jak wstanę rano to wymyślę tytuł
: 06 wrz 2021, 00:45
23.
Po dość owocnych i kosztownych zakupach w lokalnym sklepie z narzędziami, w którym można było znaleźć jeszcze większą gamę produktów niż w wielkomiejskim markecie, Raine wróciła do domu wręcz obładowana wszelkimi kartonami, które całe zapełnione były po części narzędziami do naprawy ogrodzenia, po części przeróżnymi ogrodniczymi akcesoriami, nie miała już jednak siły na nic więcej, niż wypakowanie samochodu przyjaciółki i przeniesienie ich na taras.
Postanowiła sobie, że pierwszą wolną chwilę poświęci porządkowaniu ogródka, w końcu aż wstyd było pokazywać go ludziom, a skoro ostatnio w jej życiu pojawił się człowiek, któremu chciała pokazywać wszystko co ze sobą związane od jak najlepszej strony, musiała też zadbać o swoje otoczenie, żeby pomimo tego, że jest dość skromne, jeśli chodziło o zasoby finansowe, wyglądało chociaż na zadbane.
Żeby nie zadowolić się na szybko widokiem od frontu, postanowiła zacząć od tyłu chatki i tam właśnie rozłożyła się z narzędziami, chcąc na sam początek zadbać o ogrodzenie i dziurę w siatce, zupełnie przy tym zapominając, że umówiła się z nowopoznaną koleżanką z lodziarni na wizytę. Telefon posiała gdzieś w gąszczu traw, a skupiona na łączeniu poszczególnych drucików ze sobą, żeby żaden nieproszony gość nie pojawił się przypadkiem przed jej drzwiami wejściowymi, kiedy będzie wracała do domu, nie zauważyła, ż dostała kilka wiadomości, bo wibracje telefonu zagłuszały ćwierkające w najlepsze ptaki.
- O, hej! Przepraszam, już kończę, zaraz przyjdę! - krzyknęła do Chandry, słysząc jej wołanie, bo pewnie dobijała się o kilka chwil za długo i zniecierpliwiona musiała w końcu się zbuntować. - Muszę tu tylko jedną rzecz dokończyć! - w rzeczywistości było ich o wiele więcej, ale perspektywa przycinania krzaków i chwastów nie brzmiała chyba jak ciekawe spotkanie towarzyskie.
Chandra Ginsberg
Po dość owocnych i kosztownych zakupach w lokalnym sklepie z narzędziami, w którym można było znaleźć jeszcze większą gamę produktów niż w wielkomiejskim markecie, Raine wróciła do domu wręcz obładowana wszelkimi kartonami, które całe zapełnione były po części narzędziami do naprawy ogrodzenia, po części przeróżnymi ogrodniczymi akcesoriami, nie miała już jednak siły na nic więcej, niż wypakowanie samochodu przyjaciółki i przeniesienie ich na taras.
Postanowiła sobie, że pierwszą wolną chwilę poświęci porządkowaniu ogródka, w końcu aż wstyd było pokazywać go ludziom, a skoro ostatnio w jej życiu pojawił się człowiek, któremu chciała pokazywać wszystko co ze sobą związane od jak najlepszej strony, musiała też zadbać o swoje otoczenie, żeby pomimo tego, że jest dość skromne, jeśli chodziło o zasoby finansowe, wyglądało chociaż na zadbane.
Żeby nie zadowolić się na szybko widokiem od frontu, postanowiła zacząć od tyłu chatki i tam właśnie rozłożyła się z narzędziami, chcąc na sam początek zadbać o ogrodzenie i dziurę w siatce, zupełnie przy tym zapominając, że umówiła się z nowopoznaną koleżanką z lodziarni na wizytę. Telefon posiała gdzieś w gąszczu traw, a skupiona na łączeniu poszczególnych drucików ze sobą, żeby żaden nieproszony gość nie pojawił się przypadkiem przed jej drzwiami wejściowymi, kiedy będzie wracała do domu, nie zauważyła, ż dostała kilka wiadomości, bo wibracje telefonu zagłuszały ćwierkające w najlepsze ptaki.
- O, hej! Przepraszam, już kończę, zaraz przyjdę! - krzyknęła do Chandry, słysząc jej wołanie, bo pewnie dobijała się o kilka chwil za długo i zniecierpliwiona musiała w końcu się zbuntować. - Muszę tu tylko jedną rzecz dokończyć! - w rzeczywistości było ich o wiele więcej, ale perspektywa przycinania krzaków i chwastów nie brzmiała chyba jak ciekawe spotkanie towarzyskie.
Chandra Ginsberg