lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
21 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
wróciła do lorne bay z dyplomem z literatury, za to bez dalszego pomysłu na siebie
..........jeden.

Słońce zmierzało ku horyzontowi gdy w końcu zdecydowała się zwlec z ogrodowego leżaka, obranego przezeń rana za idealne miejsce do spędzenia na nim dnia. Książka, którą czytała od kilku stron zdawała się składać z bezsensownego bełkotu, którego jej mózg nie był zupełnie w stanie odszyfrować i przeszło jej przez myśl, że może najzwyczajniej zdołała przegrzać się od słońca, jednak myśl tę odsunęła w tył głowy równie szybko. Zimny prysznic pomógł jej wyrwać się z letargu, a obranie za cel spaceru okolic oceanu pozwalało jej wierzyć, że tego wieczoru przyjdzie jej obejrzeć piękny nadmorski zachód, co znacząco zmotywowało ją do tego by prędko wbić się w wygodne buty i wyruszyć przed siebie. Choć Lorne Bay niewiele zdążyło zmienić się podczas jej nieobecności, przemierzanie miasteczka wciąż przyprawiało ją o mieszane odczucia, trochę jakby przechodziła tymi uliczkami po raz pierwszy; twarze nowoprzybyłych jak i odmalowane fasady znanych jej z dzieciństwa sklepów wystarczały, by zmieszać ją dostatecznie. Przylądek Koali niczym nie przypominał też Brisbane, do którego po części zdążyła już przywyknąć, niezależnie od sentymentów które w tamtym momencie ze stolicą stanu dzieliła. Trochę brakowało jej wielkomiejskiego szumu i zapachu spalin, ale dokładnie tak, jak i przed laty odnajdywała spokój i ukojenie w zgłuszonym szumie oceanu czy drzew nad jej głową. O tej porze pirs był jeszcze spokojny – cumowało przy nim kilka jachtów, ale wystarczyło zerknąć na ocean by móc stwierdzić, że wiele osób zdecydowało się najwyraźniej na obejrzenie zachodu z komfortu własnego jachtu czy innej łódki. Trochę aż nadto skupiła się na tym, by podziwiać rozpościerający się przed jej oczami horyzont – niewykluczone też, że robiłaby to nadal gdyby nie stukot bucików docierający do jej uszu.
Siatkówka, zdaje się, nauczyła ją szybkiego refleksu bo gdy ciało roześmianego kilkulatka uderzyło w jej i niebezpiecznie zachwiało się w stronę krawędzi nie zawahała się ani na moment przed uchwyceniem w garść fragmentu jego koszulki i przyciągnięcia go do swoich nóg, jeszcze zanim z brzegu odsunęła się ciut bardziej na środek deptaka. Serce zdążyło rozszaleć się w jej piersi, a podnosząc wzrok na dobiegającą do ich dwójki spanikowaną kobietę – jak założyła, matkę – modliła się tylko o to, aby nie była jedną z tych, która zaraz udzieli jej reprymendy za dotykanie jej dziecka. Chłopczyka wypuściła, drżącą dłonią wygładzając zagięcia które jej uścisk utworzył na jego koszulce i schyliła się nieco, przesuwając wzrokiem po jego buźce. – Uważaj – poprosiła tylko, tonem głosu zdradzając swoje ciągłe przejęcie i posłała mu łagodny uśmiech.

Neva Ebenhart
powitalny kokos
funfel
antykwariusz — basara
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Sprzedaje stare książki, wychowuje samotnie sześcioletniego urwisa i w końcu też postawiła na siebie, dając szansę relacji z Vinniem.

Była jednym z tych rodziców, którzy nie przepadali za ciągłym siedzeniem w domu. Nie wciskała swojemu synowi telefonu, tableta, czy innych, elektronicznych cudów. Nie zabijała mu w ten sposób czasu, preferując raczej wspólne zabawy. Lindsay prędko stał się jej oczkiem w głowie, może dlatego, że była jedyną osobą, która poświęcała mu aż tyle czasu? Nie mogła co prawda zarzucić braku zainteresowania jego dziadkom, ciotkom, czy nawet ojcu, który nie był świadomy tego, że go czynienia miał z własnym synem, ale jednak to Neva była tą, która była z nim niemal zawsze. Rozstawali się wyłącznie wtedy, kiedy Lindsay maszerował do swojego przedszkola, aby ona mogła bez przeszkód oddać się pracy. Teraz przychodziło jej to już naturalnie, choć doskonale pamiętała, jak bardzo przeżywała jego pierwsze wizyty w tym miejscu. Stresowała się prawdopodobnie bardziej niż sam chłopiec, co oznaczać mogło mniej więcej tyle, że naprawdę była nadopiekuńczą matką. Potrzebowała zatem kilku opowieści syna, a także tego entuzjazmu, z którym dzień w dzień chodził w tamto miejsce, aby i ona doszła do wniosku, że było mu tam dobrze. To przyniosło jej ulgę, ponieważ nie chciała cały czas zabierać go do pracy i nie mogła też liczyć na to, że raz po raz będzie obarczać opieką nad nim dziadków. Mieli swój wiek, potrzebowali odpoczynku, z tego powodu rezygnując przecież z antykwariatu, który obecnie prowadziła ona.
Dziś oboje mieli jednak dzień wolny, dlatego mogli poświęcić go na rodzinne rozrywki. Po wspólnym śniadaniu, korzystając z dobrej pogody, zdecydowali się wyjść na dłuższy spacer. Odwiedzili park, a później, za namową małego Lindsaya, Neva zgodziła się pójść nad wodę. I to był tego dnia pierwszy błąd. Kolejnym okazało się spuszczenie młodego z oka, kiedy sama rozglądała się po okolicy. Nim się obejrzała, Lindsay pognał przed siebie, niebezpiecznie blisko wody. Momentalnie oblały ją zimne poty, a ona pobiegła za chłopcem, dawno już nie czując takiego strachu. Na szczęście obyło się bez tragedii, a mały blondyn został chwycony przez młodą dziewczynę, która w tamtym momencie stała się prawdopodobnie największym bohaterem, jakiego Neva mogła mieć. - Lindsay! Co mówiłam ci o oddalaniu się od mamy i podchodzeniu do wody?! - zapytała nerwowo, kiedy już przykucnęła przy chłopcu. Przestraszyła się nie na żarty, a jej serce nadal biło jak oszalałe. - Przepraszam. I dziękuję. Cały czas mówię mu, żeby tego nie robił, ale wystarczy chwila nieuwagi… - wytłumaczyła się, posyłając brunetce wdzięczne spojrzenie. Nie miała pojęcia, co stałoby się, gdyby nie jej interwencja, ale jednocześnie nie chciała wcale się o tym przekonać.

lu bellingham
Ebenhartowie
Magda
29 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Profesjonalna surferka, która do życia podchodzi bardzo na luzie. W jej życiu liczy się przede wszystkim ujarzmianie fal, dobre imprezy i totalny chill ... z nią można konie kraść tak naprawdę
Czas między wyjazdami na zawody Toni próbowała sobie jakoś zorganizować. Nie będzie przecież gniła w domu na kanapie i przed telewizorem. Odpoczynek odpoczynek, ale była osobą, która zdecydowanie bardziej wolała spędzać czas na świeżym powietrzu. Tym razem nie było inaczej i jak tylko ogarnęła wszystko co miała do ogarnięcia tego dnia to zgarnęła swoje manatki i wybrała się na długi spacer/bieg. Dbała o swoją figurę nawet jeśli przerwy miedzy zawodami i sezonami były długie. Zresztą tak najlepiej było spalić energię, której nadmiar posiadała od samego rana. Toni była wulkanem energii, który po prostu nudził się okropnie siedząc na tyłku w domu. No chyba, że była okropnie padnięta po podróży albo akurat robiła sobie jednak wieczór filmowy.
Miała zawitać do cukierni swojej dziewczyny. Jednak widząc, że mieli w środku niezły ruch zrezygnowała z tej opcji i pobiegła dalej słuchając przy tym ulubionej nuty. Ostatecznie stwierdziła, że dość tego dobrego i postanowiła odpocząć właśnie w tym miejscu. Lubiła tu przychodzić. Zazwyczaj siadała gdzieś by ludziom zbytnio nie przeszkadzać, moczyła nogi w wodzie i zatapiała się na trochę we własnych myślach. Kompletnie wyciszała, a jak wiadomo każdy czegoś takiego od czasu do czasu potrzebuje. Jednak ostatecznie wysłała, krótką wiadomość do Taylor gdzie się znajduje i czy dziewczyna ma chęć do niej dołączyć. Może jakimś cudem spędzą chociaż chwile wspólnie?

Taylor Anderson
powitalny kokos
Toni
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#1

Cukiernia była dla Taylor ważna, nie najważniejsza na świecie, ale poświęcała jej bardzo dużo czasu. Zwykle przychodziła jako pierwsza i wychodziła jako ostatnia. W trakcie dnia zdarzało jej się zostawiać cukiernię pod opieką pracowników, by sama mogła załatwić jakieś sprawy na mieście, czy zjeść lunch chociażby.
Dziś ruch był spory, co dla interesu było dobrą sprawą, ale wiadomość od Toni Tay przeczytała dopiero po jakimś czasie. Ruch właśnie zelżał, przeszedł pracownik na popołudniową zmianę i Taylor mogła sobie zrobić przerwę. Wzięła dla siebie i Toni po jakiejś słodkiej bułeczce i ruszyła nad rzekę.
Taylor należała do ludzi, którzy nie przejmowali się za bardzo tym, co inni o nich pomyślą, dlatego gdy muzyka ją ponosiła, potrafiła tańczyć podczas spaceru. Nie były to jakieś szalone tańce, raczej krok w rytm i jakieś podskoki, czasem jakiś obrót. No i trochę machała rękoma. Wyglądała w tym tańcu raczej uroczo, więc nikt jej nie brał na przykład za wariatkę.
Toni wypatrzyła z daleka, dlatego zapauzowała muzykę i wyjęła słuchawki z uszu. Ostatnie metry nawet podbiegła i z rozpędu zarzuciła Toni ramiona na szyje, podbiegając za jej plecami i przytulając się do dziewczyny. Pocałowała ją też w policzek.
- No cześć. - uśmiechnęła się.

Toni Nichols
powitalny kokos
Reiven
29 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Profesjonalna surferka, która do życia podchodzi bardzo na luzie. W jej życiu liczy się przede wszystkim ujarzmianie fal, dobre imprezy i totalny chill ... z nią można konie kraść tak naprawdę
Toni doskonale rozumiała co to znaczy jeśli coś jest najważniejsze na świecie i poświęca się temu cały swój czas. Może właśnie dlatego nie będzie miała jej nawet za złe jeśli się wcale nie pojawi, przecież Nichols widziała jak zajęci byli gdy przymierzała się do wejścia. To był przede wszystkim powód dlaczego nie weszła. Nie chciała odciągać Taylor od pracy! Taka kochana była.
Była pochłonięta własnymi myślami i pewnie można było ją nawet zamordować a ona by się nie zorientowała. Na szczęście Tay nie miała tego w planach, ale i tak bicie serca przyśpieszyło znacznie gdy ktoś nagle zarzucił ramiona na jej szyję. Zajęło jej kilka sekund na ogarnięcie kto ją tak zaatakował i pomimo pierwszego szoku uśmiechnęła się szeroko. Dobrze, że nie pisnęła, bo byłby niezły przypał tak naprawdę. Potem z pewnością dziewczyna by jej to wypominała.
-Hej - mruknęła zadowolona i skradła jej krótkiego całusa. Miło było widzieć Tay. Ostatnio nie miały dla siebie zbyt wiele czasu. Andreson pracowała, a Toni skupiła się na swojej pasji tak naprawdę, a miała do ogarnięcia przez te kilka dni kilka kontraktów, które jej zaproponowano. Dwukrotna mistrzyni świata ma jednak zobowiązania i musiała się ich trzymać, a nie wszystkie propozycje jej do końca pasowały. Jednym słowem ujarzmianie fal to nie wszystko. Jednak wiedziała doskonale na co się pisze podpisując pierwszy kontrakt z RipCurl, który do dziś jest jej głównym pracodawcą.
-Widziałam, że dzisiaj macie niezły ruch. Już myślałam, że spędzę tu czas sama - zaśmiała się krótko. Co jak co ale ostatnimi czasy lubiła wracać do Lorne właśnie ze względu na Taylor. Znajomi jednak mieli nosa by je ze sobą ustawić.

Taylor Anderson
powitalny kokos
Toni
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie przemyślała, że jej spontaniczny przytulas może zostać zinterpretowany jako próba napadu. Sama pewnie by się od razu próbowała bronić, wbijając łokieć pod żebra "napastnika". Ale Tay tak miała, że czasami dawała się ponieść emocjom i robiła coś, nim do końca przeanalizowała potencjalne skutki.
Gdy już się przywitały, Taylor usiadła obok dziewczyny i ściągnęła buty, by też móc stopami muskać wodę. Fajnie było. Woda była na tyle "nisko", że stopy mogła położyć na jej powierzchni, bez konieczności podciągania spodni.
- Ano spory, dziękować. - zaśmiała się. Z jakiegoś powodu uwielbiała Misję Kleopatra i strasznie ją ten film bawił. - Nie, no aż tak źle nie było. Po prostu trafiłaś na taką godzinę, że zawsze jest trochę więcej osób, bo to przerwa na lunch, albo wyjście po drugą kawę, a jak druga kawa to coś słodkiego. - miała wrażenie, że istniały stałe godziny, kiedy kolejki w cukierni robiły się większe i też takie, kiedy było pusto.
Ich związek raczkował, dla Taylor to było coś nowego, być z dziewczyną. Wcześniej raczej kończyło się na flirtowaniu, jakichś pocałunkach, nic poważnego. Choć od dawna wiedziała, że jest bi, widziała siebie raczej w związku z facetem. Nie miała jednak do nich szczęścia, większość okazywała się być dupkami. Na randkę z Toni szła bez przekonania, bardziej by znajomi dali jej już spokój. Ale okazało się, że zaiskrzyło i to co było między nimi, było miłą odmianą.
- Co tam? - zapytała, kładąc głowę na ramieniu partnerki.

Toni Nichols
powitalny kokos
Reiven
29 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Profesjonalna surferka, która do życia podchodzi bardzo na luzie. W jej życiu liczy się przede wszystkim ujarzmianie fal, dobre imprezy i totalny chill ... z nią można konie kraść tak naprawdę
Toni była po prostu wzięta z zaskoczenia i dlatego w porę nie zareagowała. Poza tym była pochłonięta własnymi myślami, a to też zadziałało na jej niekorzyść tak naprawdę. Jednak Nichols miała szczęście i okazało się, że to jej własna dziewczyny przypuściła taki atak, więc nie było się czego obawiać.
Uśmiechnęła się na odpowiedź. Taylor była zabawną osobą i z nią Toni się naprawdę nie nudziła. Czasem wyskakiwała z takimi tekstami, że Toni musiała to najpierw nieźle przeanalizować. Czy to znaczy, że była odrobinkę cofnięta umysłowo? Za dużo wody w organizmie czy jak?
-Ja zawsze mam pecha do tych waszych godzin. jak chciałam wbic na kawę to też tłumy. Chyba muszę faktycznie ogarnąć kiedy najlepiej przyjść - zaśmiała się krótko i pokręciła głową. Tylko czy to coś da, bo Toni miała w planach kolejny wyjazd a dopiero co jakieś dwa tygodnie temu wróciła do miasta. Życie profesjonalnego sportowca jednak potrafi odcisnąć swoje piętno. I to właśnie też przez pasję i pracę w jednym nie była osobą, która się wiązała na długo. Z Tay było inaczej i i chociaż ich związek raczkował to Toni nawet postanowiła częściej wracać do miasta miedzy zawodami. A niestety na ten sezon jej grafik był paskudnie zapchany.
-A nic. Przygotowuję się na kolejny wyjazd. Zawody na Bali się szykują. - nie owijała w bawełnę i nie przygotowywała Tay na to, że znowu jej nie będzie jakiś czas. Tak to niestety jest kiedy spotyka się z osobą, która wiecznie jeździ na zawody. Zresztą w tym roku chciałaby przywieźć tytuł Mistrzyni Świata, więc musiała startować w jak największej ilości zawodów. -Nie chcesz jechać ze mną na ten tydzień? - spytała machając nogami niczym maluch, który jeszcze nie sięga podłogi a musi coś z nogami zrobić. Tay wiedziała na co się piszę pakując w związek z Toni, bo surferka uprzedzała ją, że tak to właśnie może wyglądać.

Taylor Anderson
powitalny kokos
Toni
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tay nie miała złych intencji, jej umysł czasami działał w trochę inny sposób. Wpadała na jakiś pomysł, realizowała go, a głębsze przemyślenia przychodziły w trakcie albo po. Oczywiście nie była aż tak nierozsądna, żeby na przykład skakać na główkę z samolotu do wiadra z wodą, ale czasami jej spontaniczność i zakręconość (niby nie ma takiego słowa, ale do niej pasowało) były powyżej średniej. Nie dotyczyło to jednak prowadzenia cukierni. To było miejsce gdzie Taylor zachowywała się jak na młodą bizneswoman przystało. Nie nosiła co prawda garniturów czy garsonek, ale dbała o ten biznes najlepiej jak umiała.
- W sumie dla interesu to dobrze. Poza tym cukiernia nie jest otwarta całą dobę. Możesz przychodzić przed zamknięciem. - podsunęła. Przed zamknięciem zwykle klientów już nie było, bo niewiele rzeczy pozostawało na sprzedać. To, co nie nadawało na dzień kolejny, Taylor rozdawała bezdomnym. Pączek z lukrem to może nie był chleb ani inna rzecz pierwszej potrzeby, ale i tak ludzie wiedzieli, że mogą na coś liczyć przy zamknięciu i zwykle jedna czy dwie osoby się pojawiały. Nie byli nachalni,nie robili awantur jeśli czegoś nie dostali. Znali jeszcze babcię Tay i szanowali ją, a ten szacunek przenieśli na młodszą z Andersonów.
Przechyliła głowę na bok słysząc propozycję. Jakby miała wielkie uszy, to pewnie przypominałaby teraz szczeniaczka, który próbuje zrozumieć co jego człowiek do niego mówi. I choć szczeniaczkiem nie była, to wyglądała dość uroczo, próbując rozwikłać w głowie zagadkę, czy może pojechać z Toni. Bo były ze sobą stosunkowo krótko i taki wyjazd wydawał się być dość poważny. Czy wypadało? No i kto by się zajął cukiernią? I skąd wziąć pieniądze na bilet na Bali i hotel i to tak na ostatnią chwilę?
- Nie wiem. - przyznała szczerze. Zagryzła wargi i wbiła wzrok w wodę. Nie chciała robię przykrości dziewczynie, ale chyba nie czuła się gotowa na taki wyjazd. Była ostrożna w stosunku do ich związku. Paradoksalnie to, że Toni czasem wyjeżdżała na kilka dni nawet pasowało Taylor, bo się nie spieszyły. Dla niej to było nowe, związek z kobietą. Było fajnie, bardzo fajnie, ale bała się że coś się spieprzy, że ona coś spieprzy. Wolne tempo jej odpowiadało.

Toni Nichols
powitalny kokos
Reiven
29 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Profesjonalna surferka, która do życia podchodzi bardzo na luzie. W jej życiu liczy się przede wszystkim ujarzmianie fal, dobre imprezy i totalny chill ... z nią można konie kraść tak naprawdę
Dobrze chociaż, że Taylor była rozsądniejsza pod tym względem, bo gdyby ktoś rzucił wyzwanie Toni by skoczyła z samolotu na główkę do wiadra z wodą to ta z pewnością by to zrobiła. Była osobą, która jak podejmowała wszelkie dziwne wyzwania, które wręcz graniczyły z cudem.
-No niby wiem, ale kurcze jakoś zawsze zapominam, że najlepiej wpaść do Ciebie przed zamknięciem - przewróciła teatralnie oczami. Poza tym zazwyczaj w takich godzinach była na wieczornej sesji surfingu, bo to była równie fantastyczna pora co bardzo wczesne ranki gdzie fale były naprawdę genialne. A po kilkugodzinnej sesji zdecydowanie bardziej wolała wrócić do siebie się walnąć na kanapie, a nie komuś jeszcze zawracać głowę przed zamknięciem lokalu. Pracowała jako gówniak w sklepie i wiedziała z czym wiązało się zamknięcie. Wtedy wszyscy latali jak powaleni byleby tylko szybko wszystko zrobić i mieć z głowy.
Była lekko zszokowana, bo każdy przeciętny człowiek zgodziłby się nie myśląc o niczym, a tu proszę jej dziewczyna ma jakieś wątpliwości. -Chciałam Cię zabrać byś sobie odpoczęła od pracy, ale rozumiem jeśli nie chcesz - odparła lekko szturchając dziewczynę w ramię. Nie do końca rozumiała, ale przecież nie zamierzała jej zmuszać do niczego. Chyba gdzieś podświadomie chciała by spędziły więcej czasu. Teraz zaczynał się okres gdzie jej praktycznie w mieście nie będzie i nie chciała by Tay była na nią zła przez to wszystko. Rzucić surfingu nie rzuci, ale musiała rozwikłać zagadkę jak pogodzić częste wyjazd z posiadaniem dziewczyny. -Jeśli martwisz się o hotel czy przejazd to nie musisz. Mam to wszystko i tak zapewnione, a od czasu do czasu mogę kogoś ze sobą zabrać - jak będzie trzeba to i sama za to zapłaci, ale rzecz jasna nie piśnie o tym ani słówka. No ale jeśli faktycznie jej dziewczyna nie chciała to nie będzie przecież z tego powodu płakać.

Taylor Anderson
powitalny kokos
Toni
28 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ich rozkłady dnia się od siebie różniły i czasem faktycznie się mijały. Ale starały się znaleźć dla siebie czas. Cukiernia była dla Taylor ważna, nie tylko dlatego, że lubiła ją prowadzić, ale dlatego, że wcześniej robiła to jej babcia. Czasami lubiła sobie wyobrażać, że przekazuje tą cukiernię swojej wnuczce za kilkadziesiąt lat, a potem ona swojej wnuczce i tak będą prowadzić cukiernię przez pokolenia.
- To nie tak, że nie chcę. - zagryzła wargi, bo nie chciała, żeby to tak zabrzmiało, że nie chce. Fakt, że trochę się takiego wyjazdu obawiała, no bo były stosunkowo krótko razem i taki wspólny wyjazd wydawał jej się być dość "zobowiązujący". Głównym powodem była jednak cukiernia. Niby mogłaby wziąć urlop, miała zaufanych pracowników, a w najgorszym wypadku mogłaby pomóc babcia, ale od kiedy prowadziła cukiernię, to nie zostawiała jej samej na dłużej. Czułaby się jak matka zostawiająca swoje dziecko po raz pierwszy same. Wolałaby, żeby pierwszy wspólny wyjazd był gdzieś bliżej i na krócej, na weekend na przykład. - Martwię się o cukiernię. Jeszcze nie wyjeżdżałam na tak długo od kiedy ją mam. Może... może mogłabym do ciebie dojechać na sam weekend? - zaproponowała. Wydawało jej się to całkiem niezłym wyjściem, z typu wilk syty i owca cała. Spędzą ze sobą trochę czasu, ale nie będzie to też przytłaczające dla żadnej z nich. Taylor wcześniej nie była w związku z kobietą i nadal pewnie aspekty budziły w niej podświadomy lęk i niepewność. Nie żałowała tego, że była z Toni, ale też nie na wszystko była gotowa.

Toni Nichols
powitalny kokos
Reiven
29 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Profesjonalna surferka, która do życia podchodzi bardzo na luzie. W jej życiu liczy się przede wszystkim ujarzmianie fal, dobre imprezy i totalny chill ... z nią można konie kraść tak naprawdę
Toni zawsze potrafiła strzelić gafę jeśli chodziło o dziwne propozycje. Unikała związków jak tylko się dało i twierdziła, że naprawdę nie umie w takie rzeczy bo surfing był zwykle na pierwszym miejscu. W tym momencie czasami zastanawiała się czy nie rozluźnić swojego napiętego grafiku tylko właśnie po to by zobaczyć się z Tay. Poza tym ile można być tak zawaloną wyjazdami? Człowiek przy tak intensywnym tempie życia dużo szybciej się po prostu wypali, a tego Toni nie chciała za żadne skarby.
-Jejku no. Nie masz chęci, ochoty cokolwiek. I tak nie zamierzam się obrażać z tego powodu - strzeliła jednym z tych swoich wielkich, rozbrajających uśmiechów. Nie była zła ani nic tych rzeczy. Chciała po prostu zabrać Taylor na wycieczkę by się zrelaksowała i nie myślała tyle o cukierni. Możliwe, że faktycznie trochę nie przemyślała tej oferty, bo nawet na Bali nie mogłaby jej poświęcić tyle uwagi ile chciała. Jednak Toni była znana z tego, że najpierw mówiła a dopiero potem analizowała to co powiedziała. Chyba nigdy się nie nauczy, że ludzie nie przyjmują takich ofert od tak i rzucają wszystko w cholerę by wyjechać w jakieś słoneczne miejsce, które było przepełnione surferami.
-Słuchaj - zmieniła pozycję tak by była skierowana w stronę swojej dziewczyny -Do niczego Cię nie zmuszam, serio i jeśli naprawdę nie chcesz jechać to nie musisz - odgarnęła Tay kilka kosmyków z twarzy i uśmiechnęła się lekko -Nie obrażę się jeśli tym się martwisz. Ciężko jest się na Ciebie obrażać wiesz? - zamachała śmiesznie brwiami i zaraz nachyliła się by cmoknąć Taylor w nosa.

Taylor Anderson
powitalny kokos
Toni
ODPOWIEDZ