: 08 mar 2024, 14:50
Ona wcale nie zamierzała się od pomocy migać! Była tutaj po to, aby rozejrzeć się za małymi żółwiami, jednak nie znaczy to wcale, że chciała przyjść na gotowe i nie dać blondynowi nic w zamian. Nie zamierzała też zgrywać damy, która planowała trzymać się z daleka od wszelkiej aktywności fizycznej, albo zadań, które wymagały od niej nieco większego zaangażowania. Nie była jedną z tych dziewczyn, które bały się pobrudzić, dlatego pomoc w rozłożeniu namiotu nie stanowiła dla niej problemu. Mało tego, czuła się o wiele lepiej z faktem, że Declan zdecydował się ją w to zaangażować, niż gdyby w ogóle nie miała przy tym swojego udziału, bo wówczas czułaby się niekomfortowo. Wydawało jej się, że on to rozumiał.
Namiot i cała reszta straciły jednak na znaczeniu, kiedy w ich pobliżu pojawiły się małe żółwie. Początkowo zaalarmowały ich dziwne dźwięki, a przez to, iż Georgie po raz pierwszy miała do czynienia z obserwacją małych gadów, nie od razu zorientowała się, że chodziło właśnie o ich przemarsz. W tym musiał uświadomić ją Declan, a kiedy to zrobił, podeszli nieco bliżej, a Fanning wyglądała na szczerze oczarowaną tym, co zobaczyła. Zadowolenie było widoczne nie tylko w jej grymasie, ale przede wszystkim w ekscytacji, z jaką podchodziła do całego tego przedsięwzięcia. A chociaż upierała się, że bawiłaby się dobrze nawet wtedy, kiedy niczego nie udałoby im się zobaczyć, nie da się zaprzeczyć temu, że skoro ich obserwacja została zwieńczona sukcesem, teraz już naprawdę nie miała na co narzekać. No, może niekomfortowy miał okazać się brak drugiego koca, co dotarło do niej, kiedy blondyn przegrzebywał zabrane z samochodu rzeczy. Jak widać, żadne z nich nie dopilnowało tego, aby byli odpowiednio przygotowani, przez co znaleźli się w dość nietypowym położeniu, co jednak nie oznaczało, że Georgie zamierzała dać mu zmarznąć. Wzięła koc w dłoń i rozłożyła go, po czym zerknęła niepewnie na Declana. - Wiesz, że nie musisz bawić się w dżentelmena? - odezwała się, unosząc ku górze jedną brew. - Zmieścimy się pod nim oboje. No chyba, że naprawdę boisz się, że się opluję… Mogę obiecać, że postaram się tego nie robić - zapewniła, uśmiechając się łagodnie. Nie chciała robić z tego nic wielkiego, bo przecież nic takiego się nie działo, prawda? To była wyjątkowa sytuacja i wyjątkowo należało się zachować.
Namiot i cała reszta straciły jednak na znaczeniu, kiedy w ich pobliżu pojawiły się małe żółwie. Początkowo zaalarmowały ich dziwne dźwięki, a przez to, iż Georgie po raz pierwszy miała do czynienia z obserwacją małych gadów, nie od razu zorientowała się, że chodziło właśnie o ich przemarsz. W tym musiał uświadomić ją Declan, a kiedy to zrobił, podeszli nieco bliżej, a Fanning wyglądała na szczerze oczarowaną tym, co zobaczyła. Zadowolenie było widoczne nie tylko w jej grymasie, ale przede wszystkim w ekscytacji, z jaką podchodziła do całego tego przedsięwzięcia. A chociaż upierała się, że bawiłaby się dobrze nawet wtedy, kiedy niczego nie udałoby im się zobaczyć, nie da się zaprzeczyć temu, że skoro ich obserwacja została zwieńczona sukcesem, teraz już naprawdę nie miała na co narzekać. No, może niekomfortowy miał okazać się brak drugiego koca, co dotarło do niej, kiedy blondyn przegrzebywał zabrane z samochodu rzeczy. Jak widać, żadne z nich nie dopilnowało tego, aby byli odpowiednio przygotowani, przez co znaleźli się w dość nietypowym położeniu, co jednak nie oznaczało, że Georgie zamierzała dać mu zmarznąć. Wzięła koc w dłoń i rozłożyła go, po czym zerknęła niepewnie na Declana. - Wiesz, że nie musisz bawić się w dżentelmena? - odezwała się, unosząc ku górze jedną brew. - Zmieścimy się pod nim oboje. No chyba, że naprawdę boisz się, że się opluję… Mogę obiecać, że postaram się tego nie robić - zapewniła, uśmiechając się łagodnie. Nie chciała robić z tego nic wielkiego, bo przecież nic takiego się nie działo, prawda? To była wyjątkowa sytuacja i wyjątkowo należało się zachować.