I struggle and fight dark forces in the clear moonlight
: 23 sie 2021, 14:44
15.
Bezsenność ostatnio stała się jej codziennością. Długie godziny przeleżane w łóżku, dokładnie zbadana każda rysa w suficie i bezkres przeliczonych baranków, które miały być odprężeniem i wyłączeniem umysłu, a działały wręcz przeciwnie, irytując brakiem pożądanych efektów. Starała się nie sprawdzać godziny, żeby nie martwić się zbliżającym porankiem, ale była przekonana, że tego dnia już więcej nie zaśnie, a jedynym ratunkiem jest wziąć do ręki telefon. Chociaż światło płynące z ekranu raziło jej przyzwyczajone do ciemności oczy, dostrzegła zielony znaczek przy znajomym nazwisku i niewiele myśląc wystukała wiadomość do Carlie, wiedząc, że w lodówce zostało jej pół butelki rumu, który miały okazję razem kupić i zostawić na następny raz.
Pomimo ciepłej nocy, założyła długie dresowe spodnie i ciemną bluzę z kapturem, zupełnie jakby wybierała się biegać, bo w ciemności widać było zaledwie jej słuchawki. Połowa drogi do spotkania wypadła w okolicach portu w Sapphire River, raczej spokojnego i cichego, zanim nie zacznie żyć porankiem i wschodem słońca. Usiadła na jednym z nieużywanych już chyba pomostów, zostawiając dziewczynie smsowe wskazówki co do swojego położenia, a z plecaka wyjęła kruche herbatniki, wrzucone jako przegryzka do alkoholu, którego nie miała jednak ochoty pić sama.
Nocne niebo, odbite światło gwiazd na spokojnej tafli wody i muzyka, zagłuszająca wszelkie dźwięki, to wszystko, co właśnie towarzyszyło Raine. Czy wzięła ze sobą gaz pieprzowy, który ostatnio dostała od Sam? Oczywiście, ze nie, nie pomyślała o tym nawet, nikomu oprócz Carlie nie dając znać, że wychodzi, a do tego wcale nie spodziewała się zadnego bezpieczenstwa i uważna była jedynie w momentach, kiedy powiadomienie wibrowało jej w telefonie. - Tutaj jak coś! - zawołała, nie za głośno jednak, kiedy dziewczyna była już w pobliżu i podniosła komórkę, obracając ją w dłoni, żeby światło przyciągnęło Faulkner, prawie jak ćmę!
Carlie Faulkner
Bezsenność ostatnio stała się jej codziennością. Długie godziny przeleżane w łóżku, dokładnie zbadana każda rysa w suficie i bezkres przeliczonych baranków, które miały być odprężeniem i wyłączeniem umysłu, a działały wręcz przeciwnie, irytując brakiem pożądanych efektów. Starała się nie sprawdzać godziny, żeby nie martwić się zbliżającym porankiem, ale była przekonana, że tego dnia już więcej nie zaśnie, a jedynym ratunkiem jest wziąć do ręki telefon. Chociaż światło płynące z ekranu raziło jej przyzwyczajone do ciemności oczy, dostrzegła zielony znaczek przy znajomym nazwisku i niewiele myśląc wystukała wiadomość do Carlie, wiedząc, że w lodówce zostało jej pół butelki rumu, który miały okazję razem kupić i zostawić na następny raz.
Pomimo ciepłej nocy, założyła długie dresowe spodnie i ciemną bluzę z kapturem, zupełnie jakby wybierała się biegać, bo w ciemności widać było zaledwie jej słuchawki. Połowa drogi do spotkania wypadła w okolicach portu w Sapphire River, raczej spokojnego i cichego, zanim nie zacznie żyć porankiem i wschodem słońca. Usiadła na jednym z nieużywanych już chyba pomostów, zostawiając dziewczynie smsowe wskazówki co do swojego położenia, a z plecaka wyjęła kruche herbatniki, wrzucone jako przegryzka do alkoholu, którego nie miała jednak ochoty pić sama.
Nocne niebo, odbite światło gwiazd na spokojnej tafli wody i muzyka, zagłuszająca wszelkie dźwięki, to wszystko, co właśnie towarzyszyło Raine. Czy wzięła ze sobą gaz pieprzowy, który ostatnio dostała od Sam? Oczywiście, ze nie, nie pomyślała o tym nawet, nikomu oprócz Carlie nie dając znać, że wychodzi, a do tego wcale nie spodziewała się zadnego bezpieczenstwa i uważna była jedynie w momentach, kiedy powiadomienie wibrowało jej w telefonie. - Tutaj jak coś! - zawołała, nie za głośno jednak, kiedy dziewczyna była już w pobliżu i podniosła komórkę, obracając ją w dłoni, żeby światło przyciągnęło Faulkner, prawie jak ćmę!
Carlie Faulkner