: 07 wrz 2021, 22:37
Choć jej zachowanie interpretował nie do końca poprawnie, to wcale nie oznacza, że nie doszedł do dobrych wniosków. Jak wspomniałam niejednokrotnie, Carlie raczej nie była najlepszym materiałem na partnerkę i gdyby teraz pozwoliła sobie na zbliżenie się do Alberta, prawdopodobnie któreś z nich skończyłoby zranione, a może nawet oboje? Nie chciała dla nich takiego scenariusza, dlatego sama nie pozwalała sobie poczuć do niego nic szczególnego. Lubiła go prawdopodobnie bardziej niż kogokolwiek innego, ale starała się nie doszukiwać w tym niczego więcej, jak zwyczajnej sympatii i tym samym torem pójść powinien on. Tworzyli niesamowity duet, ale lepszym dla nich obojga miało okazać się kontynuowanie przyjaźni, bo tylko w ten sposób niwelowali ryzyko, że coś się między nimi zepsuje.
Żałowała tego prawdopodobnie jeszcze bardziej niż on. Uwielbiała spędzać z nim czas, a aktualnie był najbliższą osobą, jaką tutaj posiadała. Stanowił dokładnie tę osobę, o której myślała, kiedy pojawiał się jakiś problem, ale też jako pierwszy pojawiał się w jej umyśle, gdy miała zamiar świętować jakiś sukces. W przypadku Carlie więcej istniało tych pierwszych przypadków, co jednak nie zmienia faktu, że chciała dzielić z nim ważne dla siebie momenty. Właśnie dlatego szczerze żałowała, że kilka kolejnych godzin zmuszona będzie spędzić w samotności, ponieważ Raynott będzie musiał zajmować się swoimi klientkami. I właśnie w tym momencie, z niejasnych powodów, złapała się na myśli o tym, że lepiej byłoby, gdyby robił to w innej koszuli. Gdy uświadomiła sobie, jak bardzo było to niewłaściwe, natychmiast się otrząsnęła. Nastąpiło to mniej więcej w momencie, w którym Albert dobrał się do jej brzucha, tym samym sprawiając, że Carlie zaśmiała się pod nosem. - Za miesiąc będziesz mógł przestać się przepracowywać, bo wtedy powinnam dostać już swoją pierwszą wypłatę - oznajmiła, a kiedy Albert się wyprostował, sama też odrobinę zmieniła pozycję. Jak wspominałam, była w tej chwili istnym wulkanem energii, zatem nic dziwnego nie ma w tym, że non stop się wierciła. Tym razem podniosła się do siadu i zaplotła nogi po turecku. - Będę tęsknić - oznajmiła, a choć to zabrzmieć mogło tak, jakby wyłącznie się z nim droczyła, nie było to nagięciem prawdy. Przyzwyczaiła się do tego, że Albert wypełniał sobą jej codzienność, zatem chwile, kiedy nie było go obok, niemożliwie jej się dłużyły. Tym bardziej takie, kiedy naprawdę czuła potrzebę mieć go przy sobie i dzielić się z nim tym, co było dla niej ważne, a właśnie tak wyglądało to od chwili, w której dowiedziała się, że dostała pracę.
Albert Raynott
Żałowała tego prawdopodobnie jeszcze bardziej niż on. Uwielbiała spędzać z nim czas, a aktualnie był najbliższą osobą, jaką tutaj posiadała. Stanowił dokładnie tę osobę, o której myślała, kiedy pojawiał się jakiś problem, ale też jako pierwszy pojawiał się w jej umyśle, gdy miała zamiar świętować jakiś sukces. W przypadku Carlie więcej istniało tych pierwszych przypadków, co jednak nie zmienia faktu, że chciała dzielić z nim ważne dla siebie momenty. Właśnie dlatego szczerze żałowała, że kilka kolejnych godzin zmuszona będzie spędzić w samotności, ponieważ Raynott będzie musiał zajmować się swoimi klientkami. I właśnie w tym momencie, z niejasnych powodów, złapała się na myśli o tym, że lepiej byłoby, gdyby robił to w innej koszuli. Gdy uświadomiła sobie, jak bardzo było to niewłaściwe, natychmiast się otrząsnęła. Nastąpiło to mniej więcej w momencie, w którym Albert dobrał się do jej brzucha, tym samym sprawiając, że Carlie zaśmiała się pod nosem. - Za miesiąc będziesz mógł przestać się przepracowywać, bo wtedy powinnam dostać już swoją pierwszą wypłatę - oznajmiła, a kiedy Albert się wyprostował, sama też odrobinę zmieniła pozycję. Jak wspominałam, była w tej chwili istnym wulkanem energii, zatem nic dziwnego nie ma w tym, że non stop się wierciła. Tym razem podniosła się do siadu i zaplotła nogi po turecku. - Będę tęsknić - oznajmiła, a choć to zabrzmieć mogło tak, jakby wyłącznie się z nim droczyła, nie było to nagięciem prawdy. Przyzwyczaiła się do tego, że Albert wypełniał sobą jej codzienność, zatem chwile, kiedy nie było go obok, niemożliwie jej się dłużyły. Tym bardziej takie, kiedy naprawdę czuła potrzebę mieć go przy sobie i dzielić się z nim tym, co było dla niej ważne, a właśnie tak wyglądało to od chwili, w której dowiedziała się, że dostała pracę.
Albert Raynott