Rattlesnake Shake
: 26 sie 2021, 15:59
10
look
- Sara, przestań się ociągać. – obejrzał się przez ramię, ponaglając nieco swoją przyjaciółkę, która znów została w tyle. Rozbawiony jej walką z bujną roślinnością lasów Kurandy obserwował, jak świetnie się bawi na wycieczce przez niego zorganizowanej.
Spa, baseny czy drinki na plaży były znakomite, lecz chciał przełamać ich rutynę i pokazać Smith inne oblicze Australii. Przed przyjazdem zapewnił milion razy, że nic im się nie stanie i nikt ich nie zaatakuje. Walczył ze stereotypem Australii jako dzikiego kraju, gdzie na każdym kroku czyha jakieś futrzaste niebezpieczeństwo. Mieszkał tu w końcu niemały kawałek czasu i jeszcze nic nigdy mu się nie przydarzyło. Trochę też skłamał mówiąc, że jest duża szansa, iż zobaczą koale. Te będąc pod ochroną w większości znajdowały się w parkach i rezerwatach. Zobaczyć jakiegoś misia na żywo było sporą sztuką. Nawet, jeśli fauna im dzisiaj nie dopisze liczył na to, że zachwyci się florą, niespotykaną nigdzie indziej na świecie.
Z plecaka, który dźwigał wyciągnął butelkę wody, upijając parę łyków. Poruszali się wydeptanymi ścieżkami, podążając za odpowiednimi oznaczeniami, by się nie zgubić, bo o to nie było trudno. Zrobili mały przystanek gdzieś na skraju urwiska, mając przed sobą wspaniałe widoki zalesionych dolin i małych rzek czy strumieni. Quinton dostrzegł nawet poruszające się obiekty hen na dole, które okazały się być krokodylami, czuwającymi przy wodopoju, choć w ich przypadku było to zapewne teren łowiecko-mieszkalny. Jeśli mieli szczęście, tu i ówdzie przelatywały kolorowe ptaki.
- A nie mówiłem, że będziesz się świetnie bawić? Tylko nie wyjeżdżaj mi teraz z żadnym zoo. – nie, to było zdecydowanie lepsze. Po co być ograniczonym barierkami, skoro wszystko było niemal na wyciągnięcie ręki. Zaczekał na Sarę, odgradzając gałęzie z jej trasy. Ostatnim, czego chciał było to, że gdzieś mu się zapodzieje.
- W ogóle, co z twoim jachtem? Gotowy, by wypłynąć na pełny ocean? – przypomniał sobie nagle o jej nowej zabawce, o którym wspomniała jakiś czas temu. Nie mógł się wprost doczekać, aż Sara zabierze go na mały rejs. Zastanawiał się tylko, czy zaczęła robić już jakieś kursy na sternika. Mimo to, nie obawiał się, by wsiąść z nią do jej łódki.
Przemierzając las dalej znaleźli się nagle na małym rozdrożu. Małym, gdyż główny szlak wciąż się odznaczał. Quintona zaintrygował zaś ten poboczny, nieco węższy, wiodący jeszcze bardziej w serce lasu. Czuł wewnętrzne pragnienie dogłębniejszej eksploracji terenu, chociaż nowa droga nie była w żaden sposób oznaczona. Zdawała się istnieć tylko dzięki sile i wpływom przyrody, co jeszcze bardziej go zachęcało. Spojrzał na Sarę, która zdawała się odczytywać jego śmiały plan. Uśmiechnął się w jej stronę, co oznaczało, że poprawnie odczytywała jego myśli.
- Idziemy? – zapytał, lecz zabrzmiało to jak wyzwanie. W końcu, co mogło pójść nie tak? Quinn obmyślił sobie, że podejdą tylko kawałek, rozejrzą się, a potem zawrócą i przyjdą właśnie w to miejsce. Racjonalne myślenie nie było jego najmocniejszą stronę, toteż ruszył przodem, wstępując na nową ścieżkę.
Sara Smith