No nie wiem. Ona miała całkiem niezłe doświadczenia ze spotkań z rodzeństwem Sheppard oraz resztą lokalnych nastolatków z Lorne. Przy dużym napływie turystów, zwyczajnie musieli trzymać się razem. Nie tworzyli może aż tak zamkniętej społeczności, bo nowe osoby były zawsze sympatycznie przyjmowane, ale na pewno mieli swoje niepisane zasady oraz ulubione, 'tajne' miejscówki, o których nie wspominały turystyczne przewodniki.
Na brak zainteresowania River też nie powinien raczej narzekać. Lula wiele razy widziała jak zerkają na niego plażowiczki, czasem mimochodem słyszała też jak komplementują umięśnione ciało pana Ratownika. Ciężko im się dziwić. Sheppard był wysokim, dobrze zbudowanym brunetem o głębokiej karnacji. Być może onieśmielał te wszystkie panny? Nie, to bez sensu. Miał tak przyjazny uśmiech, który dodatkowo rzadko schodził z jego twarzy, że Bidwell nie chciało się w to wierzyć.
I to prawda. Ich rodzinny kontynent pozostawał wyjątkowo zabójczy. Rekiny, krokodyle, jadowite węże oraz ogromne pająki. Niekwestionowany raj dla fanów horrorów. To jednak nie tak, że tubylcy natykali się na nie codziennie. Zwierzęta raczej nie kwapiły się do tego by odwiedzać ludzi w ich domach. Po prostu miały swoje tereny i jeśli tylko się ich unikało, człowiek pozostawał w miarę bezpieczny. Nieco trudniejsze było to we wodzie, ale znowu rekiny niesłusznie okrywane były złą sławą. Mimo powszechnego przekonania, to nie fani ludzkiego mięsa. Lula wiedziała, że atakują tylko w celu obrony albo jeśli czują się zagrożone. Statystyki tak naprawdę pokazywały, że z ich winy ginie rocznie jedna osoba.
- Plaża dla ludzi bez penisów, dobre - zarechotała blondynka. Na pewno faceci, nawet ratownicy, nie mieliby na taką wstępu. W sumie koncept był przyjemny. Lula wreszcie miałaby gdzie opalać się nago bez zmartwień. Sama też chętnie pooglądałaby sobie nagie, damskie ciałka. Wszystkie w końcu były piękne. Nie miała jakiś szczególnych preferencji, choć na pewno lubiła mieć za co złapać. Zabawne, bo sama miała raczej skromny biust i dość plaski tyłek.
- W sumie ciekawe czy to co mówią o facetach pijących sok ananasowy to prawda? - zastanowiła się, całkowicie niewzruszona tematem, jaki poruszyła. Jak już wspominałam, Bidwell pozostawała otwarta we wszystkich niemal kwestiach. Na dobrą sprawę miała też nie raz okazję by skosztować łakoci od Jonah, ale nie wyczuła jakieś specjalnie słodkiej nuty w ich smaku. Może to wszystko jednak ściema aby wkręcić płeć piękną?
Prysznic był przyjemnie odświeżający. Zamienienie mokrego bikini na parę szortów oraz top również. Stanik? A komu było to potrzebne. Mając nieco dodatkowego czasu Lula upewniła się też by wmasować we włosy kokosową odżywkę i nasmarować całe ciało nawilżającym olejkiem. Całoroczna opalienizna wymagał bowiem pewnej pielęgnacji.
- Łap mnie Sheppard! - wrzasnęła blondynka za plecami Ratownika, dostrzegając jego sylwetkę przed sobą. Potem oczywiście wzięła mały rozbieg, żeby wskoczyć mu na plecy. Przy ich różnicy wzrostu przypominała uczepioną do niego, małą koalę
- Kierunek White Rock! - zarządziła jak najprawdziwszy kapitan swojego prawie dwumetrowego statku.
River Sheppard