Ostatnia wola wujka Felixa
: 31 lip 2021, 21:40
Wujek Felix miał naprawdę nieocenione poczucie humoru... Winter, gdyby mogła to wskrzesiłaby drania i własnoręcznie wysłałaby go do pieca ponownie. Nie uśmiechało jej się składanie prochów wujaszka z powrotem w ludzkie ciało, za dużo zachodu. Nie mniej jednak spotkanie z Theo mocno ją rozstroiło, do momentu pogrzebu nie była w stanie skupić się na swoich obowiązkach względem klientów. Projektowanie w ogóle jej nie szło i musiała odrzucić kilka zleceń. Na sam pogrzeb mocno się spóźniła, co jej ojciec skwitował jedynie kwaśną miną, a później uznał, że zrobiła to specjalnie bo zawsze musi być w centrum uwagi. Na całe szczęście Winter ma na tyle dużo szacunku do starszych, że ugryzła się w język, zwłaszcza w taki dzień jak pogrzeb. Po całej ceremonii garstka osób udała się do domu wujka gdzie obyła się skromna stypa i zdawać by się mogło, że rozdział wujka Felixa się zakończył.
Nic bardziej mylnego... Kilka dni po pogrzebie Winter została poinformowana o spotkaniu z prawnikiem, gdzie odbędzie się odczyt testamentu wujka. Świetnie. Nie żeby się spodziewała, że cokolwiek jej się dostanie, bo sama doskonale sobie radziła jeśli chodzi o finanse, ale zastrzyk gotówki zawsze cieszył. Okazało się też, że i Theo został zaproszony na odczyt, co niezmiernie kobietę zdziwiło, starała się trzymać od niego z daleka, na drugim końcu sali, ot co. W każdym razie szanowny wujaszek, uznał, że fantastycznym zadaniem dla Theo i Winnie będzie wyjazd do Cape York Tip - Top of Australia i rozsypanie tam części jego prochów. Świetnie... Nie ma to jak 1000km podróż, z osobą, z którą ciężko jest wytrzymać w jednym pomieszczeniu dłużej niż 10 minut bez jakiegoś kąśliwego komentarza. Winnie nie do końca była przekonana czy otrzymanie domku przy plaży na własność i kilkunastu tysięcy dolarów było tego warte. W sumie to nawet nie słuchała co miał dostać Theo jeśli ich podróż, niemal w filmowym -komediowym stylu, się powiedzie. Warunkiem otrzymania spadku było nagranie krótkiego filmiku z momentu rozsypywania prochów. Oboje mieli się stawić pod kancelarią adwokacją w piątek o 17, gdzie prawnik przedstawić miał im szczegóły.
Winter była punktualnie, prawnik już czekał pod drzwiami, a przed kancelarią zaparkowane był czerwony Mustang, przypominający tego z SPN albo TVD, Winnie nie znała się na samochodach za bardzo. Ciągnęła za sobą małą walizkę, w którą spakowała najpotrzebniejsze rzeczy na trzydniową wycieczkę.
- Dzień dobry Panie Taylor, o co chodzi z tym samochodem?- zapytała dość niepewnie. Dojrzała kątem oka, że Theo wyłania się zza zakrętu.
- To wasz środek transportu, jest zatankowany pod korek. Jak wszystko pójdzie dobrze wchodzi on w masę spadkową dla któregoś z was. Miłej podróży, wujek Felix leży na tylnym siedzeniu- oświadczył prawnik i wyjął z koperty kluczyki z breloczkiem w kształcie kostek do gry. Pomachał nimi w powietrzu, tak, że zadzwoniły. Na twarzy prawnika błąkał się lekko rozbawiony uśmiech, jakby faktycznie żart udał się wujaszkowi. Winter wyciągnęła rękę po kluczyki niemal z paniką, wolała się czymś zająć w trakcie podróży a nie siedzieć bezczynnie więc...
- Ja prowadzę!- zawołała niemal podekscytowana. Lubiła samochody ale no... nie znała się na nich i dawno nie jechała z manualną skrzynią biegów. Od samochodów wolała motor, no i była koszmarnym kierowcą jeśli chodzi o auta. Czy udało jej się być wystarczająco szybką by zgarnąć kluczyki i być "mistrzem" podróży, czy będzie skazana na gapienie się w milczeniu w jakiś punkt na horyzoncie?
Theodore Callister
Nic bardziej mylnego... Kilka dni po pogrzebie Winter została poinformowana o spotkaniu z prawnikiem, gdzie odbędzie się odczyt testamentu wujka. Świetnie. Nie żeby się spodziewała, że cokolwiek jej się dostanie, bo sama doskonale sobie radziła jeśli chodzi o finanse, ale zastrzyk gotówki zawsze cieszył. Okazało się też, że i Theo został zaproszony na odczyt, co niezmiernie kobietę zdziwiło, starała się trzymać od niego z daleka, na drugim końcu sali, ot co. W każdym razie szanowny wujaszek, uznał, że fantastycznym zadaniem dla Theo i Winnie będzie wyjazd do Cape York Tip - Top of Australia i rozsypanie tam części jego prochów. Świetnie... Nie ma to jak 1000km podróż, z osobą, z którą ciężko jest wytrzymać w jednym pomieszczeniu dłużej niż 10 minut bez jakiegoś kąśliwego komentarza. Winnie nie do końca była przekonana czy otrzymanie domku przy plaży na własność i kilkunastu tysięcy dolarów było tego warte. W sumie to nawet nie słuchała co miał dostać Theo jeśli ich podróż, niemal w filmowym -komediowym stylu, się powiedzie. Warunkiem otrzymania spadku było nagranie krótkiego filmiku z momentu rozsypywania prochów. Oboje mieli się stawić pod kancelarią adwokacją w piątek o 17, gdzie prawnik przedstawić miał im szczegóły.
Winter była punktualnie, prawnik już czekał pod drzwiami, a przed kancelarią zaparkowane był czerwony Mustang, przypominający tego z SPN albo TVD, Winnie nie znała się na samochodach za bardzo. Ciągnęła za sobą małą walizkę, w którą spakowała najpotrzebniejsze rzeczy na trzydniową wycieczkę.
- Dzień dobry Panie Taylor, o co chodzi z tym samochodem?- zapytała dość niepewnie. Dojrzała kątem oka, że Theo wyłania się zza zakrętu.
- To wasz środek transportu, jest zatankowany pod korek. Jak wszystko pójdzie dobrze wchodzi on w masę spadkową dla któregoś z was. Miłej podróży, wujek Felix leży na tylnym siedzeniu- oświadczył prawnik i wyjął z koperty kluczyki z breloczkiem w kształcie kostek do gry. Pomachał nimi w powietrzu, tak, że zadzwoniły. Na twarzy prawnika błąkał się lekko rozbawiony uśmiech, jakby faktycznie żart udał się wujaszkowi. Winter wyciągnęła rękę po kluczyki niemal z paniką, wolała się czymś zająć w trakcie podróży a nie siedzieć bezczynnie więc...
- Ja prowadzę!- zawołała niemal podekscytowana. Lubiła samochody ale no... nie znała się na nich i dawno nie jechała z manualną skrzynią biegów. Od samochodów wolała motor, no i była koszmarnym kierowcą jeśli chodzi o auta. Czy udało jej się być wystarczająco szybką by zgarnąć kluczyki i być "mistrzem" podróży, czy będzie skazana na gapienie się w milczeniu w jakiś punkt na horyzoncie?
Theodore Callister