#1 | lokking together at the sun reflecting off the sea
: 16 sie 2021, 14:29
#1
Ostatnie dni zlewały się w jedną całość, stając się męczącą monotonią z której ciężko było odnaleźć jakiekolwiek oznaki zmian w tym kierunku. Dla Ginny z jednej strony było to wybawienie, mogąc zakrywać się obowiązkami w pracy, nie musząc zbyt wcześnie wracać do mieszkania. Mieszkania, w którym zwykle czekał na nią chłopak z naburmuszoną miną szukający byle pretekstu aby wywołać niepotrzebną kłótnie. Pochylając się nad dokumentami i sprawdzając, które były bezpośrednio do ręki burmistrza, a które nie wymagały jego podpisu zwyczajnie zastanawiała się nad ciągnięciem tego związku i czy dalej miał on jakiś sens. Nie było to takie proste, sporo przecież razem przeszli. I głównie przez to wydawało jej się, że powinno być dużo lepiej, dużo bardziej romantyczniej. Zamiast tego, prawie każdego wieczoru wybuchała awantura, która kończyła się trzaśnięciem drzwiami od sypialni albo ucieczką do rodzinnego domu. Była zła na Josha, na siebie, że kłócili się jak stare małżeństwo, ale te kłótnie miała wrażenie do niczego nie prowadziły. I co gorsza, poprzedniego wieczoru pierwszy raz uderzył ją i popchnął tak, że narobiła sobie guza przy oku. Jeszcze przez to wszystko musiała się w pracy tłumaczyć, żeby nie zawracali sobie tym siniakiem oka (próbowała przykryć go warstwą pudru, ale i tak był widoczny) ale coś czuła, że wymówka, którą wymyśliła na poczekaniu w ratuszu tak łatwo już nie przejdzie przy rodzeństwie. Siedząc na plaży już od dobrej pół godziny, na kocu na którym leżała książka i stał koszyk z przekąskami obserwowała poczynienia wodne swojego młodszego brata. Co jakiś czas uśmiechała się do siebie kiedy ten zwalał się z deski gdy przykrywała go fala i kiedy próbował od nowa przejechać odcinek. Zazdrościła mu tego zaparcia, że nie zwracał uwagi na porażki i co śmieszniejsze, robił to co chciał i jeszcze mu to uchodziło na sucho. To najcześciej przy Ryderze luzowała o te kilka stopni, przestawała się przejmować tymi wszystkimi problemami, zresztą, tak rzadko ostatnio się widywali, że nie widziała sensu też psucia humoru ani jej ani jemu. Poprawiła sobie okulary przeciwsłoneczne, które nieco zsunęły się z jej nosa, kiedy dostrzegła, że prawdopodobnie nadszedł moment, w którym Ryder sobie odpuścił podbój kolejnej fali i ruszył ku brzegu.
-Za każdym razem mam wrażenie, że jesteś lepszy niż poprzednio - pochwaliła dumna brata, że tak sobie śmigał na tej desce, nie czując lęku przed wodą jak ona. Właśnie zdążyła przed jego przyjściem odpalić papierosa, którego trzymała w drugiej ręce. Po tamtej niefortunnej akcji z zachłyśnięciem się, wcale nie było lepiej, a jedyne co potrafiła zrobić w wodzie to przepłynąć kawałek w stylu kraula i żabki. O reszcie mogła sobie pomarzyć. Ale teraz zaczynała wczuwać się w rolę detektywa i przygląda się bratu siedzącemu obok jeszcze bardziej wnikliwym spojrzeniem -Jak jesteś głodny, to w koszyku są twoje ulubione burgery - Chryste, zabrzmiała dosłownie jak ich matka czy tylko miała takie wrażenie? Sama nie wiedziała kiedy przez nią przemawiała, ale czasem nad tym zwyczajnie nie panowała odkąd stracili całkiem ich rodziców i zostali w sumie sami. Teraz też plaża o tej porze wydawała jej się wyjątkowa pusta, jedynie mewy przelatywały im co jakiś czas nad głowami -W porządku? - to pytanie też musiała zadać, znając życie pewnie zwyczajnie nie byłaby sobą, ale po prostu interesowało ją co się dzieje u młodszego braciszka.