: 14 wrz 2021, 22:01
Lyra chyba dopiero po wypadku uświadomiła sobie, ilu jeszcze rzeczy nie miała okazji spróbować, kiedy przez długi czas była unieruchomiona i miała naprawdę sporo okazji do tego, aby zastanawiać się nad takimi kwestiami.
Niemal podskoczyła na swoim miejscu, słysząc pytanie Rydera.
– Za tydzień w sobotę? – Ściągnęła brwi ku sobie, próbując przypomnieć sobie, jak wygląda jej grafik na nadchodzący tydzień, ale... właściwie to nie było ważne. Lyra dobrze wiedziała, że jeśli zajdzie ku temu potrzeba to weźmie sobie wolne, żeby tylko wybrać się na lodowisko.
Lyra nie była przekonana co do starości tego sprzętu. Rzeczywiście – na pierwszy rzut oka wagoniki wyglądały, jakby okres młodości miały już za sobą, ale chyba skoro były cały czas w użyciu, to musiały być w pełni sprawne. No bo jeśli nie... to w głowie Lyry już tworzyły się czarne scenariusze.
– A kojarzysz te wszystkie filmy, w których jest jakaś awaria sprzętu i w którymś momencie wszystko robi wielkie bum i puff, już po bohaterach? – Lyra chyba chciała się upewnić, że nie tylko ona ogląda takie głupoty. Co innego jednak spoglądać na to na ekranie, a być w sytuacji, w której rozważa się, czy coś takiego może mieć w ogóle miejsce. Raynott nic nie mogła poradzić na fakt, że zaczęła odczuwać coraz większy niepokój. Pewnie dlatego najpierw wzięła blanta od Rydera i zaciągnęła się mocno, a zaraz potem przysunęła się do niego jeszcze bliżej i chwyciła za rękę. Jeśli liczyła, że buch ją rozluźni to się pomyliła. – A ty nie? – odezwała się, gdy skrzypienie się powtórzyło, ale teraz było głośniejsze. W tym wszystkim odezwał się telefon Lyry, informując o nowej wiadomości. Oddała Ryderowi blanta, wolną ręką wyciągnęła go z kieszeni i odblokowała, natychmiast sztywniejąc. – Musimy się stąd jakoś wydostać, Ryder – powiedziała z mocą, pokazując mu ekran telefonu i otwartą wiadomość od Toma, która brzmiała musicie wyskoczyć, coś się popsuło!!!!!
Ryder Fitzgerald
Niemal podskoczyła na swoim miejscu, słysząc pytanie Rydera.
– Za tydzień w sobotę? – Ściągnęła brwi ku sobie, próbując przypomnieć sobie, jak wygląda jej grafik na nadchodzący tydzień, ale... właściwie to nie było ważne. Lyra dobrze wiedziała, że jeśli zajdzie ku temu potrzeba to weźmie sobie wolne, żeby tylko wybrać się na lodowisko.
Lyra nie była przekonana co do starości tego sprzętu. Rzeczywiście – na pierwszy rzut oka wagoniki wyglądały, jakby okres młodości miały już za sobą, ale chyba skoro były cały czas w użyciu, to musiały być w pełni sprawne. No bo jeśli nie... to w głowie Lyry już tworzyły się czarne scenariusze.
– A kojarzysz te wszystkie filmy, w których jest jakaś awaria sprzętu i w którymś momencie wszystko robi wielkie bum i puff, już po bohaterach? – Lyra chyba chciała się upewnić, że nie tylko ona ogląda takie głupoty. Co innego jednak spoglądać na to na ekranie, a być w sytuacji, w której rozważa się, czy coś takiego może mieć w ogóle miejsce. Raynott nic nie mogła poradzić na fakt, że zaczęła odczuwać coraz większy niepokój. Pewnie dlatego najpierw wzięła blanta od Rydera i zaciągnęła się mocno, a zaraz potem przysunęła się do niego jeszcze bliżej i chwyciła za rękę. Jeśli liczyła, że buch ją rozluźni to się pomyliła. – A ty nie? – odezwała się, gdy skrzypienie się powtórzyło, ale teraz było głośniejsze. W tym wszystkim odezwał się telefon Lyry, informując o nowej wiadomości. Oddała Ryderowi blanta, wolną ręką wyciągnęła go z kieszeni i odblokowała, natychmiast sztywniejąc. – Musimy się stąd jakoś wydostać, Ryder – powiedziała z mocą, pokazując mu ekran telefonu i otwartą wiadomość od Toma, która brzmiała musicie wyskoczyć, coś się popsuło!!!!!
Ryder Fitzgerald