lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.

Biorąc pod uwagę to, jak wiele pracy miała obecnie, odrobina relaksu wydawała jej się czymś upragnionym. Potrzebowała przerwy i jakiegoś wypadu, w trakcie którego mogłaby się odstresować, ale jednocześnie nie mogła pozwolić sobie na zniknięcie z miasta na dłuższy czas. A szkoda, bo naprawdę zabiłaby za jakąś wycieczkę na narty, albo przynajmniej jakiś rekreacyjny wyjazd, w trakcie którego mogłaby wylegiwać się na leżaku z drinkiem w dłoni. Była to jednak perspektywa, po którą nie mogła sięgnąć, ponieważ na miejscu czekała ją cała masa treningów i ciężkiej pracy, do której musiała się przyłożyć, jeśli na kolejnych zawodach chciała coś osiągnąć. Już ostatnim razem była tego bliska, ale niestety nie doszło do tego, ponieważ w ostatniej chwili powinęła jej się noga. Nie mogła dopuścić do tej porażki po raz kolejny, tym bardziej, że nagle otworzyły się przed nią drzwi do sukcesu. Oczy sponsorów były zwrócone ku niej, dzięki czemu miała szansę jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła. Musiała zadbać o to, aby rozegrać wszystko właściwie, ale żeby do tego doszło, musiała także zadbać o to, aby oczyścić swój umysł. Skupianie się wyłącznie na treningach także nie było dobre, dlatego dziś planowała od tego odpocząć.
Kiedy Meredith wyraziła chęć wspólnego wyjścia, Posy od razu zabrała się za dopełnienie wszelkich formalności. Odrobinę żałowała, że na kręgielnię pojechać będą musiały aż do Cairns, ale ostatecznie doszła do wniosku, że taka drobna odmiana także może dobrze jej zrobić. Zarezerwowała zatem tor na odpowiednią godzinę, a z przyjaciółką umówiła się już na miejscu, dzięki czemu wcześniej sama mogła załatwić w mieście jeszcze kilka innych spraw. Wieczorną porą mogły więc zacząć zabawę, dlatego od kilku minut Posy siedziała na niewielkiej ławeczce i próbowała zasznurować te dziwaczne, kręgielniane buty, z którymi z niejasnych przyczyn zawsze miała problem. - Mam nadzieję, że tym razem nie połamię sobie tu paznokci. Dopiero je zrobiłam, nie chcę znów zmarnować kolejnych kilku godzin na siedzeniu w salonie - stwierdziła, kiedy w końcu uporała się z butami i była gotowa na to, aby ruszyć w stronę toru. Najpierw zerknęła jeszcze na przyjaciółkę, chcąc ocenić czy i ona była w stanie już jej towarzyszyć.
sumienny żółwik
Magda
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
#6

Meredith nie myślała o relaksie, była za bardzo zestresowana ostatnimi dniami. Jej myśli wciąż wracały do tamtego dnia, tamtej operacji i cholernej pękniętej rękawiczki. Dobrze, że nie lubiła za bardzo tej przereklamowanej czynności zwanej spaniem, bo w nocy śniło jej się, że znowu trwa tamta operacja i typ nagle się w jej trakcie wybudza i łapie ją za rękę, oskarżając że to wszystko jej wina. Co przecież nie miało sensu, bo odkąd przywieźli go po wypadku, nie odzyskał ani na chwilę przytomności, nie wiedziała jak wyglądał i jak brzmiał jego głos. I przecież właśnie, miał rozległe obrażenia, mógł umrzeć z jakiegokolwiek powodu. Nie było sekcji zwłok, więc nigdy się tego nie dowiedzą, a za kilka dni jego ciało zostanie wydane rodzinie, ale.. ale. Zawsze było jakieś ale. A o tym “ale” akurat Meredith nie potrafiła przestać myśleć. Więc.. propozycja Posy była bardzo korzystna. Ostatnio Mere wprowadzała do swojego organizmu bardzo dużo alkoholu i jeszcze więcej kofeiny niż zwykle, więc nic dziwnego, że z taksówki wyszła z wielkim kubkiem jednorazowym, który jeszcze w połowie był wypełniony kawą. Zresztą, to nie był wcale dziwny widok, Meredith i kawa byli niemal nierozłącznym duetem. I przez kolejkę po tą kawę trochę się spóźniła, ale szybkim krokiem wparowała do środka i odnalazła wzrokiem przyjaciółkę.
- Możemy ci je obkleić plastrami -rzuciła, chociaż nie chciała myśleć o dłoniach, palcach, ani tym bardziej paznokciach, które lubią przebijać rękawiczki w najmniej odpowiednim momencie. - Ależ te buty ci pasują, powinnaś takie regularnie nosić. Dla mnie też masz po wujku klaunie przygotowane? - zapytała, siadając obok i ściągając buty, co chwilę jej zajęło, bo musiała sporo z nich rozwiązać.
- Będę sobie wyobrażać że te pachołki to głowy idiotów z kawiarni. Ile można wybierać jaką się chce kawę? Nie dość, że kolejka ogromna, więc mieli na to tyle czasu, to jeszcze potem jeden frajer z drugim wypytywał o region, z którego pochodzi kawa i rodzaje mlek roślinnych - rzuciła, wywracając oczami. Tak, Mer nie była w super nastroju. Ale zamierzała go sobie poprawić, grą, alkoholem i spotkaniem z przyjaciółką. Nawet jeśli nie mogła jej powiedzieć co naprawdę ją gryzie. - Może wezmę kulę następnym razem w drodze po kawę, będę mogła w nich rzucać po każdych dziesięciu sekundach zastanawiania się. Albo pożyczę od Ciebie szpikulec. Posługuje się różnymi w pracy, to nie powinno się od tego wiele różnić - mruknęła, na chwile się prostując i nawet robiąc wolną ręką ten ruch, który się wykonuje przy szermierce.
patriotyczna dusza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
Posy za bardzo nie mogła sobie na to pozwolić. Jasne, zdarzały się wieczory, kiedy i ją można było zobaczyć ze szklaneczką alkoholu w dłoni, ale było to na tyle sporadyczne, iż chyba każdy przywykł już do myśli, że to ona zawsze była tą, która na imprezach pozostawała trzeźwa. Rzecz w tym, że kiedy zdecydowała się na związanie swojego życia ze sportem, z pewnych rzeczy musiała zrezygnować, zwłaszcza teraz, kiedy na szali ważyła się przyszłość jej kariery. Nigdy nie narzekała na to, ponieważ umiała bawić się bez takich dodatków, a ze stresem radziła sobie w inny sposób. Jego zwyczajnie rozładowywała na treningach, co naprawdę pomogło jej, kiedy jej partner zachorował. Gdyby wtedy miała rzucić się w wir popijania alkoholu, nie tylko nie byłaby w stanie pomóc swojemu zmarłemu chłopakowi, ale przy okazji zaszkodziłaby też sobie. Dziś jednak znajdowała się w miejscu, w którym chciała się znajdować, a fakt, że mogła spędzić ten wieczór z przyjaciółką dodatkowo sprawiał jej przyjemność.
Nie przeszkadzało jej nawet to drobne spóźnienie, bo przecież ostatecznie Meredith dotarła na miejsce, dzięki czemu mogły zająć się dalszymi przygotowaniami do gry. - Żebym wyglądała jak Edward Nożycoręki po amputacji? Podziękuję - odpowiedziała z rozbawieniem, a później poprawiła jeszcze coś, co ją w tym bucie uwierało. Były nieszczególnie wygodne, tego akurat nie lubiła w kręglach. - Owszem. Poprosiłam pana, żeby dla ciebie dał takie najbardziej dziwaczne. Popatrz na to - oznajmiła ze szczerym entuzjazmem, a później podała jej buty, które do tej pory spoczywały na ławeczce obok Posy. Swoimi żywymi kolorami aż raziły w oczy, dlatego O’Brallaghan była bardzo zadowolona z tego, że jakimś cudem udało jej się taką parę dorwać. - To brzmi jakby przynajmniej coś na jej temat wiedział. Jakiś czas temu trafiłam na panią, która poprosiła o ekspresso. Tak, ekspresso, a jak dostała espresso, zaczęła się kłócić, że chodziło jej o dużą kawę z ekspresu - opowiedziała, przy okazji posyłając brunetce dość wymowną minę. Naprawdę nie rozumiała dlaczego niektóre osoby nie próbowały nawet zapoznać się z podstawami otaczającego ich świata. Nie twierdziła, że każdy musiał znać się na wszystkim, ale taka niewiedza świadczy już chyba o jakiejś ignorancji. - W takim razie wiem już co kupię ci na urodziny - oznajmiła z rozbawieniem, a później zerknęła na stopy Meredith, żeby ocenić jej poczynania z butami. - Gotowa? - zapytała i klasnęła w dłonie. Jak wspomniałam, naprawdę cieszyła ją perspektywa dzisiejszego wyjścia i już nie mogła się doczekać, aż zabiorą się za grę.
sumienny żółwik
Magda
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
Meredith to rozumiała i to bardzo dobrze. Co prawda na studiach, jak chlała wieczorem, to rano tak czy siak mogła sobie iść na zajęcia, albo nawet na egzaminy, ale teraz, kiedy pracowała, często była na dyżurze i nie mogła sobie na to pozwolić. Bywały też momenty, kiedy nawet mimo bycia po dyżurze wzywano ją do szpitala i nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Bo kiedy jest wypadek albo z innych względów jest zbyt mało rąk do pomocy w szpitalu, wzywało się każdego kto wpadł im do głowy. I jak wiadomo, rezydenci nie mogli sobie pozwolić na olewanie takich wyzwań, więc nawet wychodząc ze znajomymi Mere miała gdzieś tam w tyle głowy, że pager może zacząć piszczeć. No, zwykle. Dziś miała to gdzieś, dzisiaj chciała zapomnieć i w razie czego powiedzieć, że jest pod wpływem i nie może przyjechać. Przynajmniej kolejnej osobie nie zaszkodzi…
- Nawet nie wiem… jak… i… - zmarszczyła brwi, próbując sobie wyobrazić jak to miałoby wyglądać, ale prawdę mówiąc to dawno nie oglądała Edwarda, więc uznała, że jebać i pokręciła głową, odganiając tamtą myśl.
- Wow, nie sądziłam że tyle różnych rzeczy i kolorów może się znaleźć na jednym bucie - przyznała, oczywiście idąc dalej w zaparty sarkazm. - Aż się marzy o tym, żeby jedna z kul przypadkiem uderzyła mnie na tyle mocno, żebym mogła w nich umrzeć i zostać pochowana - dodała, zerkając na przyjaciółkę i wywracając oczami. - Żartuję, każdy wie że chcę być spalona - dodała, w ramach czarnego humoru. I niby jako człowiek nauki mogłaby przeznaczyć swoje ciała dla dobra nauki, ale zbyt dobrze znała niektóre koszmarne historie o głupich studentach i no nie, po prostu nie. Nie chciała ryzykować.
- Że co? - zapytała, a potem zmarszczyła brwi. - Lepiej niech nikt jej nie mówi, że ekspresy robią espresso, bo jej świat się zawali - mruknęła, bo to naprawdę nie miało sensu. - Pewnie naoglądała się jakiejś brazylijskiej telenoweli, zapominając że nie rozumie znaczenia słów, a napisy bywają zawodne. I nie doczeka się ani seksownego Hulio z jego bratem Juanem, ani takiej kawy - rzuciła, kręcąc powoli głową. A potem założyła te buty i dopiła resztę kawy, ze smutkiem że już się skończyła. - I jak ci durni ludzie chcą testować różne kawy, to niech się zapiszą na degustacje, jak każdy normalny człowiek - dodała, w ramach wyrażenia swojej frustracji na cały świat. Ostatnio miała jej w sobie sporo i w jakiś sposób musiała z niej uciekać.
- Ekstra - skomentowała - to ja ci kupię skalpel dla równowagi, żebyś się przekonała co to znaczy dźgać w moim stylu - dodała, niby poważnie, ale kto wie, czy mówiła serio? Posy będzie musiała poczekać do swoich urodzin.
- Taaak. chodźmy celować - skinęła lekko głową i wrzuciła kubek w drodze do ich stanowiska. - Skoro się spóźniłam to proszę, zacznij, czyń honory - zaoferowała, unosząc brwi - czyją głowę sobie będziesz wyobrażać? - dopytała po chwili, bo sama miała kilka opcji w głowie na swoje cele, więc sprawdzała czy przyjaciółka też ma w sobie tyle złości, czy jednak nie.
patriotyczna dusza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
Widząc to, jak Meredith zagubiła się gdzieś z tą myślą, którą przed chwilą jej zaserwowała, Posy zaśmiała się pod nosem. Nie skomentowała tego w żaden sposób, tylko jeszcze lekko pokręciła głową. Rozbawienie najwyraźniej nie miało opuścić jej zbyt szybko, bo nie minęła chwila, a temat zszedł na te koszmarne buty, których nikt z własnej woli nie chciałby założyć na miasto, a ona znów miała ochotę się roześmiać. I pomyśleć tylko, że od ostatniego spotkania z przyjaciółką dzieliło ją tak dużo czasu. Powinna była pomyśleć o tym wcześniej, skoro ta natychmiastowo była w stanie poprawić jej humor! - A do kremacji nie wymagają jakiegoś stroju? Czy do pieca wjeżdża się w pełni naturalnie? Jeśli tak, to myślę, że gdybyś w testamencie wrzuciła zastrzeżenie, że twoim ostatnim życzeniem są takie właśnie buty, ktoś na pewno by to uszanował - stwierdziła, no bo przecież wiadomo jak to jest z podejściem do zmarłych. Nie można źle o nich mówić, a wszystko to, co za życia robili, nagle staje się święte. Pewnie podobnie jest z tym ostatnim słowem, o czym wiedziała trochę jakby z pierwszej ręki. W końcu nie tak dawno temu pochowała swojego faceta, przy którym tkwiła, chociaż wcale go już wtedy nie kochała. Śmierć działa jednak na ludzi ogłupiająco, chociaż to też nie tak, że O’Brallaghan uważała, że popełniła w tamtym czasie jakiś błąd. Nie, pewnych rzeczy może i żałowała, ale doprowadzenie wszystkiego do końca było naprawdę mądrą decyzją.
- Moja babcia bardzo lubiła takie telenowele. Ale ma w domu ekspres i nawet potrafi się nim posługiwać - stwierdziła, chwilę później wzruszając jednak ramionami. Nie było sensu zastanawiać się nad tym, co stało za ludzką głupotą, ponieważ na to zwyczajnie nie było reguły. Nie było również lekarstwa, zatem jedyne, co im pozostawało, to wzięcie tego na klatę i narzekanie sobie, kiedy już miały okazję się spotkać. - Obawiam się, że by mnie mogli zdyskwalifikować z następnych zawodów, gdybym na treningu wyskoczyła ze skalpelem - bo to jednak trochę groźniejsze przecież było. Zaraz jednak pokręciła głową, a później pomaszerowała razem z Meredith w stronę zarezerwowanego wcześniej toru. Bez wahania chwyciła za jedną z kul, ale zanim ją pchnęła, zastanowiła się jeszcze nad tym pytaniem. - Dziś chyba tylko sąsiada z kosiarką, który nie zna litości w weekendy, a ty? - zapytała, po czym w końcu pozwoliła kuli polecieć po torze, strącając przy tym marną liczbę kręgli. Nie była w tym sporcie najlepsza, ale to nie ujmowało przyjemności, jaką czerpała z tej zabawy.
sumienny żółwik
Magda
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
Meredith ostatnio nie miała kompletnie nastroju na śmiechy, więc dobrze że chociaż ktoś przy niej miał dobrą zabawę. Nie była co prawda jednym z tych ludzi, którzy myśleli że muszą być przy innych wygadani, weseli i tryskający zawsze optymizmem, bo ktoś jest obok, co Posy po takim czasie przyjaźnienia się z nią już całkiem nieźle wiedziała, ale i tak nie lubiła komuś psuć nastroju tylko dlatego, że sama ma ponury.
- Hm - rzuciła, unosząc brwi - nigdy się nad tym nie zastanawiałam - przyznała po chwili - na medycynie nie uczą tego, czy sprawdza się skład tkanin i butów przed spaleniem… jedyne co ci mówią, że wtedy przynajmniej nie obudzisz się nagle w trumnie, bo jednak miałeś specyficzne schorzenie i cię pochowali żywcem - uniosła lekko brwi - i wiesz, dzisiaj tacy ludzie mają trochę lepiej niż kiedyś, bo zakopują cię głębiej i są solidniejsze trumny, ale… no jak wygrzebiesz się z grobu, bo jakimś cudem się nie zdążyłeś w tej trumnie udusić, to przynajmniej nikt cię nie weźmie za zjawę, wampira, czy inną strzygę i nie spali na stosie - rzuciła, trochę za bardzo wchodząc w historię, ale no na medycynie takie rzeczy się pojawiały! I sekcje zwłok na kradzionych z cmentarzy zwłokach, bo inne zagrania były zakazane. - Powinnam mieć jakiś filtr przy dzieleniu się takimi ciekawostkami? - zapytała z lekkim rozbawieniem, bo chyba się trochę zapędziła! To były ciekawe, ale makabryczne rzeczy, które nie każdy musiał chcieć usłyszeć. I w sumie nie pamiętam, najlepiej by było chyba palić bez niczego, ale kto ich tam wie?
- Zawsze chciałam komuś tak wylać drinka jak w tych telenowelach… no wiesz, prosto w twarz - rzuciła, unosząc brwi, bo to było akurat prawdziwe marzenie. - Za tymi zamaszystymi policzkami to bym się raczej w kolejce nie ustawiła, zawsze byłam dziewczyną, która wolała sięgnąć po uderzenie z pięści - dodała, bo cóż, telenowele były specyficzne. Dużo dramatyzmu, dużo wylanych drinków, dużo policzkowania i dużo dziwnych trójkątów miłosnych.
- Nie nudzi ci się czasem ta igła? Nie wolałabyś się przerzucić na… .taki miecz albo młot? - zapytała, pół żartem i pół serio, dlatego nazwała jej… em… no ten, którego słowa zapomniałam, do nakłuwania ludzi. Więc igła pasuje!
- A ja swoją własną - mruknęła cicho i wzięła kulę do ręki. - Żartuję, wszystkich debili z pracy - dodała, trochę kłamiąc, a potem przygotowując się do pierwszego rzutu, jak tylko Posy się zajmie swoim.
patriotyczna dusza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
Otworzyła szeroko oczy i zamrugała kilkakrotnie. Rzeczywiście nie do końca spodziewała się usłyszeć teraz taką historię, ale to też nie tak, że Meredith całkowicie wzięła ją z zaskoczenia. Znały się nie od dziś, a O’Brallaghan doskonale wiedziała czego może się po niej spodziewać. Jedyne, co odrobinę zbiło ją z tropu, to puenta, której oczekiwałaby najpewniej trochę w innym kształcie. No bo jasne, ona też słyszała gdzieś te makabryczne historie o możliwości bycia zakopanym żywcem, ale nigdy nie było jej dane rozważać tego pod kątem wampiryzmu czy innych, irracjonalnych podejrzeń. Właśnie dlatego ostatecznie uśmiechnęła się, nie bardzo wiedząc jak to skomentować, co najtrafniej zrobiła sama Meredith, tym samym sprawiając, że na twarzy Posy wymalowało się szczere rozbawienie. - Nie. Tak w zasadzie to jestem zdania, że to jedna z twoich lepszych cech. Ja doceniam ciekawostki, a poza tym nigdy nie przestaną bawić mnie wyrazy twarzy osób, które akurat przechodzą obok nas i pod wpływem twoich słów robią się przerażone - przyznała ze śmiechem, nawet jakoś szczególnie nie mijając się z prawdą, bo niejeden raz widziała już kogoś, kto zerkał na nie z niepokojem, a wszystko za sprawą tego, że z ust jej przyjaciółki wyrwało się akurat coś, co brzmiało zaskakująco. O’Brallaghan naprawdę uważała to za plus tej przyjaźni.
- Ja bym chyba nie chciała - przyznała po chwili zastanowienia, marszcząc przy tym lekko brwi. - To znaczy, no wiesz, to na pewno byłoby zabawne, ale wyobraź sobie, że poza takim wylaniem drinka na czyjąś twarz dostajesz też cały ten bagaż, który zazwyczaj mają za sobą postaci z telenoweli. Jasne, życie nie jest lekkie, ale no nie wiem, nie chciałabym, żeby nagle się okazało, że moja matka tak naprawdę nie jest moją matką, bo ojciec lata temu miał romans z córką rolnika zza miedzy, ale nie chcieli skandalu czy coś - a przecież właśnie tak zagmatwane historie pojawiały się z reguły w telenowelach, o czym Posy nie miałaby ochoty przekonać się na własnej skórze. Już i tak swoje przeżyła, a to wystarczy jej zupełnie. - Z nimi jest większe ryzyko, że upuściłabym je sobie na stopę i poniosła szkody. Raczej nie chciałabyś składać moich zmiażdżonych palców - zauważyła, bo zdarzało się czasem, że i ona bywała niezdarna. Miecza mogła więc dobyć co najwyżej w swojej wyobraźni, a obecnie wolała raczej trzymać się tego, co dobrze znała. - Wiesz, chyba zacznę znów chodzić na randki - wspomniała, po czym w końcu rzuciła po raz pierwszy, a później usunęła się z miejsca, żeby umożliwić Meredith pójście w jej ślady. Chyba chciała poznać zdanie przyjaciółki, bo przez dłuższy czas uważała, że jeszcze jej nie przystoi.
sumienny żółwik
Magda
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
Tak, takie były uroki zadawania się z kimś, kto pracował w szpitalu. I kto żył swoim zawodem! No ale czym innym miała żyć, skoro ostatnie lata były pełne niebotycznie długich dyżurów, z których nigdy się tak na sto procent nie wracało do domu? Bo jeśli był jakiś ogromny wypadek, coś się zawaliło, czy generalnie jakaś tragedia była, to i tak szpital mógł ściągać wszystkie ręce na pokład. A nawet jeśli tego nie robili, bardzo ciężko było zostawić pracę w pracy, bo kiedy stawką jest ludzkie zdrowie i życie, człowiek wychodząc z niej nieustannie analizuje i zastanawia się, czy aby na pewno wszystko dobrze zrobił. Ewentualnie jara się, jak dobrze mu poszło. I dlatego Meredith aż tak często nie randkowała, bo większość facetów odstraszała nieustanna gadka o jej pracy. A w sumie… no większość stażystów i rezydentów właśnie o tym chciało i umiało gadać.
- Tak, niech się hartują - rzuciła, unosząc brwi - i nie podsłuchują. Poza tym wiesz, człowiek w ciągu swojego życia może mijać 36 statystycznych morderców, że lepiej niech uważają kogo spotykają… - mruknęła, bo to też kłamstwem nie było. Nie była to co prawda statystyka o seryjnych mordercach, a po prostu mordercach, no ale i tak była kripi. Zwłaszcza że to była zrównana statystyka… ktoś może spotkać i setkę!
- No coś ty, nie mów że nie chciałabyś się dowiedzieć, że Twój nowy ukochany jest Twoim bratem na cztery najbliższe sezony, w trakcie których zrobisz sobie dzieci z dwoma innymi facetami, przegrasz i odzyskasz rodzinny biznes, rozwiedziesz się, odkryjesz że jednak nie jesteście spokrewnieni, bo doszło do zamiany bobasów, umrzesz na wizji tylko po to, żeby jednak przeżyć i stracisz pamięć gdzieś po drodze, bo bez tego się nie liczy? - zapytała, unosząc brwi i mierząc ją uważnym wzrokiem. A potem śmiechnęła cicho - I ci wszyscy seksowni ogrodnicy i stajenni, z którym mogłabyś romansować. I oczywiście nie zapominajmy o facetach Twoich przyjaciółek i flirtach z zięciami, żeby była większa dynamika - dodała, bo można tak gdybać przez cały miesiąc, a człowiek nie przeanalizuje samej fabuły Mody na Sukces, a co dopiero typowych brazylijskich telenoweli.
- Nie przepadam za ortopedią, trzeba wkładać w nią zbyt wiele siły, zwłaszcza przy wybitych stawach - przyznała, lekko marszcząc brwi - wolę mięciutkie i delikatne mózgi - uniosła lekko brwi, zauważając że znowu jest dziwna rozmawiając o swojej pracy. Ale naprawdę cholernie trudno było przestać!
- A co cię skłoniło do takiej szalonej decyzji? - zapytała, jak już wycelowała kulą i zrzuciła połowę pachołków. Wzięła kolejną i poprawiła, chociaż jeden oporny ziomek sie ostał i nie chciał przewrócić. Więc przeklęła cicho - Na pewno nie umawiaj się na kręgle - dodała, niezadowolona, ale trudno. I zamówiła im po drinku, bo ostatnio często sięgała po alkohol.
patriotyczna dusza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
I znów udało jej się ją zaskoczyć, ponieważ tej statystyki Posy nie znała. Uniosła ku górze obie brwi i zerknęła na Fernsby wyraźnie zaskoczona. Była już bliska zapytania jej o to, skąd tak właściwie zasięgnęła tych informacji, ale po chwili coś ją rozproszyło, dlatego zrezygnowała z tego, zamykając usta, które uprzednio zdołała otworzyć. Sama też musiała wypaść teraz dziwne, dlatego nic dziwnego, że kiedy już znajdowały się pośród ludzi, ci najczęściej obdarzali je pogubionymi spojrzeniami. Chyba nie były do końca przystosowane do tego, aby przebywać w tłumie, heh.
Usłyszawszy tę serialową wizję swojego życia, Posy nie umiała się nie uśmiechnąć. Meredith rzeczywiście trafiło się trafić w punkt, tym samym sprawiając, że rozbawienie naprawdę wyraźnie malowało się na jej ustach. - Nigdy nie przedstawiaj tego w ten sposób przy mojej babci. I nie, zdecydowanie bym tego nie chciała. Wyobrażasz sobie cały ten chaos, który zazwyczaj dzieje się dookoła? Chociaż to w pewien sposób urocze, że wielka miłość zawsze zwycięża, a ludzie naprawdę są sobie pisani. I trochę też naiwne… - stwierdziła, po czym lekko wzruszyła ramionami. Ona już kilka razy myślała, że znalazła kogoś, kto nie mógłby uczynić ją szczęśliwszą, ale za każdym razem okazywało się, że po pewnym czasie czar pryskał. Może nie trafiła na nikogo, kto był jej przeznaczony, a może po prostu sama była uszkodzona i nie nadawała się do miłości. Niezależnie od tego, która z możliwości była prawdziwa, życie Posy całkiem niedawno zaliczyło kilka takich wzlotów i upadków, które zakrawać mogłyby o fabułę telenoweli, ale różnica polegała na tym, że ona nadal nie miała swojej wielkiej miłości. Może serial, w którym została obsadzona, wcale nie kręcił się wokół niej, tylko pełniła rolę drugoplanową? - Dobra, dobra, doktorze Jekyll, od mojego mózgu proszę się trzymać z daleka. Z niego nie chciałabym jednak zrobić papki. Ze stopy zresztą też nie - a jednak rozmawianie o zgniecionych kościach nie wydawało się aż tak nieprzyjemne jak snucie hipotez na temat tego, co znajdowało się w czaszce. Grzebanie w tych rejonach ciała wydawało się Posy dość przerażające, dlatego zupełnie nie podzielała entuzjazmu swojej przyjaciółki. Może to dlatego sama nigdy nie myślała o tym, żeby zostać doktorem? - No… W sumie to nic konkretnego, chyba. Po prostu doszłam do wniosku, że to już pora, żeby ruszyć naprzód. No wiesz, Keegan zmarł pół roku temu, a poza tym… No nie wiem. To chyba nie za szybko, prawda? - co ciekawe, ona wcale nie mówiła o tym, jak sama się z tym czuła, a raczej o tym, co powiedzą inni ludzie. No bo właśnie, kiedy twój partner umiera przedwcześnie, wszyscy zaczynają patrzeć na to, czy zbyt prędko się nie pocieszysz. Ostatnie, czego potrzebowała Posy, to stanie się jakąś straszną, chciwą harpią w oczach wszystkich dookoła.
sumienny żółwik
Magda
rezydentka na chirurgii — w szpitalu
29 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
jest rezydentką w szpitalu i skupia się na pracy, żeby nie myśleć o złamanym sercu i błędach, które popełnia
Takich statystyk lepiej nie znać w sumie. Bo potem człowiek się zacznie zastanawiać, czy aby na pewno jego nowy facet jest spoko, czy może to jednak jakiś seryjny morderca? I czy to pudełko w szafie aby na pewno jest tylko pudełkiem z jakimiś bibelotami, a nie jakimiś pamiątkami po ofiarach? No ciężka sprawa! Przez odcinki tych wszystkich seriali i dokumentów true crime sporo takich myśli może się pojawić w głowie!
- Nie wiem w jakim scenariuszu miałabym spędzać czas z Twoją babcią - przyznała, unosząc brwi - a co, jest fanką telenowel i napisałaby ci lepszy scenariusz? - dopytała, bo nie była aż takim specem w sprawach rodzin swoich przyjaciół. Głównie dlatego, że sama nie za bardzo chciała gadać o swojej porąbanej rodzinie i analizować te wszystkie lata dziwnych zwyczajów bogatych ludzi…
- Myśle że oni skrycie uwielbiają ten chaos - przyznała z lekkim rozbawieniem - i ja nie wiem czy to prawda z tą miłością. Mają ich dość sporo w tych serialach, zwłaszcza jak jakiś leci przez wieeeeele lat - zauważyła, przechylając lekko głowę w bok - a nie masz pewności, że wylądujesz jako ta główna, naiwna panna, której miłość jest pisana. Możesz być jej złą siostrą, którą ostatecznie zjedzą rekiny, po czym okaże się, że jednak wylądowała na bezludnej wyspie, pozna tam księcia i z nim wróci akurat żeby zepsuć ślub swojej siostrze i uwieść jej narzeczonego… - uniosła brwi. - Geeez, tyle tego oglądają pacjenci na pooperacyjnej, że mogłabym sama napisać kilka scenariuszy - mruknęła, kręcąc powoli głową - musisz czasem wysłuchać wielki kawałek fabuły, zanim kobieta w końcu ci powie co ją boli i jak się czuje - dodała, żeby Posy nie myślała, że ona sama to ogląda. Zresztą nie miałaby przecież na to czasu, póki co jeszcze jej grafik był mocno przepełniony. Nie żeby narzekała, absolutnie kochała pracę w szpitalu. A potem pokręciła.
- Dobra, chyba za dużo gadam o telenoweli, zrobiłaś minę jakbyś wcale o niej nie mówiła - zmarszczyła brwi przerywając swoje głupie rozważania i przyglądając się przyjaciółce. Tak, Meredith musiała być spostrzegawcza, inaczej nie umiałaby czytać wyników RTG, czy USG. Wyłapywała takie subtelne zmiany.
I no takie rzeczy widziała, ale w kwestii miłości była… ślepa i głupia. I już tyle swoich okazji straciła i to w tragicznych okolicznościach, że gdzieś tam podświadomie uważała, że albo ona sama nie zasługuje na miłość, albo ciąży na niej jakaś klątwa i sprowadza śmierć na każdego, którego pokocha. Więc skupiała się na pracy i tak praca stała się wszystkim co miała, przez co zamierzała zrobić wszystko, żeby ją zatrzymać.
- Zajęłabym się Twoim mózgiem bardzo profesjonalnie, nawet nie wiesz co tracisz - mrugnęła do niej z rozbawieniem, a potem przygryzła na moment wargę. Tak, zajęłaby się profesjonalnie, bo była świetna w tym co robiła. I nie zamierzała przestawać.
A potem słuchała jej i cóż, nie miała dla niej dobrej odpowiedzi.
- Nie musisz od razu wychodzić za niego ,wiec co ci szkodzi spróbować? - zapytała - ale chwila, jest jakiś ‘on’ na horyzoncie? - zapytała, bo nie wiedziała, czy to takie ogólne rozkminianie, czy jednak miała jakieś konkretne plany.
patriotyczna dusza
-
szermierka — n/a
29 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Obiecująca szermierka, która ostatnio poświęca trochę czasu na treningi, a trochę też na randki, bo okazuje się, że te nie wychodzą jej najgorzej.
To rzeczywiście mogło namieszać w głowie, choć Posy nigdy nie próbowała spoglądać na własne życie przez pryzmat tego, co działo się w filmach czy serialach. Potrafiła oddzielić fikcję od rzeczywistości, dlatego nie snuła obaw względem tego, że ktoś z jej bliskich znajomych mógłby mieć psychopatyczne zapędy. Z drugiej jednak strony, może powinna? Fachowa wiedza Meredith czasami brzmiała podejrzanie, więc gdyby miała wytypować kogoś, kto miał zadatki na szaleńca, pewnie padłoby na nią, heh. Co się zaś tyczy babci O’Brallaghan, brunetka w odpowiedzi lekko skinęła głową. Ilekroć odwiedzała starszą kobietę, na ekranie telewizora leciała właśnie jakaś telenowela. To trochę tak, jak śląskie szlagiery w domach polskich dziadków. Bez nich coś tam po prostu nie pasowało. - I właśnie dlatego babcia ogląda tylko latynoskie telenowele. W amerykańskich faktycznie jest więcej zamieszania niż faktycznej miłości. W tamtych wiesz, że to zamieszanie ma do czegoś prowadzić i tak naprawdę to tylko przeszkody w drodze do szczęścia… Chryste, czy ja zaczęłam już brzmieć jak emerytka? - zapytała, a później zerknęła na przyjaciółkę ze szczerym przerażeniem. Choć sama też nie oglądała takich rzeczy, czasami po prostu dotrzymywała czasu swojej babci, dzięki czemu z kilkoma odcinkami zdołała się zapoznać, a żeby je zrozumieć, starsza kobieta po prostu wprowadzała ją w temat, słownie nadrabiając wszelkie zawiłości. Posy zazwyczaj się w nich gubiła, ale schemat był zawsze ten sam. Dwójka ludzi, która straciła dla siebie głowę, nie mogła być razem, ale ostatecznie to właśnie uczucie zwyciężało z całym tym zamieszaniem. Szkoda, że w prawdziwym życiu wcale to tak nie działało. Usłyszawszy natomiast komentarz Fernsby, Posy lekko pokręciła głową. Tak naprawdę nie odnosiła tego do siebie, no bo nawet nie miała nikogo, za kim mogłaby gonić. Jej życie obecnie było pozbawione miłosnych uniesień i osoby, z którą chciałaby dzielić wszystko. Może po prostu dopiero miała na nią trafić? Albo przegapiła to gdzieś po drodze, bo podjęła kilka decyzji, które temu zaszkodziły. - W to akurat nie wątpię, ale… chyba jednak dobrze mi z tym, jaki jest teraz - odparła z rozbawieniem, bo to przecież nie tak, że jej nie ufała! Gdyby miała iść pod skalpel, pewnie wolałaby, żeby to Meredith się nią zajęła, ale dopóki nie było takiej konieczności, lepiej było zostawić wszystko tak, jak jest. - Nie - pokręciła przecząco głową, a później chwyciła za kulę, żeby wykonać kolejny rzut. - To po prostu taka luźna myśl, wiesz. Do tej pory nie brałam pod uwagę tego, że mogłabym się z kimś umówić, a kiedy nadarzała się okazja, to się wykręcałam. Może po prostu pora z tym skończyć i dać się komuś gdzieś wyciągnąć? - sprostowała, a później lekko wzruszyła ramionami. Chyba trochę za tym tęskniła i właśnie dlatego pragnęła coś w tym aspekcie zmienić.
sumienny żółwik
Magda
ODPOWIEDZ