Hey, hey, you, you, I could be your girlfriend
: 02 wrz 2021, 18:40
Praca w gastronomii potrafiła momentami przytłoczyć każdego, nawet tak energiczną osobę, jak Sophie. Oczywiście nie zamierzała rzucać tej roboty, bo zwyczajnie nie mogła sobie na to pozwolić, ale bywały takie dni, w których myśl o przekroczeniu progu Hungry Hearts i założeniu firmowego fartuszka sprawiała, że chciało jej się płakać. Patrząc na to z boku, zdecydowanie można było uznać, że mocno przesadzała. Miała w pracy świetną ekipę, z którą chętnie spędzała czas również poza kawiarnią, a całość spinała naprawdę fajna szefowa. I rzeczywiście, na tę kwestię absolutnie nie narzekała. Atmosfera była wspaniała.
No ale przecież jej praca nie polegała na pogaduszkach na zapleczu, choć takowych również nie brakowało. Najbardziej problematycznym aspektem jej pracy byli zazwyczaj klienci. Oczywiście bez generalizowania, ale każdego dnia zdarzała się jakaś roszczeniowa osoba, która potrafiła napsuć krwi. Przekrój osób pojawiających się w kawiarni był naprawdę mocno zróżnicowany. Trafiały się panie narzekające na wzorek na kawie, panowie „raczący” kelnerki nachalnym i nieprzyjemnym podrywem, rodziny z płaczącymi lub biegającymi po lokalu dziećmi… Ostatnio nawet, gdy Sophie przyniosła do jednego ze stolików kawę, omal nie została wciągnięta w małżeńską kłótnię, gdy pewna pani zaczęła dopytywać ją, co zrobiłaby na jej miejscu i opowiedziała historię awantury z siedzącym naprzeciwko mężem. Udało jej się wymknąć z potrzasku, jednak nie da się ukryć, że sytuacja mocno ją zestresowała.
Na szczęście nierzadko w kawiarni pojawiali się również sympatyczni i wyrozumiali klienci, którzy umieli wywołać uśmiech na twarzy i poprawić humor w kiepski dzień. Najbardziej jednak zapadł jej w pamięć jeden z niedawnych klientów. Chcąc nie chcąc, podczas swojej pracy słyszała całkiem sporo rozmów. Z konwersacji prowadzonej przez przystojnego mężczyznę i towarzyszącą mu osobę dowiedziała się, że szukał żony na niby, by nie zostać odciętym od pieniędzy przez ojca. Cóż, w tamtej chwili całkiem ją to rozbawiło, ale gdy później o tym myślała, doszła do wniosku, że w sumie nie jest to zabawne, a przykre — że rodzice tak mocno chcieli ingerować w życie swoich dorosłych już dzieci. Inna sprawa, że te dorosłe dzieci mogły żyć na własny rachunek, zamiast dostosowywać się do nakazów, ale nie znała pełnego obrazu sytuacji, więc nie zamierzała nikogo oceniać.
W każdym razie, spodziewała się dzisiaj kolejnego nudnego dnia, bo ruch w kawiarni nie był zbyt duży. Gdy jednak drzwi się otworzyły, a do środka wszedł poszukujący żony klient, mimowolnie uśmiechnęła się szeroko — dobra, w pewnym stopniu ta sytuacja nadal wydawała się NIECO zabawna. Zaczekała, aż mężczyzna zajmie stolik i dała mu chwilę, po czym poprawiła fartuszek z logo firmy i podeszła do niego, wyciągając z kieszeni spodni długopis i mały notesik.
— Dzień dobry, mogę już przyjąć zamówienie? — zapytała z uśmiechem, odgarniając za ucho kosmyk złocistych włosów, który niesfornie wysunął jej się z wysokiej kitki. Włosy były jej duży atutem, ale w pracy raczej musiała je upinać, żeby nikt nie dostał napoju czy ciastka z wkładką.
Bastian Hendrix