: 23 sie 2021, 18:06
Zaśmiała się. - Jasne, żeby poszerzyć naszą wiedzę na temat straży pożarnej - ale wiadomo, że jeżeli chodziło o głupie pomysłu to Lizzie nie była osobą, której trzeba było coś dwa razy powtarzać, więc nikt się nie powinien zdziwić gdyby któregoś pięknego dnia pojawiła się w jego drzwiach z wypożyczonymi filmami erotycznymi gdzie strażacy odgrywali główne role. Byłoby to dziwne i zdecydowanie nie na miejscu, ale Elizabeth się pewnie nad takimi rzeczami nie zastanawiała. Robiła to co jej przyszło do głowy, niestety.
- Wyślę Ci pocztówkę - bo przecież łatwiej się przyznać do błędu na papierze niż powiedzieć komuś wprost. Chyba pod tym względem Lizzie była trochę małym tchórzem, czasem nawet przed samą sobą było jej się ciężko przyznać, że coś zjebała. Nad tą cechą swojego charakteru jeszcze będzie musiała popracować. Tak samo jak nad swoimi napadami wybiórczej amnezji jeżeli chodziło o jakieś nikomu niepotrzebne narzeczone.
- Ej, jestem kobietą, a my już tak mamy, że jak trzeba to i powód się znajdzie - wywróciła oczami, chociaż oczywiście w ich relacji to sobie miała więcej do zarzucenia. Szczerze mówiąc to nie chciałaby wpaść na jego byłą narzeczoną, im mniej człowiek wie, tym lepiej śpi, a Lizzie nie chciała żeby ją twarz kobiety później nawiedzała w jakiś koszmarach. Zdecydowanie wolała kobiety nigdy nie poznać, bo inaczej byłoby jej głupio. - Jakie te policjanty się cwane zrobiły - zaśmiała się, chciała nawet dodać, że "na stare lata", ale już bez przesady. Musiała jednak przyznać, że o wiele lepiej czuła się pozwalając sobie na takie dwuznaczne żarty niż zastanawiając się za każdym razem co wypada, a co nie wypada powiedzieć, bo to jednak było męczące. Zresztą Lizzie czuła się swobodnie w jego towarzystwie, zarówno teraz jak i te kilka lat temu, więc co sie miała ograniczać bez sensu. - Bardzo marne wytłumaczenie panie władzo - rzuciła rozbawiona, ale no, już przynajmniej wiedziała jak powinna trzymać wiatrówkę więc to i tak sporo jak na kogoś kto nigdy z bronią nie miał nic do czynienia. Zaśmiała się głośno słysząc jego pytanie. - A chcesz żeby ktoś tu miał dziurę w stopie? - Ona swoim umiejętnością celowania to, by nie ufała. - Zresztą, duży z Ciebie chłopak poradzisz sobie, masz moje wsparcie mentalne - dodała przyglądając mu się. - Ale no, nie możesz mieć tak łatwo skoro już wiemy jak bezczelnie mnie rozpraszałeś - uśmiechnęła się, bo jakaś równowaga w przyrodzie musiała być. Dlatego do niego podeszła kładąc swoją rękę na jego przedramieniu. - A już myślałam, że to będzie dzień, w którym nie będę musiała naciągać koszulki żeby rozproszyć policjanta - zażartowała sobie, ale okej, raz czy dwa jej się udało w ten sposób uniknąć mandatu. - Chociaż może lepiej nie, bo jeszcze mnie zaraz aresztujesz za napastowania funkcjonariusza w miejscu publicznym - no wiadomo w prywatnych czterech ścianach to co innego. - Mogę Ci podpowiedzieć, że musisz celować w głowę, serce, albo między nogi - pozwoliła sobie odgapić jego własna radę.
viggo kidman
- Wyślę Ci pocztówkę - bo przecież łatwiej się przyznać do błędu na papierze niż powiedzieć komuś wprost. Chyba pod tym względem Lizzie była trochę małym tchórzem, czasem nawet przed samą sobą było jej się ciężko przyznać, że coś zjebała. Nad tą cechą swojego charakteru jeszcze będzie musiała popracować. Tak samo jak nad swoimi napadami wybiórczej amnezji jeżeli chodziło o jakieś nikomu niepotrzebne narzeczone.
- Ej, jestem kobietą, a my już tak mamy, że jak trzeba to i powód się znajdzie - wywróciła oczami, chociaż oczywiście w ich relacji to sobie miała więcej do zarzucenia. Szczerze mówiąc to nie chciałaby wpaść na jego byłą narzeczoną, im mniej człowiek wie, tym lepiej śpi, a Lizzie nie chciała żeby ją twarz kobiety później nawiedzała w jakiś koszmarach. Zdecydowanie wolała kobiety nigdy nie poznać, bo inaczej byłoby jej głupio. - Jakie te policjanty się cwane zrobiły - zaśmiała się, chciała nawet dodać, że "na stare lata", ale już bez przesady. Musiała jednak przyznać, że o wiele lepiej czuła się pozwalając sobie na takie dwuznaczne żarty niż zastanawiając się za każdym razem co wypada, a co nie wypada powiedzieć, bo to jednak było męczące. Zresztą Lizzie czuła się swobodnie w jego towarzystwie, zarówno teraz jak i te kilka lat temu, więc co sie miała ograniczać bez sensu. - Bardzo marne wytłumaczenie panie władzo - rzuciła rozbawiona, ale no, już przynajmniej wiedziała jak powinna trzymać wiatrówkę więc to i tak sporo jak na kogoś kto nigdy z bronią nie miał nic do czynienia. Zaśmiała się głośno słysząc jego pytanie. - A chcesz żeby ktoś tu miał dziurę w stopie? - Ona swoim umiejętnością celowania to, by nie ufała. - Zresztą, duży z Ciebie chłopak poradzisz sobie, masz moje wsparcie mentalne - dodała przyglądając mu się. - Ale no, nie możesz mieć tak łatwo skoro już wiemy jak bezczelnie mnie rozpraszałeś - uśmiechnęła się, bo jakaś równowaga w przyrodzie musiała być. Dlatego do niego podeszła kładąc swoją rękę na jego przedramieniu. - A już myślałam, że to będzie dzień, w którym nie będę musiała naciągać koszulki żeby rozproszyć policjanta - zażartowała sobie, ale okej, raz czy dwa jej się udało w ten sposób uniknąć mandatu. - Chociaż może lepiej nie, bo jeszcze mnie zaraz aresztujesz za napastowania funkcjonariusza w miejscu publicznym - no wiadomo w prywatnych czterech ścianach to co innego. - Mogę Ci podpowiedzieć, że musisz celować w głowę, serce, albo między nogi - pozwoliła sobie odgapić jego własna radę.
viggo kidman