New season, new style
: 26 lip 2021, 20:53
02
Dochodziła trzecia, gdy Mel obejrzała się w progu na ciemny i pusty korytarz, po czym zamknęła za sobą drzwi wejściowe. O niczym nie zapomniała. Mało tego! Zaradnie przygotowała się na dzisiejszy, ekscytujący dzień zawczasu. Gdy tylko wróciła do domu odprowadzona przez Nicky'ego, wygrzebała z komórki pod schodami rower. Miętowa damka nie wyglądała najlepiej, ale była solidna i jeszcze nigdy jej nie zawiodła. Zwłaszcza, gdy musiała gnać na złamanie karku dokupić coś w sklepie na kwadrans przed zamknięciem ostatniego w dzielnicy, w której pomieszkiwała.
Zrzuciła ostrożnie z ramienia plecak prosto do przyczepionego do ramy koszyka. Mogła sobie tylko wyobrazić, ile pracy było dzisiaj przed nimi, nie mniej niezaprzeczalnie jej wyobraźnia twierdziła, że po tylu godzinach na nogach wśród owiec oraz wełny, najchętniej dałaby nura do oceanu. W ostateczności, pod prysznic w kawalerce na poddaszu Nordberga, dlatego też spakowała ze sobą na drogę ręcznik, ulubione mydło i coś na przebranie. Choć w jeansowych szortach i koszuli w kratkę w stylu farmerskim wyglądała świetnie, nie minie południe, a przejdzie zapachem farmy. Cała. Bez wyjątku. Nawet dla włosów. A ten lepiej, aby pozostał wśród owiec.
Na górze wszystkich pakunków, wylądowała przykryta ścierką blaszka. Dała słowa, słowa więc dotrzymała. Sprowadziła rower po schodach i dalej, na ulicę, aby pośrodku pustej, pogrążonej we śnie w środku nocy drogi, wskoczyć na siodełko, a następnie odjechać kierując się wskazówkami Google Maps ku jednej, konkretnej farmie.
Przez moment nie miała najmniejszego pojęcia gdzie jest i co ją czeka za rogiem, na szczęście dzięki technologi odnalazła się wśród nieznanego terenu, końcem końców zajeżdżając pod bramę Ashoworthów. Oparła rower o płot, do którego przypięła damkę jak już z niej zsiadła. Prześlizgnęła się przez furtkę, chwilę tańczyła wśród przyjaznych psów, ponieważ każdy chciał ją obwąchać, a także zerknąć pod ściereczkę przez co Mel musiała wysoko podnosić ręce, a gdy stanęła pod drzwiami domu, nie zdążyła zapukać. Przywitał ją właściciel, dla którego dzień miał się dopiero zacząć. Nieco zdziwił go widok młodej damy nie stąd, ale szybko się zaprzyjaźnili, ucinając sobie krótką pogawędkę na gangu z kubkiem gorącej, zbożowej kawy. Akurat zaparzył, nie mogła mu odmówić. Nawet nie śmiałaby, gdyż po prawdzie była za nią naprawę wdzięczna. Zostawiwszy mężczyźnie dwie, świeżo upieczone bagietki oblane suto oliwą z rozmarynem, podreptała skrzypiącymi jak stare, roztrojone skrzypce schodami na górę. Właściciel wskazał jej, które drzwi należały do Nicka. Chciała zapukać, bo tak wypadało, nie mniej coś ją podkusiło, aby jednak najpierw nacisnąć na klamkę; te otworzyły się od razu. Zawahała się, nie mniej wierząc, że w imię dawnej zażyłości nie robi niczego, czego mogłaby później żałować... Zakradła się do środka. Po omacku, a także po ciemku, znalazła kawałek stołu, na którym mogła odstawić blaszkę. Plecak, odłożyła w kąt, podobnie zresztą jak buty, których sznurowanie później zajmie jej wieki. Na paluszkach, podeszła bliżej, gryząc się w język, gdy przywaliła łydką o wystającą szafkę. Mogłaby przysiąść, że jej jeszcze sekundę temu tu nie było! Zachciało się Melanie podchodów... Zbyt bardzo zależało jej, aby ten cały, misterny plan stworzony na szybko oraz na kolanie się udał, dlatego też przełknęła bolesną gulę, jak i ignorując sfochaną kość, pochyliła się nad słodko śpiącym, niczego nie mogącym się spodziewać Nickiem.
- Bonjour, Nicky, mon cœur. Pora wstawać, bo trzecia trzydzieści już od dawna na zegarze, wiesz? - szepnęła, a jej ciepły, słodki od perfum oddech, rozbił się o płatek jego ucha oraz wymemłaną poduszkę. Gdyby nie poczucie obowiązków, najchętniej zaległaby na niej z nim, ale owce czekały, prawda? Dała im słowo.
nicky nordberg