#3 it’s been a loveless year
: 08 sie 2021, 12:45
Była zmęczona, tak po ludzku zmęczona tym wszystkim co działo się dookoła niej - ślubem czy raczej przygotowaniami do niego, kolejnymi sprzeczkami z Lachlanem o totalną, nieistotną bzdurę, które coraz częściej urastały do rangi gigantycznych problemów czy goniącymi deadline’ami projektów wiszących nad jej głową. Nie marzyła o niczym innym jak wyjeździe z miasta by wreszcie złapać odpowiednią perspektywę, wziąć głęboki oddech i nie dawać się tak prosto sprowokować o byle co. A może powinna nazywać rzeczy po imieniu? Marzyła o ucieczce od problemów - dokładnie tak samo jak osiem lat temu, gdy znacząca część rodziny Rockwellów zginęła w pożarze, a mimo to starała się zachować jak dorosły człowiek i stawić czoła wyzwaniom, które oferowało jej życie… Tylko po co? Czy to wszystko było tego warte?
Korzystając z zakończonego międzynarodowego projektu, który udało jej się wysłać jeszcze przed weekendem - ale także tego, że Lachlan finalizował projekt osiedla, spędzając w biurze długie godziny - domknęła także projekt, o który prosił ją najstarszy z rodzeństwa związany z rodzinnym biznesem. Odstawiła filiżankę z kawą na dębowy blat biurka, po czym odwróciła w jego kierunku wyświetlacz swojego macbooka, na którym wyświetliła kilka zaprojektowanych przez siebie etykiet w różnorakich wersjach kolorystycznych. Odchyliła się do tyłu na fotelu i wsuwając ręce pod głowę, przybrała na ustach iście łobuzerski uśmiech skierowany w stronę brata.
- Wiem, że obiecywałam, że będą szybciej, ale nie dałam rady. Zeszło mi się trochę dłużej z ostatnim projektem niż pierwotnie zakładałam - za to masz w gratisie etykiety na najdroższe butelki - mruknęła, sięgając po filiżankę z czarną kawą, która zdążyła już lekko wystygnąć nim w ogóle się za nią zabrała. Uniosła ją do ust i upiła spory łyk pozostawiając na jej krawędzi kolorowy ślad szminki, by po dłuższej chwili zadzierając głowę delikatnie ku górze przyjrzeć się bratu. Zastanawiała się jak wyczuć grunt, jak sprawdzić czy lód po którym stąpa jest jakkolwiek bezpiecznym i czy w ogóle powinna robić krok w przód.
Wzięła głębszy wdech i rozchyliła usta, chociaż jakikolwiek dźwięk wydobył się z jej gardła dopiero po dłuższej chwili. - Słyszałam, że Baby wróciła do miasta. Podobno się widzieliście? - uniosła brew ku górze w pytającym geście, obserwując uważnie reakcję Jamiego. Słodko nieświadomego jej wiedzy najstarszego z Rockwellów.
Jamie Rockwell