: 30 wrz 2021, 19:38
Wpatrywała się w brata. Mogła sobie żartować, mogła mu trochę nawet dokuczać jak na młodszą siostrę przystało, ale zdecydowanie nie chciałaby być teraz w jego sytuacji. Musiało to być krępujące, a do tego wszystkiego… zwyczajnie rozdrapywało stare rany, prawda? Żadne, nawet te najbardziej pokojowe rozstania nie są przyjemne. A już na pewno nie na tyle, żeby chcieć ze swoja byłą/byłym jeździć na jakieś wesela. Z tego naprawdę nie mogło wyjść nic dobrego i właśnie dlatego tak okrutnie sobie z niego żartowało.
- nie no pewnie, możecie… a przynajmniej możecie spróbować – wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo, uśmiechając się pod nosem, bo oglądała za dużo filmów od kiedy siedziała w domu na zwolnieniu. Wiedziała jak to się kończy w komediach romantycznych! I oczywiście była na tyle duża by wiedzieć, że życie to nie jest bajka – ani tym bardziej komedia romantyczna – ale no cóż… skojarzenia były jednoznaczne! – Oj nie… – zaprotestowała, gdy zapytał, co zrobiłaby na jego miejscu. Od razu też pokręciła głową i to bardzo, bardzo energicznie. Sprzeciw był jasny i widoczny – Za bardzo cię kocham, żeby udzielać ci jakichkolwiek rad z okolic około związkowych. Mogę sobie żartować, mogę się nabijać i przepowiadać ci iście hollywoodzkie zakończenie tej historii, ale nie powiem ci, co ja bym zrobiła. Bo wyszedłbyś na tym źle. – jak ona na większości swoich związków. Chociaż… to chyba nawet nie były związki. Większości relacji, o! Nie miała takich problemów jak Rusty głównie dlatego, że trzymała się z daleka od zobowiązań. Całe szczęście, że nie dostawała zaproszeń na wesela, bo na dobrą sprawę nawet nie wiedziałaby kogo ze sobą zabrać – Sam musisz wiedzieć, czego chcesz… ale hej, ty jesteś z nas tym mądrzejszym, więc na pewno zdecydujesz mądrze. – uśmiechnęła się do niego promiennie i wcale nie żartowała! Wierzyła w jego dobrą decyzję i naprawdę uważała go za mądrzejszego z ich duetu. Ona była tą ładniejszą, oczywiście!
Rusty Overgaard
- nie no pewnie, możecie… a przynajmniej możecie spróbować – wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo, uśmiechając się pod nosem, bo oglądała za dużo filmów od kiedy siedziała w domu na zwolnieniu. Wiedziała jak to się kończy w komediach romantycznych! I oczywiście była na tyle duża by wiedzieć, że życie to nie jest bajka – ani tym bardziej komedia romantyczna – ale no cóż… skojarzenia były jednoznaczne! – Oj nie… – zaprotestowała, gdy zapytał, co zrobiłaby na jego miejscu. Od razu też pokręciła głową i to bardzo, bardzo energicznie. Sprzeciw był jasny i widoczny – Za bardzo cię kocham, żeby udzielać ci jakichkolwiek rad z okolic około związkowych. Mogę sobie żartować, mogę się nabijać i przepowiadać ci iście hollywoodzkie zakończenie tej historii, ale nie powiem ci, co ja bym zrobiła. Bo wyszedłbyś na tym źle. – jak ona na większości swoich związków. Chociaż… to chyba nawet nie były związki. Większości relacji, o! Nie miała takich problemów jak Rusty głównie dlatego, że trzymała się z daleka od zobowiązań. Całe szczęście, że nie dostawała zaproszeń na wesela, bo na dobrą sprawę nawet nie wiedziałaby kogo ze sobą zabrać – Sam musisz wiedzieć, czego chcesz… ale hej, ty jesteś z nas tym mądrzejszym, więc na pewno zdecydujesz mądrze. – uśmiechnęła się do niego promiennie i wcale nie żartowała! Wierzyła w jego dobrą decyzję i naprawdę uważała go za mądrzejszego z ich duetu. Ona była tą ładniejszą, oczywiście!
Rusty Overgaard