: 01 paź 2021, 20:35
Tym razem to ona nie chciała robić nic, co któremukolwiek z nich mogłoby namieszać w głowie. Zaprosiła go tutaj na jasnych zasadach i właśnie ich zamierzała się trzymać, dlatego przez cały wieczór stosowała uniki, które miały ich przed tym uchronić. Nie chciała znów wysyłać mu sprzecznych sygnałów, ponieważ zależało jej na tym, aby brunet znów nie miał jej czegoś za złe, ponieważ nie chciała po raz kolejny go stracić. Zdołała już przekonać się o tym, jak beznadziejne było funkcjonowanie, kiedy on nie chciał z nią rozmawiać, dlatego zamierzała dopilnować, aby to się nie powtórzyło. Rzecz w tym, że to, co wyprawiała dzisiaj, również nie było dobre. To ciągłe trzymanie ręki na pulsie i pilnowanie się, aby którekolwiek z jej zachowań nie zostało odebranie niewłaściwie, również było męczące. Nie tego dla nich chciała – wolała ich relację wtedy, kiedy towarzyszyła im pełnia swobody, a żadne z nich nie musiało zastanawiać się nad tym, co robiło, ponieważ oboje akceptowali się ze wszystkimi tymi mankamentami. Akceptowali się jednak nawet zbyt mocno, a myśl o tym sprawiała, że Carlie nadal trochę panikowała. I właśnie z tego powodu znów zachowywała się jak idiotka, w dodatku dość przewrażliwiona, ale najwyraźniej Faulkner jak zwykle musiała popadać ze skrajności w skrajność i skoro jeszcze niedawno wydawało jej się, że w całowaniu go nie było niczego niewłaściwego, tak dziś stroniła nawet od najdrobniejszego kontaktu.
Uśmiechnęła się szeroko, a później ochoczo pokiwała głową, choć oczywistym było, że wcale się z tym nie zgadzała. Lubiła wystrój ich mieszkania, choć sama nie przyłożyła do tego ręki. Rzecz w tym, że było to miejsce, które stało się jej domem właśnie wtedy, kiedy naprawdę go potrzebowała, a to czyniło go w jakiś sposób szczególnym. Część elementów mogła być koszmarna – jak choćby ten pobrudzony dywan, który wyglądał strasznie nawet wtedy, kiedy nie było na nim żadnych plam, on i tak nie czynił tego mieszkania mniej urokliwym. - Co? - zapytała, kiedy Raynott niespodziewanie zmienił temat. Tym razem i ona zmarszczyła brwi, a później posłała brunetowi pytające spojrzenie, zupełnie nie rozumiejąc jakim cudem od ozdób przeszedł do dyskusji na temat jednej z tutejszych mieszkanek. Miała jednak nadzieję, że Albert czym prędzej zaspokoi jej ciekawość, dlatego już chwilę później zerknęła na niego nagląco. Znając tę dwójkę, teraz mogła już chyba spodziewać się wszystkiego.
Albert Raynott
Uśmiechnęła się szeroko, a później ochoczo pokiwała głową, choć oczywistym było, że wcale się z tym nie zgadzała. Lubiła wystrój ich mieszkania, choć sama nie przyłożyła do tego ręki. Rzecz w tym, że było to miejsce, które stało się jej domem właśnie wtedy, kiedy naprawdę go potrzebowała, a to czyniło go w jakiś sposób szczególnym. Część elementów mogła być koszmarna – jak choćby ten pobrudzony dywan, który wyglądał strasznie nawet wtedy, kiedy nie było na nim żadnych plam, on i tak nie czynił tego mieszkania mniej urokliwym. - Co? - zapytała, kiedy Raynott niespodziewanie zmienił temat. Tym razem i ona zmarszczyła brwi, a później posłała brunetowi pytające spojrzenie, zupełnie nie rozumiejąc jakim cudem od ozdób przeszedł do dyskusji na temat jednej z tutejszych mieszkanek. Miała jednak nadzieję, że Albert czym prędzej zaspokoi jej ciekawość, dlatego już chwilę później zerknęła na niego nagląco. Znając tę dwójkę, teraz mogła już chyba spodziewać się wszystkiego.
Albert Raynott