: 12 maja 2023, 22:11
Nie oczekiwała słów pocieszenia czy empatii ani ze strony Noah ani każdej innej osoby, której Stevie zdarzyło się opowiedzieć historię tego, dlaczego przyjechała do Lorne Bay. Prawda była taka, że wolała trzymać ją dla siebie. Miała wrażenie, że wyrzucanie jej wprost na ludzi, których pierwszy raz widziała na oczy, stawia ich w niezręcznej sytuacji – zupełnie jakby oczekiwala słów pocieszenia, wsparcia lub przynajmniej współczucia. A to nie było do końca prawdą. Mówiła o tym tylko dlatego, że pytali, a ona nie chciała udawać, że jest inaczej niż było. Mówiła o tym, bo nie czuła potrzeby, żeby się z tym kryć. No i mówiła o tym, bo w pewnych przypadkach nie bała się kolejnych pytań lub bycia ocenianą. Tak czy siak, nie wymagała, aby Noah się z nią cackał albo generalnie reagował w jakikolwiek szczególny sposób na jej historię. Ostatecznie, to była tylko i wyłącznie historia. Nie dało się od niej uciec.
Mhm – nie rozwijała tego bardziej, po prostu skinęła głową, bo było dokładnie tak, jak mówił. Miała wrażenie, że w jakiś sposób rozumiał, nawet jeśli go o to nie prosiła. - Była trochę jak podpora, na której opierał się świat – palnęła, a po chwili posłała w jego stronę przepraszający uśmiech. - Wiem, przesadziłam – uznała i parsknęła, bardzo w swoim stylu próbując uciec z poważnej rozmowy na tematy, które ją uwierały, w coś znacznie bardziej lekkiego. Albo przynajmniej w rozmowę, która nie dotyczyłaby jej samej aż tak mocno. - Nie brzmi – powiedziała i było to szczere. - Naprawdę nie – dodała i… Chyba nie chciała tego rozwijać. Po prostu wyciągnęła dłoń, żeby na krótki moment położyć ja na jego przedramieniu. Nie była wcale świętą, zbawczynią narodów, idealną disneyowską księżniczką, która za nadrzędny priorytet uznawała dobro innych, zawsze ponad swoim własnym. Wprawdzie starała się taka być przez długi okres swojego życia, ale… Rozumiała, że nie da się nieść ciężaru całego świata tylko na swoich barkach i jaką ulgę przynosi człowiekowi, kiedy ją zrzuci. Nawet jeśli nie jest to najbardziej etyczna rzecz, do jakiej można się przyznać.
Roześmiała się, gdy zareagował dokładnie tak, jak się spodziewała. Ale przecież pytał a ona absolutnie nie mogłaby zostawić jego pytania bez odpowiedzi! - Naprawdę uważasz, że surowe jajko jest lepsze od surowego mięsa? – spytała tonem nieco podobnym do tego, którym on wcześniej wyrzucał jej to, że przyznała się do smaka na krwiste steki. - Chyba musimy poważnie przemyśleć tę znajomość – dodała żartobliwie i pokręciła głową. - Ale to krojenie steka… Brzmi trochę jak wyzwanie – dodała, być może nie do końca rozsądnie. Tak, teraz zdecydowanie wiedziała, co miał na myśli. Półkrwiste steki były wspaniałe, ale ich krojenie i żucie wymagało czasu i zaangażowania. A Stevie absolutnie byłaby gotowa, aby podjąć to wyzwanie! - To chodźmy gdzieś, gdzie będzie internet… Kiedyś ci się odwdzięczę – dodała już poważniej. Nie lubiła robić sobie długów. A skoro to nie była randka – A NIE BYŁA – to nie czuła sięw porządku z tym, żeby jej stawiał posiłek. Zwłaszcza sushi. Zresztą, nawet podczas randki nie czułaby się do końca komfortowo z tym, że ktoś by jej cokolwiek fundował. Może miała dziwne spojrzenie na świat?
Noah O'Sullivan
Mhm – nie rozwijała tego bardziej, po prostu skinęła głową, bo było dokładnie tak, jak mówił. Miała wrażenie, że w jakiś sposób rozumiał, nawet jeśli go o to nie prosiła. - Była trochę jak podpora, na której opierał się świat – palnęła, a po chwili posłała w jego stronę przepraszający uśmiech. - Wiem, przesadziłam – uznała i parsknęła, bardzo w swoim stylu próbując uciec z poważnej rozmowy na tematy, które ją uwierały, w coś znacznie bardziej lekkiego. Albo przynajmniej w rozmowę, która nie dotyczyłaby jej samej aż tak mocno. - Nie brzmi – powiedziała i było to szczere. - Naprawdę nie – dodała i… Chyba nie chciała tego rozwijać. Po prostu wyciągnęła dłoń, żeby na krótki moment położyć ja na jego przedramieniu. Nie była wcale świętą, zbawczynią narodów, idealną disneyowską księżniczką, która za nadrzędny priorytet uznawała dobro innych, zawsze ponad swoim własnym. Wprawdzie starała się taka być przez długi okres swojego życia, ale… Rozumiała, że nie da się nieść ciężaru całego świata tylko na swoich barkach i jaką ulgę przynosi człowiekowi, kiedy ją zrzuci. Nawet jeśli nie jest to najbardziej etyczna rzecz, do jakiej można się przyznać.
Roześmiała się, gdy zareagował dokładnie tak, jak się spodziewała. Ale przecież pytał a ona absolutnie nie mogłaby zostawić jego pytania bez odpowiedzi! - Naprawdę uważasz, że surowe jajko jest lepsze od surowego mięsa? – spytała tonem nieco podobnym do tego, którym on wcześniej wyrzucał jej to, że przyznała się do smaka na krwiste steki. - Chyba musimy poważnie przemyśleć tę znajomość – dodała żartobliwie i pokręciła głową. - Ale to krojenie steka… Brzmi trochę jak wyzwanie – dodała, być może nie do końca rozsądnie. Tak, teraz zdecydowanie wiedziała, co miał na myśli. Półkrwiste steki były wspaniałe, ale ich krojenie i żucie wymagało czasu i zaangażowania. A Stevie absolutnie byłaby gotowa, aby podjąć to wyzwanie! - To chodźmy gdzieś, gdzie będzie internet… Kiedyś ci się odwdzięczę – dodała już poważniej. Nie lubiła robić sobie długów. A skoro to nie była randka – A NIE BYŁA – to nie czuła sięw porządku z tym, żeby jej stawiał posiłek. Zwłaszcza sushi. Zresztą, nawet podczas randki nie czułaby się do końca komfortowo z tym, że ktoś by jej cokolwiek fundował. Może miała dziwne spojrzenie na świat?
Noah O'Sullivan