić w tej kwestii.
— W każdym razie... skoro tak zapraszasz, to skorzystam. — Powiedział, dziwnie się czując z tym, że tak planowali wspólne spędzanie czasu. Było to dla niego coś nowego, zwłaszcza w relacji z Emily.
— Za drugim. Ty też masz, nie? Za którym Ty zdałaś? — Zapytał, kontynuując ten temat.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Jedyne, czym zamierzała się martwić podczas ich kolejnego wspólnego seansu, to to, czy przypadkiem Damien nie wpadnie na pomysł wystraszenia jej w jakimś upiornym momencie. Nie chciała przejmować się już rzeczami, które mogły, ale wcale nie musiały się stać. Jeśli ich relacja się poprawiła, to mogła tylko się cieszyć, a nie usilnie analizować każde jego słowo i spojrzenie czy zastanawiać się nad tym, co będzie jutro. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale o ile teoria była oczywista, to z praktyką łatwo nie było. Starała się jednak jak mogła, żeby przypadkiem nie zrobić sobie jakiejś złudnej nadziei i nie wsiąknąć w tę relację zbyt mocno.
Nigdy wcześniej nie uważała go za przystojnego. To znaczy, gdy dziewczyny w szkole do niego wzdychały, Emily tylko przewracała oczami. No nie był brzydki, ale też nie uważała go za jakieś bożyszcze — a przynajmniej tak sobie wmawiała, bo w głębi serca wiedziała, że był bardzo w jej typie, przez co jeszcze bardziej irytował ją fakt, że był zwyczajnie dzbanem. Gdyby wtedy przypadkiem nie poszli do łóżka, to pewnie nadal by się okłamywała, ale teraz nie miała już do tego cierpliwości. Jeśli z kolei chodzi o zazdrość… No, to w odniesieniu do niego czuła po raz pierwszy i miała szczerą nadzieję, że ostatni. Było jej z tym mocno nieswojo, a jeszcze bardziej z tym, że w emocjach się do tego przyznała. Na szczęście Blanc nie wracał do tego tematu, a Emily miała nadzieję, że dzięki alkoholowi nie pamiętał tego akurat szczegółu. Chociaż szanse były raczej nikłe.
Gdyby chciała cię sprowokować, to po prostu bym to zrobiła. Oboje wiemy, że wychodzi mi to doskonale — zauważyła. Nie zamierzała dorabiać do ich wyjścia do kina żadnej ideologii, a jak trzeba będzie, to dla pewności namówi jeszcze kilka osób, żeby wybrały się z nimi. W sumie to nie była taka zła opcja, bo jak pójdą sami, to zawsze może okazać się, że wcale nie wybrali się na film, tylko do kina, a to zasadnicza różnica.
Zawsze byłam kochana, po prostu nigdy mnie nie doceniałeś — uznała z niezłomną pewnością siebie. Wiadomo jednak, że przez wszystkie lata nie miał raczej okazji przekonać się, że w sumie Emily była całkiem spoko. Miał sporo do nadrobienia, ale mogło mu to wyjść tylko na dobre!
Oczywiście zorientowała się, co chciał pierwotnie powiedzieć, więc spojrzała na niego lekko pobłażliwie i nie mogła zostawić tego bez komentarza.
To wcześniej byś co? Zaciągnął mnie do łóżka? Znowu sobie schlebiasz, a po prostu uległeś mojej mistrzowskiej manipulacji — przewróciła oczami. No, jakby nie patrzeć, to gdyby nie ona, pewnie rzeczywiście do niczego by między nimi nie doszło, ale nie jestem pewna, czy to coś, czym powinna się flexować, skoro całe to ich pójście na całość wygenerowało jedynie szereg problemów.
Pokiwała głową, gdy przyjął jej zaproszenie i zaraz skupiła się na kolejnym temacie. Niestety nie mogła pochwalić się, że zdała prawko szybciej niż on.
Ja też za drugim, ale właściwie nie jeżdżę za dużo. W sumie w Lorne Bay wszędzie jest w miarę blisko, ale jakbym wyjeżdżała gdzieś dalej na studia, to prawo jazdy się przyda — powiedziała i pochyliła się lekko do przodu, żeby zdjąć ramoneskę, bo zrobiło jej się gorąco. Pewnie Damien celowo włączał ogrzewanie!

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Zdecydowanie byłby w stanie wpaść na tak genialny pomysł, jak zażartowanie i próba wystraszenia Emily podczas takiego seansu. Nie oglądali razem horroru, ostatnio raczej były to filmy akcji, czy też jakieś sci-fi, bo chyba pod taką kategorię zaliczały się filmy z serii Legionu Samobójców, jedyny horror z jakim mieli ostatnio styczność, to ten, który rozgrywał się na farmie. Tyle, że film to to nie był, a raczej dziwna i zakrzywiona rzeczywistość, której do dzisiaj nie potrafili przecież sobie wytłumaczyć.
Jeżeli zaczęliby szukać w swoich zachowaniach… czegokolwiek, to prędzej, czy później to znaleźli. Ba, nawet biorąc pod uwagę, że nie stronili od swoistych dwuznaczności w swoich wypowiedziach to byłoby to raczej prędzej, niż później.
Mieli tutaj kolejne podobieństwo w swoich zachowaniach, żadne z nich wcześniej nie patrzyło na siebie nawzajem przychylnym okiem. Widzieli w sobie tylko swoje wady – wyolbrzymione i najpewniej nie do końca zgodne z prawdą. Był to jednak ich wybór, teraz natomiast, z bliżej nieokreślonych powodów jednak potrafili skupić się bardziej na tych zaletach, które już jednak coś wspólnego z prawdą miały.
Zawsze uważał, że jest przystojny – jego wygórowane mniemanie o sobie z pewnością swoje tutaj robiło -, i widział też, że czasem się za nim ktoś obejrzał i, że po prostu miał powodzenie u dziewczyn w szkole, co zresztą skrupulatnie wykorzystywał. Był lubiany też przez facetów – chociaż tutaj obyło się z jego strony bez jakichś eksperymentów, bo wiedział, że byłoby to nie dla niego, ale po prostu się z facetami dogadywał i nie było tak, że spędzał czas tylko z dziewczynami, raczej był bliżej wypośrodkowania takiej swoistej proporcji w tych relacjach.
No i sama Emily, była drobna, miała figurę, która mu się zdecydowanie podobała i… jakoś w ogóle, wyładniała przez ten ostatni czas, bo to pewnie nagle się coś u niej zmieniło, a nie w głowie mu się klepki przestawiły, na pewno! Tak, nagle mu się zaczęła podobać z wyglądu, chociaż nadal by tego wprost w życiu nie przyznał.
— Tak? Ja nie wiem. Jeszcze do niedawna jedyne co Ci wychodziło, to denerwowanie mnie. — Odparł chłodno. Nie było to zamierzone, chyba sama odpowiedź spowodowała, że jakoś tak automatycznie ton jego głosu się ochłodził. Nie zauważył tego jednak chyba, bo nic z tym nie zrobił, a nawet kontynuował, ale już zwykłym tonem. — No. To jesteśmy umówieni. — Zakończył, oczywiście miało to znaczyć, że byli umówieni na obejrzenie filmu, w kinie. Nic ponadto. On też nie chciał jednak tutaj żadnej filozofii, czy też ideologii w tym planie podstawiać.
— No nie wiem. Nie wydaje mi się. — Odparł, tym razem już normalnym tonem, jakim prowadzili wcześniej rozmowę, ale znowu jakby deprecjonując jej słowa. On taki pewien już tego nie był! No, ale to swoją drogą szło w dwie strony – ona go uważała za tego dzbana i jakby nie patrzeć, to on też nie miał wcześniej o niej zbyt wielkiego zdania. — Myślę, że też mogę czuć się przez Ciebie niedoceniony. — Odparł, ale kiedy zauważył jej spojrzenie kątem oka, to obdarzył ją spojrzeniem spod zmrużonych powiek, by wrócić wzrokiem na drogę. Właśnie jej przed chwilą powiedział, że ją polubił i dziwnie się z tym czuł.
— Czyli to Ty zaciągnęłaś mnie do łóżka? Zaczynam myśleć, że na mnie lecisz. Jesteś zazdrosna, próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka… — Zaczął odliczać i po ostatnich słowach lekko się uśmiechnął, by spojrzeć teraz na Emily. — Jak będziemy szli na ten obiecany obiad, to powinienem wziąć ze sobą prezerwatywy, czy jak? — zapytał, przybierając poważny wyraz twarzy co by nie wiedziała, czy mówi poważnie, czy nie. I sam się w sumie zastanawiał, jak powinien zinterpretować. To co on sam mówił.
— Rozumiem. No ja trochę jeżdżę, ale nie nie wiadomo ile, po prostu czasem lubię się wybrać na przejażdżkę, jak nie mam nic do roboty. — Powiedział i kątem oka zaczął obserwować, jak dziewczyna zaczęła zdejmować ramoneskę. Coś tam faktycznie grzał – no bo niby była australijska zima – ale z pewnością nie było jego zamiarem, żeby się rozbierała. Chociaż? W każdym razie, stracił trochę skupienie na drodze, przez co lekko może przejechał po linii z boku drogi – co wiązało się z takim charakterystycznym dźwiękiem zmiany podłoża, po którym jechali – bo faktycznie zawsze ten dźwięk w środku samochodu lekko się wtedy zmienia. Szarpnął jednak szybko kierownicą, by wrócić na środek pasa. Odkaszlnął, jakby udając, że nic się nie stało i skupiając się z powrotem na drodze.
— Na pewno się przyda. Jak wyjadę to nie wyobrażam sobie komunikacją miejską śmigać. Tylko samochód. — Pokiwał głową, zgadzając się z Emily. Przy okazji też zdradzając informację o tym, że planował opuścić Lorne.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Jeśli Emily decydowała się na jakieś dwuznaczności, to głównie po to, żeby się z nim podrażnić. Zawsze lubiła robić mu na złość, a teraz, kiedy nie kończyło się to karczemną awanturą, jeszcze bardziej. Oboje działali na podobnej zasadzie, dzięki czemu ich relacja rozwijała się dość płynnie. Nie robili sobie już na złość z zamiarem sprawienia przykrości drugiej stronie, raczej po prostu z przyzwyczajenia i dla żartu. To zdecydowanie lepsza opcja niż wieczne szukanie zaczepki, które niejednokrotnie napsuło im obojgu krwi. No ale przynajmniej Em miała na kim trenować umiejetność kłócenia się.
Zdecydowanie trudno było odmówić mu urody. Nie miała wątpliwości, że był jej świadomy, bo jednak zainteresowanie ze strony wielu osób dość mocno wskazywało na to, że się podobał. Nie sprawiał wrażenia skromnego i na pewno niejednokrotnie wykorzystywał swój atut wyglądu. Trudno było go za to winić. Wreszcie jego urokowi uległa również Em, przez co było jej nadal nieco głupio, dlatego zakrywała wstyd głupimi docinkami. Ona sama nie narzekała na powodzenie u chłopaków, ale za to z łatwością ich zbywała i zdawała się bać uczuciowego zaangażowania, dzięki czemu nie była w szkole tak popularna, jak dziewczyny, dla których bycie w związku i podobanie się chłopakom było wartościami nadrzędnymi. Nie, żeby jej to przeszkadzało. Nie potrzebowała atencji, ale gdyby wiedziała, że podoba się Damienowi, to pewnie by się ucieszyła, choć starałaby się tego nie okazywać.
Och, widzę, że nadal mam łatwość w denerwowaniu cię — uśmiechnęła się w odpowiedzi na jego chłodny ton i pogłaskała go po ramieniu. Dobra, lubiła go, ale jednak denerwowanie go wciąż sprawiało jej pewną satysfakcję. Teraz rozjuszony wydawał się całkiem słodki, a nie irytujący jak zawsze. Skinęła głową, na potwierdzenie, że są umówieni, jakkolwiek irracjonalnie to w ich przypadku brzmiało.
No to zdecyduj się, nie doceniam cię czy na ciebie lecę? — przewróciła oczami. — A co do gumek, to myślę, że powinieneś je ze sobą nosić wszędzie, bo ewidentnie nad sobą nie panujesz. No, chyba że to tylko ja tak na ciebie działam?
Posłała mu przeciągłe spojrzenie, najwyraźniej oczekując odpowiedzi, choć spodziewała się, że będzie ona podszyta złośliwością. Chociaż z Damienem nigdy nie wiadomo — może jej przytaknie, żeby zbić ją z tropu? Prawda była taka, że nie miała nic przeciwko powtórce z rozrywki, ale o zabezpieczaniu się będzie pamiętała już chyba do końca życia. Im dłużej rozmawiali, tym bardziej była przekonana, że Blanc by jej nie odmówił. Ale tym razem nie zamierzała wyjść z inicjatywą!
I tak sobie jeździsz bez celu? Ja lubię nocne przejażdżki, ale tylko wtedy, kiedy nie muszę prowadzić — uznała. Było coś przyjemnego i lekko magicznego w jeżdżeniu samochodem nocą, ale nie miała z kim uskuteczniać takich eskapad. Tego już Damienowi nie zaproponuje, wystarczy, że rzuciła pomysł kina i to na film, na którym pewnie będzie szukała schronienia w jego ramionach.
Wyłapała jego spojrzenie, gdy zdejmowała kurtkę i uśmiechnęła się lekko pobłażliwe, kiedy stracił na moment koncentrację. Jej wzrok mówił: „a nie mówiłam, że na ciebie działam?”, ale nie powiedziała nic, nie chcąc go aż tak mocno peszyć. Jakieś tam resztki serca miała.
A myślałeś już, dokąd chciałbyś wyjechać na studia? Francja czy raczej gdzieś tutaj? — zagadnęła, bo ostatnimi czasy niespodziewanie zaczęło interesować ją, czy zamierzał niebawem wyjechać gdzieś daleko.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Te dwuznaczności to i z jego strony się pojawiały po to, by się z Emily drażnić. Znaczy, może też w pewnym sensie – i podejrzewam, że działało to tak z obu stron – było to spowodowane tym, że może jednak część z tych dwuznaczności, jakie padały z ich ust były takim swoistym wyrażaniem tego, co by im odpowiadało. No bo hej, żadne z nich się do tego nie przyzna, ale w jakiś dziwny sposób ta ich znajomość zrobiła się elektryzująca i to dla ich obojga, a nie tylko dla jednej ze stron.
Był jej świadom, to prawda i zawsze uważał, że ładni ludzie mają po prostu w życiu łatwiej – to też raczej była prawda, bo mimo wszystko często ocenia się ludzi po wyglądzie. I to nawet czasem działa całkowicie nieświadomie, o czym nawet nie zdawaliby sobie sprawy. Czy to oni, czy też inni ludzie.
Tutaj ich podejście jednak diametralnie się różniła, Damien z premedytacją to wykorzystywał i dlatego był też jednym z tych popularniejszych chłopaków w szkole. Jednym z tych, których wszyscy kojarzyli i z pewnością jednym z tych, których większość lubiła. Nie stronił też od towarzystwa dziewczyn, bo po prostu czuł się dobrze w ich towarzystwie i je zwyczajnie też lubił.
Popatrzył się na nią trochę krzywo (ale to ze względu na kąt, z jakiego musiał na nią spojrzeć) i wzruszył ramionami. Lekko drgnął, kiedy pogłaskała go po ramieniu, ale to było raczej spowodowane tym, że się tego nie spodziewał.
— To się już pewnie nie zmieni. — Zauważył, bo raczej ciężko będzie im wyplenić fakt, że łatwo działali sobie na nerwy, chociaż ostatnimi czasy mógł odnieść wrażenie, że on już niemiły dla niej nie był chyba wcale. Dlaczego?
— Chyba Ty się musisz zdecydować, a nie ja. — Odparł, ale nie rozwinął tematu, bo uznał, że powinna go zrozumieć, chociaż też mogli mieć całkowicie różne rzeczy na myśli? No ale skoro go nie doceniała, a potem pokazywała, że na niego leci – oczywiście teraz sobie to już trochę dodał od siebie – to ona musiała się zdecydować. Chyba, że po prostu lubi facetów, którym czegoś brakuje? Dziwnie to brzmi w sumie.
— A może noszę? — Zapytał, znowu zerkając w jej kierunku, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek.
— Tak, Hawkins, tak na mnie działasz, czekam tylko na dobry moment, żeby się na Ciebie rzucić. Dobrze, że w kinie nie siedzieliśmy obok i, że prowadzę bo nie mógłbym się od Ciebie odkleić. — Powiedział spokojnie i wbił spojrzenie na drogę, żeby tylko i wyłącznie trudniej było jej odczytać jego mimikę, którą starał się ograniczyć do minimum, chociaż kącik ust to mu tam może drgnął.
Szkoda tylko, że w następnej chwili ściągała tę skórę(?) i stracił tę koncentrację, jakby potwierdzając, że może jednak w tych słowach sprzed chwili było ziarnko prawdy. Czy było? No może i trochę miał ochotę na powtórkę z rozrywki, bo jednak mu się tamto zbliżenie podobało i… no był cholera nastolatkiem, to miał trochę chcicę na pewno. Jakby się uprzeć, to pewnie nawet byłaby w stanie zauważyć uniesiony materiał jego spodni w kroczu. Ciekawe dlaczego?
Może by i docenił, gdyby nie to, że uważał, że nic się nie stało.
— No, na pewno brałem Francję pod uwagę, ale… w sumie to nie wiem. Chyba jednak bym tam nie chciał. Może po prostu gdzieś w Europie, albo Stany. Nie wiem. — Powiedział szczerze, też nie do końca by do tego Paryża chciał, bo to jednak Francja a skoro tam miał korzenie, od których też chciał uciec, to… no niekoniecznie by to było idealnym rozwiązaniem.
— A Ty? — Zapytał.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Zdecydowanie było w tym wszystkim ziarno prawdy. Gdyby było inaczej, te żarty nie pojawiałyby się z taką częstotliwością, jak obecnie. Oczywiście żadna ze stron nie zamierzała przyznać się do swoich fantazji i innych powracających myśli, ale może powoli zaczynali domyślać się, że u drugiej strony wygląda to całkiem podobnie. Samo domyślanie się dawało jednak niewiele, bo żeby cokolwiek drgnęło, musieliby wykonać pierwszy krok — a do tego mimo wszystko nie spieszyło się żadnemu z nich. Trochę ze strachu, a trochę chyba z przekory, bo jednak lepszą opcją wydawało się udawanie, że jakoś specjalnie za sobą nie przepadają.
Coś w tym było, że uroda mogła pomóc w załatwieniu wielu różnych spraw. W sumie to okropne, ale tak już jest zbudowany ten świat. Emily nigdy nie lubiła być jakkolwiek oceniana po urodzie; wolała chyba, gdy ludzie doceniali walory intelektualne. Nie, żeby była próżna, w sumie komplementy jednak trochę ją peszyły, ale jeśli już jakieś przyjmowała, to właśnie ten rodzaj cieszył ją najbardziej. Rozmowy z koleżankami utwierdzały ją jednak w przekonaniu, że jej podejście nie było zbyt popularne.
Pewnie nie — przytaknęła. Pewne rzeczy w ich relacji musiały pozostać niezmienne. Gdyby przestali zupełnie działać sobie na nerwy, byłoby po prostu dziwnie, nienaturalnie. Owszem, ostatnio zaczęli traktować się lepiej, nie dogryzali sobie już z taką częstotliwością, jak wcześniej, ale jednak wszystko, co pozytywne, wydawało się zwyczajnie głupie. Chociaż skoro dobrowolnie spędzali czas sam na sam, jak teraz, to trochę dawało do myślenia.
No jak nosisz to dobrze, szkoda, że nie miałeś ich przy sobie ostatnim razem — przewróciła oczami. Zabezpieczenie pozwoliłoby im uniknąć mnóstwa stresu, ale z drugiej strony… To właśnie ta sytuacja pozwoliła im się do siebie zbliżyć. Gdyby nie ona, pewnie po prostu zaczęliby się ignorować, a później wszystko wróciłoby do normy. Nie ma zatem tego złego, chociaż jeszcze nie mogli na sto procent powiedzieć, że ich nowa relacja wyjdzie im na dobre.
Szczerze mówiąc, to jestem pewna, że w jakimś procencie mówisz to nieironicznie — odparła, posyłając mu lekko złośliwy uśmiech. Czy to kwestia wysokiego mniemania o sobie? Nie, po prostu liczyła na to, że uda jej się go speszyć i tym samym poczuć swoistą satysfakcję. Może i zaczęła go lubić, ale wciąż uwielbiała robić mu na złość.
Obojgu trochę buzowały hormony. Nie da się ukryć, że cały ten brak sympatii dodawał sytuacji pikanterii, bo na pewnym poziomie coś sobie w ten sposób udowodnili. Czy kiedykolwiek zdecydują się na powtórkę z rozrywki? Tego sami jeszcze nie wiedzieli, ale na pewno była to kusząca opcja, o której zdarzało im się rozmyślać. Wtedy nie mogliby już jednak zasłaniać się teorią o jednorazowym wyskoku, błędzie, pomyłce. I chyba głównie to trzymało ich w ryzach.
Ja mogłabym studiować na Sorbonie. A jak nie, to na jakimś uniwerku w Stanach. Ale pozostanie w Australii też jest na razie opcją, bo nie chciałabym zostawiać mamy samej. Ma rodzinę i znajomych, ale to nie to samo. Słabo byłoby widywać ją tylko okazyjnie — wzruszyła ramionami. Zawsze była blisko z mamą, a po rozwodzie rodziców jeszcze się to nasiliło. Wiedziała, że martwienie się o rodzicielkę nie może jej blokować i powinna myśleć o sobie oraz swojej przyszłości, której raczej nie wiązała z Lorne Bay, ale na razie odwlekała ostateczne i poważne decyzje w czasie.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
17 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Gra na gitarze, chodzi tutaj do szkoły i pochodzi z Paryża, żyje praktycznie sam, bo dziani starzy są wiecznie w podróży
Brak przyznania się do czegoś oczywiście nie świadczył, że tego czegoś nie było. Bo było, i chyba oboje zdawali sobie sprawę. To naprawdę ciekawe, że ich emocje potrafiły być takie ze sobą sprzeczne, bo równocześnie chcieli, nie chcieli, nie przyznawali się, bali się i chcieliby się przyznać, ale nie mogli, z różnych przyczyn. Tyle różnych podejść na raz, każde trochę inne, ale prowadzące do wielu dwuznaczności i wątpliwości.
Równocześnie też oczywiście pojawiał się ten strach przed zrobieniem czegokolwiek, wykonania jakiegoś ruchu. Czy to ruchu, którym zdecydowanie by było przyznanie się, ale nawet takiego ruchu bardziej rzeczywistego, jak zrobienie czegoś konkretniejszego na żywo.
Czy się chce, czy się nie chce, to tak niestety było. Ludzie oceniali przez wygląd, przez ubiór. Pierwsze wrażenie też stety, czy niestety jest ważne i od wielu rzeczy się uciec nie da. Tak działa psychologia i wiele rzeczy rejestruje się podświadomie i nawet nie da się na to odpowiednio zareagować, bo decyzja w głowie już zapadła, albo przynajmniej jakiś wpływ na podejmowaną decyzję już miał miejsce.
Nie miał problemu z tym, że ktoś oceniał go po wyglądzie, bo równocześnie był pewien, że i jeżeli będzie taka potrzeba, to ktoś go doceni przez inteligencję, czy charakter, bo obie te rzeczy miał. Różne, ale jednak miał. Co prawda w przyszłości też na pewno doda do tej listy kompetencje, czy doświadczenie, którego teraz z pewnością nie ma, ale… to dopiero później. To dopiero przyjdzie z czasem.
Cóż, ich relacja i znajomość była postawiona na fundamentach, którymi były złośliwości. Jakby to nagle całkowicie odjąć, to ten domek z kart by runął i nie mogliby nic z tym zrobić. Musieli to stopniowo zacząć po prostu przebudowywać. Wyciągać kartę i zastępować ją czymś innym. Dobra, wiem, że budowanie domków z kart tak nie działa, ale powiedzmy, że jakaś analogia jednak jakby się uprzeć, zamknąć oko i przymrużyć drugie to jednak się tu pojawiała.
— Tak mi pewnie w głowie zakręciłaś. Sama mówiłaś, że mnie tak zmanipulowałaś i, że zrobiłem co chciałaś. — Tutaj oczywiście trochę dodał, zamieniając w słowa to, co wcześniej nie zostało nie wypowiedziane. — Z perspektywy czasu, jakbym wtedy poszukał gumek, to pewnie miałbym je gdzieś niedaleko. — Powiedział szczerze, bo… no zawsze te miał i nawet jeśli nie akurat przy sobie, to w pokoju, czy coś. Nie, żeby ciągle zakładał, że zaraz będzie uprawiał seks i ma przy sobie prezerwatywy, ale… przezorny zawsze zabezpieczony. Tak to szło, prawda?
— Szczerze mówiąc, to jestem pewien, że chciałabyś, żeby tak było. — Stwierdził i odwzajemnił jej uśmiech, w równie złośliwy i uroczy sposób. Chciała go speszyć, ależ proszę bardzo, niech próbuje!
— Uważaj, bo zaraz stanę gdzieś na poboczu i nie będę czekał, aż dojedziemy do Twojego domu. — Powiedział, jakby wprost już mówiąc, że planuje się do niej dobierać, co oczywiście nie było prawdą.
Pikanteria pikanterią, dojrzewanie dojrzewaniem, a ich po prostu do siebie ciągnęło, niezależnie od tego, czy potrafili się do tego przyznać. W końcu, nie musieli tego przyznać, żeby stało się to prawdą. Nawet bez tego to już była prawda. Czy myślał o ponownym pójściu z nią do łóżka? Oczywiście! Ba, nawet nie myślał o pójściu do łóżka, zaraz całkowicie po złości faktycznie zatrzyma ten samochód i ją pocałuje, żeby nie myślała, że może tak bezczelnie nim grać. Miał wrażenie, ze prowadzi z nim jakąś grę, jakby badając na ile teraz może sobie pozwolić i licząc, że się speszy, albo ucieknie. O nie, co to to nie. Nie z nim takie numery.
— No, to ja nie mam takiego problemu. Mogę pojechać gdzie chcę i nie muszę patrzeć za siebie. — Powiedział, może delikatnie oschle. Uważał to samodzielne dorastanie jako zaletę, ale… no czasem go bolało to, że nie mógł na to spojrzeć jak inne dzieciaki, które dorastają po prostu z rodzicami.
— Czyli też Cię korci mimo wszystko, żeby wyjechać daleko stąd. — Zauważył.

Emily Hawkins
przyjazna koala
mkj
uczennica — Lorne Bay State School
17 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Licealistka, która mieszka z mamą i unika ojca oraz jego nowej partnerki. Trochę zagubiona, jednak skrzętnie ukrywa ten fakt pod maską zołzy i duszy towarzystwa.
Sprzeczność emocji wynikała niestety właśnie ze strachu. Gdyby ich nie blokował, mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej. Niestety Emily nie była w tej kwestii odważna i mimo wszystko bała się sparzyć, dlatego nie ryzykowała. No i nie czuła się też wystarczająco pewna siebie, żeby wykonać pierwszy krok. Już sam ten pocałunek, który doprowadził ich do obecnego punktu, to było dla niej sporo. Co dopiero coś więcej? Może i z boku sprawiała wrażenie pewnej siebie i swoich atutów, ale w rzeczywistości niewiele miało to jednak wspólnego z prawdą.
Nie lubiła świata, w którym oceniało się ludzi po aspektach fizycznych. Denerwowało ją to, bo przecież wielokrotnie okazywało się, że ktoś ma do zaoferowania o wiele więcej niż ładną buzię. Albo mimo tej ładnej buzi, jest paskudnym człowiekiem. Albo jest brzydki, ale za to ma serce na dłoni. I owszem, czasem wrażenia wizualne i popełnione na ich podstawie oceny pokrywały się z rzeczywistością, ale zwykle było jednak zupełnie odwrotnie. Niestety, ludzie kompletnie nic sobie z tego nie robili, bo nie potrafili uczyć się na błędach. Nie powinna mieć kompleksów ani na tle urody, ani inteligencji czy zaradności, ale i tak nie lubiła być oceniana przez pryzmat wyglądu. Łatwo zniechęcała się do osób, które uciekały się do tej kiepskiej metody.
Gdyby przestali sobie dogadywać, na pewno ich relacja stałaby się w pewien sposób nienaturalna. To z kolei mogło sprawić, że czuliby się jeszcze mniej swobodnie niż obecnie i zaczęliby się wycofywać. Drobne złośliwości dawały im komfort i spokój oraz błędne poczucie, że druga strona na pewno się niczego nie domyśla.
Cały czas tobą manipuluję, łatwo — rzuciła. No, może i umiała w pewnym sensie sprawiać, żeby ludzie robili to, czego chciała, ale chyba nie praktykowała tego zbytnio w relacji z Damienem. Wszystko samoistnie toczyło się w całkiem satysfakcjonującym kierunku, chociaż nie da się ukryć, że powoli się niecierpliwiła, bo nie wiedziała, na czym konkretnie stoi i to ją męczyło.
No jasne. Gdybym nie chciała, nie byłoby tej rozmowy.
Spojrzała na niego pobłażliwie, słuchając jego kolejnych słów. Wcale nie chciała go prowokować ani w żaden sposób wjeżdżać mu na ambicję, ale nie mogła się powstrzymać, żeby znowu nie wbić mu szpilki. Parsknęła więc śmiechem.
Mów, co chcesz, ale aż taki odważny nie jesteś. Nie zrobisz tego, bo właśnie wjechaliśmy do Lorne Bay i bałbyś się, że zobaczy nas ktoś znajomy i runie twoja opinia nieznoszącego mnie bad boya — zakomunikowała mu, pewna swoich słów. No jednak nie chcieli, żeby ktokolwiek wiedział o tym, co się między nimi dzieje, więc musieli mieć się na baczności. Najwyraźniej Em zapomniała już, że pocałowała go przy wszystkich na opuszczonej farmie, ale nie zaowocowało to pytaniami i plotkami, więc chyba nikt nie widział. A może po prostu sytuacja była zbyt zaogniona, by ktokolwiek zwrócił na nich w tamtej chwili uwagę.
Tak, z jednej strony trochę korci, a z drugiej jednak boję się, że nie odnajdę się w zupełnie nowej rzeczywistości i będę tęsknić za bliskimi. Nie wiem, zobaczymy. Może się zakocham i to zweryfikuje moje plany? — Nie mogła wykluczyć takiej opcji, szczególnie teraz, siedząc obok Damiena w jego samochodzie. Jej losy mogły potoczyć się naprawdę różnie, więc na razie nie konkretyzowała swoich planów.

Damien Blanc
przyjazna koala
scarlett
ODPOWIEDZ