Dinah & Judah
: 20 sie 2021, 21:31
#1
Ręka sunie po pościeli. Należy do zaspanego, nie do końca obudzonego jeszcze ciała. Smukłe palce dotykają miękkiej pościeli, a ich właścicielka rozciąga się na wygodnym łóżku, którego nie miała okazji poczuć pod swoimi plecami już szmat czasu. Błogość. Czy to jej się śni? Dinah wysuwa głowę spod kołdry, ale nie otwiera powiek. Światło za bardzo ją razi. Chryste. Razem z przebłyskiem świadomości dociera do niej, że jej organizm trawi właśnie okrutny kac. Co ona w siebie wczoraj wlała? Ręka przesuwa się na drugi kraniec łóżka, ale kiedy dotyka innego ciała, wraca do dziewczyny, jakby mocno się właśnie sparzyła.
– Co jest kurwa?! – brunetka szepcze do siebie w panice i zastyga w bezruchu. Najpierw bardzo powoli odwraca głowę w kierunku napotkanego i n t r u z a. A kiedy orientuje się, że to mężczyzna, siada na łóżku w panice. Ciągnie za sobą kołdrę i wtedy dociera do niej, że jest całkowicie naga. Przyciska pościel do klatki piersiowej, a drugą ręką dotyka twarzy i zakrywa usta, wygłuszając przekleństwo, które z nich błyskawicznie wypada. Mężczyzna się porusza, a ona powinna zrobić wszystko, żeby go nie obudzić. Zsuwa się powoli z łóżka. Najpierw jedna noga, potem druga, ale nie udaje jej się złapać równowagi. Nie minie sekunda, a Warren runie na kolana, cudem ratując się przed przyrżnięciem czołem w szafkę nocną. Rozgląda się wokół w poszukiwaniu swojego ubrania. A po szybkiej porażce, w zasadzie za czymkolwiek, co mogłaby na siebie wciągnąć. Z ulgą dostrzega męski t-shirt i wciąga go na siebie.
Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Zerka kontrolnie z powrotem na łóżko, ale widzi tylko nagie plecy obcego. Ten to ma sen.
Ma nadzieję, że nadal żyje.
I ta paniczna myśl sprawia, że Dinah natychmiast się podnosi, przechodzi na palcach w kierunku bruneta, w międzyczasie rozglądając dookoła. To hotel. Pokój hotelowy, za który nie zapłaciłaby, zerując wszystkie swoje oszczędności, więc powinna ulotnić się stąd, zanim okaże się, że on też nie jest posiadaczem wygodnej karty kredytowej. Na szklanym stoliku stoi kilka pustych butelek po winie. To tłumaczyłoby, dlaczego tak kręci jej się w głowie. Na przezroczystym blacie znajduje też pozostałość po czymś jeszcze. Zatrzymuje się na moment i przesuwa palcem po białym proszku, a następnie oblizuje opuszek. To doświadczenie wykręca jej głową i uderza prosto w głowę, paraliżując mózg. Chryste, przecież to kokaina. Tym bardziej obecność NN zaczyna mocno ją niepokoić.
Nie zważając na to, że nie ma na sobie bielizny, a najwyraźniej jego t-shirt, naciąga go mocno na uda i podchodzi na placach w kierunku mężczyzny.
Nachyla się nad nim, żeby sprawdzić, czy oddycha.
Jezu, czy on oddycha?!
Przysuwa swoją twarz bliżej.
Byłoby kurwa prościej, gdyby wyraźniej widziała na oczy. Mruga kilkukrotnie powiekami. Wtedy dociera do niej, że mężczyzna ma już otwarte powieki. Ewidentnie żyje. Dziewczyna odskakuje w popłochu, przypomina jej się, że powinna naciągać koszulkę. Robi kilka kroków do tyłu, krzyżuje nogi, jakby miało jej to w czymś pomóc. Opiera się o okno plecami i w niezręczności wciąż palcami próbuje wydłużyć tę nieszczęsną koszulkę.
– Kim jesteś i co ja tu robię?! – pyta nagle i napastliwie, jakby była ofiarą porywacza. Nie ma pojęcia, co się wczoraj stało. Ani jak tu trafili. Ani co robili. Świdruje go uważnym spojrzeniem, ale na moment wygląda też przez okno. I to, co widzi, uderza ją jeszcze bardziej.
– I co to kurwa, za miasto?! – nie wiadomo jednak, czy to pytanie też zadaje Judahowi, czy bardziej kieruje je już do siebie.
Judah Hirsch
Ręka sunie po pościeli. Należy do zaspanego, nie do końca obudzonego jeszcze ciała. Smukłe palce dotykają miękkiej pościeli, a ich właścicielka rozciąga się na wygodnym łóżku, którego nie miała okazji poczuć pod swoimi plecami już szmat czasu. Błogość. Czy to jej się śni? Dinah wysuwa głowę spod kołdry, ale nie otwiera powiek. Światło za bardzo ją razi. Chryste. Razem z przebłyskiem świadomości dociera do niej, że jej organizm trawi właśnie okrutny kac. Co ona w siebie wczoraj wlała? Ręka przesuwa się na drugi kraniec łóżka, ale kiedy dotyka innego ciała, wraca do dziewczyny, jakby mocno się właśnie sparzyła.
– Co jest kurwa?! – brunetka szepcze do siebie w panice i zastyga w bezruchu. Najpierw bardzo powoli odwraca głowę w kierunku napotkanego i n t r u z a. A kiedy orientuje się, że to mężczyzna, siada na łóżku w panice. Ciągnie za sobą kołdrę i wtedy dociera do niej, że jest całkowicie naga. Przyciska pościel do klatki piersiowej, a drugą ręką dotyka twarzy i zakrywa usta, wygłuszając przekleństwo, które z nich błyskawicznie wypada. Mężczyzna się porusza, a ona powinna zrobić wszystko, żeby go nie obudzić. Zsuwa się powoli z łóżka. Najpierw jedna noga, potem druga, ale nie udaje jej się złapać równowagi. Nie minie sekunda, a Warren runie na kolana, cudem ratując się przed przyrżnięciem czołem w szafkę nocną. Rozgląda się wokół w poszukiwaniu swojego ubrania. A po szybkiej porażce, w zasadzie za czymkolwiek, co mogłaby na siebie wciągnąć. Z ulgą dostrzega męski t-shirt i wciąga go na siebie.
Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Zerka kontrolnie z powrotem na łóżko, ale widzi tylko nagie plecy obcego. Ten to ma sen.
Ma nadzieję, że nadal żyje.
I ta paniczna myśl sprawia, że Dinah natychmiast się podnosi, przechodzi na palcach w kierunku bruneta, w międzyczasie rozglądając dookoła. To hotel. Pokój hotelowy, za który nie zapłaciłaby, zerując wszystkie swoje oszczędności, więc powinna ulotnić się stąd, zanim okaże się, że on też nie jest posiadaczem wygodnej karty kredytowej. Na szklanym stoliku stoi kilka pustych butelek po winie. To tłumaczyłoby, dlaczego tak kręci jej się w głowie. Na przezroczystym blacie znajduje też pozostałość po czymś jeszcze. Zatrzymuje się na moment i przesuwa palcem po białym proszku, a następnie oblizuje opuszek. To doświadczenie wykręca jej głową i uderza prosto w głowę, paraliżując mózg. Chryste, przecież to kokaina. Tym bardziej obecność NN zaczyna mocno ją niepokoić.
Nie zważając na to, że nie ma na sobie bielizny, a najwyraźniej jego t-shirt, naciąga go mocno na uda i podchodzi na placach w kierunku mężczyzny.
Nachyla się nad nim, żeby sprawdzić, czy oddycha.
Jezu, czy on oddycha?!
Przysuwa swoją twarz bliżej.
Byłoby kurwa prościej, gdyby wyraźniej widziała na oczy. Mruga kilkukrotnie powiekami. Wtedy dociera do niej, że mężczyzna ma już otwarte powieki. Ewidentnie żyje. Dziewczyna odskakuje w popłochu, przypomina jej się, że powinna naciągać koszulkę. Robi kilka kroków do tyłu, krzyżuje nogi, jakby miało jej to w czymś pomóc. Opiera się o okno plecami i w niezręczności wciąż palcami próbuje wydłużyć tę nieszczęsną koszulkę.
– Kim jesteś i co ja tu robię?! – pyta nagle i napastliwie, jakby była ofiarą porywacza. Nie ma pojęcia, co się wczoraj stało. Ani jak tu trafili. Ani co robili. Świdruje go uważnym spojrzeniem, ale na moment wygląda też przez okno. I to, co widzi, uderza ją jeszcze bardziej.
– I co to kurwa, za miasto?! – nie wiadomo jednak, czy to pytanie też zadaje Judahowi, czy bardziej kieruje je już do siebie.
Judah Hirsch