Mari - Jerry
: 03 wrz 2021, 20:05
Odkąd Jermaine wyjechał było trudno jej przystosować się do nowego tryby dnia. Nie miała takiego wsparcia jak zazwyczaj i chyba dopiero doceniła wkład, jaki wkładał w wychowanie i zajmowanie się energiczną pięciolatką. A łączenie tego wszystkiego z nauką? Prawie nie możliwe! Dlatego gdy tylko zapadał wieczór a Lily zasypiała w swoim nowo wyremontowanym pokoju Mari nie miała na nic siły. Gdy tylko jej głowa dotykała poduszki zasypiała jak niemowlę i nic nie było w stanie wyrwać jej z łóżka.
Dzisiejszego wieczora było jednak nieco inaczej. Od godziny kręciła się z boku na bok nie mogąc nawet zmrużyć oka. Była zmęczona, wszystkie mięśnie ją bolały a głowa pękała od nadmiaru informacji, które próbowała przyswoić w tak krótkim czasie. Wiedziała, że porwała się z motyką na słońce i powrót do weterynarii jest dla niej tylko marzeniem, które jednak pozostanie w strefie tych nieosiągalnych.
Dźwięk telefonu tylko kolejny raz sprawił, że podniosła się z łóżka i sięgnęła po leżący na szafce nocnej telefon. W pierwszej chwili chciała zignorować wiadomość, ale dobrze, że tego nie zrobiła. Serce biło jej coraz szybciej z każdym czytanym słowem. Jerry. Szpital. Dzwonić o szóstej rano. Jak ona miała wytrzymać tyle godzin?! Aż trudno było złapać jej oddech gdy trzęsącą dłonią wybierała numer byłego partnera.
Odbierz, odbierz, odbierz – powtarzała w duchu, bo gdyby tego nie zrobił… Chyba łapałaby pierwszy samolot i na miejscu znalazła się szybciej niż doczekałaby spokojnie na możliwość kontaktu z przyjacielem. Nagle jednak usłyszała w słuchawce głos mężczyzny i dosłownie poderwała się z łóżka.
- JEMI! Co się dzieje? Wszystko z Tobą dobrze? Co robisz w szpitalu? – w jej głosie usłyszeć można było jednie jedno; panikę.
Jermaine Lyons
Dzisiejszego wieczora było jednak nieco inaczej. Od godziny kręciła się z boku na bok nie mogąc nawet zmrużyć oka. Była zmęczona, wszystkie mięśnie ją bolały a głowa pękała od nadmiaru informacji, które próbowała przyswoić w tak krótkim czasie. Wiedziała, że porwała się z motyką na słońce i powrót do weterynarii jest dla niej tylko marzeniem, które jednak pozostanie w strefie tych nieosiągalnych.
Dźwięk telefonu tylko kolejny raz sprawił, że podniosła się z łóżka i sięgnęła po leżący na szafce nocnej telefon. W pierwszej chwili chciała zignorować wiadomość, ale dobrze, że tego nie zrobiła. Serce biło jej coraz szybciej z każdym czytanym słowem. Jerry. Szpital. Dzwonić o szóstej rano. Jak ona miała wytrzymać tyle godzin?! Aż trudno było złapać jej oddech gdy trzęsącą dłonią wybierała numer byłego partnera.
Odbierz, odbierz, odbierz – powtarzała w duchu, bo gdyby tego nie zrobił… Chyba łapałaby pierwszy samolot i na miejscu znalazła się szybciej niż doczekałaby spokojnie na możliwość kontaktu z przyjacielem. Nagle jednak usłyszała w słuchawce głos mężczyzny i dosłownie poderwała się z łóżka.
- JEMI! Co się dzieje? Wszystko z Tobą dobrze? Co robisz w szpitalu? – w jej głosie usłyszeć można było jednie jedno; panikę.
Jermaine Lyons