that’s (not) a date!
: 28 lip 2021, 00:09
Należy zacząć od tego, że Jerry nigdy nie umiał w randki. Miał ich spaczony obraz przez komedie romantyczne; tak, zdecydowanie to leżało u przyczyny jego niechęci do nazywania randek randkami, a nie jego upośledzenie w prowadzeniu randkowych rozkmin o pierdoletach w pompatycznym stylu romantycznej aranżacji. Po pierwsze - nie stać go było na drogą restaurację. Po drugie - nienawidził eleganckich garniturów. Po trzecie - no proszę, przecież w nim było więcej z tego brodatego grubaska z Kac Vegas, do którego był - jak na ironię! - całkiem podobny z dodatkowym bagażem kilku kilogramów, niż dystynkcji i dżentelmenerii Bonda. Nie widział się w takiej scenerii absolutnie. Kawa brzmiała luźniej, ale dalej miała w sobie coś sztywnego, w czym również się nie odnajdywał. Dlatego poczuł niewyobrażalną ulgę, gdy Presley zaproponowała piwo. Od razu przestał się spinać jak guma od majtek - tak mu się mimowolnie przypomniało tamto porównanie - znalazł jakiś bar przy plaży i wysłał dziewczynie adres na skrzynkę instagrama.
Nie traktował tego spotkania jako randkę. Ubrał się luźno i wygodnie, ale w coś bardziej “wyjściowego” niż koszulka i dresy. Zresztą cokolwiek by nie założył i tak wyglądał lepiej niż ostatnio w brudnym ubraniu roboczym. Dotarł na miejsce przed czasem, zamówił dwa piwa na wynos i czekał oparty o palmę przy alejce z barami, do których nie zamierzał się zgłaszać. Jak piwo w plenerze, to piwo w plenerze. Tak było najlepiej.
Widząc zbliżającą się dziewczynę odepchnął się od drzewa i zrobił kilka kroków w jej kierunku. Nie był typem przesadnie egzaltowanym, dlatego zamiast pocałować ją w policzek na powitanie - jak zapewne zrobiłby to Bond - uśmiechnął się szeroko. A zamiast róży - jw. - wyciągnął w jej kierunku jedno piwo. - Obraziłem kiedyś dziewczynę proponując, że zapłacę za jej piwo. Nauczony doświadczeniem następnym razem zapłaciłem tylko za siebie i to było ostatnie spotkanie. Dlatego na wstępie zaznaczam, że kupiłem pierwszą kolejkę w ramach spłacenia zakładu. A potem niech się dzieje wolą nieba! - uśmiechnął się wesoło rozkładając ręce w bezradnym geście. Nie żeby sugerował, że ma być druga czy trzecia, zawsze mogła mieć go dość już po pierwszej, więc to chyba będzie uczciwa wymiana: piwo za kilkanaście minut? Jak to mówią czas to pieniądz, więc summa summarum… Boże, za dużo rozkminiasz… - Jak plener to plener. Plaża? Park? Mandatu za picie w miejscu publicznym jeszcze nie mam na swoim koncie, kiedyś musi być ten pierwszy raz. To trochę kuszenie losu po akcji w markecie, ale skoro z tamtego wyszliśmy bez szwanku… - zrobił minę pod tytułem “kto wie, co zdarzy się tym razem”.
Presley Prescott
Nie traktował tego spotkania jako randkę. Ubrał się luźno i wygodnie, ale w coś bardziej “wyjściowego” niż koszulka i dresy. Zresztą cokolwiek by nie założył i tak wyglądał lepiej niż ostatnio w brudnym ubraniu roboczym. Dotarł na miejsce przed czasem, zamówił dwa piwa na wynos i czekał oparty o palmę przy alejce z barami, do których nie zamierzał się zgłaszać. Jak piwo w plenerze, to piwo w plenerze. Tak było najlepiej.
Widząc zbliżającą się dziewczynę odepchnął się od drzewa i zrobił kilka kroków w jej kierunku. Nie był typem przesadnie egzaltowanym, dlatego zamiast pocałować ją w policzek na powitanie - jak zapewne zrobiłby to Bond - uśmiechnął się szeroko. A zamiast róży - jw. - wyciągnął w jej kierunku jedno piwo. - Obraziłem kiedyś dziewczynę proponując, że zapłacę za jej piwo. Nauczony doświadczeniem następnym razem zapłaciłem tylko za siebie i to było ostatnie spotkanie. Dlatego na wstępie zaznaczam, że kupiłem pierwszą kolejkę w ramach spłacenia zakładu. A potem niech się dzieje wolą nieba! - uśmiechnął się wesoło rozkładając ręce w bezradnym geście. Nie żeby sugerował, że ma być druga czy trzecia, zawsze mogła mieć go dość już po pierwszej, więc to chyba będzie uczciwa wymiana: piwo za kilkanaście minut? Jak to mówią czas to pieniądz, więc summa summarum… Boże, za dużo rozkminiasz… - Jak plener to plener. Plaża? Park? Mandatu za picie w miejscu publicznym jeszcze nie mam na swoim koncie, kiedyś musi być ten pierwszy raz. To trochę kuszenie losu po akcji w markecie, ale skoro z tamtego wyszliśmy bez szwanku… - zrobił minę pod tytułem “kto wie, co zdarzy się tym razem”.
Presley Prescott