Every time I twist one up, you always seem to come right on
: 05 sie 2021, 09:32
9.
- Jadłaś kiedyś krokodyla? - tymi słowami Ryder powitał Lulę, kiedy pakował się na miejsce pasażera w jej samochodzie. Zrobieniem się na bóstwo w jego przypadku było założenie czystej koszulki i sprawdzenie, czy nie ma na twarzy żadnych okruchów po resztkach pizzy, którą dojadał po poprzednim wieczorze. W kieszeni luźnych spodni, tak luźnych, że bez paska już dawno miałby je gdzieś w kolanach, znajdowała się paczka papierosów, ale ciężko było w niej szukać fabrycznie zrollowanych Marlboro, zamiast tego własnoręczne, domowej roboty śmieszne papieroski, którymi planował dziewczynę uraczyć. Siebie zresztą też. - Bo ja nie - dodał jeszcze, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. - Ale podobno smakuje jak kurczak i tak sobie myślę, że moglibyśmy upolować w Sapphire River - pokiwał głową, proponując kierunek przejażdżki, nie spodziewając się w gruncie rzeczy sprzeciwu, bo przecież nie byli umówieni w żadne konkretne miejsce, właściwie jeszcze przed kwadransem w ogóle nie byli umówieni.
- Weź jakąś dobrą muzę dawaj - wskazał głową na samochodowe radio, które miało jednak za dużo przycisków jak na tego poprzedniego blanta, który z niego nie zszedł. - Ale taką wiesz, serio zajebistą, bo w sumie zaraz będziemy - dodał jeszcze i poprawił się na fotelu, żeby mu było wygodniej. - Spoko jesteś Luls tak w sumie - odwrócił się w jej kierunku i posłał jej zamyślony uśmiech, a jego słowa były najpewniej najpiękniejszym komplementem, jaki kiedykolwiek słyszała. Co prawda w normalnych okolicznościach, z normalnym chłopakiem pewnie usłyszałaby coś milszego, ale w wykonaniu Fitzgeralda było to naprawdę dużo! Czemu tylko jego przyjaciel, skoro już pakował się w jakieś bezsensowne związki, nie mógł tego robić z dziewczynami takimi jak ona, które i Ryder zdążył polubić? Ta zagadka pozostawała dla niego niewyjaśniona.
Lula Bidwell
- Jadłaś kiedyś krokodyla? - tymi słowami Ryder powitał Lulę, kiedy pakował się na miejsce pasażera w jej samochodzie. Zrobieniem się na bóstwo w jego przypadku było założenie czystej koszulki i sprawdzenie, czy nie ma na twarzy żadnych okruchów po resztkach pizzy, którą dojadał po poprzednim wieczorze. W kieszeni luźnych spodni, tak luźnych, że bez paska już dawno miałby je gdzieś w kolanach, znajdowała się paczka papierosów, ale ciężko było w niej szukać fabrycznie zrollowanych Marlboro, zamiast tego własnoręczne, domowej roboty śmieszne papieroski, którymi planował dziewczynę uraczyć. Siebie zresztą też. - Bo ja nie - dodał jeszcze, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. - Ale podobno smakuje jak kurczak i tak sobie myślę, że moglibyśmy upolować w Sapphire River - pokiwał głową, proponując kierunek przejażdżki, nie spodziewając się w gruncie rzeczy sprzeciwu, bo przecież nie byli umówieni w żadne konkretne miejsce, właściwie jeszcze przed kwadransem w ogóle nie byli umówieni.
- Weź jakąś dobrą muzę dawaj - wskazał głową na samochodowe radio, które miało jednak za dużo przycisków jak na tego poprzedniego blanta, który z niego nie zszedł. - Ale taką wiesz, serio zajebistą, bo w sumie zaraz będziemy - dodał jeszcze i poprawił się na fotelu, żeby mu było wygodniej. - Spoko jesteś Luls tak w sumie - odwrócił się w jej kierunku i posłał jej zamyślony uśmiech, a jego słowa były najpewniej najpiękniejszym komplementem, jaki kiedykolwiek słyszała. Co prawda w normalnych okolicznościach, z normalnym chłopakiem pewnie usłyszałaby coś milszego, ale w wykonaniu Fitzgeralda było to naprawdę dużo! Czemu tylko jego przyjaciel, skoro już pakował się w jakieś bezsensowne związki, nie mógł tego robić z dziewczynami takimi jak ona, które i Ryder zdążył polubić? Ta zagadka pozostawała dla niego niewyjaśniona.
Lula Bidwell