1.
: 27 sie 2021, 11:10
O'Brallaghan miała dobre serducho, naprawdę. Popełniła w swoim życiu kilka błędów, z których nie do końca była dumna, ale ostatnie lata poświęciła temu, aby wyjść na prostą z własnym sumieniem. Nie było to, jak się okazuje, wcale takie proste zadanie, ponieważ zdarzały się chwile, kiedy nachodziła ją myśl, że to nadal nie było wystarczająco. Czasami miała po prostu wrażenie, że za bardzo skupiała się na sobie, co może w pewnym stopniu popychało ją do tego, żeby aktywnie zaangażować się w działalność charytatywną. Warto jednak wspomnieć, że to nie obce osoby, a los swoich bliskich stawiała na piedestale, więc kiedy ekran jej telefonu wyświetlił nazwisko Milesa, a w ślad za nim pytanie o tym, czy mógłby zatrzymać się u niej na kilka nocy, Posy nie zwlekała nie tylko z odpowiedzią, ale także ze zmianą swoich dotychczasowych planów. Te może nie były jakoś szalenie pilne, ale wiązały się z fundacją, z którą współpracowała, a to przecież czyniło je całkiem istotnymi. O'Brallaghan postanowiła jednak odłożyć je na inny dzień, aby dziś móc poświęcić swoją uwagę mężczyźnie, który najwyraźniej jej teraz potrzebował. Szczerze? Spodziewała się raczej tego, że pokłócił się ze swoją dziewczyną, dlatego nie chciał wracać do domu, zatem na pewno nie zakładała, że przyjdzie do niej poobijany. Kiedy tak się stało, a Posy w końcu otworzyła mu drzwi, ciężko było jej ukryć zaskoczenie, które momentalnie wymalowało się na jej twarzy za sprawą lima, które dość wyraźnie malowało się pod okiem bruneta. Gdyby nie należała do osób, które czasami przesadnie martwiły się o swoich bliskich, prawdopodobnie właśnie by z tego zażartowała, ale ona taka nie była. Nie, O’Brallaghan całkiem poważnie się o niego wystraszyła, ale nie skomentowała tego w żaden sposób, tylko bez słowa wpuściła Milesa do środka. - Tak naprawdę nie musisz gnieździć się na kanapie, wiesz o tym? Mam tutaj całkiem wygodny pokój gościnny. Nawet już przebrałam ci pościel - oznajmiła, a później poprowadziła mężczyznę wprost do miejsca, o którym przed chwilą mówiła. Wydawało jej się, że jej nowy dom odwiedzał po raz pierwszy, bo przecież kupiła go całkiem niedawno, więc sama nie czuła się tu jeszcze tak, jakby to miejsce należało do niej. A jednak tak było, więc powinna w końcu przestać zachowywać się tak, jakby to ona była tutaj gościem. - Sam powiesz mi co się stało, czy mam najpierw przynieść jakiś alkohol? - zapytała, kiedy już Miles wpakował się do swojego tymczasowego pokoju, a ona zaś oparła się o framugę drzwi. To jasne, że chciała wiedzieć co konkretnie go do niej przywiało, ale nie dlatego, że była ciekawska. Jak wspomniałam, Posy po prostu martwiła się o swoich bliskich i w tym momencie pragnęła usłyszeć, że nie ma większych powodów do obaw.
Miles Vanderberg