: 14 lip 2021, 18:33
Może była, a może niekoniecznie? Starsi ludzie mają bowiem to do siebie, że czasami lubią wtrącać się w sprawy, które wcale ich nie dotyczą. Neva nie przekonała się jeszcze o tym na własnej skórze, ponieważ do tej pory żadne z jej dziadków nie próbowało nadmiernie ingerować w jej życie, ale to wcale nie oznaczało, że w którymś momencie nie mogło się to zmienić. Sama nie chciała tego, ale ktoś mógł w końcu uznać, że najlepszym skoro sama nie potrafi wziąć sprawy w swoje ręce, najrozsądniej będzie jakoś pomóc jej szczęściu. Bo właśnie, jest dokładnie tak, jak piszesz, i często to właśnie osoby trzecie dostrzegają znacznie więcej niż sami zainteresowani. Niekiedy dostrzegają też coś, czego w danym miejscu nie ma, o czym akurat Neva zdołała się już przekonać, bowiem jej dziadek niejednokrotnie podszeptywał jej coś na temat tego, jak bardzo Elvisa lubił. Nie trzeba detektywa, aby zorientować się, że starszy pan próbował jej coś w ten sposób zasugerować, ale Ebenhart za każdym razem puszczała jego uwagi mimo uszu. Rozumiała to, że czuliby się o wiele pewniej, gdyby miała przy sobie kogoś bliższego niż przyjaciel i stworzyła w końcu coś na kształt rodziny, ale to wcale nie oznaczało, że powinna szukać tego na siłę. Nie, jej sytuacja nie czyniła z niej wyjątku, zatem Neva była przekonana, że jeśli kiedyś trafi na kogoś, kto był jej pisany, sama zdoła się w tym zorientować.
Kiedy pociągnął jej żart dalej, Neva zaśmiała się pod nosem, wyraźnie tym rozbawiona. Wzruszyła też lekko ramionami, podczas gdy na jej twarzy gościł wesoły uśmiech, który miał sugerować, że nie była do tego w pełni przekonana. W rzeczywistości jednak działało to trochę inaczej. Elvis był jednym z tych wyjątków, dla których jej antykwariat był raczej formą biblioteki. Po prostu udostępniała mu te książki, które on uważał za ciekawe, a kiedy już je przeczytał, wracały ponownie na półkę. Były używane, więc w ten sposób nie traciły swojej wartości, a on nie tracił pieniędzy, a także nie kupował czegoś, co tylko zaśmiecałoby jego biblioteczkę. - Masz szczęście, że nie chcę łamać im serc - odpowiedziała tak, jakby faktycznie był to jedyny powód, co zresztą podkreśliła cichym westchnieniem. Zaraz po tym upiła kilka większych łyków piwa, a później zerknęła na Elvisa, który nadal stał przed nią. - Chyba powinniśmy wrócić do nich, zanim zacznie szumieć mi w głowie - zaproponowała, choć, jeśli miała być szczera, wcale nie czuła potrzeby powrotu do znajomych. To nie tak, że przy nich czuła się źle, ale przy nim czuła się znacznie lepiej. Zapewniał jej pewnego rodzaju komfort.
Elvis Layton
Kiedy pociągnął jej żart dalej, Neva zaśmiała się pod nosem, wyraźnie tym rozbawiona. Wzruszyła też lekko ramionami, podczas gdy na jej twarzy gościł wesoły uśmiech, który miał sugerować, że nie była do tego w pełni przekonana. W rzeczywistości jednak działało to trochę inaczej. Elvis był jednym z tych wyjątków, dla których jej antykwariat był raczej formą biblioteki. Po prostu udostępniała mu te książki, które on uważał za ciekawe, a kiedy już je przeczytał, wracały ponownie na półkę. Były używane, więc w ten sposób nie traciły swojej wartości, a on nie tracił pieniędzy, a także nie kupował czegoś, co tylko zaśmiecałoby jego biblioteczkę. - Masz szczęście, że nie chcę łamać im serc - odpowiedziała tak, jakby faktycznie był to jedyny powód, co zresztą podkreśliła cichym westchnieniem. Zaraz po tym upiła kilka większych łyków piwa, a później zerknęła na Elvisa, który nadal stał przed nią. - Chyba powinniśmy wrócić do nich, zanim zacznie szumieć mi w głowie - zaproponowała, choć, jeśli miała być szczera, wcale nie czuła potrzeby powrotu do znajomych. To nie tak, że przy nich czuła się źle, ale przy nim czuła się znacznie lepiej. Zapewniał jej pewnego rodzaju komfort.
Elvis Layton