We're just friends?
: 01 sie 2021, 22:46
| kilka dni po akcji w hotelu
Ostatnie ich spotkanie należało do tych dziwnych, które po dłuższej chwili zastanowienia nie powinno mieć właściwie miejsca. W sensie nie spotkanie, a cała ta sytuacja albo przynajmniej jej końcówka. Od tego wszystkiego minęło tylko kilka dni, a Devon dalej czuła się jakoś dziwnie, długo też o tym nie myślała bo miała masę spraw na głowie, dodatkowo jeszcze brata i mężczyzna, który sprawiał, że jej praca wcale nie wydawała się taka nuda jak być musiała. Z nowym gościem hotelowym, Nicholasem super jej się gadało, a ich pierwsze spotkanie nie należało wcale do tych normalnych. Nie było tam kosmitów czy innych zielonych, niebieskich czy innych ludzików, ale jednak nie codziennie pokojówka poznaje gościa hotelowego w samych spodniach od dresu. Ten widok zostanie z Devon już do końca.
Z Flynnem nie widzieli się od spotkania w gabinecie jej ojca, wymienili kilka wiadomości aby ustalić szczegóły dzisiejszego wyjazdu i na tym się skończyło.
W końcu jednak nastał ten dzień, ciemnowłosa od samego rana biegała po wynajmowanym mieszkaniu i upewniała się czy na pewno wszystko ma. Znając życie i tak pewnie czegoś zapomniała, ale po tym jak wrzuciła na plecy cholernie ciężki plecak była pewna, że nie zabraknie jej niczego.
Zwlekła się przed budynek, akurat w tym samym momencie, w którym Flynn akurat podjechał swoim ukochanym autem, który dla Devon wyglądał jednak jak taka mobilna trumna, ale tym razem postanowiła tego nie skomentować bo mała się, że w czasie jazdy przyjaciel wystrzeli jej fotel w kosmos bo tak często w nim grzebał, że nie zdziwiłaby się gdyby zamontował taki przycisk.
Droga do lasu deszczowego minęła im dość szybko, a przede wszystkim dziwnie. Mało rozmawiali bo sama Devon nie wiedziała co ma powiedzieć, pierwszy raz była w takiej sytuacji i trochę czuła się jak dziecko zagubione we mgle.
- A masz coś na robale? Moskitierę wziąłeś? A coś do jedzenia? Namiot na pewno jest wodoodporny? - zadawała milion pytań na minutę kiedy już wysiedli z auta i ruszyli w głąb lasu szukając idealnego miejsca na swój biwak, który miał być jak najdalej od ludzi i całej cywilizacji. Ciemnowłosa mega jarała się na tą przygodę bo halo, jak będzie już stara i pomarszczona to będzie miała co wspominać.
- Czekaj, może tutaj będzie git? - zatrzymała się i palcem wskazała miejsce na lewo gdzie widać było jakiś równy teren, który wcale do najmniejszych nie należał. Nie czekając na odpowiedź przyjaciela skierowała tam swoje kroki mocno trzymając się korzeni kiedy schodziła po malutkiej skarpie. Kiedy dotarła do wypatrzonego miejsca rozejrzała się dookoła i z szerokim uśmiechem spojrzała w kierunku chłopaka.
- I co myślisz? - zapytała zrzucając ze swoich pleców ciężki plecak. Prawa była jednak taka, że trochę już jej się chodzić nie chciało, a to miejsce było nawet lepsze bo nie daj Boże idąc dalej nic by nie znaleźli.
Flynn Gatsby
Ostatnie ich spotkanie należało do tych dziwnych, które po dłuższej chwili zastanowienia nie powinno mieć właściwie miejsca. W sensie nie spotkanie, a cała ta sytuacja albo przynajmniej jej końcówka. Od tego wszystkiego minęło tylko kilka dni, a Devon dalej czuła się jakoś dziwnie, długo też o tym nie myślała bo miała masę spraw na głowie, dodatkowo jeszcze brata i mężczyzna, który sprawiał, że jej praca wcale nie wydawała się taka nuda jak być musiała. Z nowym gościem hotelowym, Nicholasem super jej się gadało, a ich pierwsze spotkanie nie należało wcale do tych normalnych. Nie było tam kosmitów czy innych zielonych, niebieskich czy innych ludzików, ale jednak nie codziennie pokojówka poznaje gościa hotelowego w samych spodniach od dresu. Ten widok zostanie z Devon już do końca.
Z Flynnem nie widzieli się od spotkania w gabinecie jej ojca, wymienili kilka wiadomości aby ustalić szczegóły dzisiejszego wyjazdu i na tym się skończyło.
W końcu jednak nastał ten dzień, ciemnowłosa od samego rana biegała po wynajmowanym mieszkaniu i upewniała się czy na pewno wszystko ma. Znając życie i tak pewnie czegoś zapomniała, ale po tym jak wrzuciła na plecy cholernie ciężki plecak była pewna, że nie zabraknie jej niczego.
Zwlekła się przed budynek, akurat w tym samym momencie, w którym Flynn akurat podjechał swoim ukochanym autem, który dla Devon wyglądał jednak jak taka mobilna trumna, ale tym razem postanowiła tego nie skomentować bo mała się, że w czasie jazdy przyjaciel wystrzeli jej fotel w kosmos bo tak często w nim grzebał, że nie zdziwiłaby się gdyby zamontował taki przycisk.
Droga do lasu deszczowego minęła im dość szybko, a przede wszystkim dziwnie. Mało rozmawiali bo sama Devon nie wiedziała co ma powiedzieć, pierwszy raz była w takiej sytuacji i trochę czuła się jak dziecko zagubione we mgle.
- A masz coś na robale? Moskitierę wziąłeś? A coś do jedzenia? Namiot na pewno jest wodoodporny? - zadawała milion pytań na minutę kiedy już wysiedli z auta i ruszyli w głąb lasu szukając idealnego miejsca na swój biwak, który miał być jak najdalej od ludzi i całej cywilizacji. Ciemnowłosa mega jarała się na tą przygodę bo halo, jak będzie już stara i pomarszczona to będzie miała co wspominać.
- Czekaj, może tutaj będzie git? - zatrzymała się i palcem wskazała miejsce na lewo gdzie widać było jakiś równy teren, który wcale do najmniejszych nie należał. Nie czekając na odpowiedź przyjaciela skierowała tam swoje kroki mocno trzymając się korzeni kiedy schodziła po malutkiej skarpie. Kiedy dotarła do wypatrzonego miejsca rozejrzała się dookoła i z szerokim uśmiechem spojrzała w kierunku chłopaka.
- I co myślisz? - zapytała zrzucając ze swoich pleców ciężki plecak. Prawa była jednak taka, że trochę już jej się chodzić nie chciało, a to miejsce było nawet lepsze bo nie daj Boże idąc dalej nic by nie znaleźli.
Flynn Gatsby