: 04 paź 2021, 20:00
- Wow, wow, wow - aż musiała ręce podnieść. - Aż tak daleko nie brnij. Jeszcze nie spotkałam kogoś kto by Sherlocka nie lubił. Strach myśleć, że ktoś taki może istnieć - i właśnie ogarnęła dobitnie jakim szokiem dla Remi'ego mógł być brak sympatii wobec Bonda. Gdzieś tam w środku jej negatywniejsza strona mówiła, że takie osoby na pewno istnieją - w obydwu przypadkach - ale jednak... strach o tym myśleć! Niezrozumiałe by to było. Aż żal tych person bo nie wiedzą co tracą.
- Obiecuję obejrzeć - położyła rękę na sercu by pokazać, że nie żartuje. I tak miała to kiedyś w planach, więc zyskała dodatkową motywację. Dzięki temu może szybciej obejrzy i popisze się swoją wiedzą przed kumplem z pracy i obecnym towarzyszem powodziowym.
- W to nie wątpię. Tyle, że jak się miewało gorsze wypadki to lubi się ignorować te mniejsze. A coś małego może przerodzić się w coś wielkiego jeśli dobrze się tym nie zajmie - jak widać nie będzie go naciskać bo się z tym nie rzucała. Ot, mała rada by nie ignorować mniejszych zwichnięć, siniaków itp. bo nigdy nic nie wiadomo. Miała przynajmniej nadzieję, że po tej całej akcji Remi sobie odpocznie i dojdzie do siebie. Tym lepiej jakby ta niedziela okazała się leniwa i nie mieli większego wezwania. W takich chwilach te małe bóle lubią o sobie dawać znać.
- Dzisiaj takiej nie dostaniemy, więc notka będzie dobrym pomysłem - i tak zrobi jak skończą wpierw z tą wodą dokoła, którą również się zajmowała. W grupie raźniej, a lepiej aby nikt inny już nie ucierpiał. Tego by tylko brakowało - poobijanych strażaków, którzy mieli ruszać na pomoc innym. - Coś powinno być - przeszła do lodówki, poszperała chwilę i rzuciła mężczyźnie mrożone opakowanie. - Kalafior, ale myślę, że też się nada - dodała z uśmiechem, ale po chwili oczyma musiała przewrócić na wyzyskiwanie potrzebujących. - Zobaczymy. Na pewno lepiej pójdzie mi zastanawianie się kiedy już nie będziemy się tak ślizgać. A jak pomarudzisz o siniakach to szanse wzrosną - i wróciła do wycierania mopem. Za dobre serce miała, no ale jakby nie patrzeć to jej pomógł. Nawet jeśli wcześniej wody nie było i teraz powódź mieli to woda wróciła mimo wszystko. Najważniejsze, że wiedzieli w czym jest problem, więc zadanie można było uznać za zakończone sukcesem.
remi blackwell
- Obiecuję obejrzeć - położyła rękę na sercu by pokazać, że nie żartuje. I tak miała to kiedyś w planach, więc zyskała dodatkową motywację. Dzięki temu może szybciej obejrzy i popisze się swoją wiedzą przed kumplem z pracy i obecnym towarzyszem powodziowym.
- W to nie wątpię. Tyle, że jak się miewało gorsze wypadki to lubi się ignorować te mniejsze. A coś małego może przerodzić się w coś wielkiego jeśli dobrze się tym nie zajmie - jak widać nie będzie go naciskać bo się z tym nie rzucała. Ot, mała rada by nie ignorować mniejszych zwichnięć, siniaków itp. bo nigdy nic nie wiadomo. Miała przynajmniej nadzieję, że po tej całej akcji Remi sobie odpocznie i dojdzie do siebie. Tym lepiej jakby ta niedziela okazała się leniwa i nie mieli większego wezwania. W takich chwilach te małe bóle lubią o sobie dawać znać.
- Dzisiaj takiej nie dostaniemy, więc notka będzie dobrym pomysłem - i tak zrobi jak skończą wpierw z tą wodą dokoła, którą również się zajmowała. W grupie raźniej, a lepiej aby nikt inny już nie ucierpiał. Tego by tylko brakowało - poobijanych strażaków, którzy mieli ruszać na pomoc innym. - Coś powinno być - przeszła do lodówki, poszperała chwilę i rzuciła mężczyźnie mrożone opakowanie. - Kalafior, ale myślę, że też się nada - dodała z uśmiechem, ale po chwili oczyma musiała przewrócić na wyzyskiwanie potrzebujących. - Zobaczymy. Na pewno lepiej pójdzie mi zastanawianie się kiedy już nie będziemy się tak ślizgać. A jak pomarudzisz o siniakach to szanse wzrosną - i wróciła do wycierania mopem. Za dobre serce miała, no ale jakby nie patrzeć to jej pomógł. Nawet jeśli wcześniej wody nie było i teraz powódź mieli to woda wróciła mimo wszystko. Najważniejsze, że wiedzieli w czym jest problem, więc zadanie można było uznać za zakończone sukcesem.
remi blackwell